Byli lechici cz. XVIII – D. Mankinka
Wykorzystując różnego rodzaju przerwy na kadrę czy inne wolne lub świąteczne dni, w których obecni gracze Lecha nie rozgrywają spotkań, przybliżamy Wam sylwetki byłych zawodników Kolejorza, którzy podczas swojej kariery z różnym szczęściem występowali w Poznaniu.
> Party Poker < Już w trakcie rundy jesiennej sezonu 2010/2011 tą serię artykułów zaczęliśmy od przedstawienia Argentyńczyka, Fernando Martina Bonjoura, potem opisaliśmy sylwetkę jego rodaka, Matiasa Ezequiel?a Favano Otermina, następnie nadszedł czas na przybliżenie dalszych losów Ibo Savaneha z Gambii, Emiliana Ioana Dolhy z Rumunii, Henrego Edsona Quinterosa Sancheza z Peru, Ivana Turinę z Chorwacji, Macieja Scherfchena, Dawida Kucharskiego, Błażeja Telichowskiego, Mirko Poledicę, Artura Marciniaka, Marcina Wachowicza, Michała Golińskiego, Hernana Rengifo Trigoso, Rafała Lasockiego, Sekou Omar'a Drame'a, Andrzeja Juskowiaka, a dziś pod lupę bierzemy Derby Mankinkę. Początki kariery
Derby Mankinka urodził się w 1965 roku, w stolicy Zimbabwe – Harare, ale w czasie swojej kariery reprezentował inny kraj, Zambię. Jego pierwszym klubem był Darryn Textiles Africa United, lecz Mankinka wiosną 1988 roku wyjechał do Zambii i przez rok grał w Profund Warriors Lusaka, by w 1989 roku przenieść się do Tadżykistanu i reprezentować barwy CSKA Pomiru Duszanbe.
Wielkie występy
Mankinka zanim trafił do Lecha robił wielką, reprezentacyjną karierę, którą swego czasu mógł zauważyć w telewizji każdy Polak. Filigranowy piłkarz wystąpił na Letnich Igrzyskach Olimpijskich, które w 1988 roku odbyły się w Seulu, ale niedługo potem zadziwiał całą Afrykę. W 1990 i 1992 roku Zambia błyszczała w Pucharze Narodów Afryki, a w jej barwach Derby Mankinka dysponujący bajeczną techniką i lekkością w operowaniu piłką na murawie. Nic więc dziwnego, że utalentowanym zawodnikiem zaczęły interesować się europejskie kluby i to dużo mocniejsze od poznańskiego Lecha.
Niespodziewany przyjazd
Derby Mankinka przyjechał do Polski na początku 1992 roku za sprawą jednego z menedżerów działających na afrykańskim rynku. Pojawiła się wtedy szansa sprowadzenia perełki i ówczesne władze klubu postanowiły wykorzystać okazję, a co za tym idzie, zakontraktować Zambijczyka, choć na próbę, bo tylko na parę miesięcy.
Było mu ciężko
Do wiosny 1992 roku nigdy wcześniej nie występował w Lechu Poznań piłkarz z Afryki, a tym bardziej czarnoskóry. Na dodatek Derby Mankinka nigdy przedtem nie grał w Europie, a więc nie znał warunków panujących w tej części Starego Kontynentu. Zambijczykowi ciężko było się zatem zaaklimatyzować w stolicy Wielkopolski, a Mankinka nie mógł pokazać pełni swoich umiejętności.
Reprezentant swojego kraju zadebiutował w Kolejorzu 11 kwietnia 1992 roku. Tego dnia poznaniacy w obecności kilkunastu tysięcy widzów na trybunach podejmowali na Bułgarskiej Igloopol Dębica (3:0), a Derby Mankinka pojawił się na placu gry w 55. minucie, kiedy to zmienił Jacka Dembińskiego. Później Afrykanin wystąpił jeszcze tylko w dwóch spotkaniach, a konkretnie ze Stalą Mielec oraz z Hutnikiem Kraków.
