Wspomnień czar: Tego nie zapomni się nigdy

Lech - RuchWiosną ruszyliśmy na KKSLECH.com z kolejnym nowym cyklem, który na stałe będzie już towarzyszył tej witrynie. Cykl „Wspomnień czar” to dopełnienie przedmeczowych materiałów przypominający ciekawe wydarzenia z przeszłości trochę w innym stylu.


W cyklu „Wspomnień czar” przy okazji każdego spotkania w nieco nietypowy sposób pół żartem i pół serio będziemy wracać w artykułach do przeszłości wspominając na luzie krótko dawne mecze Lecha Poznań z danymi rywalami. Nie zabraknie filmików, naszych osobistych wspomnień i odczuć czy starych fotek z archiwum KKSLECH.com dotyczących dawnych spotkań Kolejorza. W zależności od rywala czasem jeden odcinek będzie ciekawszy, a czasem drugi trochę mniej. W każdym razie przypomnicie sobie występy Lecha Poznań przeciwko danemu klubowi od tej najciekawszej strony.

Wykorzystując mecz w Chorzowie postanowiliśmy przypomnieć tym starszym jak i młodszym kibicom spotkanie sprzed prawie 6 lat. Pojedynek rozegrany 11 maja 2010 roku na Cichej już zawsze pozostanie w pamięci każdego kibica i przede wszystkim nigdy nie zostanie wymazany z blisko 94-letniej historii naszego klubu. Są mecze do których zawsze będziemy wracać pamięcią i właśnie takim meczem jest jeden z bojów z Ruchem. Przed przedostatnią 29. kolejką sezonu 2009/2010 liderem tabeli z 60 punktami na swoim koncie była krakowska Wisła. Lech Poznań miał 59 oczek i był tuż za „Białą Gwiazdą”. Trzecią pozycję zajmował chorzowski Ruch, który o podium i o puchary walczył z warszawską Legią. Tym samym dla czterech czołowych drużyn przedostatnia seria spotkań była niezwykle ważna, bo każdy miał o co walczyć. W tym wypadku Kolejorz bił się o tytuł, a „Niebiescy” mieli się postarać, aby już na kolejkę przed końcem zapewnić sobie awans do europejskich pucharów.

Przed wyjazdem do Chorzowa tylko jedna statystyka przemawiała za poznaniakami. Lechici tamtej wiosny nie przegrali i był to jedyny pozytyw przed starciem z Ruchem. W całej dotychczasowej historii Kolejorz do 2009 roku zwyciężył w Chorzowie zaledwie 6 razy z czego po raz ostatni na Cichej w 1989 roku. Tym samym „niebiesko-biali” żeby myśleć w ogóle o tytule, musieli najpierw znaleźć pomysł, jak wygrać na bardzo niegościnnym stadionie. Od początku meczu spotkanie toczyło się w szybkim tempie, ale dobrych sytuacji brakowało. Częściej pod bramką gościli jednak chorzowianie, którzy grali w końcu u siebie. Po zmianie stron gospodarze zaatakowali jeszcze mocniej i już w 47. minucie gry objęli prowadzenie. Seweryn Gancarczyk nie zablokował dośrodkowania Wojciecha Grzyba, a w pole karne dobrze wszedł Michał Pulkowski zdobywając gola.


Na szczęście potem przebudził się Lech i zaczął napierać podczas gdy Ruch nastawił się na kontry. W ekipie Kolejorza dobre sytuacje marnowali jednak Sergei Krivets, Sławomir Peszko i Robert Lewandowski. Ten ostatni w 69. minucie zdobył gola na 1:1 dzięki czemu wiara w korzystny wynik odżyła. Wówczas Grzegorz Wojtkowiak przedarł się ładnie prawą stroną wykładając futbolówkę prosto pod nogi „Lewego”, który lekkim strzałem umieścił piłkę w siatce. Po bramce na 1:1 niestety znów zaczął atakować Ruch. Szczególnie aktywny był Artur Sobiech, który co chwilę nękał obronę Lecha. Na szczęście w 91. minucie przytomnie zachował się Robert Lewandowski, który będąc lekko z tyłu podał do lepiej ustawionego Sergeia Krivtsa. Białorusin przyjął piłkę i bez specjalnego namysłu uderzył ze słabszej nogi na bramkę Krzysztofa Pilarza. Futbolówka otarła się jeszcze o nogę Rafała Grodzickiego (do dziś gra w Ruchu) i wpadła tuż przy lewym słupku golkipera chorzowian. Dzięki trafieniu Sergeia Krivtsa zespół Kolejorza ostatecznie rzutem na taśmę wygrał w Chorzowie 2:1.

