90-lecie: Raj w kilkanaście sekund

W blisko 90-letniej historii Lecha Poznań miały miejsca różne, zaskakujące wydarzenia, o których kibice Kolejorza będą pamiętać przez lata. Ogromnej części z nich w głowach utkwił też dzień 11 maja 2010 roku, w którym to tuż przed godziną 21:00 wielu kibiców Lecha znalazło się w niebie.

> Party Poker < Wczoraj przypomnieliśmy na łamach serwisu KKSLECH.com spotkanie Ruch Chorzów - Lech Poznań 1:2, ale niewiele napisaliśmy o tym, co było w końcowych minutach i co działo się po meczu. W dzisiejszym, kolejnym już artykule z unikalnego cyklu "90-lecie" opiszemy tamto wydarzenie oczami redakcji, która w połowie składu była obecna tego pięknego dnia na obiekcie Ruchu i zostawiła po sobie pamiątkę. We wtorek 11 maja 2010 roku dotarliśmy do Chorzowa już 1,5 godziny przed meczem i od razu weszliśmy na stadion. Na początku trudno było nam znaleźć lożę prasową, gdyż na trybunie krytej chorzowskiego obiektu nie zauważyliśmy odpowiednich oznaczeń. Postanowiliśmy więc udać się do toalety i tutaj też był problem. Okazało się, że mamy zrobić swoje... w toj toju, w którym znajdowały się jeszcze odchody od poprzedniego meczu. Na dodatek jednemu z kolegów z redakcji portfel prawie wpadł do okrągłego otworu, ale tylko prawie. Tym samym można powiedzieć, że poznaniacy mieli szczęście już przed meczem, bo dokumenty ostatecznie nie wleciały do wnętrza toalety i nie trzeba było ich łowić w zanieczyszczonej wodzie. Niedługo potem udaliśmy się w końcu na lożę prasową, która znajdowała się w specjalnych boksach. Co ciekawe było w niej za mało gniazdek do prądu i na dodatek był problem nawet z krzesłami. To oznaczało, że relacja na żywo z Chorzowa była niemożliwa, bo po 1) bateria w laptopie nie wystarczyłaby na cały mecz i potem na konferencję, a po 2) jak nie było krzeseł, to nie dało się trzymać laptopa nawet na kolanie. Podsumowując, warunki były ciężkie, ale za to humor poprawiła nam inna rzecz. Do boksu dano kanapki z ogórkiem i oranżadę z Biedronki, ale ze względu na to, że tego dnia było ciepło, wokół pożywienia latały muchy, a widok tego był obleśny. Żaden z poznańskich dziennikarzy nie częstował się kanapeczkami, zatem zajadali się nimi miejscowe pressy. O godzinie 19:00 rozpoczął się jednak mecz, a my w Chorzowie na jednym komputerze z mocniejszą baterią śledziliśmy na stronie livesports.pl wyniki na innych stadionach, a przede wszystkim rezultat spotkania Cracovia - Wisła. W międzyczasie nie do końca byliśmy zadowoleni z gry Kolejorza w Chorzowie, bowiem poznaniacy w pierwszej połowie radzili sobie średnio, a mecz był bardzo wyrównany. W dodatku w jednej chwili na livesporcie pojawiła się zmiana wyniku spotkania Cracovia - Wisła. Gola zdobył wtedy Arkadiusz Głowacki, ale sędzia bramki nie uznał i rezultat na witrynie z wynikami spotkań został cofnięty. Tym samym w obu pojedynkach do przerwy był remis, lecz tuż po zmianie stron na żywo zobaczyliśmy gola dla Ruchu i to już w 47. minucie. Na szczęście dojrzeliśmy też szybki zryw lechitów, którzy śmielej zaczęli atakować, a mocno wspierało ich wtedy blisko tysiąc fanów Kolejorza, którzy na stadion weszli tego dnia dość sprawnie i szybko. Co ciekawe kibice Lecha byli wówczas dużo głośniejsi od fanów gospodarzy, o czym wspomnieliśmy już wczoraj, ale wróćmy do meczu... Kolejorz napierał z każdą kolejną minutą i w 69. zdobył bramkę na 1:1. To było jednak za mało, aby myśleć o liderze, a na domiar złego w 79. minucie gry Wisła strzeliła gola na Suchych Stawach Cracovii i tym samym nasze humory były jeszcze gorsze. Ponadto w Chorzowie atakował Ruch, a nie