Na stadionie: Znów najwyższa frekwencja w Polsce

Po 3 tygodniach przerwy w październikowe późne popołudnie kibice Lecha Poznań ponownie mieli okazję przyjść na Bułgarską. Tym razem wielu wybrało się na stadion dużo wcześniej. Wszystko ze względu na wyjątkowe wydarzenie, które miało miejsce kilkadziesiąt minut przed meczem z Wisłą Kraków.


O 16:00 rozpoczęła się ceremonia odsłonięcia długo oczekiwanej lokomotywy. To wydarzenie już przed 16:00 gromadziło wielu kibiców. Finał akcji „Stawiamy Legendę na Stacji Bułgarska” obejrzało na terenie wokół lokomotywy ponad 3 tysiące ludzi. Nie zabrakło podziękowań ze strony prezesa, dopingu kibiców czy pojedynczych rac świetlnych. Więcej na temat odsłonięcia parowozu, który stanął na stacji Bułgarska pisaliśmy -> TUTAJ.

Przed meczem z Wisłą Kraków już na stadionie na kibiców Lecha Poznań czekała kolejna niespodzianka. Przy murawie ustawiono tory i na nich mini-lokomotywę, która przywiozła piłkę na wyjście obu drużyn na boisko. Przy murawie ustawił się również maszynista lokomotywy Ty51-183, a więc Zbigniew Dziędzielak, który próbował przez mikrofon odśpiewać hymn Lecha Poznań. Na chęciach się skończyło, choć sama inicjatywa była fajna.

null

W niedzielę do Poznania autokarami przyjechało kilkuset kibiców Wisły Kraków. Goście wywiesili fanę „Wisła Sharks”. Zaprezentowali się u nas bardzo słabo i to na dodatek kolejny raz. Wisła nie prowadziła dopingu. Skupiła się tylko na pojedynczych okrzykach. Przez większość spotkania w ogóle nie było jej słychać. Remis na Lechu goście ewidentnie wzięli jako zwycięstwo, bowiem po meczu byli mocno zadowoleni dziękując swoim zawodnikom za punkt.

null

Już po pierwszym gwizdku sędziego miała miejsce chwila ciszy ku czci zmarłego we wrześniu fanatyka ŚP. Damiana Dardasa. Wywieszano także dwa transy w tym jeden z napisem „Był zawsze gotowy. Był zawsze zwycięski” oraz ułożono krzyż z rac. Na dole wywieszono również dwie fany z wizerunkiem ŚP. Damiana i ŚP. Grzegorza.

null

Doping stał wczoraj na solidnym poziomie. Było kilka pojazdów po Wiśle, Ruchu, Widzewie i przede wszystkim po Patryku Małeckim, który już na początku meczu pokazał, że myślenie nie jest jego mocną stroną. Doping szczególnie dobry był w drugiej połowie. Część kibiców nie widziała gola, bowiem w Kotle trwała wówczas zabawa i skakanie za bary tyłem do murawy. Przez to radość stadionu z ważnej bramki, w trudnym momencie meczu w którym piłkarzom niezbyt szło była trochę spóźniona, aczkolwiek duża.

Po golu na 1:1 w 92. minucie był mały jęk zawodu i żal, że jednak nie udało się dowieźć tej wygranej. Po ostatnim gwizdku nie było gwizdów skierowanych do piłkarzy. Trudno w sumie mieć pretensje do zespołu. Drużyna walczyła do końca, starała się, lecz w niedzielę zabrakło jej piłkarskiej jakości i szczęścia w końcówce. W chłodne, typowo jesienne październikowe i późne popołudnie na Bułgarską przyszło oficjalnie 20158 osób. Była to oczywiście najwyższa frekwencja w 12. kolejce Ekstraklasy i przy okazji 2 największa w tym sezonie na Lechu Poznań. Do końca jesieni przy Bułgarskiej odbędą się raptem 3 mecze. Może być trudno powtórzyć taką frekwencję, jak wczoraj.

Autor zdjęć: Krzysztof Krause

Źródło: inf. własna
Fot: KKSLECH.com

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <



16 komentarzy

  1. Long pisze:

    Byłem wczoraj na Trybunie Czapczyka, po lewej stronie bliżej kotła i tam doping DRAMAT. Wiara stoi cały mecz bo wszyscy stoją. Cisza spokój, nawet proste przyśpiewki też cisza! Po bramce mało kto kręcił szalikiem a jak człowiek próbował dopingować razem z kotłem to było słychać tylko samego siebie i 3-4 osoby z innych rzędów i wiara patrzy na Ciebie jak na debila. K*rwa co to było !

    • JR (od 1991 r.) pisze:

      Dziady!

    • Mary pisze:

      Idziesz pierwszy raz w jakieś miejsce i już wszystko wiesz najlepiej. Od lat chodzę do narożnika i nikt tam na nikogo jak na debila nie patrzy – no chyba, że ci co się tam okazjonalnie zjawiają tak jak Ty. Każdy sobie robi co chce, jedni śpiewają, jedni krzyczą, inni klną a inni spokojnie oglądają mecz. Nikt nikomu nie zawadza. Nie mogę zrozumieć po co usilnie staracie się innym narzucić swój model kibicowania. Stadion duży – jest miejsce dla każdego.

