Felieton kibica: Atrakcyjny towar spod lady

Od dłuższego czasu dajemy kibicom Lecha Poznań okazję współtworzenia serwisu KKSLECH.com a nie tylko udzielania się na nim w komentarzach. Pisząc swój tekst możesz liczyć na jego publikację tutaj. Dziś prezentujemy jeden z artykułów nadesłanych do nas przez kibica.


Atrakcyjny towar spod lady

Kiedyś za komuny, aby dostać atrakcyjny towar trzeba było mieć znajomych w sklepie lub wystać swoje w długich kolejkach po normalność. Pamiętam jak w latach 80 w Tonpressie na Starym Rynku stałem w długiej kolejce po rockowe płyty. Kolejka była bardzo długa a obsługa sklepu postanowiła reglamentować je, aby każdy wyszedł z niej zadowolony. Z czterech możliwych do zakupienia nowości można było wybrać dwie. Wszystkie atrakcyjne, bo taka była wówczas Polska muzyka. Bezceremonialny rock łamiący swym buntem stereotypy grzecznej młodzieży wdzierał się w komunistyczne realia nie baczać na reperkusje. Wybór był bardzo trudny, bo nikt nie wiedział jaka płyta jest atrakcyjniejsza, lepsza w przekazie, tekstach i klimacie. Aby można posłuchać wszystkiego wymieniano się nimi, zgrywając z adapterów na kasety lub szpule. Podobnie było z Lechem. Aby dostać się na Bułgarska trzeba było odstać swoje w długiej kolejce. Wiara na trybunach pojawiała się kilka godzin przed meczem. Nie bacząc na pogodę, godzinę, dzień, cenę biletu. Każdy chciał tam być. Czuć atmosferę tego miejsca, oglądać wirtuozów polskiej kopanej. Tak rodziła się więź. Powstawała fascynacja. Emanowało poczucie wolności. Lekcje nauki Lecha były czymś niepowtarzalnym i wyjątkowym. Nikt nie myślał wagarować :). Tak rodziła się legenda. Lech był atrakcją z najwyższej półki nie poddanym wszechobecnej cenzurze. Jego 90 minutowe seriale były nauka przywiązania, wierności, kształtowaniem charakteru.

Później to wszystko zaczęło powoli wygasać i miało na to wpływ wiele czynników. Trybuny ciągle remontowanego stadionu pustoszały. Lech spowszedniał. Lech zaczął przegrywać z czasem ofiarowanym innym atrakcją. Nawet Mistrzostwa w latach 90 nie były już tak obfite w publikę jak mecze z lat 80. Coś się zmieniło. Pewne pokolenie nie dało ilościowej zmiany warty, ale był to trend zauważalny w całej Polsce nie tylko na Lechu. Wszystko zaczęło powracać po spadku. W sumie ciut prędzej, w ostatniej fazie bolesnego spadkowego sezonu. Na ostatnich meczach publika zdecydowanie wzrosła. Było wiadomo iż spadamy. Odwieczne „Nigdy nie spadnie, Kolejorz nigdy nie spadnie” straciło swą moc. Spadaliśmy, ale właśnie w tym momencie można było zauważyć jedyną optymistyczną iskierkę nadziei tamtego sezonu. Kiboli spadek okazał się bodźcem do powrotu trybun. W Mistrzowskim sezonie 1991/92 łącznie mecze ligowe Lecha obejrzało 183 tys ludzi.


Podczas gdy mecze II ligowego Lecha w sezonie 2001/02 oglądało 177 tys. II ligowemu Lechowi publiki zazdrościła cała Polska. Lech nie umarł, Lech się odrodził, powstał jeszcze silniejszy niż był przedtem. Tamten sezon znacznie scalił trybuny. Lech ciągle był biedny, ale chyba jak nigdy przedtem i niestety potem… jakżesz Nasz. Jakżesz Poznański, Wielkopolski. Z powracającymi do niego piłkarzami. Z Reissem , Wojtalą, Araszkiewiczem. Oni wracali mogąc grać gdzie indziej. Wracali do domu, do siebie nie bacząc na być może lepsza kasę u konkurencji. Moda na Lecha powróciła Lech znów wygrywał z innymi atrakcjami. Dziś Lech już nie jest biedny. W dobie Rutkowskich Lech stał się znaczącą siłą w polskiej piłce. Ale czy aby na pewno wykorzystuje się w nim kibicowski potencjał. Czy Lech nadal jest atrakcją w dobie tak wielu rozrywek obecnego świata? Czy obecnie wykorzystuje się do końca drzemiącą w kibolach moc? Dlaczego nie szuka się bodźców, które dadzą temu kibicowi namiastkę tamtych starych lat? Dlaczego w klubie nie zatrudnia się byłych piłkarzy? Faktem jest, że kibic stał się wygodny i chyba ciut wybredny. Dziś karnet, bilet kupuje się jednym kliknięciem. Na stadion przychodzi się często na ostatnią minutę.

