Analiza meczu z Górnikiem Ł. + statystyki

pilkaW sobotnim meczu z Górnikiem Łęczna, piłkarze Lecha Poznań grali przyzwoicie tylko w pierwszej połowie. Gol strzelony przed przerwą ostatecznie wystarczył do zwycięstwa.


Dzień po spotkaniu Kolejorza z drużyną Jurija Szatałowa nadszedł czas na tradycyjną, pomeczową analizę gry Lecha Poznań w konfrontacji z Górnikiem Łęczna.

Obrona

Trener Jan Urban nie kombinował, nie miał zbyt wielkiego pola manewru, dlatego postawił na tych samych zawodników co zwykle. Brak rotacji sprzyja grze obronnej. Defensorzy Lecha zwłaszcza w pierwszej połowie dobrze się ustawiali, kryli i nie pozwalali łęcznianom na zbyt wiele. W pierwszych 45 minutach górnicy praktycznie nie zagrozili bramce Lecha. Trochę inaczej było po przerwie i w końcówce, gdy poznaniacy mocniej się cofnęli. Wtedy 3 groźne strzały wybronił Jasmin Burić. W jednej z sytuacji poznaniakom dopisało trochę szczęścia, kiedy Bośniak przy stanie 1:0 źle wyszedł z bramki, a na lewej obronie niespodziewanie zrobiła się luka. Warto zwrócić uwagę na kolejny dobry mecz Buricia, który oprócz tej jednej sytuacji bronił bardzo pewnie, a także Paulusa Arajuuriego. Swoje zrobił też Tomasz Kędziora regularnie nękający rywala za pomocą niezłych wrzutek z prawej strony. Nie zawiódł również Marcin Kamiński, który zaliczył asystę drugiego stopnia. Był to niezły mecz obrony, która jest coraz bardziej zwarta.

Pomoc

Przez urazy wielu zawodników trener Lecha zestawił drugą linię trochę nietypowo, bo bez nominalnego skrzydłowego. Tym samym piłki z prawej strony w pole karne dostarczał prawy obrońca, Tomasz Kędziora, a gra Lecha w środku polegała przede wszystkim na wymianie krótkich i szybkich podań. Szczególnie w pierwszej połowie było widać piłkarską jakość Lecha za sprawą dobrze dysponowanego Darko Jevticia i Karola Linettego. Powrót reprezentanta Polski do składu był szalenie istotny, bowiem druga linia wreszcie grała szybciej. Miała serce, miała płuca i była napędzana właśnie przez Linettego. To przecież wychowanek Kolejorza zaliczył asystę przy zwycięskim trafieniu słabszą, lewą nogą. Tak dobrze jak w pierwszej połowie lechici nie grali dawno. Zupełnie inaczej było po przerwie. Wówczas stracili jakość, nastawili się na walkę, cofnęli się i grali trochę nerwowo. Kolejorz sprawiał czasem wrażenie jakby grał w „10”, gdyż Maciej Gajos był kompletnie niewidoczny zarówno w ofensywie jak i w defensywie. Cieszy natomiast przebudzenie Darko Jevticia oraz wzrost formy Karola Linettego, który jest niezbędny Lechowi, by ten osiągał sukcesy.


Atak

Od początku meczu na szpicy wystąpił Nicki Bille Nielsen, który długo nie mógł się wstrzelić. Najpierw zamiast popatrzeć i uderzyć technicznie huknął z całej siły prosto w bramkarza, potem ponownie uderzył na siłę mając przed sobą pustą bramkę, a w trzeciej sytuacji jego strzał został zablokowany. Dopiero w czwartej sytuacji Duńczyk ładnie wykończył akcję trafiając do siatki po długim rogu. Piłka ewidentnie szukała Nielsena w polu karnym, a on sam dobrze się ustawiał, zastawiał i imponował siłą fizyczną. Szkoda tej nieskuteczności, bo do przerwy Lech powinien prowadzić więcej niż tylko 1:0 co dałoby większy spokój w drugich 45 minutach. Gdy 28-latek zszedł z boiska do przodu powędrował słabo widoczny przez całe spotkanie Maciej Gajos. Nie stworzył w ataku żadnego zagrożenia.