    • Adrian pisze:

      @Long Weź pod uwagę, że niektórzy nie podzielają entuzjazmu m.i. redaktorów tej strony co do gry piłkarzy w ostatnich meczach. Ludzie mają dość, że piłkarze lecą z nimi w chuja i to już od ładnych paru lat (nie wnikam czy to brak zaangażowania czy umiejętności). Ja kiedyś dopingowałem cały mecz niezależnie czy krzyczałem sam czy z kilkoma kibicami, a siedzę blisko środka III trybuny. W pewnym momencie miałem już dość. Dla mnie doping ma nieść konkretne przesłanie żeby piłkarze wiedzieli dla kogo grają. Widząc, że przesłanie nie trafia dałem sobie spokój. Doping jest oczywiście również formą zabawy (był okres, że byłem wręcz od tego uzależniony i potrzebowałem tego jak powietrza), ale ciężko się dobrze bawić widząc ciągłe porażki na boisku. Oczywiście nie odnosi się to do Wiary z Kotła bo ich obowiązkiem jest podtrzymywanie jak najlepszej atmosfery na meczu niezależnie od wyniku i za to należy im się szacunek. Na pozostałych trybunach najważniejsze są jednak wyniki, a reszta stoi dalej w hierarchii, stąd o poziomie dopingu decydują głównie emocje.

    • Pawelinho pisze:

      Mery

      Dokładnie nie każdy musi i nie każdy umie dopingować bo nie to w tym wszystkim chodzi. Ja byłem na tej I trybunie Teodora Anioły (nie na dole tylko na górze tam gdzie) i co jakiś czas spoglądałem na Kocioł, ale to tylko głównie przy okazji minuty ciszy oraz kiedy akcja toczyła się pod II trybuną kiedy były akcje Wisły w pierwszej i Lecha w drugiej połowie. Myślę że to nie była moja ostatnia wizyta na Bułgarskiej bo pomimo nie oszukujmy się, ale przeciętnego meczu warto było przejechać tyle kilometrów i być w tym miejscu.

  2. siwus89 pisze:

    Nie wiem czym to było spowodowane ale w tv doping było bardzo słabo słychać.

    • sas pisze:

      Bo w tv tylko doping azjatow jest słyszalny gdziekolwiek grają. To jest cały c+.

    • Giacore pisze:

      Nie ma co ukrywać, że wczoraj doping stał na fatalnym poziomie.
      Kilka głośniejszych ryknięć i tyle.
      I nie jest to opinia sprzed TV tylko z Kotła.

  3. Marecki60 pisze:

    To była ostatnia przyzwoita frekwencja na meczu na Bułgarskiej w tej rundzie (oczywiście moim zdaniem). Poziom meczu Lecha z Wisłą był przyzwoity tylko dzięki postawie piłkarzy Wisły. Nasi grali na stojąco. Czekali na piłkę co często wiślacy wykorzystywali wyprzedzając naszych. Granie na 1, 2 kontakty to w wykonaniu naszych gwiazd jest rzeczą nie wykonalną, tak jak i podniesienie głowy i podanie do lepiej ustawionego kolegi (prym w tej kwestii wiedzie Pawłowski). Ogólnie rzecz biorąc widzę…ciemność. Zmiana trenera w przypadku Lecha to niestety jest tylko podleczenie syfa pudrem.

  4. Mouze pisze:

    „Trudno w sumie mieć pretensje do zespołu. Drużyna walczyła do końca, starała się, lecz w niedzielę zabrakło jej piłkarskiej jakości i szczęścia w końcówce.”
    hmmm gdyby w protokole meczowym zamiast „Bjelica” stałoby „Urban” to byście pisali o kolejnej porcji wstydu.
    Wierze w Bjelice,ale obecnie sporo przeceniacie jego umiejętności i wkład w grę.Odkąd jest trenerem to po typowo urbanowym meczu piszecie ze zabrakło szczęścia,wiecie komu jeszcze wiecznie brakowało szczęścia….Urbanowi.

  5. kiszynow pisze:

    mikrofony C+ w poziomie dopingu nie kłamały. od kilku lat jest u nas ligowa średniawka, a nie żadna tam najlepsza atmosfera w Polsce. to kompletne bzdury powtarzane jak jakieś nie wiem zaklęcie?
    z roku na rok moc trybun słabnie.

  6. starykobolII pisze:

    Wszystko ładnie i pięknie tylko po co te race? Zawsze to ryzykowna sprawa.

  7. arek z Debca pisze:

    Tej stary, jak jedziesz samochodem czy tramwajem to bardziej ryzykujesz, wiec lepiej z chaty nie wychodz.

  8. starykobolII pisze:

    Młody, uważaj żebyś się od tych fajerwerków nie poszczał .

  9. Poznaniak pisze:

    Jak widać frekwencja klimatu ani jakości dopingu nie robi.
    Na szczęście robi słupki.
    Chyba większość wiary przyszło posłuchać śpiewu maszynisty (to się akurat nie udało) i najeść się tortu…
    Nie ważne, ważne że będzie kasa „na mikołaja” dla piłkarzy.