Jednak fundamentem każdego klubu są kibice. Lech nie ma konkurencji w regionie. Jest sam, ale 40 tys. stadion nie zapełnia się. Jest nie wykorzystany do końca co powoduje, że Lech przegrywa z innymi rozrywkami? Dziś muzykę z lat 80 można posłuchać na wielu stacjach , odbiła się swą niepowtarzalnością na wielu pokoleniach. Koncerty tamtych starych zespołów ciągle gromadzą tłumy. Oni ciągle mają swych kibiców, którzy trwają mimo upływu lat, innych trendów w muzyce i mnogości dostępu do niej. Ale ten stary rockmen wie, iż grając dla publiki, daje jej siebie i robi to z sercem i pasją, szanując swą publikę, dlatego ciągle budzi podziw i szacunek. Jak jest z tym w obecnym Lechu chyba każdy widzi. Lechowi potrzeba bodźca, który wygra z czasem poświęconym na inne sprawy. Potrzeba ludzi z Lechem w sercu, którzy będą przyciągać a nie odpychać. Bo kibice są, czekają tylko trzeba umieć do nich dotrzeć.

kibol z IV

Chcesz, by w przyszłości także Twój tekst znalazł się na KKSLECH.com? Pisz i wyślij go do nas pod adres: redakcja@kkslech.com. Jest szansa, że ujrzy światło dzienne. Więcej dowiesz się -> tutaj

>> Mistrzowski Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <<




35 komentarzy

  1. Mouze pisze:

    @kibol z IV Świetnie napisane,ja tylko dodam od siebie,ze tak jak Lech był najbardziej poznański na początku XXI wieku,tak nigdy nie był tak obcy jak teraz….Ktos powie tak to już jest,w taka stronę idzie futbol,ale…dlaczego mamy się na to godzić?My jesteśmy Poznaniem,Lech jest więcej niż tylko zwykłym klubem czy firma.Możemy być punktem na mapie europy który idzie pod prąd,możemy być Lechem który jest WIELKOPOLSKI…ale nie z tym zarządem,nie z tym nastawieniem…Wiele by trzeba naprawić w klubie,ale także w nastawieniu kibiców czy SKLP i Kotła żeby przywrócić stan sprzed dekady.Moim zdaniem to już nierealne i z każdym rokiem Lech coraz bardziej będzie Lechem tylko z nazwy.

  2. Soku pisze:

    Bardzo lubię powroty do dawnych lat, szczególnie jeśli są autentycznie … ludzkie. 🙂 Co do zespołów, to można dywagować nad tym, czy aby nadal mają szacunek dla słuchacza – jest od cholery kapel, które powinny były dawno już zakończyć działalność i odejść w chwale i glorii, zamiast odcinać kupony na stare lata, dostosowawszy się oczywiście do znacznie mniej wymagającej popkultury / mainstreamu.

    Tu się do końca z Tobą, Waści Kibolu, nie zgodzę. Niemniej, uderzasz w bardzo fajną nutę, przypomina mi się od razu zgrywanie kaset z pierwszym albumem Nagłego Ataku Spawacza. 😉 Muzyki skrajnie prymitywnej, na kradzionych samplach (przykład: „Zabić wszystkich heretyków” zjechane kompletnie z „Move” H-Blockx :-)), ale przyprawiającej o takie wspomnienia, że głowa mała. 🙂

    Koniecznie nie poprzestawaj na tym i pisz dalej. Bardzo lubię Ciebie czytać, mimo licznych ortów i literówek jesteś wyjątkowo … malowniczą postacią. 🙂

  3. siwus89 pisze:

    Na glownej stronie czytając tytuł tego felietonu od razu wiedziałem kto jest autorem,i się nie pomyliłem. Tak apropo,mnie jako kibica boli najbardziej to,iż w klubie nie ma ludzi mocno związanych z Lechem,takich jak pan Gieniu czy Djuka. Może się myle ale przy obecnej władzy,nie ma co na to liczyć, bo już nie raz pokazali że nie pozwolą żeby ktoś miał większą wiedze o Kolejorzu niż oni sami.

