Dwa dwumecze z Estończykami
Islandzki Fram Reykjavik, który już w czwartek zmierzy się z estońskim Kalju Nomme przegrał wczoraj kolejny mecz ligowy i to mimo prowadzenia od 3. minuty oraz czerwonej kartki dla rywala w 36. minucie gry.
Fram Reyjkavik jest w słabej formie, Kalju Nomme znajduje się w dobrej dyspozycji i wiele wskazuje na to, że z dwumeczu I rundy eliminacyjnej Ligi Europy 2014/2015 zwycięsko wyjdą Estończycy, którzy 3 lipca pierwsze spotkanie rozegrają w dodatku na wyjeździe. Tak jak niedawno informowaliśmy – Lech Poznań nigdy nie rywalizował jeszcze z estońskim klubem w europejskich pucharach. Ogółem Polacy z estońskimi drużynami zagrali tylko cztery razy.
Bilans tych czterech spotkań jest korzystny dla nas i wynosi 2-1-1, 6:3. Pierwszy dwumecz polskiej drużyny z estońską odbył się w lipcu 1998 roku w rundzie przedwstępnej Pucharu UEFA 1998/1999. Wtedy warszawska Polonia mierzyła się z zespołem Sadam Tallinn. W pierwszym pojedynku na wyjeździe „Czarne Koszule” wygrały 2:0 po golach Emmanuela Olisadebe oraz Arkadiusza Bąka. W rewanżu poloniści również triumfowali ogrywając Estończyków 3:1 po trafieniach Arka Bąka, Grzegorza Wędzyńskiego i Tomasza Moskala.
Drugi dwumecz dla polskiego klubu nie był już niestety udany. Mało tego, polski zespół w starciu z estońską ekipą totalnie się zhańbił i wcale nie było to tak dawno. Latem 2009 roku w II rundzie kwalifikacyjnej Ligi Mistrzów 2009/2010 ówczesny Mistrz Polski, Wisła Kraków wylosował estońską Levadię Tallinn. Maciej Skorża popełnił wtedy błąd w przygotowaniu zespołu, który był kompletnie niegotowy do rozgrywek pod względem fizycznym. W pierwszym spotkaniu rozegranym w Sosnowcu jako pierwsi w 40. minucie wyszli na prowadzenie goście, jednak w ostatniej minucie meczu wyrównał Piotr Ćwielong.
Tym samym „Biała Gwiazda” chcąc wyeliminować Levadię Tallinn musiała w rewanżu w Estonii wygrać bądź zremisować co najmniej 2:2. Wiślacy atakowali bramkę Estończyków, piłka obijała się o słupki i poprzeczki, ale do 90 minuty utrzymywał się bezbramkowy remis, który do kolejnej fazy premiował Levadię. W doliczonym czasie gry drużyna z Tallinna zadała Mistrzowi Polski bolesny cios, strzelił gola i zwyciężył 1:0 pieczętując swój awans. Wisła Kraków totalnie się wtedy skompromitowała i już po jednym dwumeczu odpadła z europejskich pucharów. Na dodatek gracze Macieja Skorży krótko potem grali z Lechem Poznań o SPP i również polegli.
Źródło: inf. własna
Autor: Arkadiusz Szymanowski
>> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <<
Każdy ma „swoją ” levadie. My zbłaźniliśmy się z Wilnem, oby Estończycy nie byli drugą kompromitacją. Nie dopuszczam takiej myśli, ale to zawodnicy wyjdą na boisko, nie kibole, nie Rumak, nie zarząd, więc….
Obyśmy nie poszli czasem śladami Wisły. Trzeba dobrze przepracować te 2,5 tygodnia i awansować dalej.
nie eksperymentować Jevticami, Wiluszami i Keitami w pierwszy meczu.
niech zagra zgrana ekipa i dopiero przy rewanżu o korzystnym wyniku dać pograć inny.
żarty się skończyły i Rumak doskonale o tym wie.
Cyrak dla Lech tv na tym etapie (Q2LE) nie ma słabych zespołów!!! 🙂
Będziemy pewnie grać składem z wiosny tak długo jak będzie to możliwe
Niestety po obejrzeniu dzisiejszego sparingu stwierdzam, ze tym nowym slabo idzie na razie. Jevtic na razie strasznie zagubiony
ramirez 100 procent racji. Tak naprawdę myślę, że skład na początek sezonu jest skompletowany i niespodzianek żadnych na początku nie będzie
ArekCesar – Już poslismy sladami Legii z Vetrą Wilno i to starczy
My przynajmniej nie zlekceważyliśmy Żalgirisu, a kurwa była słaba i Vetrą po 45 minutach dostawała już 0:2
Wisla miala Levadie rok po Beitarze 5:0 i to w podobnym składzie. Niezle musieli sie wtedy czuc
Zgadzam się z Tomaszem1973 – to zawodnicy wyjdą na boisko, nie kibole, nie Rumak, nie zarząd. I tego się trzymajmy.