Felieton kibica: Jak z fanatyka zrobić telewizyjnego piknika

Od dłuższego czasu dajemy kibicom Lecha Poznań okazję współtworzenia serwisu KKSLECH.com a nie tylko udzielania się na nim w komentarzach. Pisząc swój tekst możesz liczyć na jego publikację tutaj. Dziś prezentujemy jeden z artykułów nadesłanych do nas przez kibica.


34 lata… Tyle właśnie lat minęło od początków mojej fascynacji Kolejorzem. Dzisiaj czuję, że umarła jakaś cząstka mnie i chyba bezpowrotnie…

Początki.

Gdy byłem kilkuletnim smykiem, ojciec od czasu do czasu zabierał mnie na mecze Kolejorza rozgrywane na Dębcu i na stadionie 22 Lipca. Później to trochę się urwało, ale na otwarciu stadionu na Bułgarskiej w 80r znowu się pojawiłem, tym razem w asyście wuja. Znowu trochę przerwy i nagle w 82r zadziałał, jak to bywa, zupełny przypadek. Radek Osuch (tak, ten sam), dorwał mnie na korytarzu SP nr 18 podczas przerwy i namówił, żebyśmy zerwali się z ostatnich lekcji i pojechali na mecz Lech-Aberdeen. Wsiedliśmy w taryfę i wylądowaliśmy na Bułgarskiej. Pomimo porażki Kolejorza, atmosfera i otoczka meczu urzekły mnie na tyle, że od następnego meczu ligowego organizowałem ekipę kumpli i jechaliśmy na Bułgarską. Na każdy mecz jaki był rozgrywany, nawet na jakiś pierdołowaty sparring z Vorvaerts Frankfurt. Siedzieliśmy oczywiście w Kotle pod zegarem, gdzie zawsze podczas przerwy chodzili kibole z czapką i były robione zrzutki. Wymieniony przeze mnie Radek Osuch, z którym nie mam kontaktu już od dobrych 30 lat, nawet nie ma pojęcia o tym, że to jemu zawdzięczam swoją „chorobę” i miłość do Lecha.

Wyjazdy

Pierwszy wyjazd również zawdzięczam przypadkowi. Zakład pracy ojca dobrego kolegi organizował wycieczkę zakładową na finał PP 88r w Łodzi. Legia, czyli przeciwnik wymagający i w dodatku darzony najczystszą nienawiścią był wystarczającym magnesem. Mecz wygrany, kibicowsko przeciwnik zmiażdżony, no i ten pochód 5000 kiboli Kolejorza przez Łódź po meczu. Coś pięknego. Drugi wyjazd zaplanowałem sobie już z premedytacją. Finalizowałem właśnie rozpoczęcie pracy w Gdyni we wrześniu 88r i idealnym terminem na podpisanie umowy był dzień, w którym Bałtyk grał z Lechem w kolejnej edycji PP. Następne wyjazdy były dopiero w drugiej połowie lat 90-tych. Pniewy, Wronki, Grodzisk Wlkp. i pamiętny mecz z ŁKS-em wiosną 2000r, gdzie pojechaliśmy w sile ponad 1000 osób, co wtedy było fantastyczną frekwencją wyjazdową. Niestety, spadek z ligi był nieuchronny, ale nakryć czapką kibiców z Wronek w meczu o Puchar Ligi też było miło. Po awansie w 2002r poleciało już na całego. Lubin, Płock, Bełchatów, Łódź, Polkowice, oczywiście Wronki i Grodzisk Wlkp., finały PP 2004, 2009, 2011, 2015, St. Gallen, Praga, Manchester, Braga. Wszystkiego razem ok. 50. Najbardziej pamiętne dla mnie mecze wyjazdowe? Finał PP 88 w Łodzi, Z. Lubin-Lech 4:5, Wisła Płock-Lech 4:4, finał PP 2004 w Warszawie, finał PP 2009 w Chorzowie, Amica-Lech 1:4, Widzew-Lech 3:2, Praga i Manchester.

Zmiany, zmiany, zmiany…

Gdy jesienią 2005r gruchnęła wieść, że koncern Amica planuje zainwestować w Lecha, byłem w euforii. Taki inwestor był jedynym brakującym ogniwem w Kolejorzu do odbudowy marki sportowej. Tak mi się wtedy wydawało. Już sam fakt, że Lech ma inwestora i solidnego właściciela, ale mamy grać na licencji Amiki, wywoływał we mnie pewien niesmak i miałem spore wątpliwości, jak i czy w ogóle zaakceptować taki stan rzeczy. Jednak po długotrwałych przemyśleniach przekonał mnie fakt, że sportowo Lech utrzymał się w lidze i nie kupiliśmy licencji w celu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej, tak jak to wcześniej wykonało kilka innych drużyn, lecz Spółka Akcyjna „Amica”, będąca właścicielem Sportowej Spółki Akcyjnej „Amica” Wronki wycofała z niej swoje udziały i przeniosła je do Sportowej Spółki Akcyjnej Lech Poznań. Ostatecznym argumentem dla mnie była gra „Amiki” Wronki w ówczesnej 3 lidze w sezonie 2006/07, czyli w momencie rozpoczęcia inwestycji w Lecha.

Nadzieje były ogromne, bo stabilizacja finansowa była jedynym brakującym ogniwem do powrotu Lecha na szczyty ligowej tabeli i dająca jak najbardziej realne szanse na walkę o Mistrzostwo Polski i Puchar Polski, a co za tym idzie na emocjonujące mecze w europejskich pucharach. Początki były trudne, bo zatrudniony przez Jacka Rutkowskiego mistrz trenerki F.Smuda nie radził sobie z jak to nazywał poskładaniem „składaka”. Mecze były emocjonujące, wręcz pasjonujące, ale nie było to poparte sukcesem sportowym na krajowym podwórku. Na arenie europejskiej takowym okazał się awans do fazy grupowej PUEFA po pamiętnych bojach z Austrią Wiedeń. Jedyny zdobyty PP za jego trzyletniej kadencji i koncertowo spartolony tytuł MP w 2009r to trochę mało, jak na ambicje i możliwości Lecha. Następuje zmiana trenera i Jacek Zieliński 15.05.2010r z praktycznie tymi samymi zawodnikami zdobywa jakże upragniony tytuł Mistrza Polski! Jednocześnie 15.05.2010r ok. godz. 19.00 rozpoczyna się powolny zjazd i rozkład tego, co było budowane przez 4 lata. O ironio, dzień w którym zdobyliśmy po 17 latach (no dobra, po 18) ponownie tytuł MP okazał się dniem początkującym coś złego. I to z tym samym właścicielem głoszącym nam dookoła piękne frazesy. Zachłyśnięcie sukcesem, błędne decyzje transferowe, co raz gorsza komunikacja z kibicami, robienie z ukochanego Lecha korporacji, mówienie o nas jako klientach salonu samochodowego, pomocna dłoń z Chelsea i Dortmundu, awanturnicza polityka transferowa, najlepszy skład w lidze i we wszechświecie, błędy w zatrudnianiu trenerów, kłamstwa o nie wliczaniu przychodów z pucharów do budżetu, nie wyciąganie konsekwencji w stosunku do zawodników olewających grę itd., itd. Słabością innych udało nam się jeszcze zdobyć tytuł MP w 2015r, ale był to tylko tzw. „łabędzi śpiew” i wyjątek potwierdzający regułę. Poza tym smakował on dużo, dużo słabiej niż tytuł z 2010r. Największe pretensje mam do obecnych zarządców Lecha o zabicie w nas, kibicach, entuzjazmu. Swoim minimalizmem i ciągłymi gadkami o bilansowaniu budżetu skutecznie zniechęcają i wręcz odzwyczajają nas od tego, z czego byliśmy znani na stadionach krajowych i europejskich, czyli zabijają w nas naszą pasję, miłość i oddanie dla tego klubu. Widać to po frekwencji i żadne akcje sztucznego jej podbijania poprzez darmowe wejściówki dla gimnazjów i szkół nie zaciemnią tego obrazu. Kilka lat temu Lech potrafił sprzedać 15.000 karnetów, co było cyfrą znaczną nawet w Europie. Później przez kilka sezonów utrzymywał poziom sprzedaży w okolicach 9-10 tys. Obecnie jest to tylko 4500. Wyniki sportowe po prostu przemilczę. Żenada. Zawdzięczamy ją Wam, Panowie K.Klimczak i P.Rutkowski. I oczywiście Jackowi Rutkowskiemu, który już całkowicie przestał się interesować swoją własnością. To jest obraz Waszych działań, Waszej nieomylności i braku umiejętności wyciągania wniosków. Tylko głupek może liczyć na inny efekt popełniając w nieskończoność ten sam błąd. Syn właściciela Dyrektorem Sportowym, Prezesem klubu osoba, która powinna być tylko i aż Dyrektorem Finansowym, bo na tym akurat się zna. Korpomowa, ciągłe kłamstwa i żerowanie na tym, że wierny głupi kibol i tak kupi serwowany przez Was produkt.