  4. wagon pisze:

    W latach 80 nie było internetu, były dwa kanały w telewizji, w sklepie nie zawsze było piwo, w centrum tylko kilka kawiarni, do kina na dobry film można było czekać dwie godziny w kolejce po bilet,
    Nie ma co porównywać z dniem dzisiejszym, mecz to była jedna z nielicznych rozrywek, a trybuny nie były zawsze pełne

  5. pytajnik pisze:

    Nie gloryfikowałbym tak tamtych czasów. Bo okazało się to o czym powszechnie było wiadomym, że większość tych meczy była jedną wielką ściemą. Nie ma nic gorszego jak robienie w ch… kibiców a to niestety miało wtedy miejsce.

  6. kibol z IV pisze:

    @Mouze -Zapewne pamiętasz ten klimat po spadku. To kibolskie pospolite ruszenie.Różnorakie kibicowskie akcje propagujące Lecha. Mecz z Gorzycami w stylu retro itd.Info o meczach Lecha wywieszone na ogrodzeniach mostów.Każdy czuł się wtedy potrzeby , każdy chciał być częscią Kolejorza. II liga a My mieliśmy największą piłkarską publikę w Polsce.Fenomen. Manifest wielkiej miłości drzemiącej w kibolach.
    @wagon – W Dortmundzie , na Wyspach , Barcelonie też jest internet , tv ,inne atrakcje a trybuny są pełne. Nie można tego tłumaczyć w ten sposób.Każdy z Nas musi dać sobie odpowiedz dlaczego tak jest. Ale też każdy z Nas musi domagać się zmian by tamten klimat powrócił.

  7. babol pisze:

    Z 15 lat wstecz pójście na Lecha było wydarzeniem życiowym, dzisiaj niestety w dobie konkurencji na rynku nawet dla wielkiego fana piłki i Lecha to nie jest tak emocjonujące jak niegdyś. Pamiętam mecze w 2 lidze gdy awansowaliśmy. Przed meczem tłumy, dobrze godzinkę-dwie przed pierwszym gwizdkiem kocioł przed stadionem i na nim. To byłby czasy nie do zapomnienia. Dzisiaj tego po prostu już nie czuję gdy idę na mecz. Jest fajnie, czasami wspomnienia wracają, można się zabawić na Lechu, ale kiedyś to było inaczej może faktycznie lepiej. Sam już nie wiem, może za wybredni się staliśmy lub sam stałem.

  8. MaPA pisze:

    Dobrze napisane.Odniosę się do kwestii kibiców.Mam już swoje lata i mam skalę porównawczą.W czasach komuny wyjście na mecz to był sposób na niedzielę.Oprócz kibicowania Lechowi była okazja z kumplami obalić flaszkę.Mecze odbywaly się generalnie do południa lub we wczesnych godzinach popoludniowych.Te terminy meczów pozwały oglądać mecze kibicom zamiejscowym.Było więcej połączeń kolejowych czy PKS.Natomiast obecnie sprawa jest zupelnie inna.Godziny i dni meczow ustala tv.Zlikwidowano kupe połączeń autobusowych i kolejowych.Poza tym dzisiaj każdy jak chce to ma kupe programów sportowych w tv,jest internet i do tego jeśli drużyna gra padakę to nikomu nie chce się wyłazić z chałupy i oglądać żalosne niekiedy popisy zawodników.Dużą rolę odgrywa cena biletu w stosunku do jakości widowiska.Jedynie mecze z Legią powodują zapełnienie stadionu.Natomiast aby w innych spotkaniach stadion był wypełniony choćby w 70% musi być poziom gry prezentowany przez Lecha a ten zależy od jakości zawodników.Za 100 tys.euro za zawodnika to raczej tej jakości nie będzie.To są moje refleksje w temacie „atrakcyjny towar spod lady” którego nota bene pod tą ladą nie ma a kolejka stoi i podpisuje listę obecności.