Ogółem Derby Mankinka rozegrał w Kolejorzu niespełna 120 minut, co w pewnym stopniu też miało wpływ na to, że Zambijczyk nie mógł w pełni pokazać swoich umiejętności i przede wszystkim zgrać się z bardzo dobrze rozumiejącą się wtedy poznańską ekipą kierowaną przez trenera, Henryka Apostela.
Pierwszy Afrykanin mistrzem
Derby Mankinka grał w Lechu niewiele, ale za to wraz z Ukraińcem, Igorem Kornijecem oraz z Amerykaninem, Arturem Wywrotem został pierwszym obcokrajowcem, który sięgnął z Kolejorzem po mistrzowski tytuł. Tym samym Zambijczyk chcąc nie chcąc w pewnym stopniu zapisał się w blisko 90-letniej historii naszego klubu i Wielkopolanie powinni o tym pamiętać.
Śmierć z winy pilota
Derby Mankinka odszedł z Lecha Poznań niedługo po wywalczeniu mistrzostwa i przeniósł się w zdecydowanie cieplejsze klimaty, a konkretnie do Al-Ittifaq, czyli do klubu z Arabii Saudyjskiej. Mimo częstych zmian drużyn przez Mankinkę, były lechita zawsze był czołowym graczem swojej reprezentacji. W kwietniu Zambia biła się o awans do Mistrzostw Świata w 1994 roku i na jedno z decydujących starć wybrała się do Senegalu.
W drodze na miejsce samolot z ekipą Zambii zatrzymał się w Gabonie, ale po godzinie 23:00 dnia 27 kwietnia 1993 odleciał już w kierunku Senegalu. Niedługo po starcie awarii uległ jeden z silników samolotu, a pilot kierujący maszyną wyłączył wtedy nie ten silnik, co miał. Tym samym samolot spadł do Atlantyku u wybrzeży Gabonu, a w katastrofie prócz byłego zawodnika Lecha Poznań zginęło też 29 innych ludzi, w tym cała reprezentacja Zambii oraz sztab szkoleniowy wraz z załogą maszyny.
Derby Mankinka
Kraj: Zambia
Data i miejsca urodzenia: 5.09.1965 w Harare (Zimbabwe)
Data śmierci: 27.04.1993
Wzrost i waga: 177 cm / 72 kg
Pozycja: ofensywny pomocnik (środek)
Preferowana noga: prawa
Mecze w Lechu: 3
Bramki w Lechu: 0
Ostatni klub: Al-Ittifaq (Arabia Saudyjska)
Linki do poprzednich części:
> Część XVII – A. Juskowiak
> Część XVI – S. Drame
> Część XV – R. Lasocki
> Część XIV – H. Rengifo
> Część XIII – M. Goliński
> Część XII – M. Wachowicz
> Część XI – A. Marciniak
> Część X – M. Poledica
> Część IX – B. Telichowski
> Część VIII – D. Kucharski
> Część VII – M. Scherfchen
> Część VI – I. Turina
> Część V – H. Quinteros
> Część IV – E. Dolha
> Część III – E. Savaneh
> Część II – M. Favano
> Część I – F. Bonjour
Źródło: inf. własna
Fot: KKSLECH.com
Jak to mało trzeba do nieszczęścia, ostatnio słyszałem coś o tym, że Wisła Kraków samolotem leciała i piorun w ich walną, ale musieli lądować i nic się niestało. Ubiprarip też za mało szans dostaje!
Widzieliscie ten koles co strzelil 46 bramek w estoni jest na testach w lechii
Redakcjo wejdźcie na E-maila.
[*]
luis wiesz coś czy staramy sie o Cywke nie dogadał sie z Ślaskiem i prawdopodobnie jest łaczony z nami
ty jestes ten szajba z fali zbrodni?
franky fajnie ż ktoś pamieta o tym serialu:)
franky fajnie że ktoś pamieta o tym serialu:)
Długi jest ponoc wielkim fanem Fali Zbrodni. Mozecie se pogadac 😛
Szkoda, ze gosc kariery w Lechu nie zrobil, ale zupelnie inne czasy byly. U Bakero na pewno dostalby szanse
Znałem go osobiście,bardzo sympatyczny gość.Odwoziłem go parę razy a Wywrot służył za tłumacza.Szkoda że tak głupio zginął.