Stabilność budżetu jest rzeczą niezmiernie ważną w każdej spółce, ale w spółce sportowej liczą się również sukcesy i trofea. A tych nam przybywa w cyklu raz na pięć lat. Zupełnie jak w Arsenalu Londyn. Zastanawiam się, czy obecny Lech Poznań jest jeszcze spółką sportową, czy może już tylko spółką produkcyjno-handlową?!

Bilansowanie budżetu. W Waszych ustach słowo klucz, wręcz już legenda. Ktoś, kto oszczędnie gospodaruje posiadanymi środkami nie wyrzuca milionów euro w błoto, żeby wydawać je na pensje i odprawy dla Bakero, Urbana, Dudki, Wilusza, Thomalli, Keity, Volkova, Sisiego, Formelli, N.Nielsena czy Djouma. Wydając na kontrakty roczne 250.000 euro, naprawdę da się znaleźć lepszych piłkarzy niż Pawłowski czy Robak. Wydajecie dużo, jak na polskie warunki, to wydawajcie je mądrze, bo z tym się wiąże nie prowadzenie awanturniczej polityki transferowej. Ale do tego potrzeba fachowców, by zminimalizować ryzyko błędu.

Epilog

Przez 34 lata żyłem wszystkim, co związane jest z Lechem Poznań. Uciekałem z lekcji, żeby pójść na mecz. Opuszczałem rodzinne uroczystości. Ustalałem wszelkie grafiki tak, żeby nie kolidowały z meczem. Przez 5 lat pracy 300km od Poznania, mając zajęte weekendy, opuściłem może z 10 meczów. Przebywając w 92r przez 5 miesięcy na innym kontynencie, ówczesna narzeczona, a obecnie nadal ta sama małżonka wysyłała mi w listach wycinki z gazet po meczach Kolejorza. Przez 25 lat żona ani razu nie zabroniła mi pójścia na mecz, nawet kosztem różnych uroczystości, bo wiedziała, że i tak pójdę trzaskając drzwiami. Dodatkowo prawie nigdy nie bręczała, gdy wybierałem się na mecze wyjazdowe. Może dlatego, że szwagier też kibol i prawie zawsze jeździł ze mną. W maju 2010r po golu Kriwca w Chorzowie darłem się jak opętany, a gdy przełączyłem kanał na mecz Cracovia-Wisła i padła bramka po samobóju Jopa, to już był tylko dziki amok połączony z fruwającym krzesłem i darciem się na balkonie z jakimś nieznajomym kibolem w wieżowcu naprzeciwko mojego. Płakałem z rozpaczy, gdy kończył się mecz Górnik-Lech i spadaliśmy z ligi. Płakałem ze szczęścia po zdobyciu MP 2010 i po meczu z Austrią Wiedeń. Przez kilkanaście lat kupowałem karnety i gadżety. Tak, byłem skończonym wariatem na punkcie Kolejorza.

A teraz? W poprzednim sezonie mając karnet całosezonowy świadomie nie poszedłem na 7 ostatnich meczów. W tym sezonie jestem jednym z tych 4.500, którzy mając karnety w poprzednim sezonie, nie kupili ich na obecny. Mało tego, po raz pierwszy od 34 lat nie byłem na ani jednym meczu w rundzie. W tym roku po raz pierwszy, od kiedy kibicuję Lechowi, nie pojechałem na finał PP. Oczywiście oglądam wszystkie mecze Kolejorza w tv, czasem pogadam sam ze sobą, czasem coś pokrzyczę, ale sam czuję, że to jest takie beznamiętne i bez pasji, która mi towarzyszyła przez prawie całe życie. Czy mnie ciągnie na Bułgarską? Pewnie, że tak. Ale już nie tak jak kiedyś, gdy z utęsknieniem czekało się na kolejny mecz. Doszło nawet do tego, że gdy Kolejorz gra o 20.30, to często przysypiam w fotelu i sprawdzam wynik po przebudzeniu. Coś we mnie umarło, coś się wypaliło. Czy pójdę jeszcze na Bułgarską? Na pewno. Ale musi być odpowiednia pogoda, termin nie będzie kolidował z czymś innym i gdy będzie jakiś sensowny rywal… Panowie z Wronek, to Wasza zasługa. 34 lata „na dobre i na złe”…

kibol69

Chcesz, by w przyszłości także Twój tekst znalazł się na KKSLECH.com? Pisz i wyślij go do nas pod adres: redakcja@kkslech.com. Jest szansa, że ujrzy światło dzienne. Więcej dowiesz się -> TUTAJ

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <



139 komentarzy

  1. kibol z IV pisze:

    Szacun za ten felieton. Powiem ci KiBOLU że kiedyś to wszystko znów odżyje…bo kibolem zostaje się do końca zycia. My nie znikniemy…chociaż wielu by tego chciało.

  2. Mouze pisze:

    Genialny felieton.Zgadzam się w 100% z kazdym słowem.Mam dokładnie takie same odczucia i pewnie nie tylko ja.Kiedyś mecz Lecha był ważniejszy od dosłownie wszystkiego.Niestety sukcesywnie we mnie ta pasja zostawała zabijana i podobnie jak ty po raz pierwszy nie kupiłem karnetu,po raz pierwszy nie odwiedziłem bułgarskiej przez cala rundę a nawet po raz pierwszy przegapiłem mecz w TV…Taki jest efekt długoletniego drenowania wierności kibola i sprawdzania jak wiele może znieść…Za to obecnego zarządu nienawidzę i za to jest już u mnie na zawsze spalony.

  3. grucha pisze:

    Szacun czlowieku, jakbym sam to pisal….

  4. Majkelinho pisze:

    Świetny tekst, wielkie brawa za odwagę i szczerość!

  5. karaś pisze:

    Ładnie napisane , ale może trzeba trzeźwo spojrzeć na rzeczywistość. Rutki nie są Cupiałem , który przez ponad 10 lat inwestował w klub swoje pieniądze. Nie mają też pasji i rozmachu Leśnodorskiego i jego odrobiny szaleństwa połączonej ze szczęśliwym zbiegiem okoliczności (patrz ostatni sezon). Działają jednak w innych warunkach , i te ograniczenia trzeba zaakceptować. Lech jest drugą siłą w lidze i bardziej musi się przyglądać co robi Lechia , bo tam potencjał jest niezły , niż próbować gonić Legię. Rutki nie są głupie , jak wszyscy widzą , iż dla klubów z naszego regionu drogą rozwoju jest jedynie gra w europejskich pucharach. Sama akademia nie wystarcza , na transferach zawodników wypromowanych uprzednio w Europie więcej się zarobi , niż na wychowankach. Czas pokaże , czy pójdą tą drogą.

  6. Siódmy majster pisze:

    Stoczyłeś prawdziwą walkę aby ten felieton wreszcie się ukazał.Było warto bo jest wart przeczytania go kilka razy, co uczyniłem.Szczęka opada, nigdy jeszcze żaden z felietonów kibica nie zrobił na mnie takiego wrażenia.Słowo honoru!Siedzę teraz skamieniały przed kompem i nie pójdę kimać zanim nie ochłonę.Oby przeczytał to każdy sympatyk Kolejorza były, obecny i przyszły.Oby przeczytali to właściciele naszego klubu i zrozumieli wreszcie o co chodzi kibicom.Pośród tysięcy napisanych przez nas postów ten artykuł jest fenomenalną wręcz soczewką, która skupia przemyślenia tysięcy ludzi.Druhu i przyjacielu, jesteś wielki, stworzyłeś coś, co na długo zapadnie w pamięć i zryje banię do mózgu włącznie.Uwaga kibice Lecha -lektura obowiązkowa!!!