Lech, tak więc nasza wiara z każdą kolejną minutą była coraz mniejsza. Przyszła jednak 92. i strzał Krivtsa, a co za tym idzie, bramka dla Lecha na 2:1. Początkowo nie do końca ją widzieliśmy, bo była trochę taka dziwna, ale niedługo potem doszło do nas, że naprawdę prowadzimy, zatem radość była duża. Co ciekawe mniej od nas cieszyli się inni poznańscy dziennikarze siedzący w boksie, natomiast jeden z nich przez słuchawki nasłuchiwał meldunków z Krakowa. W pewnej chwili ściągnął je, wstał i zaczął drzeć się: "Cracovia - Wisła 1:1 !!!" ... To był dla nas szok... niedowierzanie... ogromny przypływ adrenaliny... a potem komentarz: "Lech Mistrzem Polski i h*j! oraz łapanie się za głowę. Wyrównująca bramka dla Cracovii padła przecież dosłownie kilkanaście sekund po golu dla Lecha i my wciągu zaledwie chwili trafiliśmy do raju. Wiadomo, że coś takiego trzeba świętować szczególnie, dlatego dach boksu dla mediów wykonany z materiału przypominającego azbest trochę się uszkodził, a krzesła latały po całym pomieszczeniu. W czasie redakcyjnej fety na obiekcie Ruchu, skończyły się oba mecze, a więc tysiąc fanów Kolejorza będących na stadionie również zaczęło świętować. Niedługo potem dołączyli do nich piłkarze, a my także postanowiliśmy zejść na murawę i podejść bliżej sektora. Radość była ogromna i to wśród wszystkich Wielkopolan, którzy byli tego dnia w Chorzowie, choć dziennikarze Ruchu mówili do nas coś o Amice i byli strasznie wściekli. Tymczasem po konferencji prasowej, przed godziną 22:00 udaliśmy się na strzeżony parking dla mediów znajdujący się na terenie Ruchu i... zaobserwowaliśmy mnóstwo kamieni leżących wokół naszego samochodu. Uśmiech z twarz więc zniknął, bo od razu zaczęliśmy patrzeć, czy przypadkiem żadna szyba nie jest pęknięta, a opony są całe. Na szczęście z autem wszystko było okej, zatem jak najszybciej wyjechaliśmy ze Śląska, który zresztą także zapadł nam w pamięci. Przede wszystkim w drodze na mecz, a konkretnie w Bytomiu złapała nas ogromna ulewa i to taka, że przez okno niewiele było widać. Na szczęście udało nam się dostrzec stadion Polonii, a po jego minięciu przyjrzeć się śląskim ulicom. Trochę nas ten widok zszokował, gdyż zobaczyliśmy ogromną biedę, brudne drogi i kamienice, w których niektóre okna były zabite dechami. Zobaczyliśmy po prostu gorszą Polskę, której nie znaliśmy, bo w Poznaniu trudno przecież o takie widoki. W drodze powrotnej, czyli po ciemku na szczęście niewiele było widać, ale za Tarnowskimi Górami dostrzegliśmy stację. Jeden z redakcyjnych kolegów (nie kierował samochodem) zaczął świętować już wcześniej i na stacji benzynowej kupił sobie %%%. Ponadto w czasie powrotu do stolicy Wielkopolski zadzwoniliśmy do paru kibiców, którzy wybrali się na tamten mecz pociągiem, ale w słuchawce było słychać tylko szelest, ogromny hałas i śpiewy "Mariusz Jop Aleez Aleeez". Później włączyliśmy także radio, by posłuchać w wiadomościach, co mówią o Lechu. Ogółem do Poznania dotarliśmy około piątej rano i to nieźle zmęczeni. Słońce wstawało, na ulicach pustki, członkowie redakcji, którzy nie pojechali spali, a ci którzy dojechali? Usiedli na przystanku na Piątkowie nieopodal lasu, by w spokoju przypomnieć sobie wszystko jeszcze raz. Lech wciągu zaledwie kilkunastu sekund znalazł się przecież w niebie, a do raju trafiły też wszystkie sympatyzujące mu osoby. Bez wątpienia był to jeden z najradośniejszych wyjazdów naszej redakcji, która akurat do Chorzowa wybrała się zaledwie w 1/3 składu, ale także dla kibiców, którzy 11 maja 2010 roku dopingowali Kolejorza z trybun stadionu w Chorzowie. Zmiana lidera:

90-lecie:

> Lech Poznań w latach 1930 – 1940
> Piąte mistrzostwo Lecha Poznań
> 51 sezonów Lecha w Ekstraklasie
> Pierwsze lata klubu (1920 – 1930)
> 89 ligowych rywali Lecha Poznań
> Czwarte mistrzostwo Lecha Poznań
> Wszystkie nazwy Lecha Poznań
> Skąd i dlaczego wzięła się nazwa Lech
> Najdłuższe karne w historii + FOTO
> Trzecie mistrzostwo Lecha Poznań
> Drugie mistrzostwo Lecha Poznań
> Wspomnienie obchodów 80-lecia
> Pierwsze mistrzostwo Lecha Poznań
> Wspomnienie obchodów 85-lecia + FOTO
> Smutny mecz grany dwa razy
> Jedyny i najlepszy tercet ABC
> Im zabrali nam dali (1993 rok)

Źródło: inf. własna
Fot: KKSLECH.com

16 komentarzy

  1. Franky pisze:

    „Tym samym można powiedzieć, że poznaniacy mieli szczęście już przed meczem, bo dokumenty ostatecznie nie wleciały do wnętrza toalety i nie trzeba było ich łowić w zanieczyszczonej wodzie.” – 😀 😀 😀 to byla dobra zapowiedz meczu 🙂

  2. rawiczfc pisze:

    Wierzyłem, cały czas wierzyłem. Naprawdę. Wierzyłem, ze jeśli istnieje gdzieś Bóg, to da nam to mistrzostwo. Gol dla Ruchu – lekka załamka, ale cały czas tkwie przy Merkurym i wierzę. Lewandowski wyrównuje w 69 minucie, wiec nadzieje wracają . Parę minut potem Wisła trafia i znowu lekka załamka.
    Cały czas wierzyłem w jakiś cud. I choć była już 90 minuta, cały czas prosiłem w duchu Boga: „Panie Boże, błagam Cię daj nam to mistrzostwo”. Nie wiem dlaczego cały czas wierzyłem, że stanie się jakiś cud, ale miałem jakieś takie wewnętrzne przeświadczenie, ze tego wieczora Stwórca nas nie opuści. Nigdy czegoś takiego w swoim życiu nie doświadczyłem. Naprawdę!
    Gdy komentator (chyba Henszel) zaczął krzyczeć o bramce na 2:1 to nawet go nie słuchałem dalej. Dopadłem to radia i szybko złapałem Studio S-13. Na Suchych stawach było ciągle 1:1, a ja padłem na kolana błagając o gola. Po chwili komentator ogłosił wolnego dla Pasów, a po golu dla Cracovii po prostu się … rozpłakałem i skakałem do góry. Możecie się śmiać – dla mnie to był boski cud!
    A potem było czekanie na Lubin. Bałem się potwornie, ze nie wygramy. Oglądałem to w Canał +. Dopiero po drugim golu odetchnąłem. Ale najbardziej wzruszyłem się po końcowym gwizdku – gdy piłkarze zaczęli biec i cała Bułgarska zaczęła świętować, to popłakałem się w taki sposób, jaki zdarzył mi tylko wtedy gdy żona urodziła syna… Siedziałem po prostu w fotelu i dobre 20 – 30 minut płakałem… Właściwie przepłakałem całą ceremonię na stadionie. O czym myślałem wtedy? O tym, ze ojciec wziął mnie 6 – latka na pierwszy mecz Lecha (1989 – z Zawiszą 1:5 na Bułgarskiej), o mistrzostwach Kolejorza, które przezywałem jako dzieciak i na dodatek bardzo dawno temu, o późniejszym upadku klubu, pobycie w drugiej lidze i jeżdżeniu za Lechem do Gorzyc, Kietrza czy Sosnowca, powrocie do ekstraklasy, Pucharze Polski w 2004, biedzie Lecha i wreszcie budowie silnej drużyny od 2006 roku. 17 lat z mojego życia!
    Przepraszam za osobiste wspomnienie, ale ten Klub – podobnie jak szczęśliwa rodzina – to jedno z najważniejszych rzeczy w moim życiu. Tamto mistrzostwo uszczęśliwiło mnie potwornie – było to pierwsze mistrzostwo, które przeżyłem świadomie w wieku już lat 27. Szkoda tylko, że nasi piłkarze majstrem raczej nie uhonorują 90 – lecia Poznańskiej Lokomotywy…

  3. Przem1259 pisze:

    Zajebisty artykuł!!!

