Analiza meczu z Ruchem + statystyki

analizaW piątkowym meczu z Ruchem Chorzów, piłkarze Lecha Poznań ostro przejechali się po rywalu, którego rozbili w pył. Kolejorz był w piątek w niesamowitym gazie i można żałować, że to spotkanie trwało tylko 90 minut.


Dzień po spotkaniu Kolejorza z drużyną Waldemara Fornalika nadszedł czas na tradycyjną, pomeczową analizę gry Lecha Poznań w konfrontacji z Ruchem Chorzów.

Obrona

Nenad Bjelica nie kombinował i postawił na tych samych obrońców co ostatnio. Zdrowy był już co prawda Lasse Nielsen, jednak Duńczyk musiał ustąpić miejsca wracającemu do formy Paulusowi Arajuuriemu. Mecz z Ruchem był kolejnym spotkaniem w którym Lech zademonstrował dobrą formę w defensywie. Od paru meczów tylna formacja spisuje się przyzwoicie na co wczoraj mieliśmy najlepszy dowód. Praktycznie bezbłędnie zagrali boczni obrońcy. Byli skuteczni zarówno w ofensywie jak i defensywie nie pozwalając „Niebieskim” na rozwinięcie skrzydeł. Liderem tylnej formacji znów był Jan Bednarek, który dobrze uzupełniał się z Paulusem Arajuurim. Do tego wszystkiego spokój wprowadzał niezwykle pewny między słupkami Matus Putnocky. Słowak obronił 2 celne strzały tym 1 po rzucie rożnym w II połowie. Przez większość zawodów był kompletnie bezrobotny patrząc tylko na to, co jego koledzy robią z przodu. Tak grającą obronę chcemy oglądać zawsze. Mimo ustawienia Ruchu z 2 napastnikami cały blok defensywny radził sobie z każdym ofensywnym piłkarzem chorzowian bez żadnego problemu. Przyzwoita postawa obrony w ostatnich meczach nie była przypadkiem. Lech w defensywie za Nenada Bjelicy zrobił naprawdę spory postęp co dopiero teraz w pełni dało się dostrzec.

Pomoc

Niespodzianki w drugiej linii nie było. Lech zagrał w tym samym składzie personalnym i ustawieniu, jak z Wisłą Płock. Jedynie Abdula Aziza Tetteha zastąpił Łukasz Trałka, który z roli klasycznego, defensywnego pomocnika wywiązał się bardzo dobrze. Więcej o jego postawie pisaliśmy w osobnym materiale z cyklu „Oko na grę”. Na pochwały zasługują jego koledzy z linii pomocy. Darko Jevtić zdecydowanie lepiej czuje się na lewej pomocy niż na prawej. Bardzo dobrze wyglądały wczoraj jego zejścia do środka tak samo jak Macieja Makuszewskiego. Trochę mało widocznie, ale jednak „Maki” po zejściach do środka pola zaliczył w piątek aż 2 asysty. 1 asystę i jednego gola miał Radosław Majewski, który rozegrał najlepszy mecz w Lechu. Do tego wszystkiego doszedł mocno produktywny, choć mimo wszystko trochę schowany za tą trójką Maciej Gajos, W piątek widzieliśmy, jak wielkie znaczenie ma dobra murawa. Lech momentami bawił się piłką. Grał szybko, technicznie, na jeden-dwa kontakty świetnie rozprowadzając akcje po kontrach. Kontry były wczoraj zabójcze dla Ruchu, który w środku pola został zdominowany przez Kolejorza. Głównie na własne życzenie, gdyż gospodarze wyszli na mecz z 2 napastnikami co ułatwiło drugiej linii Lecha rozwinąć skrzydła. Tak grającego Lecha w ofensywie, w ataku pozycyjnym i z kontry chcemy oglądać zawsze. W końcu! W końcu druga linia w pełni uwolniła swój wysoki ofensywny potencjał dosłownie zmiatając Ruch z boiska. Z pewnością warto zwrócić jeszcze uwagę na zmienników. Zarówno Szymon Pawłowski jak i Kamil Jóźwiak nie weszli na boisko, by tylko dograć mecz do końca. Obaj sporo wnieśli do ofensywy mając mocny ciąg na bramkę. „Szymek” zdobył nawet gola w swoje 30 urodziny, który dał historyczne, bo najwyższe zwycięstwo Lecha w Chorzowie w historii.


Atak

3 mecz Dawida Kownackiego i 3 gol. „Kownaś” w końcu złapał formę dzięki pracy i zdrowiu, które ostatnio mu dopisywało. Coraz lepiej czuje się na boisku, w walce z silniejszymi obrońcami i w ataku pozycyjnym. Zrobił spory postęp fizyczny. Jeszcze nie tak dawno nie było go stać na taką akcję jak w 42. minucie, kiedy sam przebiegł z piłką spory dystans zdobywając gola słabszą lewą nogą. Dawid Kownacki jest coraz bardziej zdecydowany w swoich poczynaniach. Jest szybszy niż kiedyś, bardziej zwrotny co ma wpływ na jego zachowanie w polu karnym. W 64. minucie zmienił go Marcin Robak. Teoretycznie nie pokazał zbyt wiele. Miał 2 akcje z których padł 1 gol. Był faulowany przez Rafała Grodzickiego w polu karnym, dlatego znów miał okazję wymierzyć sprawiedliwość z 11 metrów. Oczywiście Robak świetnej szansy nie zmarnował, w 4 karnym uderzył w końcu w inny róg pewnie zdobywając bramkę. Jego gra może i nie zachwyca, ale liczby już tak. 9 goli, 8 ligowych w tym 4 z karnych. To robi wrażenie!