  7. Ejber pisze:

    Świetny tekst mimo wszystko ja przedłużyłem swój mały staż karnetowy i na przykład na ostatnim meczu z Koroną klimat Bułgarskiej trochę odżył-mecz oglądało się emocjonalnie z ogniem w oczach a z Kotła kipiało aż miło, wyjazd do Lubina też świetna sprawa, może takie mecze z klimatem za którym tęsknią starsi kibole chociaż po części wrócą miejmy nadzieję. Nenad wierzymy 🙂

  8. brygadier banita pisze:

    Tekst będący kibolską autobiografią , ktorą pisać może tylko serce. Wspaniałe niezapomniane chwile w kibicowskim raju , pociągi pełne przygód , niezmierzone szlaki pełne oddania jedynym barwom. Pieknie to napisałeś , odwzorowałeś , pozwalając powrócić wspomnieniom. Czas wzlotów i upadków pełnej dominacji w kraju i upadku tych którzy nigdy nie spadną. To My nasza historia ludzi z wpisaną w Lecha tożsamością. Dziś to wszystko co dawniej było czymś normalnym , jest czymś niezwykłym. Jak w starym kinie gdzie podziwia się coś co już odeszło i nigdy nie wróci.
    Kiedyś mieliśmy szarą rzeczywistość i serce pełne wiary. Dziś została nam tylko wiara , że te ideały którym kiedyś hołdowaliśmy powrócą.Szarą rzeczywistość przykrył blady kurz terażniejszości w którym ideały stawia się do kąta.Rzeczywistości różowej , nie niebiesko bialej. I w tym jest problem.Dzieki za tekst . Tekst kibola z Lechem w sercu, nie w słupkach.

  9. Oko pisze:

    Kolego to nie zarząd tylko starość 😉

  10. KKS pisze:

    Bardzo dobry tekst, ktory przeczytalem z uwaga niejako w srodku nocy;-) Gratuluje i utozsamiam sie ze wszystkim!

  11. MaPA pisze:

    Widzę że z problemami ale artykuł Ci wydrukowali.Napisałeś to o czym myślą i mówią wszyscy.W piłce a przynajmniej wokół niej jest tworzona atmosfera wojskowa.To znaczy wszystko według regulaminu.Kibicowanie polega na spontaniczności,na życiu chwilą a nie na uregulowanych odgórnie odruchach.Rządzący naszym Lechem właśnie wpinają się w takie koryto które nie znosi odrobiny fantazji,ryzyka czy nawet szaleństwa.Właśnie powoli eiminuje się w imię „poprawności” te wartości o których piszę.Dąży się do tego aby kibol przyszedł na mecz,zeżarł śmierdzącą parówkę z majonezem,popił sikami zwanymi piwem,otarł pysk i raz na pół godziny miauknął cicho-KKS mistrzem jest.To dlatego tacy kibole jak @kibol69 powoli dziadzieją w kapciach przed TV sącząc piwko po którym chce się spać a wynik wynajduje się w telegazecie lub internecie.I nie jest to przypadłość Lecha ale całej naszej kopanej.

  12. Marzyciel pisze:

    Felieton rewelacja, kazdy Kibol po przeczytaniu tego tekstu chyba stwierdzi , ze to po części o nim samym jest nepisane.

  13. 07 pisze:

    Kawał życia poświęciłeś klubowi. Szkoda, że w ostatnim okresie zamieniłeś fascynację na kapcie. Wszyscy wiemy, że najlepsze chwile w zyciu to samo wyjście z domu i spotkanie kumli przed meczem i po. Wyjazdy to jeszcze wyższa liga. Kibol69 – warto? Nie warto siedzieć w kapciach , bo życie jest zbyt krótkie….

  14. GROSZKINS pisze:

    Niestety mam takie same odczucia, a najgorsze jest to że wkurwienie i zniechęcenie tkwi we mnie, i nie mogę się go pozbyć.

  15. kibol69 pisze:

    Dziękuję za Wasze komentarze, nawet ten bzdurny kolegi @Oko. Musiałem w końcu zebrać wszystko w całość i wywalić z bebechów na zewnątrz.
    Mam jednocześnie do Was prośbę. Prześlijcie te moje wynurzenia swoim znajomym kibolom, wrzućcie je na te, no, facebooki, twittery i całą tą nowoczesną mechanizację. Niech ten mój mocno osobisty wpis rozejdzie się jak najbardziej po braci kibolskiej, bo może wtedy dotrze on na biurka decydentów w klubie i decydentów grup kibicowskich, o których dużo napisał @kocian. Może w ten sposób, od dołu, uda się jeszcze cokolwiek wskrzesić, bo jak powiedział klasyk „w kupie siła”.

    • przem37 pisze:

      Wiesz co czytając na chłodno z jednej strony masz sporo racji ja zacząłem swoją przygodę z Lechem juz na Bułgarskiej tata zabierał mnie regularnie pamiętam Okonia Adasia czy petardy Pawlaka. Pamiętam mecz z Widzewem jak wiara siedziała przy liniach i milicjani ich odsunali aby goście mogli wyrzucić aut. Na Barsie niestety nie byłem ale Atletico pamiętam.
      Pamiętam chyba Klime jak na meczu z Austriom krzyczał jedziemy jedziemy zaraz wpadnie i szał radości po bramce pamiętam City i Juve na którym nogi przymarzaly.
      I tak sobie na chlodno myślę ile z tego wywalczył ten zarząd?
      Dodatkowo jeżeli nie Rutki to kto?
      Z całym szacunkiem ale droga Wisły powinna być przestrogom wolę gości traktujących to jak długofalowy projekt niż entuzjastę któremu może mu się temat znudzić Wojciechowski to kolejny przykład.

      Brytanię czy chcemy 5, 10 lat sukcesów a potem droga Widzewa teraz Ruchu za chwilę Wisły. I proszę nie wyzywać mnie od klakiera zarządu ja poprost chce tak jak teraz spokojnie pojechać z moim 9 letnim synem na mecz i za parę lat powiedzieć mu ze mnie tak sam9 zabierał jego dziadek bez potrzeby zwiedzania 3 czy 4 ligi.

  16. kibol69 pisze:

    Jeszcze jedno. Redakcja nie robiła żadnych problemów z opublikowaniem mojego tekstu. Po prostu zawiodła technika i nie docierały moje maile z załącznikiem na adresy mailowe Redakcji.

  17. lej mi pół pisze:

    Dobra robota! Mój staż w porównaniu z Twoim to prawie nic ale odczucia w 100% te same. Szacun.

  18. siwus89 pisze:

    Opisałeś to co czuje zdecydowana większość kiboli Lecha,która widzi tylko zimną korporację opartą na bilansowaniu budżetu,a nie klub piłkarski który chce osiągać sukcesy.

  19. ArekCesar pisze:

    Dobrze napisane to co w sercu. Miałem podobnie, bo też odpuściłem karnet od dłuższego czasu na rundę jesienną. Jednak ciągnie wilka do lasu i miłość wróciła, bo na wiosnę znów nabyłem karnet. Jest jeszcze szansa dla Lecha tylko niech się niektórzy ogarnąć.
    Kibol69- taka żona to skarb 😀

  20. Marcosii pisze:

    po prostu SZACUN !!! Jak wielu już wcześniej zaznaczylo przelales w tekst to co w wielu z nas siedzi, lub a wlasciwie już nie siedzi bo uleciało. Zrobiono z nas KLIENTOW !! i to najbardziej boli, boli tym bardziej ze za mało w nas zapalu żeby cokolwiek zmienić, bo samo pisanie tutaj, nieobecność na meczu, niewydanie kasy na klubowe gadżety to za mało. Ciagle jest za dużo ludzi którym to co jest wystarcza i nie widza lub nie chcą widzieć ze moglo/może być inaczej 🙁 . Na razie ciagle jest kogo sprzedać i slupki się zgadzają, niektóre można sztucznie napompować zapraszając zlobki, przedszkola czy nawet wojsko bo kazda okazja żeby poprawić wizerunkowo frekwencje dla naszych wlodarzy jest dobra. Czy wroci zapal ? czy pozostanie już tylko ewentualnie wyjście i obejrzenie od czasu do czasu „dobrego” produktu to jest pytanie. . . . . . .

  21. Enzo pisze:

    Pięknie napisane i celnie w punkt. Szacun!

  22. John pisze:

    Kibic też musi pamiętać o bilansowaniu swojego budżetu,niestety.
    Świetny felieton.

  23. GROSZKINS pisze:

    zenonn ale jesteś wulgarny.

