Analiza meczu z Cracovią + statystyki

analizaW piątkowym meczu z Cracovią zespół Lecha Poznań grą nie zachwycił, choć w pełni zasłużenie zdobył trzy punkty. Gra Kolejorza nie powalała na kolanach i mimo dobrego wyniku wciąż jest jeszcze wiele do poprawy.


Dzień po spotkaniu Kolejorza z drużyną Jacka Zielińskiego nadszedł czas na tradycyjną, pomeczową analizę gry Lecha Poznań w konfrontacji z Cracovią Kraków.

Obrona

Jan Urban tym razem trochę zaskoczył. Nie chodzi tu wcale o występ Matusa Putnockiego, którego można było spodziewać się w bramce po meczu z Podbeskidziem a o parę stoperów. Paulus Arajuuri z Janem Bednarkiem jeszcze obok siebie nie grali. O dziwo ten duet poradził sobie całkiem nieźle. Nie pozwalał Cracovii na zbyt wiele, Fin dobrze współpracował z solidnym Bednarkiem, a także z dwoma bocznymi obrońcami. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że było to najlepsze spotkanie w wykonaniu defensywy w tym sezonie. Cracovia oddała co prawda 15 strzałów na bramkę Lecha, jednak 14 z nich było niecelnych lub zablokowanych. Goście w światło bramki trafili raz. Mateusz Szczepaniak wbijał piłkę w pole karne, która przypadkowo trafiła na nogę Miroslava Covilo. W tej sytuacji nie ma się specjalnie kogo czepiać. Gol był przypadkowy i choć Robert Gumny wraz z Janem Bednarkiem mogli ustawić się nieco lepiej, to na sytuację z 81. minuty można przymknąć oko. Minusem były na pewno wybicia i podania Matusa Putnockiego. Jego nonszalanckie zagrania wprowadzały niepotrzebny chaos. Tym występem Putnocky nie pokazał, że jest lepszy od Jasmina Buricia.

Pomoc

Jan Urban pod nieobecność zawieszonego Abdula Aziza Tetteha musiał zrezygnować z ustawienia z dwoma klasycznymi szóstkami. U boku Łukasza Trałki wystawił Radosława Majewskiego, który zaprezentował się solidnie. Sporo pracował w ofensywie i w defensywie. Chociaż czasami brakowało mu pomysłu na zagrania czy rozegranie piłki, to jednak ambicji nie można było mu odmówić. Najbardziej pożyteczny pod bramką był Darko Jevtić. Kiedy miał piłkę przy nodze na 20-30 metrze przed bramką Grzegorza Sandomierskiego szło zauważyć jego wielki ofensywny potencjał. Niestety im było bliżej końca spotkania tym Szwajcar gasł w oczach. W końcówce złapały go mocne skurcze. Mocno zawiodły w piątek skrzydła. Maciej Makuszewski zanotował wręcz fatalny występ. Źle podawał, źle strzelał, źle dryblował, źle zagrywał piłkę. Dosłownie wszystko robił źle. To ewidentnie nie był mecz tego piłkarza, który szybko musi się ogarnąć i zapomnieć o tym występie. Mimo asysty rozczarował też Szymon Pawłowski. Nie był tak błyskotliwy w zagraniach jak zwykle. „Szymek” dopiero wraca do formy po urazie co było widać. Drugiej linii jeszcze daleko do optymalnej formy oraz efektownej gry. Nawet gra jednym defensywnym pomocnikiem tak naprawdę niewiele zmieniła. Wszyscy muszą jeszcze pracować nad poprawą dyspozycji.


Atak

Dwa gole z Podbeskidziem ewidentnie przesądziły o postawieniu na Nickiego Bille Nielsena. Duńczyk w piątek dwoił się i troił. Sporo walczył, biegał, przepychał się, a swoją siłą fizyczną oraz dobrą grą głową mocno zmęczył obronę Cracovii. To był naprawdę niezły występ Duńczyka, który momentami wyglądał jak Zaur Sadaev. Oczywiście, brakowało mu wczoraj umiejętności czysto piłkarskich, jednak Lech w końcu miał z niego pożytek. Od 67. minuty grał za niego Marcin Robak. Nie pokazał nic wielkiego, lecz strzelił gola i jego występ można uznać za przyzwoity. 34-latek przy kontrze dobrze przyłożył nogę do piłki zdobywając bramkę na 2:0. W samej grze był już wolny, mdły i przewidywalny. Na dodatek mało angażował się w odbiór piłki w ostatnich minutach spotkaniach.

Ogólne wrażenie

To był Lech zwycięski i nic poza tym. Poznaniacy co prawda kontrolowali przebieg spotkania, ale sami grali tak jakby bez pasji oraz pomysłu. Owszem. Była widoczna ambicja, wola walki i nic poza tym. W ataku pozycyjnym lechici wciąż mieli problemy. Po rzucie rożnym udało im się wyjść na prowadzenie dzięki czemu Cracovia ruszyła do przodu i dopiero wtedy, gdy się otworzyła Kolejorz był groźniejszy pod bramką Sandomierskiego. Wielu zawodnikom brakuje jeszcze jakości, pewności siebie i zwyczajnie formy sportowej. Chęci to trochę za mało, choć dzięki nim, a także konsekwentnej grze w defensywie lechitom udało się zdobyć trzy punkty. Tak naprawdę Cracovia nie zawiesiła wczoraj zbyt wysoko poprzeczki. W pierwszej połowie praktycznie nie zagrażała bramce Lecha. Za to poznaniacy niespodziewanie często decydowali się na strzały z dystansu. Lech wygrał 2:1 i jest to chyba jedyny, mocniejszy pozytyw po piątkowej konfrontacji.


Składy

1-4-2-3-1

Putnocky – Kędziora, Arajuuri, Bednarek, Kadar (80.Gumny) – Trałka, Majewski – Makuszewski (84.Jóźwiak), Jevtić, Pawłowski – Nielsen (67.Robak).

1-4-2-3-1

Sandomeirski – Wójcicki, Wołąkiewicz, Polczak, Deleu (90.Steblecki) – Covilo, Cetnarski (76.Dimun) – Vestenicky (80.Wdowiak), Budziński, Jendrisek – Szczepaniak.

Statystyki meczu Lech – Cracovia 2:1

Bramki: 2 – 1
Strzały: 17 – 15
Strzały celne: 5 – 1
Strzały niecelne/zablokowane: 12 – 14
Faule: 16 – 11
Żółte kartki: 1 – 0
Czerwone kartki: 0 – 0
Rzuty rożne: 7 – 2
Rzuty wolne: 13 – 16
Zmiany: 3 – 3
Spalone: 1 – 1
Posiadanie piłki: 48% – 52%
Liczba zawodników w kadrze meczowej: 18 – 18

Źródło: inf. własna
Fot: KKSLECH.com

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <



5 komentarzy

  1. Judi pisze:

    Nie było źle, ważna wygrana i 3 punkty cieszą, teraz tylko do przodu. No i oczywiście czekać jak to będzie z Urbanem, czy zostanie w Lechu na sierpień czy nie

  2. Pablo pisze:

    kurwy znów przegrały, a my mamy tylko trzy punkty. urban wypierdalaj

  3. Pablo pisze:

    o kurde przepraszam za dużo wypiłem