Ogólne wrażenie

Zwycięstwo cieszy, bo dzięki niemu Lech ma 2 punkty więcej po podziale i raptem 1 oczko straty do podium. Z grą było jednak różnie. O ile pierwsza połowa wypadła efektownie i efektywnie to już w drugiej Lech chyba zbyt szybko się cofnął pozwalając Górnikowi na zbyt wiele. Dopóki poznaniacy grali swoją piłkę, czyli szybką, po ziemi, na jeden-dwa kontakty mieli pełną kontrolę nad meczem. Gorzej było w okolicach 70 minuty, kiedy lechici niepotrzebnie oddali inicjatywę, a Górnik z każdą kolejną udaną akcją łapał wiatr w żagle. Plusem tego spotkania jest z pewnością ofensywna gra drugiej linii, która wreszcie umiała stwarzać sytuacje. Tradycyjnie Lech mógł polegać na Paulusie Arajuurim oraz Jasminie Buriciu, którzy zatrzymali łęcznian. Minusem jest mimo wszystko skuteczność Nickiego Bille Nielsena, który dochodził do wielu okazji co jest dobrym prognostykiem na przyszłość, a także oddanie piłki rywalowi w końcówce spotkania. Do gry Lecha takiej jak w drugich 45 minutach zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Fajnie byłoby jednak, aby poznaniacy częściej grali tak dobrze w ataku pozycyjnym jak w pierwszej połowie, kiedy powinni prowadzić więcej niż 1:0.


Składy

1-4-2-3-1 przechodzące na 1-4-4-2

Prusak – Mierzejewski, Pruchnik, Bożić, Leandro – Tymiński, Nowak (65.Bogusławski) – Bonin, Pitry (65.Świerczok), Piesio – Śpiączka (74.Sasin).

1-4-2-3-1

Burić – Kędziora, Arajuuri, Kamiński, Kadar – Tetteh, Trałka – Gajos, Linetty (90+4.Kurbiel), Jevtić (90.Volkov) – Nielsen (81.Jóźwiak).

Statystyki meczu Górnik Ł. – Lech 0:1

Bramki: 0 – 1
Strzały: 13 – 13
Strzały celne: 7 – 4
Strzały niecelne/zablokowane: 6 – 9
Faule: 11 – 17
Żółte kartki: 2 – 0
Czerwone kartki: 0 – 0
Rzuty rożne: 5 – 5
Rzuty wolne: 23 – 13
Zmiany: 3 – 3
Spalone: 3 – 1
Posiadanie piłki: 48% – 52%
Liczba zawodników w kadrze meczowej: 18 – 18

Źródło: inf. własna
Fot: KKSLECH.com

> Mistrzowski Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <



4 komentarze

  1. JR (od 1991 r.) pisze:

    byłem i widziałem więc powiem:

    1. Łęczna spadek pewne info 😀 Pitry na szpicy, reszta zbieranina, ale ambitna, za wysokie progi
    2. Nicki to zawodnik, który idzie praktycznie do każdej akcji, musi jednak poprawić skuteczność.
    3. Jasiu skuteczny i gibki 😀
    4. Tetteh i Trałka grali mądrze.
    5. II linia Kolejorza – milion strat! Ludzie, 3/4 podań do przodu niecelnych lub na farcie. Dlatego w ofensywie tylko dzięki prezentom udało się strzelić.

  2. aaafyrtel pisze:

    znów działacze mącą, no ciekawe, kto jednak będzie w grupie mistrzowskiej… ale największe oszustwo w moim rozumieniu, już nieco zapomniane, i przy „jubileuszu” ległej warto je przypomnieć było takie… po sezonie 1953 decyzją MON wicemistrza Wawel Kraków (wówczas Okręgowy Wojskowy Klub Sportowy) wycofano z I ligi uznając, że prawo pozostania w ekstraklasie z wojskowych klubów ma tylko siódma w lidze Legia Warszawa (wówczas Centralny Wojskowy Klub Sportowy) (cytat z pl.wiki).

  3. aaafyrtel pisze:

    a swoją drogą…czy ci działacze nie rozumieją, że manipulując w rodzimej piłce strzelają sobie w stopę, zapewne na krótka metę maja z tego jakiś zysk, ale na dłużej… przecież wielu kiboli, analizując te kurioza odwróci się od tej obłędnej gry…

  4. Bolek pisze:

    A ja czuję, że najbliższy miesiąc może być dla nas bardzo udany!