  24. J5 pisze:

    Też zaczynałem kibicowanie na stadionie 22 lipca gdzieś w połowie lat 70- dziesiątych. Bilet się kupowało w Żuku, podobnie jak oranżade w tytce foliowej. Bilet kosztował wtedy chyba 40 zeta. Też byłem na Aberdeen i oprócz ligowych zaliczałem wszystkie pucharowe w tym takie wynalazki jak Admira Wacker w pucharze Intertoto. I ten mecz z Barceloną…I ten na 80 lecie gdzie grali w stylowych strojach w deszczu ze śniegiem. To były czasy. Piękny artykuł kolego:)

  25. sas pisze:

    Twój tekst zrozumie tylko prawdziwy kibol dla którego Lech jest członkiem rodziny i to tej najbliższej, dla którego rezygnuje się z imprez, spotkań i wyjazdów. Kibol który czeka na mecz na jak prawiczek na bzykanko.
    Sam jestem rozwalony sposobem w jaki sposób zabija się w Nas tą miłość ale ja jednak nie mogłem nie kupić karnetu i w oglądać mecze w tv, zresztą żona by mi na to nie pozwoliła bo i ona i syn zadurzyli się w Kolejorzu i rodzinnie przeżywamy radości i tragedie Lechowe.

  26. piotr06 pisze:

    Dobry tekst kibol69, ale żeby przysypiać na meczach Kolejorza??? Tu chyba zarządu bym nie winił…

  27. mario pisze:

    @kibol69 – gratuluję felietonu. Napisałeś go w dobrym stylu i widać, że od serca. Pierwsze dwie części Twojej historii są także moją historią, choć niektóre daty i miejsca oczywiście się różnią. Zresztą sam część swojej historii opisałem w swoim felietonie tutaj kiedyś zamieszczonym.
    Nasze historie są o tyle podobne, że i ja w pewnym okresie życia musiałem podjąć pracę w innym mieście [niestety była to Warszawa, a nie Gdynia]. Opisałeś w felietonie tak naprawdę te uczucia, które towarzyszyły i wciąż towarzyszą wielu z nas. W centralnej części tekstu opisałeś najprawdziwszą prawdę, nie da się z przytaczanymi przez Ciebie faktami polemizować. Tak – opisałeś prawdę, ale niestety nie całą prawdę. Czytając Twoje słowa, ktoś nieznający całości historii mógłby pomyśleć, że od 2006 roku mamy w Poznaniu jedną wielką katastrofę z małymi przerwami na lata 2010 i 2015. Pewnie dla niektórych tak jest, ale dla wielu jednak nie. Rozumiem, że taka była teza i dla pokazania tego, co chciałeś pokazać, niewłaściwe byłoby napisać, że Rutkowscy jednak przez te10 lat nie popełniali tylko samych błędów i że przecież ostatecznie nie taki jest ich cel, choć od jakiegoś czasu ewidentnie nie idzie im zarządzanie sportowym Lechem.

    Szkoda, że taki kibol jak Ty, zmienił się tylko w widza przed telewizorem. To rzeczywiście strata. Duża. Masz prawo do takich, a nie innych decyzji i reakcji na różne działania rządzących naszym klubem. I nie nam je oceniać. Sami przecież podejmujemy swoje decyzje w geście buntu na zaistniały obraz rzeczy, w geście buntu i niezgody na to, czego jesteśmy, czy byliśmy świadkami. Takie gesty wykonał lub wykonuje każdy z nas. Ale powiem szczerze: ja nie potrafię wyzbyć się namiętności i pasji. Cały czas z utęsknieniem czekam na kolejny mecz, potrafię przełożyć inne swoje zajęcia, bo gra Lech i nie ma mowy, bym na meczu zasnął – nawet wtedy, gdy oglądam go w ciepłym domu przed telewizorem. Smutne jest to, że tak się u Ciebie porobiło i z całego serca Ci życzę, by jednak pasja i namiętność wróciła. Pewnie nie wróci w takim stopniu jak to miało miejsce 20 lat temu, bo to już pewnie i pesel nie ten :), ale i tak tego Ci życzę. Bo Lech, to nie Rutkowscy, Lech to MY.

    • J5 pisze:

      Tu się zgadzam. U mnie tempo życia też wyznaczają mecze Kolejorza

    • Michu73 pisze:

      Chciałem napisać coś mądrego w odpowiedzi na szczery i bardzo dobry felieton Kibola69, ale po przeczytaniu postu Mario mogę sie tylko pod nim w 100% podpisać. Myśle, że wielu z nas ma bardzo podobne odczucia. Zawsze KOLEJORZ!!!

    • kilo82 pisze:

      Świetny felieton, wielu z nas ma podobne odczucia, miniony sezon pokazał dobitnie to zniechęcenie. Ale ja podobnie jak @mario nadal nie wyobrażam sobie nie obejrzenia meczu Lecha, niestety zdecydowanie częściej już teraz w tv, ale nadal tym żyję i czekam cały tydzień, czy kilka dni. Pomimo działań zarządu, to ciągle nasz Lech, nasza miłość i życie i nikt nam tego nie odbierze.

  28. Lechita62 pisze:

    Super tekst… Chodzę na Lecha od 2004 roku, czyli nieporównywalnie krócej. Podczas opisanych przez Pana zdarzeń jeszcze mnie na świecie nie było (jestem 93 r.), ale odczucia podobne. Przez kilka sezonów jak jeszcze Tata kupował karnety dla nas, mieliśmy ekipę ok 10 osobową i byliśmy na każdym meczu. Później ludzie się wykruszali i z czasem starczał nam 1 samochód na dojazd do Poznania. Teraz jak już nawet ja proponuję Ojcu, że kupię nam bilety i pojedziemy to nie jest zbyt chętny, a i ja ostatni raz byłem na Bułgarskiej o zgrozo na meczu z Arką. Zdecydowanie Lech ostatnio nie przyciąga wynikami i atmosferą wokół klubu (najgorzej było za panowania JU), a i moja całkowicie „antypiłkarska” za niedługo żona dorzuca swoje 3 grosze w tej kwestii.

    • J5 pisze:

      Spokojnie, moja też próbowała na różne sposoby obrzydzić mi piłkę nożną i Lecha, ale na próżno. Teraz nawet dzieciaki zabiera do drugiego pokoju aby ojcu nie przeszkadzać. Przyzwyczai się jeśli Ty nigdy się nie poddasz

  29. Glos pisze:

    Cztam Twoj felieton czekajac na zabieg o jakim Was niedawno informowalem. Cztalem by zajac czyms mysli, czytalem i na koncu zdalem sobie sprawe z tego ze to te same odczucia, te same dylematy, te same rozterki. Latami kupowalem karnety sobie i trzem kumplom (mnie sie w zyciu udalo im mniej), jezdzilem na mecze grane w Poznaniu i te wyjazdowe. Zabieralem dzieciaki i ich znajomych na mecze. Kiedy to we mnie peklo, kiedy przestalem? Gdy bez honorow pozegnano Bosego. Ktos taki jak on (pomijam gre na boisku, bo kazdy robi bledy) ktos kto tyle zrobil dla klubu zostal tak potraktowany. Potem przyszly upadki i przegrane z druzynami z ktorymi nigdy nie mielismy prawa przegrac no i przyszli trenerzy…. Potem mlody dostal od taty stery i bylo coraz gorzej. Mialem odczucia ze to juz nie moj Lech. Zawodnicy bez jaj, kibole tez coraz bardziej ulegli…. Wszystko zaczelo sie zmieniac tyle ze ja tych zmian nie akcepktuje. Dlatego na mecz ide gdy akurat jestem w Poznaniu. Z czworki naszej tylko jeden wytrzymal i chodzi dalej co mecz. Wszyscy jestesmy tego samego zdańia: szkoda ze to Rutkowscy dostali sie do Lecha a nie Drzymala….. ale kto wie co by bylo u niego? Kibol69 ńie tracmy nadziei ze przyjdzie czas ze znow bedziemy liczyc czas do nastepnego meczu.

  30. Al pisze:

    Jest to doskonały opis jak łatwo obrazić się z najlepszym przyjacielem . Gdy człowiek serce by oddał a później czuje że coś jest nie tak . Na całe szczęście jest to tylko przejściowy okres . Gdyby nie było ciemności nie widzielibyśmy gwiazd .