Ogólne wrażenie

W końcu! Wreszcie Lech nie męczył buły jak kiedyś za Urbana ze słabszymi rywalami tylko 2 mecz z rzędu wyszedł na boisko, był dużo lepszy od przeciwnika, miał pełną kontrolę, sporą przewagę i tym razem bardzo wysoko wygrał. 23 strzały to wynik podobny do ostatnich spotkań. Tym razem jednak akcje Lecha, a właściwie to kontry były jeszcze lepsze jakościowo, dlatego na 10 celnych uderzeń padło aż 5 goli. Długo czekaliśmy w tym sezonie aż Lech w końcu wygra wysoko w pełni uwalniając swój wysoki potencjał, który bez wątpienia miał. Tydzień temu w pomeczowej analizie pisaliśmy, że właśnie brakuje takiego meczu w którym Lech wygrałby 4:0 czy 5:0. Z Wisłą Płock była na to szansa, lecz poznaniacy byli nieskuteczni. W piątek w końcu byli skuteczni, dlatego z dużo słabszego Ruchu w każdej formacji nic nie zostało. Chorzowianie sami zresztą zaprosili Lecha do gry ułatwiając mu zadanie. Mało kto ma odwagę wyjść na nas 2 napastnikami odpuszczając środek pola. Waldemar Fornalik przesadził podwójnie, bowiem w przerwie zdjął jeszcze defensywnego pomocnika wpuszczając w jego miejsce ofensywnego. To wszystko sprzyjało Lechowi w prowadzeniu bardzo ofensywnej gry i kontrowaniu rywala po szybkim odbiorze piłki na 30-40 metrze pod naszą bramką. Przy stanie 2:0 nogi lechitów rozluźniły się. Pierwszy raz w tym sezonie zobaczyliśmy Lecha, który nie gra nerwowo. Lech nie bał się wtedy o nic nie myśląc, co może się jeszcze zdarzyć. Zachowywał się tak jakby był pewny swego grając na sparingu. Ciąg na bramkę miał każdy z piłkarzy. Nawet rezerwowych. Wypada jedynie żałować, że to spotkanie trwało tylko 90 minut. Ruch sportowo i taktycznie został zmieciony ze swojego stadionu przez Kolejorza, który w piątek pokazał wszystkie swoje atuty. Zarówno te ofensywne jak i defensywne rozgrywając po prostu bardzo dobry mecz.


Składy

1-4-4-2

Hrdlicka – Konczkowski, Grodzicki, Kowalczyk, Oleksy – Ćwielong (75.Mazek), Surma (55.Lipski), Urbańczyk, Moneta – Visnakovs (61.Arak), Niezgoda.

1-4-2-3-1

Putnocky – Kędziora, Bednarek, Arajuuri, Kadar – Trałka, Gajos – Makuszewski (69.Pawłowski), Majewski, Jevtić (75.Jóźwiak) – Kownacki (64.Robak).

Statystyki meczu Ruch – Lech 0:5

Bramki: 0 – 5
Strzały: 8 – 23
Strzały celne: 2 – 10
Strzały niecelne/zablokowane: 6 – 13
Faule: 7 – 13
Żółte kartki: 1 – 1
Czerwone kartki: 0 – 0
Rzuty rożne: 4 – 9
Dośrodkowania: 20 – 17
Zmiany: 3 – 3
Spalone: 0 – 1
Posiadanie piłki: 45% – 55%
Liczba zawodników w kadrze meczowej: 18 – 18

Źródło: inf. własna
Fot: KKSLECH.com

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <



2 komentarze

  1. J5 pisze:

    Chyba Kolejorz odpalił. Brawo. Teraz pora na Rumaka. Prosimy o powtórkę z Chorzowa

  2. Poznaniak pisze:

    Faktycznie niezły mecz.
    Zbiegły się formy kilku zawodników na kluczowych pozycjach plus przeciwnik aż się prosił o egzekucję…
    Oby piłkarzom chciało się tak częściej a nie tylko… po udanych dla polaków rundach LM ;p
    Motywacja – jak widać to słowo klucz w Lechu. Bo wciąż jest kogo gonić…

    Niestety paradoksalnie, jak nie tylko u nas, pozytywna motywacja piłkarzy nie jest zależna od wielkości i jakości dopingu na meczu. A wręcz odwrotnie… im mniej wiary tym bardziej im „się chce” pokazać.

    Powiem dosadnie:
    Dopiero jak im frekwencja leci na łeb to obibokom zaczyna chcieć się biegać!
    A może nawet solidnie trenować! (patrz zwyżka formy)
    Czyżby prezes od słupków wziął się osobiście za motywowanie?