  9. Marecki60 pisze:

    Powodów tak niskiej frekwencji na stadionie w Poznaniu jest wiele. Najmniej winiłbym Internet, a najbardziej TV. Młode pokolenie ( i nie tylko) napatrzyło się na grę Barcelony, Bayernu itd i nie bardzo im się podoba poziom meczów w Ekstraklasie. Mecze Lecha można teraz obejrzeć w TV, w latach osiemdziesiątych jak chciało się zobaczyć mecz piłki nożnej (nie licząc reprezentacji) trzeba było wybrać się na stadion. Ponadto mamy teraz pokolenie nygusów, wychowanych na telewizji i komputerze. Do lawinowego rozwoju TV i komputerów zakaz wyjścia z domu było najgorszą karą. W tej chwili wygnanie z domu młodzieży to jest sztuka prawie niewykonalna. Niestety, ale żeby zwiększyć frekwencje na meczach Lecha trzeba porządnego napastnika i gry na dobrym ofensywnym poziomie.

  10. miras pisze:

    Super artykuł

  11. MaPA pisze:

    Dodam jeszcze że dzięki tv mecze ogląda się codziennie i nieraz występuje przesyt.Zgadzam się z Marecki60 co do młodzieży.Dawniej w epoce przedinternetowej na podwórkach grało się w zapomnianego dziś palanta,we „węgierkę”między sztendrami, w sztekla(kto dziś to pamięta) i wiele innychgier i zabaw.Rodzice musieli nas gonić do chałupy bo inaczej zastałaby nas noc na podwórku.

  12. kibol z IV pisze:

    @MaPa , Marecki60 , babol – Celem klubu jest dotarcie do kibica. Zachęcenie go do przyjścia na stadion. Do tego potrzeba ludzi z pasją i serduchem a nie liczydłem. Nie tylko przez sms lub news na stronie w którym aż bije mamoną. Przyjdz bo masz ileś tam % zniżki , przyprowadz kumpla dostaniesz zniżkę. Czytając takie coś czuję się nie kibicem a uczestnikiem jakiejś sciepy.

  13. MaPA pisze:

    @kibol z IV-rozumiem ale co ten klub ma zrobić.Jak nie ma jakości w grze to dają nam %.Faktem jest że Lech ma stały”elektorat” i na tym klub się opiera.Reszta jest motywowana właśnie tymi zniżkami.

  14. Marecki60 pisze:

    @kibol z IV. Nie za bardzo zgadzam się z opinią, że jakiekolwiek zniżki i tego typu zabiegi zwiększą frekwencje dopóki nie podniesie się poziom meczów Lecha. Frekwencje obniża też przymus posiadania karty kibica. Dobrym pomysłem jest zapraszanie gimnazjalistów na mecze Lecha. W naszym klubie moim zdaniem aktualnie brakuje ludzi z pasją, dla których to nie jest praca, a sens życia i temu jest winien Zarząd.

  15. BartiLech pisze:

    Dobry artykuł. Zdecydowanie podpisuje się pod nim

  16. 1 pisze:

    jedno powinno się znaleźć jeszcze w tym artykule: był też moment swoistego bumu i mody na Lecha w początkach działalności leśnych w Lechu. Może nie było to w pełni widoczne bo stadion był w przebudowie i siłą rzeczy liczebnie to nie mogło imponować ale 100% miejsc dostępnych było zajętych. A najlepsze jest to, że to wszystko zaczęło się sypać wraz ze zdobyciem MP 2010. Do tego momentu Lech miał świetny marketing i prasę również wśród piłkarzy.Wszyscy czuli, że powstaje tu coś naprawdę fajnego. Pamiętacie, że wtedy każdy talent s Polski wybierał Lecha – Lewy, Peszko są tego najlepszym dowodem. I nagle wronieccy zdobyli MP i jakby się nasycili. Z ludzi z planem przeistoczyli się w liczących każdy grosz biznesmenów bez pasji. Możemy oczywiście dzisiaj gdybać coby się stało w meczu ze Spartą gdyby Rutek nie targował się o te parę euro więcej za Rudnevsa. Tak czy inaczej ja osobiście odnoszę wrażenie, że wcześniej przynajmniej kilka osób pracowało w Lechu z pasją a od czasu nowego zarządu dominują statystyki, cyferki, programy komputerowe i liczydła. I to zabija wg mnie ducha u kibiców. Choćby nie wiem jak się starał, zakładał szaliki, przeklinał na konferencjach i srał w gacie to nigdy taki Klimczak nie przekona kiboli o swojej miłości do Lecha. Podobnie syn swojego taty. Ci ludzie są zbyt wyrachowani. Oni nie angażują się sercem!! Oni nie walczą o ten Klub – zresztą wątpie czy Piotrek w życiu musiał o cokolwiek walczyć. Wiara to czuje i nie da się omamić. Ale to zaznaczam tylko mój subiektywny punkt widzenia

  17. Soku pisze:

    Z Lewym to było inaczej, nie tyle wybrał Lecha, co po prostu nie poznali się na nim stołeczni.

    Pamiętajcie jeszcze, jak leśni wyrolowali przez kilka ostatnich lat paru zasłużonych piłkarzy. Kibic (a tym bardziej piłkarz) takich numerów nie zapomina.

  18. ArekCesar pisze:

    Pamiętam tamte wyjazdy. Wracało się PKS czasem ostatnim autobusem. Teraz w godzinę jesteś w chacie.
    Te tłumy pod kasami i przy wejściu. Teraz wchodzisz z marszu, bo wiary coraz mniej.
    Jest Internet, mecze w tv co parę chwil, kiedyś raz na tydzień i tylko studio s-13. To też wiele mówi. Ale też nie było internetowych marud co to nie pójdą na mecz, bo to czy tamto. I to nie tylko na mecz ligowy ale też pucharowy. Żal tego po prostu czytać. Takie mecze to była niemal świętość. I niech tak znowu będzie, ale by tak było niech klub zacznie na to pracować.

  19. slesh pisze:

    Po przeczytaniu taki mecz mi się przypomniał, z Liverpoolem. Bilet załatwiony przez tatę od kolegi w pracy, zwolnienie ze szkoły by być jak najszybciej. A tam, na Bułgarskiej ludzie w namiotach co od poprzedniego dnia czekali. Piękne

  20. tylkoLech pisze:

    Bardzo dobry tekst. Na pewno marketing i dobra gra mają wpływ na frekwencję, ale rację mają też Ci, którzy widzą problem w postawie młodych, w roli tv i internetu. Szkoda, bo Lech zachwycał kibiców spoza Wielkopolski właśnie poziomem kibicowania, pełnymi trybunami. Teraz robi się coraz smutniej. Są duże oczekiwania wobec piłkarzy, zarządu, ale niewielu,przeciętnych kibiców myśli w kategoriach, co ja mógłbym dać temu klubowi. Mam wrażenie, że dobra gra w pucharach w latach 2009 -2010, zdobyte mistrzostwo spowodowały, że kibice Lecha stali się bardzo wymagający, oczekują wyłącznie sukcesów, Jeśli dzieje się źle znikają, nie liczy się już hasło „czy wygrywasz, czy nie…” A to jest według mnie taki prawdziwy etos kibicowania. Czasy się zmieniły, niestety.

  21. zibi pisze:

    Dobry tekst, napisany bardzo dobrą polszczyzną i przez prawdziwego Kibola. Teraz piłka po stronie zarządziku, okaże się czy mają cohones, czy tylko puste wydmuszki. Ja obstawiam, niestety to drugie.

  22. Manga pisze:

    Świetny artykuł, gratulacje! Niestety nie pamiętam wydarzeń z dawnych lat, a szkoda, bo z tego co opisują ludzie, na stadionie była magia, której obecnie brakuje. Jestem pod stadionem 2-3, a nawet 4 godziny przed rozpoczęciem i cały teren świeci pustkami. Tak samo jest po zakończeniu. Kilka minut i stadion pusty. Wydaje mi się, że ludzie nie przywiązują się tak bardzo do klubu. Żyją drużyną 90 minut, a potem uciekają do swoich obowiązków. Skutek napietego terminarza. Trochę smutne.