  31. zyleta pisze:

    Brawa od kibica pamietajacego Debieckich Bombardierow i derby z Warta,,,,,

  32. Nietoperz pisze:

    Kibol69,
    Ostatni akapit Twojego tekstu, to kalka mojego kibolskiego życia. Ale jednego jestem pewien: Nic w nas nie umarło, nic się w nas nie wypaliło! Jeszcze nastąpi PRZEBUDZENIE MOCY!. Do zobaczenia na B17, oby jak najszybciej!

  33. Mol4k pisze:

    Dobre. Smutne, ale dobre.

  34. tomasz1973 pisze:

    ŚWIETNE! GRATULACJE, bo to może robić za podsumowanie tego co większość z nas czuje… niestety!
    Pozwolę sobie na 3 cytaty:
    -„Największe pretensje mam do obecnych zarządców Lecha o zabicie w nas, kibicach, entuzjazmu. Swoim minimalizmem i ciągłymi gadkami o bilansowaniu budżetu skutecznie zniechęcają i wręcz odzwyczajają nas od tego, z czego byliśmy znani na stadionach krajowych i europejskich, czyli zabijają w nas naszą pasję, miłość i oddanie dla tego klubu.”
    -„To jest obraz Waszych działań, Waszej nieomylności i braku umiejętności wyciągania wniosków. Tylko głupek może liczyć na inny efekt popełniając w nieskończoność ten sam błąd.”
    -„Bilansowanie budżetu. W Waszych ustach słowo klucz, wręcz już legenda. Ktoś, kto oszczędnie gospodaruje posiadanymi środkami nie wyrzuca milionów euro w błoto, żeby wydawać je na pensje i odprawy dla Bakero, Urbana, Dudki, Wilusza, Thomalli, Keity, Volkova, Sisiego, Formelli, N.Nielsena czy Djouma. (…) Wydajecie dużo, jak na polskie warunki, to wydawajcie je mądrze, bo z tym się wiąże nie prowadzenie awanturniczej polityki transferowej. Ale do tego potrzeba fachowców, by zminimalizować ryzyko błędu.”

    I na koniec to, bo to pasuje jak ulał też do mnie i do wielu, wielu innych:
    „Tak, byłem skończonym wariatem na punkcie Kolejorza.”
    Niestety słowo „byłem” (!) jest słowem kluczem…nie miałem wprawdzie nigdy karnetu, ale też w tej rundzie po raz pierwszy od ponad 20 lat nie zawitałem ani razu na Bułgarskiej, zabroniłem robienia mi prezentów z klubowych gadżetów, nie pojechałem na PP, nie czekam tak jak kiedys czekałem. Czy pojadę na Bułgarska? zapewne tak, ale kiedy? Kiedyś sobie powiedziałem, że jak wrony znikna z Bułgarskiej, obawiam się, że nie dożyje tej daty, więc nastąpi to prędzej, ale z racji odległości raczej nie pojade tylko na mecz, jak nie raz bywało ( zamykałem wcześniej sklep, pisząc –awaria kasy fiskalnej–, wsiadałem w samochód na 2,5 godziny przed mecze i na Bułgarska, po meczu w samochód i do domu) teraz połączę to z jakąś wizyta u znajomych, może moją partnerkę zabiorę na jakiś obiad, albo zakupy w innym miejscu niż te obok nas, może…

  35. tomasz1973 pisze:

    zapomniałem dodać..
    Najlepszy jest Epilog i opisane emocje, te dzikie krzyki, łzy, emocje…wydarzenia z meczu z Ruchem i łysy łeb Jopa, kurde jakbym widział siebie.

  36. KrewIHonor88 pisze:

    Znamienne dla mnie jest to, że pod takimi artykułem nie wypowiadają się orędownicy naszych wspaniałych dobrodziei. Może nie płacą im za komentarze pod felietonami ?

    • Pszczółka pisze:

      przecież oni żyją tylko śmietnikiem bo tam największa siła.Już dawno zauważyłem że nie udzielają się pod większością artykułów.Czasami coś skrobną dla niepoznaki i to wszystko:)

    • tomasz1973 pisze:

      Dokładnie buszują jak szczury w śmietniku, szczególnie jeden taki wypasiony, który ma na wszystko odpowiedź obronna….

  37. Bart pisze:

    A może by tak zrobić akcję wydrukowania tego tekstu i wysłania go hurtem do klubu?

  38. Pszczółka pisze:

    Chyba większość z nas kiboli odczuwa to samo co @kibol69.To co było,co nas wszystkich łączyło szybko nie wróci.Teraz dla najważniejszych ludzi w strukturach kibicowskich Kolejorza nie liczy się to co kiedyś teraz najważniejsze dla tych panów są pieniądze,władza i układy.Gdzie jest ten Nasz Lech…

  39. junior pisze:

    >kibol69 dobrze z serca napisane!!
    Czytajac Cie nie trzeba zamykac oczu by przypomniec sobie co to byly za czasy….i zycie!
    Zaraz jednak przypomina sie terazniejszosc ta wczesniejsza z urbanami sisi’ami i obecna z…playboyem&celebryta z ZEA czy rumunskim;(

  40. Dafo pisze:

    Świetny tekst. Jak bym sam pisał o mojej przygodzie z Lechem. Kiedyś potrafiłem się zadłużyć żeby tylko kupić karnet, albo przyjść pod stadionowe kasy o 1 w nocy by kupić bilet na mecz z Juve, a teraz co?… Wyłącznie załamywanie rąk nad tym co zarząd wyprawia z moim ukochanym klubem

  41. bb pisze:

    Brawo za artykuł, mogę dodać, że póżniej jako pracodawca, nie wyobrażałem sobie, by pracownik kibol, nie zdążył na mecz.

    • J5 pisze:

      Mi szef zresztą sponsor klubu w latach 80-dziesiątych załatwił bilet na Barcelonę:)

    • mario pisze:

      kuźwa, a ja sam musiałem ten bilet kombinować i spierdalać jeszcze z warsztatów szkolnych, bo wtedy na mecze przychodziło się 2 godziny przed meczem, nawet jak piździło tak, jak wtedy 🙂

    • bb pisze:

      W tamtych czasach, mecz z Atletico Bilbao i wyjazd do Zabrza, to były najpiękniejsze chwile. W pierwszy przypadku Józek Adamiec, w drugim szampan po bramkach i przemarsz przez Zabrze.

  42. slash pisze:

    Przypuszczam że 69 w nicku to rok urodzenia, rok urodzenia również mój, I niestety łączy nas jeszcze coś, coś nam zabrali. Zabrali nam pasję. Do całości felietonu dodam jeszcze 3 pamiętne mecze. Z Widzewem przy dostawionej stalowej trybunie (prawdopodobnie rekord wszech czasów jeżeli chodzi o liczbę kiboli) oraz z Liverpoolem (ludzie śpiący w namiotach przed stadionem) i Barceloną. Mam nadzieję że to coś w nas nie umarło a jedynie chwilowo przysypia. Pozdrawiam

  43. tomasz1973 pisze:

    Panowie, a może zróbmy tak jak pisze –Bart–, wydrukujmy ten felieton, podpiszmy się pod nim i wyślijmy go do siedziby zarządu, hurtem, niech zobaczą co zrobili, niech zobaczą że to dotyka wielu…
    Oczywiście o ile autor pozwoli, aby Jego tekst opieczętować swoim nazwiskiem.

    • mario pisze:

      jakby co, mogę to wydrukować na fajnym papierze w zaprzyjaźnionej drukarni

  44. babol pisze:

    Takich ludzi, którzy są na zakręcie kibicowskich jest coraz więcej. Pasja, która była całym życiem staje się produktem dla władz Lecha, a to zabija w człowieku cały sens miłości do Lecha Poznań. Sam osobiście nie czuję już tego dryga co np. jeszcze 7-10 lat temu. Coś pękło na przestrzeni ostatnich kilku lat. W dodatku środowisko kibicowskie funkcjonuje zupełnie inaczej niż jeszcze kilka ładnych lat wstecz, przynajmniej takie mam odczucia.

  45. junior pisze:

    Brawo slash.