Cichym bohaterem tamtego pamiętnego meczu był jednak bramkarz Lecha Poznań, Krzysztof Kotorowski, który kapitalnie zachował się w paru sytuacjach i pokazał swój świetny refleks. Ten kto oglądał tamten mecz powinien pamiętać interwencje „Kotora” aż dziś. Wszystko skończyło się wówczas szczęśliwie, choć trzeba pamiętać o jednej sytuacji z samej końcówki. W doliczonym czasie gry starcia Ruch – Lech na murawie nieopodal pola karnego gości leżał kontuzjowany Arkadiusz Piech. Snajper późniejszego Mistrza Polski, Robert Lewandowski widział niezdolność napastnika „Niebieskich” do gry, ale na szczęście pamiętał, że w takim spotkaniu nie należy grać fair play, bo stawka jest zbyt duża, żeby przejmować się zawodnikiem drużyny przeciwnej. Przytomność obecnego gracza Bayernu Monachium spowodowała kontynuację akcji reprezentanta Polski i m.in. dzięki temu Kolejorz zdobył w 2010 roku mistrzostwo kraju. Jak zapewne wielu z Was pamięta – blisko 6 lat temu Sergei Krivets strzelił gola w 91. minucie, a wkrótce potem samobójczą bramkę w spotkaniu Wisła – Cracovia zdobył Mariusz Jop. Tym samym „Biała Gwiazda” w ostatnich sekundach straciła dwa punkty, natomiast Lech zamiast jednego zyskał w starciu z Ruchem kolejne dwa oczka, które na kolejkę przed końcem pozwoliły lechitom wyprzedzić wiślaków w tabeli. W ostatniej serii spotkań podopieczni ówczesnego trenera Jacka Zielińskiego dopięli formalność odzyskując przysłowiowego „majstra” po 17 latach przerwy.

29. kolejka Ekstraklasy 2009/2010 – 11.05.2010, godz. 19:00
Ruch Chorzów – KKS Lech Poznań 1:2 (0:0)
Bramki: 47.Pulkowski – 69.Lewandowski 90+1.Krivets
Żółte kartki: Baran, Nykiel, Grodzicki, Straka – Krivets, Bandrowski, Gancarczyk, Wilk
Sędzia: Paweł Gil (Lublin)
Widzów: 10000 (1000 kibiców Lecha)
Ruch: Pilarz – Nykiel, Grodzicki, Sadlok, Jakubowski – Grzyb, Baran, Straka, Pulkowski (76.Piech), Janoszka (85.Świerblewski) – Sobiech.
KKS Lech: Kotorowski – Wojtkowiak, Bosacki, Arboleda, Gancarczyk – Peszko, Injać, Bandrowski (62.Wilk), Stilić (75.Mikołajczak), Krivets – Lewandowski.


Źródło: inf. własna
Fot: KKSLECH.com

> Mistrzowski Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <



6 komentarzy

  1. arek z Debca pisze:

    Pamietam ten mecz jakby byl wczoraj. Ku..ale ten czas szybko leci!

  2. RobertLech!!! pisze:

    Również pamiętam to jakby było wczoraj. Piękna sprawa, że to własnie za sprawa naszych przyjaciół i ich remisu w derbach i to w jakich okolicznościach otworzyła nam się furtka do tytułu, i cały stadion Cracovii po meczu – Mistrz Mistrz Kolejorz!

  3. KotorFan pisze:

    Kotor wtedy świetnie bronił z Ruchem.

  4. Pszczółka pisze:

    niezapomniana kolejka sezonu do końca życia.Tego się po prostu w żaden sposób zapomnieć nie da.Wspaniałe czasy,świetna ekipa,Mistrzostwo i perfekcyjna gra w pucharach na zawsze pozostaną w mojej pamięci.Dziękuję wszystkim ówczesnym piłkarzom za taki zajebisty okres.

  5. kibol z IV pisze:

    Piękne niezapomniane chwile. Eksplozja radości po wiadomości z Kałuży była ogromna. Szał , amok i chwila refleksji gdy już ochłonąłem…Wracamy na swoje miejsce . Wracamy na tron. Po tylu latach marazmu i smaku drugiej ligi. Dla takich chwil warto być kibolem…Niezapomniane chwile, niezapomniani zawodnicy. W następnej kolejce dopełniliśmy formalności. Płonął Stary Rynek , Poznań oszalał. Mistrz Mistrz Kolejorz ! Nigdy tego nie zapomnę 🙂

  6. Antoni P pisze:

    To jeden z pierwszych moich wyjazdów (bardzo późno zacząłem, za co mi wstyd i żal :)), więc nie ma opcji żebym kiedykolwiek zapomniał te momenty na cichej. No i po tych kilku latach i kilku wiosnach więcej na karku, bałbym się takiego spotkania, tyle nerwów i emocji do samego końca że na starość groziłoby to zawałem 🙂
    Ale dla takich momentów warto kochać futbol!!
    Dzisiaj chciałbym gładkie 0-3 bo nie lubię śmierdzieli 🙂