  4. cycat z forum pisze:

    Właśnie wróciłem z sq, byli tam dzisiaj Murawski, Injac, Buric, Stilic, Ubiparip, Kotor, Djuka, Wilk i Ślusarz do tego razem z nimi Gancarczyk i Scherfchen. Najgorzej było z Murasiem który totalnie nie wiedział co się dzieje 'tańcząc’ i nie tylko z niejedną dziewczyną. Zdjęcia ciężko było zrobić, gdyż światło było za słabe, a jak ktoś próbował z flashem zrobić to od razu ochrona podjeżdżała i kazała usuwać przy nich. Wychodząc ok 0,5h temu nadal większość z nich piła..

  5. Kosi pisze:

    Piekne wspomnienia! czekam na kolejne takie szczerze opowiesci!

  6. 07 pisze:

    Chopaki dobrze sié bawia. Wilk ze Slusarzem niech lepiej tam zostaná. Na Bulgarskiej i tak sá zbedni.

  7. 07 pisze:

    Który to rok zatrzymal sié w Chorzowie? 1978 ze toi toye byly na wypasie na stadionie przy Cichej?

  8. Pavvelinho pisze:

    Lech musiał wtedy wygrać a Krivets strzelił jakże ważną bramkę w końcówce tamtego właśnie spotkania.

  9. zibi pisze:

    Redakcjo!!! Podajcie informację o liście WL do prezesa Rutkowskiego.

  10. WoodooOoo pisze:

    Brawo Pavellinho – tylko, ze chyba wszyscy o tym wiedzieli…

  11. bebe pisze:

    Pavvelinho coś mnie sie zdaje jest spokrewniony jakoś z Szpakowksim lub Szaranowiczem. zapodaje idealnie pasujące teksty do sytuacji, nic nie przekazujące konkretnie, które można powtarzać przy każdej okazji. Czekam na moment w którym Pavelinho sie rozwinie i będzie powoływał się na skrupulatne wyliczenia Tygodnika Kibica.

    tera pomocne dla Pavvelino niektóre powiedzonka Szpakowksiego:

    Zostały 3 minuty czyli jakieś 100 sekund
    Znów niecelne trafienie
    Łatwa strata
    Gwizdy i kpiny po tej indywidualnej akcji całej drużyny
    Kibice gdy siedzą w kupie są bardziej widoczni
    Gola strzelił murzyn czarny jak dziś wieczór, jest on najjaśniejszą postacią tego meczu
    Panowie, nie tak spokojnie, nie tak nerwowo!
    Strzelcą takiej bramki nie może być byle kto
    Wygląda na paralityka, ale ćwiczy sporo
    Kapitan drużyny podrywa kolegów
    Nikt nie stoi, proszę państwa, wszyscy wstali
    Sędzia gwiżdże, ale nie wierzymy mu, to nie nasz sędzia
    Jak państwo widzą nic nie widać w tej mgle
    Napastnik ratuje resztkę twarzy
    Ciągle pada od kwadransa
    22 centymetry nad poprzeczką! gdyby piłka wpadła to byłby gol, ale nie ma
    Zapętlił się w kwadratowe koła
    Dzień dobry, wita państwa Dariusz Ciszewski
    Pytałem kolegów z holenderskiej telewizji jak wymawiać nazwisko Kojta

  12. luis - inne ip pisze:

    może byli w Sq bo będą kogoś żeganąć?
    już niedługo pójdzie na wypożyczenie jeden gość, który swoją postawą tak denerwował kibiców.

  13. Pavvelinho pisze:

    bebe i WoodooOoo

    Nie skomentuje waszych złośliwych komentarzy które was obu pogrążają. Wasze wypowiedzi są dziecinne.

  14. Anonim pisze:

    który pójdzie na wypożyczenie i gdzie?

  15. Classic pisze:

    Jak mniemam ojciec Ethana, Jakub.

  16. kks janek pisze:

    Niemogłem wtedy oglądać tego meczu, gdy sprawdziłem jaki jest wynik było 1-1 w Chorzowie i 0-1 dla Wisły…gdy wróciłem do domu, niczym sprawdziłem wyniki, byłem pewien, że mogę ujrzeć wyniki zupełnie inne, na korzyść Kolejorza, na początku niedowierzałem, ale najważniejsze, że wierzyłem do końca!