  46. kibol69 pisze:

    Pewien użytkownik tego forum, o nicku zaczynającym się na @b, cynicznie i wręcz szyderczo zachęca nas „no to weźcie i sami coś zróbcie”. Dlatego wyrażam zgodę na kopiowanie mojego tekstu i podpisywanie się pod nim swoim imieniem i nazwiskiem, jeżeli toś z Was ma na to ochotę. Namawiam Was również po raz kolejny, żeby udostępniać felieton w każdy możliwy sposób, włącznie z wykorzystaniem narzędzi elektronicznych Facebook oraz Twitter. Niech dotrze on wszędzie, gdzie się da i narobi choć odrobinę szumu. Zróbmy razem cokolwiek, dopóki cokolwiek zrobić jeszcze możemy. Ja już swoje zrobiłem, więcej nie potrafię.
    Na koniec dziękuję za wszystkie komentarze i słowa wsparcia od Was.

    • kibol z IV pisze:

      kibol69 – Najskuteczniejsze jest odcięcie od kasy. Zero kasy z karnetów , biletów , gadżetów. Wiadomo iż żaden protest z Kotła nie wyjdzie. Może warto stanowczo domagac się dymisji zarządu pod jednym wspólnym hasłem rozpropagowanym na wszelkiego rodzaju portalach społecznościowych. Tylko taka presja może doprowadzić do zmian.

    • kibol z IV pisze:

      zapomniałem napisać w poprzednim tekscie…nie krępuj się i używaj nicków. Spec od obrony zarządu to bezjimienny chyba dobrze kojarzę podsuniętą przez ciebie literę b ?

    • kocianJanTratatam pisze:

      Pewien użytkownik na 'b’ jeszcze by Ci napisał co proponujesz w zamian, bo wszystko jest w miarę fajnie i nie wie, skąd te ludzkie rozterki i problemy.

    • tomasz1973 pisze:

      kibol z IV
      Jasne, że tak by było najskuteczniej, ale jak widzisz, nie każdy się z tym zgadza, nie każdy jeszcze do tego dojrzał, nie każdy ma tak silną wolę i po prostu na Bułgarską iść musi. Im więcej o tym będzie sie mówić, tym więcej ludzi się do tego przekona, ale małe rzeczy tez stają sie często wielkimi!
      Wysyłka na ich adres tego felietonu i nagłośnienie tego w mediach społecznościowych nie zaszkodzi, a jak Rutek Jr, na swoje biurko dostanie z 5 tys. kopert z różnych stron Polski z tym samym tekstem, to wrażenie zrobić na nim musi, jasne nie da po sobie poznać, ale swoje do głowy mu przyjdzie.
      Ja bynajmniej wyślę, nawet gdybym miał to zrobić sam.

    • kibol z IV pisze:

      @tomasz1973 – Oni już widzą pewne rzeczy. Te 4,5 tys karnetów jednak zrobiło swoje.Widzą frekwencję na meczach , pustoszejący Kocioł. Próbują udobruchać kiboli , ale moim zdaniem na to jest już za póżno . Moim zdaniem jakikolwiek dialog z tymi dwoma panami jest bez sensu. Oni doskonale znają zdanie kiboli. Mają je głęboko w dupie. Za chwilę ruszają przygotowania do rundy wiosennej a my nie mamy następcy Paulusa.
      Kolejna runda, kolejna prowizorka. Ręce opadają.Oczywiście nie zaszkodzi wysłać im felieton kibola69…ale to i tak nic nie da. Jak już to może prędzej do starego Rutka. Być może to coś da , ale również w to wątpię. Rozumiem Wiarę która nie może żyć bez meczu . Sam nie mogę. Ale zdaję sobie sprawę iż takie pojedyncze protesty jednak uderzają w ten zarząd . 4,5 tys karnetów to klęska tego zarządu. III ligowy Widzew sprzedał więcej. Może warto o tym pisać…nagłasniać i używać jako argumentu. Zważywszy iż oficjalnego bojkotu nie będzie , może warto nagłośnić sprawę własnie tak jak sugeruję. Zauważ jak zadziałało to z Lulusiem. Internet ma siłę a ludzi myslących podobnie jak my , jest bardzo wielu. Każdy dzień z tym zarządem w Lechu to dzień przegrany…

    • kocianJanTratatam pisze:

      Co rundę z bezgranicznej miłości do meczów trzeźwieje i leczy się więcej osób. To już ruszyło i robi się prawie że samo. A niezdecydowanych takie wpisy i felietony skłaniają zapewne do refleksji.
      Sporo prawdy ciśnie także Djaczenko na stronie kibicpoznanski, mimo, że większość lokalnych mediów milczy.

    • kibol z IV pisze:

      Tak Djaczenko to najbardziej obiektywny obraz tego co dzieje się w Lechu.

    • oko pisze:

      Człowieku ty nic nie zrozumiałeś z tego co ci nick zaczynającym się na @b zaproponował. Zaproponuj coś, zrób coś, a nie tylko narzekasz. Niech każdy wymyśli jeden pomysł który pomoże naszemu wspólnemu Lechowi i zaproponuje Rutkowi. Narzekać każdy potrafi, a zaproponować coś sensownego niewielu

  47. damgor pisze:

    Nic dodać, nic ująć.

  48. Sternbek pisze:

    Dopiero przeczytalem I jestem pod duzym wrazeniem jakosci tego felietonu! Oddaje uczucia I wzrusza do lez. Dzieki za przypomnienie tych chwil I za delektowanie sie tym artykulem!

  49. kocianJanTratatam pisze:

    Wiesz co czułem, czytając epilog? Ty mnie gościu po prostu wzruszyłeś, szacunek za te słowa, płynące prosto z serca. A po drugim, trzecim i czwartym czytaniu wzruszenie zamienia się w żal, żal za tym co już nie wróci, i żal o to, co wrony uczyniły z dawną Lechową krainą.

    Pisałem ja – osoba, która, gdy klub stał na skraju bankructwa, świadomie kupowała co rundę karnet na WKP Lech, mimo, że było wiele możliwości tańszego wejścia – od podróbek biletowych, lewych plastikowych karnetów 'na dziurkacze’, na skakaniu przez płot, po układy z gośćmi, noszącymi pierwsze ciuchy Pit Bulla, których bały się dziadki ze stadionowej ochrony, udające, że obstawiają główną bramę wjazdową do klubu… ciągnęło człowieka na łuk, do serca stadionu, które dziś okrywa się wstydem wraz z gargamelami i Rutkowskimi…
    Na stadionie nigdy nie było demokracji, dobrze pamiętam zbiórki do przysłowiowej czapki, lanie po ryjach za to, że ktoś za mało śpiewał, albo miał łapy w kieszeni, ale generalnie (nie ruszam pojedynczych przypadków, czarne owce zawsze się znalazły), idea była taka, że każdy robił swoje na miarę możliwości, ku chwale wielkiego Lecha, jego marki kibicowskiej, bo Lech to my. Nie było tej kalkulacji biznesowej jaka dotknęła i klub i grupy kibicowskie.

    I co z tego zostało? Trybuna za bramką prowadzona w stylu Koreańskim, pozbawiona jaj i własnego zdania, ludzie sterowani przez 90 minut mechanicznie i tkwiący w tym syfie, bo koledzy nie położą dobrych układów z klubem na rzecz jakichś tam protestów i jakiegoś tam własnego zdania.
    Więc niech się tam bawią 'jakoś’. Nawet sam parter Kotła już jest dla nich za duży, a elementów do opraw nie ma kto podnosić, z rundy na rundę więcej wiary przejrzało na oczy i tak to się stało…
    pzdr

  50. RobertLech!!! pisze:

    Dokładnie miewałem już kilkukrotnie takie odczucia, zwątpienie, niechęć, załamanie – wszystko ze względu na to co odp… Rutkowie i najemnicy ściągani przez nich za grosze i to co nam serwowali wspólnie – czyli kolejne kompromitacje. Nie wyobrażam sobie jednak, abym kiedykolwiek poczuł zobojętnienie w stosunku do Kolejorza i spraw z nim związanych – Lech Poznań to moje życie.

  51. slawek pisze:

    Tekst fajny. W wielu kwestiach historia podobna do mojej z tym, że ja mimo wszystko dalej nie potrafię odmówić sobie meczu, dalej nie mogę się go doczekać. Bardziej też mimo wszystko cenię sobie mistrzostwo z 2015 roku niż 2010, bo wtedy utworzyliśmy niepokonany klub ze wschodu, a w 2010 nie byli żadnym zagrożeniem.
    Nie umiesz już tym żyć Twoja sprawa. Ale nie nazywaj tych co jeszcze umieją kolaborantami.

    • slawek pisze:

      Upokorzyliśmy w 2015 niepokonany klub ze wschodu miało być.