  23. KotorFan pisze:

    Kiedyś jedynym sposobem w jaki ludzie mogli obejrzeć mecz Kolejorza było pójście na stadion. Stąd na każdym meczu pojawiały się dzikie tłumy. A teraz? Można usiąść wygodnie przed TV lub jak ktoś nie ma Canal +, to odpalić streama w internecie. Obie rzeczy w przeciwieństwie do biletu są darmowe (za TV i internet tak czy inaczej płacimy) i nie wymagają jechania na stadion (dodatkowy wysiłek).

    Myślę, że trzy stadiony przy Bułgarskiej nie pomieściłyby kibiców, którzy oglądają mecz Lecha u siebie na kanapie. Takie są po prostu czasy, że ludziom mniej chce się ruszać z domu.

  24. enter pisze:

    Wiele się na to sklada, starsi sa juz starzy, mlodzi sa zmanierowani. Mecze sa godzinach nie zawsze dobrych, pilkarze sa totalnymi najemnikami, nawet zarzad jest z łapanki, a wlasciciel hmm…biznesmen. Do tego dochodza aspekty finansowe, wyjscie na mecz to nie tylko bilet, karnet, a takze trybuny jakby się podzielily bardziej nie ma :niepisanej wspolnoty” Tak zwana reszta to glownie jest potrzebna do wrzucania do puch.

  25. robrob pisze:

    „Kiedyś za komuny… Stary rockmen…”
    No ja pierdolę! Może jeszcze zamieńmy tablety na maszyny do pisania. O gęsim piórze nie wspomnę.

    „Potrzeba ludzi z Lechem w sercu, którzy będą przyciągać a nie odpychać. Bo kibice są, czekają tylko trzeba umieć do nich dotrzeć.”
    No pewnie, że kibice czekają. I na tym się skupmy a nie na wspominaniu starych czasów, które NIE WRÓCĄ.
    Dla właścicieli Klubu jesteśmy klientami i tego nie zmienimy. Możemy co najwyżej grzecznie wymuszać, m.in. na tym forum, aby bardziej nas szanowali jako lojalnych klientów i nie traktowali nas jak bandy baranów. Ja osobiście mam w dupie, czy w Klubie pracują ludzie z sercem w Lechu, czy nie. Bardziej mnie interesuje, czy chcą dla Lecha dobrze, z dowolnej przyczyny. Może im zależeć na kasie, na sławie, na dobrym cv, na utrzymaniu pracy, na loży VIP. Wszystko jedno. Byle zapieprzali dla Klubu. A zapieprzanie dla Klubu to frajda dla kibiców, wyniki i frekwencja.

    Ja rozumiem, że kiedyś było mało innych rozrywek i ludzie chodzili na Lecha, tak jak chodzili na dożynki, pochód pierwszomajowy czy na procesję Bożego Ciała. Ale mamy XXI wiek i albo będą wyniki albo staniemy się jak malinowe nosy i zostanie nas 5 tys. na czterdziestotysięcznym stadionie. Też mam pretensje do Klubu, że nieudolnie stara się o zwiększenie frekwencji, ale tę nieudolność rozumiem zupełnie inaczej. Niby dużo jest fajnych akcji, programów lojalnościowych, konkursów, marketingu w mediach tradycyjnych, ale są totalnie nieudolni w kontakcie z Kibicami. Napiszcie sobie maila do dowolnego poważnego klubu w Europie i napiszcie do Lecha. Różnicę zobaczycie od razu. A raczej nie od razu, bo w przypadku Lecha dostaniecie odpowiedź najwcześniej po dwóch tygodniach.

    Podsumowując: artykuł świetny jeśli chodzi o nakreślenie celów, marny jeśli chodzi o wskazanie środków.

  26. kibicinowroclaw pisze:

    Fajny tekst. Zazdroszczę kibolom którzy mogli uczestniczyć w tamtych czasach, doświadczyć każdej sytuacji dzięki której miłość do klubu była tak bardzo namacalna, gdzie czuło się więź i poczucie wspólnoty.

  27. rechot pisze:

    Ja tam akurat pamietam ze bilety przy spadku były po 5zl i chodziłem bo było mnie stać. Teraz gdy wiem że za równowartość biletu mogę mieć dużo fajniejsze produkty/usługi, w porównaniu z Lechem z początku sezonu szczególnie, wybór nie jest już tak oczywisty. Z resztą jestem pamiętaliwy i nadal pseudo piłkarzom nie wybaczyłem zwolnienia Macieja.

  28. kibol69 pisze:

    Wszystko, co zostało napisane, trafione w punkt. Teraz należałoby to wysłać listem poleconym do Junioha, księgowego i wszystkich przyjezdnych nejemniko-korpoludków na dyrektorskich stolcach. I obowiązkowo za potwierdzeniem odbioru do rąk własnych. Dla 99% z nich było by to całkowitą nowością o której nie mają zielonego pojęcia.

  29. kibol z IV pisze:

    Większość wypowiedzi pod felietonem bardzo fachowa i uderzająca w sedno sprawy.Już niedługo spotkanie Pana Rutkowskiego seniora i rady nadzorczej. Przez 10 lat Rutkowskich Lech stał się inny w aspekcie sportowym lepszy , w innych kwestiach…Pytanie jaką drogą zechce teraz pójść senior. Drogą zmian czy , utartą drogą jedynego wyznacznika obecnego zarządu, drogą wszechobecnego zysku. Drogą wyludniających się trybun czy drogą scalenia wszystkiego w jedność.Bo nie ma co ukrywać że obecny Lech to Lech podzielony.Lech z klimatem odbiegającym od wizji kibica.Czy po tym spotkaniu pustoszejący stadion stanie się jeszcze bardziej pusty, czy trybuny może nie od razu ale zaczną zapełniać się w większym stopniu , by być może powróić do tych z lat 80 za jakiś czas.Lech skazany jest na sukces to jest bezprzeczne , Lech skazany jest na gwiazdy w zespole , Lech skazany jest na pełny stadion.
    Bo nigdzie indziej w Polsce nie ma takich kiboli jakich ma Lech. Piłkę ma Rutkowski senior pytanie czy zechce ją podac i zakończyć akcję golem , czy zdecyduje się na samotny rajd którego efekt może być chybiony ?

  30. drab pisze:

    Świetny artykuł. Nie wiem czy dotarcie do kibiców zależy tylko od osób zarządzających klubem, gdyż większości przypadków „wygodnictwa” nie da się wyeliminować w żaden sposób. Frekwencja spadła, gdyż wyniki zaczęły być fatalne, a to kwestia tych kibiców co przychodzą na stadion jak Lech jest na fali, a jak nie to już zostają w domu. Jedyne kluby zarządzane przez stowarzyszenia kibiców są w Niemczech, gdzie frekwencja potrafi być naprawdę duża na większości meczów, niezależnie od rywala, a tego u nas brakuje. Oczywiście dochodzi finansowanie, nie chcę nikogo urazić, ale jak czytam, że cena biletu konkuruje mocno z innymi rozrywkami, to jestem zdziwiony – jak ktoś woli iść do kina i wciągnąć pakę popcornu niż przyjść na stadion to nic na to nie poradzimy 🙂
    Do dobrego zarządzania klubem muszą być wyznaczone konkretne osoby, a nie wszyscy, gdyż tak nie da się podjąć żadnych rozwojowych decyzji, ponieważ każdy będzie miał inne zdanie jak wydać pieniądze. Dla przykładu częste powiedzenia kibiców, że za taką grę jak ostatnie kilka miesięcy to powinno się obciąć pensje, czy ile to można płacić młodemu zawodnikowi! – Jak takie postulaty miałyby być zrealizowane to już nie było by połowy piłkarzy w klubie i nie miał by kto na boisku podnieść tej drużyny z powrotem na zwycięską ścieżkę.