    • kocianJanTratatam pisze:

      On się sam upokorzył, jak swojego lidera oddał do Chin. Bez tego ruchu nie było mowy o walce o mistrza.

    • slawek pisze:

      Nieważne. To on był naszym rywalem, ukoronowanym już latem, napuszony jak paw. Jednak Wisła 2010 to co innego.

  52. Piknik pisze:

    Fajny felieton z paroma rzeczami się zgadzam z innymi nie ten zarząd miał swoje sukcesy i ewidentne porażki jednak gdyby Rutkowscy nie zainwestowali w Lecha ten klub powoli by umarł. Można się wściekać kiedy Lech odpadał w pucharach z półamatorskimi zespołami(naprawdę bolało). Jednakże w tym roku to może być bardzo udany sezon bo wierze w zwycięstwo w PP, a walczyć o mistrza będziemy do samego końca.

  53. Orozjusz pisze:

    Kibolu, kibolu69 co ja Ci mam powiedzieć? Że rozwinąłeś w doskonały sposób temat, o którym nie chce mówić i pisać wielu dziennikarzy, tematy na które milczy wielu kibiców i po prostu już olało cały ten naciągany klimat rzekomego Lecha, że trybuny z Kotłem na czele zgniły dawno temu w swojej hipokryzji i zakłamaniu wobec dawnych kolegów ze stadionu?
    To wszystko jest prawdą, bardzo smutną prawdą.
    Nawet forum hejlech wymiera, bo nie ma co się kopać z tym wszystkim, co jest nieodwracalne, po co dyskutować o rzeczach oczywistych, jak już na wszystko jest za późno.
    Na stadionie, przede wszystkim na II -ce, też już śmierdzi na kilometr – metafora taka.

    Wszystkiego dobrego dla Was, w nowym roku – kibice, sympatycy, oglądacze i dawni fanatycy – ci prawdziwi, których na meczach prawie już nie widać, bo nie chcą być dalej kojarzeni z tym, co nastało.

  54. Ekstralijczyk pisze:

    No co tu można jeszcze powiedzieć , felieton genialny obrazujący aktualnego Lecha.

    Tutaj , przede wszystkim chodzi o ambicję.

    Gdyby jakaś cząstkę chociaż jej mieli , to Lech mógłby być już dawno zupełnie w innym miejscu.

  55. KKS'Lech pisze:

    Jedyna szansa na normalność jest chyba stworzenie nowego Lecha od zera. Jak to miało miejsce kiedyś choćby w Szczecinie lub Bydgoszczy…
    P.S. Świetny artykuł

    • kocianJanTratatam pisze:

      Teoretycznie jest DWL, a w praktyce to nikt się nim nie interesuje, oprócz garstki, dosłownie kilkunastu osób.
      Większe frekwencje są tylko jak lokalne fan kluby się zmobilizują, kiedyś było to nawet pod przymusem znacznej utraty profitów od reszty grup.

    • sebra pisze:

      @kocianJanTratatam – co do DWL to niestety masz rację, że nikt się nimi nie interesuje, bo nawet jak utworzyli Kibolski Klub Sponsora do którego mógłby każdy przystąpić to chętnych do regularnego wspierania drużyny było niewielu.

    • kocianJanTratatam pisze:

      Jedynie garstka znajomych zawodników, część znika wraz z tym, jak zniknie piłkarz, poza tym dosłownie pojedyncze osoby ze środowiska.
      A zaczynało się nieźle, PP z Bolą czy jak oni się tam zwali to nawet z rozmachem był.

    • KKS'Lech pisze:

      Nie o DWL mi chodzi. Nie znam się i jeśli się mylę proszę poprawić. Ale nie pachnie tu kumoterstwem i dość ścisłymi związkami z SKLP (kiedyś WL)? I raczej nie tu ambicji na piłkę profesjonalną tylko jest to raczej zabawa? Ja chcę się od tego całego środowiska związanego z dzisiejszym Lechem odciąć, co jest już zepsute przez wronieckie dziady

  56. Piknik pisze:

    Krytyka dla zarządu w tedy kiedy faktycznie popełniają błędy (co w przeszłości zdarzało się wielokrotnie), ale tutaj część osób krytykuje dla zasady zarząd, a pomysł zesłania Lecha do 4 ligi rewelacyjny pogratulować w tedy faktycznie mamy szanse zdobywać kolejne tytuły mistrza 4 ligi i mistrza 3 ligi. W Szczecinie się udało jednak sytuacja w Bydgoszczy jest fatalna, to może Widzew albo Łks za ile lat wrócą do ekstraklasy ilu kiboli chodzi na te mecze. Atmosfera w kotle słaba hmm kto był na ostatnim meczu w sezonie na Bułgarskiej ten wie, że nie jest tak najgorzej, wyniki sportowe słabe jesteśmy faworytem do zdobycia PP, a walce o mistrzostwo nadal się liczymy. Ostanie mistrzostwo nie zdobyliśmy 15 lat temu czy 20 ale w 2015 a zapomniałem ten tytuł był przypadkiem oczywiście szczególnie runda finałowa 5 zwycięstw jeden remis jedna porażka. W Lechu i w zarządzaniu tego klubu wiele rzeczy można i trzeba poprawić ale nie można powiedzieć że ten zarząd nic nie zrobił dla tego klubu.

    • kibol z IV pisze:

      Widzew sprzedał więcej karnetów od Lecha…oto co zrobił zarząd którego bronisz.

    • kocianJanTratatam pisze:

      Gratuluję poczucia humoru i wiary w walkę o tytuł dla Lecha. Można wiedzieć, jaki jesteś rocznik, albo z jakiego przedziału? Pierwsza cyfra w peselu? :>

    • bb pisze:

      Przecież Klimczak jest największą porażką Lech od 1922 r.
      Zakup karnetu pod warunkiem dymisji tego minimalisty.

    • bb pisze:

      Normalnie opóżniony

  57. Piknik pisze:

    Bardzo proszę kolego 1984 no cóż bronić zarządu nie bede na silę, ale jeśli mam kogos krytykować to w sposób merytoryczny. Gratuluje też kibolowi IV wiedzy o tym ile karnetów sprzedał widzew może się dowiem również kiedy ostatnio ten klub zaliczył jakiś poważny sukces sportowy chyba, że takowym jest awans do III ligi panowie to wy żartujecie porównując półfinalistę PP i drużyny która liczy się w walce o Mistrzostwo Polski z takimi drużynami jak widzew i łks.

    • kibol z IV pisze:

      Bardziej merytorycznie nie idzie…Porównanie z Widzewem jest zobrazowaniem tego , jak duzo ludzi ma już dość tego zarządu. III liga sprzedaje więcej nizli Lech….wstyd ! Wstyd …nie dla kiboli …ale dla zarządu. Dla Ciebie jak widzę Lech to sukces…dla Nas kiboli sens zycia. Ty nie poszedłbyś na III ligę bo tam nie ma sukcesów…ja i zapewne tysiące innych tak. I tym Pikniku się różnimy 🙂

    • kocianJanTratatam pisze:

      Chodziło raczej o pozbawienie Wielkopolan wiary w Lecha, biznesowe działania ubijające pasję i meczową otoczkę, coraz większe zobojętnienie wokół tego co się dzieje – to główny 'dorobek’ tego nowego Lecha i nic tu nie pomogą chwilowa duma z wyników i sukcesy.

    • bb pisze:

      Najważniejsza jest dymisja Klimczaka ze stanowiska prezesa. Rutkowski senior stawia swojego syna, w sytuacji bardzo trudnej i nie do pozazdroszczenia.
      Praca z Klimczakiem dla juniora to trauma, ciągłe tłumaczenia się z porażek, niekończące się kryzysy, wreszcie doprowadzenie do pustego stadionu, co w Poznaniu było, nie do pomyślenia.
      Syn nasiąka minimalizmem, który pozostanie z nim do końca jego dni. To wygląda na psychiczne okaleczanie syna.
      Po awansie wschodniej szmaty do LM wiemy, że z tym prezesem Lech nigdy nie zagra w LM, a co za tym idzie, nie zarabia tyle, ile mógłby zarabiać z inną osobą na tym stanowisku.
      Długa lista porażek negocjacyjnych z niedoszłymi i byłymi piłkarzami Lecha, to straty nie tylko wizerunkowe, ale i straty finansowe.
      Można tych błędów i dyletanctwa wymieniać dużo, w ich wyniku Lech nie jest w miejscu, w którym powinien być. Nie zarobił grubo ponad 100 mln, które mógł zarobić.Widać, że właściciel lubi, jak ktoś pali w kominku jego sianem.