  31. endrjiu pisze:

    Przczytalem tylko tytul i juz wiedzialem, ze to kibol z IV napisal. Fajny artykul, naprawde fajny. Pamieta ktos jak bilety sie w „Tarpanach” kupowalo? 😀

  32. 07 pisze:

    Najgorsze jest to Panowie, że w Poznaniu nie ma sportu na najwyższym poziomie. Koszykówka? Siatkówka? Żużel, Piłka ręczna? Nie słyszę o dobrych drużynach z Europy którzy przyjeżdżają na mecze do Poznania. Sportowy Poznań jest w czarnej du..e poza Lechem. Kolejorz nie ma konkurencji w mieście. Dlatego taki Klimczak wie doskonale, że może nie walczyć o kibica , bo jak nie będzie miał co robić to i tak na stadion przyjdzie choćby 2-3 razy w rundzie… i wszyscy jadą na minimaliźmie.

  33. sebra pisze:

    Na wstępie muszę podkreślić, że treść felietonu bardzo dobra i na czasie. Moje przemyślenia po części pokrywają się z tym o czym wspomniał już @MaPA i od siebie dodam, że zapełnienie trybun można osiągnąć, ale potrzebne jest spełnienie przez zarząd co najmniej jednego z dwóch kryteriów, a mianowicie zarząd stawia na jakość i wtedy w pełni rozumiem, że ceny biletów muszą kosztować, bo oglądamy piłkę na europejskim poziomie albo stawia na przywiązanie kibiców do klubu, a to może osiągnąć poprzez zatrudnienie ludzi dla których Lech jest czymś więcej niż kolejnym przystankiem w karierze. Niestety w chwili obecnej ani jedno ani drugie kryterium nie jest wdrażane w życie, bo poziom jaki prezentuje obecnie Lech to nie jest to co wszyscy chcielibyśmy oglądać, a zaangażowanie władz klubu widać tylko w sytuacji kiedy słupki spadają poniżej pewnych przyjętych założeń i trzeba ratować sytuację.

    Moim zdaniem od mniej więcej 2011 roku mamy do czynienia z pewnym niebezpiecznym trendem realizowanym przez zarząd, którego hasłem przewodnim jest wymiana. Obserwujemy ciągłą wymianę działaczy, piłkarzy i próbę wymiany kibiców na klientów. Wiem, że w sytuacji kiedy mamy możliwość zatrudniania zawodników z prawie całej Europy odwrócenie trendu i stanie się polskim Bilbao mogłoby bardzo mocno ograniczyć nas sportowo, ale z drugiej strony nieraz mam przesyt tych wszystkich zagranicznych zawodników dla których Lech jest kolejnym wypłacalnym pracodawcą. Od sezonu 2011/12 do teraz zatrudniliśmy takich zagranicznych zawodników jak : Tonev, Bruma, Zapotoka, Tshibamba, Hamalainen, Ceesay, Lovrencsics, Arajuuri, Douglas, Claasen, Keita, Kadar, Jevtić, Holman, Djoum, Sadajew, Thomalla i Tetteh. Jak dobrze liczę mamy 18 nazwisk tylko ilu z nich jest lub było realnym wzmocnieniem? Nawet ci których zakwalifikujemy jako wzmocnienia nie błyszczeli od pierwszych spotkań tylko potrzebowali czasu na aklimatyzację, a od niektórych juniorów wymaga się by najlepiej w przeciągu jednej rundy ich talent eksplodował, bo przecież nie można ich na siłę promować. Podejście do wychowanków jakie ma miejsce teraz chyba najlepiej pokazuje jak duże zmiany zaszły w Lechu, ale wiadomo kiedy pojawiają się jak na polskie warunki dość duże pieniądze i oczekiwania to nie ma sentymentów szczególnie w stosunku do tych, którzy nie mają siły przebicia.

  34. Al pisze:

    Świetny tekst . Autor mnie zaskoczył pokazał swoje drugie oblicze .

  35. Poznaniak pisze:

    Tekst oddaje to co tli się w serduchu wielu z nas kiboli.
    Obecny Lech nie będzie już tamtym Lechem którego darzymy sentymentem.
    Ale z całą pewnością może być bardziej POZNAŃSKI, bardziej POLSKI i zarządzany z pasji do piłki.
    Na razie jest zarządzany tylko z pasji do pieniędzy.

    Czasy się zmieniły i obecnie z Poznaniu mamy Modern Football Lech.
    Czyli 100% nastawienie na komercję (czyt.kasa).

    Mi się to nie podoba i nigdy tego nie zaakceptuję, tak jak ultrasom nie podoba się kibicowanie w nowoczesnym „stylu UEFA”.