  58. J5 pisze:

    Świetny artykuł wywołał świetną dyskusję. Fajne sobotnie popołudnie w Lechowym gronie:)))

  59. tory pisze:

    czasy się zmieniają, nikt tego nie zatrzyma, nie tylko w Lechu,

  60. sebra pisze:

    Dobry felieton, ale czasy się zmieniają i obawiam się, że to co było dawniej już nie wróci. Dzięki pasji oraz zaangażowaniu ludzi udało się uratować Lecha przed bankructwem i ta atmosfera mogłaby nadal napędzać rozwój klubu pod rządami Rutkowskich, ale zarządzający klubem wybrali inną drogę. Od momentu kiedy dostali w dzierżawę przebudowany na Euro stadion postanowili zrobić z klubu sportowego korporację, której głównym celem jest wynik finansowy, a jak wiadomo w biznesie sentymentów nie ma. Audyt, który został opublikowany pod koniec 2016 roku tylko potwierdził to co już zauważyłem jakiś czas temu, a mianowicie klub liczy się ze zdaniem tych od których może zyskać najwięcej, a że przychody uzyskiwane ze sprzedaży biletów i karnetów z każdym rokiem stanowią coraz mniejszy procent przychodów klubu to i głos kibiców zaczyna być coraz słabszy. W moim odczuciu ciężko będzie odwrócić ten trend, ale spróbować nigdy nie zaszkodzi.

  61. kocianJanTratatam pisze:

    Sebra – zwykle się z Tobą zgadzam, w dużej mierze tak jest i teraz.
    Najgorsze jest to, że część ludzi, nieświadomie dokładała do tego wronowego marazmu swoją cegiełkę, poprzez bierne, ślepe uczęszczanie na mecze, jakby nic się nie działo. 'Jakoś to będzie’ – i jest nijak.

    Dlaczego nieświadomie i dlaczego dokładali? Teraz podzielony kibic nie jest żadnym znaczącym głosem, ten fanatyczny pod kontrolą zarządu tkwi sobie bez zmian, tylko, że coraz mniej ludzi z tym wszystkim się utożsamia. Co dalej? A no dalej to mieliśmy śmieszne liczby Kotła przez całą rundę i kolejny regres kibicowski na wielu płaszczyznach.
    W konsekwencji decyzji grup, 2 lata z rzędu trybuny ulegają podziałom i rozdrobnieniu, zamiast cementować się – razem w tych trudnych dla wszystkich czasach. Tyle, że tu nie chodzi o cement w postaci tłumienia protestów, co miało miejsce i przy kryzysie 2015 i kryzysie 2016. Za taki cement i taki beton, jaki rządzi obecnie trybuną to ja podziękuję.

    Dwójka nie jest już znaczącym głosem ani pod względem jedności środowisk, ani też żadną wpływową grupą przy tym ile osób było na każdym z ligowych meczów (stawiam, że to liczba trzycyfrowa, może być nawet poniżej tysiąca).
    Tu już nic nie idzie ugrać, jak wraz ze spadającymi liczbami, spada nawet ilość osób zaangażowanych, nie ma szans na wypracowanie wspólnego stanowiska, a wszystko dogorywa, wraz z tymi śmiesznymi komunikatami o mobilizacjach, które nie są poparte żadnym argumentem, oprócz wąchania się z zarządem.

    Przykro, bo wg mnie światełka w tunelu – nie ma. Po prostu znika także część osób tych niegdyś fanatycznych, wystarczy porównać liczby na trybunie za bramką z czasów jeszcze Wiary Lecha i choćby kryzysu sportowego za Rumaka, Zielińskiego, czy Bakero -> większość ludzi stanowił Kocioł, a spojrzeć na to, jaką mniejszość stanowi niby ten sam Kocioł, w roku 2016.
    Nic już nie jest to samo, widząc bierność decyzyjnych, ludzie sami odchodzą, bo zabawa na ślepo w klimacie bliższym stypy nie jest żadną zabawą.
    Nikt nie wyciąga wniosków i dalej lansuje model trybuny pozbawionej jaj i własnego zdania, a co się stało później to wszyscy widzieli.
    O to ludzie mają ogromny żal, także między sobą. Jeden chodzi, drugi nie, trzeci zaczął wybierać pojedyncze mecze.

    • Dzony87 pisze:

      Jak podobne glosy prawdy pojawiały się na forum kibicowskim 2 lata pod rząd to były ściśle cenzurowane przez tych co siedzą latami w kieszeni zarządu i dostają posady za spokój na meczach.
      Aż się ludzie wkur##wili i nie piszą nic, wcale. Część zarządała też kasacji kont i to była wiara z długim stażem.
      Za te teksty by nas obydwu wykasowano bo prawda za bardzo boli. Boli tych arcykumatych, że zarzucono im wprost sprzedajnosc jak jeszcze była szansa się Amice postawić a dwie świetne okazje o których mowisz ZMARNOWANO!! Przypadek?? :))
      Why? For money $$

    • sebra pisze:

      @kocianJanTratatam – być może masz rację, że światełka w tunelu już nie ma i szanse na to żeby cokolwiek zdziałać przy obecnym układzie sił minęły bezpowrotnie, ale czegoś nie rozumiem, bo jako kibice przed wejściem Rutkowskich ratujemy Lecha przed upadkiem, a teraz pozwalamy sobie go odebrać bez walki? Nawet jeśli założymy, że obecny Lech jest dla nas stracony, bo prawnie nie mamy na nic wpływu to kibice Lecha mogą gromadzić się i organizować przy okazji innych projektów. Wielu kibiców twierdzi, że nawet gdyby Lech grał w III czy IV lidze to nadal by go bezinteresownie wspierało. Poza tym często słyszę, że Lech to my – kibice, a nie piłkarze czy działacze, którzy obecnie są w klubie. Jak dobrze rozumiem na jakiekolwiek protesty jest już za późno, więc czy np. czasowe zgromadzenie się kibiców wokół DWL i tym samym pokazanie jedności nie jest jakimś rozwiązaniem? Czy jedynym i słusznym rozwiązaniem w takiej sytuacji jest odpuszczenie sobie oraz pokazanie swojej bezsilności wobec istniejącego układu?

    • kocianJanTratatam pisze:

      Skoro wielu kibiców z grup kibicowskich w tym układzie uczestniczy to ciężko spodziewać się wspólnego stanowiska i jakichkolwiek ruchów przeciwko właścicielom, oprócz powieszenia kawałka transparentu w ramach protestu.
      To też już nie są te czasy, że ludzie mają własne zdanie, nikt aktywnie z nikim nie walczy, tak jak poprzednicy musieli się męczyć z komuną. To już inna mentalność. Teraz i dobrze opakowaną, z de facto pustymi frazesami komunę można przepchnąć. Także na stadionie, także w Kotle. A część uwierzy, że jest fajnie.

    • kibol z IV pisze:

      @sebra – Wówczas byli inni ludzie . Inny klimat dla klubu. Inne lepsze czasy .Lecha wspierali wszyscy łącznie z prezydentem . Teraz gro ludzi nie czuje aż takiej potrzeby by reagować . Lech nie jest na krawędzi finansowej. Ale mam pewność że gdyby teraz doszło do sytuacji przed Rutkowskim . To jednak nastąpiło by zjednoczenie trybun . Lechowi brakuje takiego bodzca , mocnego pierdolnięcia by wszystko wróciło do normy.Piszesz że kibice są bierni . Otóż nie , gro ludzi przestaje chodzić by nie dać zarobić temu zarządowi. Taki swój własny protest. Gro ludzi nie chce być klientami , nie akceptuje tego.

    • kocianJanTratatam pisze:

      @kibol z IV – a ja naprawdę nie wiem, co by się musiało stać, żeby wszyscy na stadionie mówili jednym głosem. Tak naprawdę nigdy się to nie udało i już się nie uda, skoro na samej dwójce zrobiła się taka Mongolia, a gdzie dopiero reszta wiary.

    • sebra pisze:

      @kibol z IV – nie lubię porównań związanych z polityką, ale z tym naszym kibicowskim protestem, który polega na nie chodzeniu na mecze to mniej więcej tak jak z oddawaniem nieważnego głosu na wyborach czyli niby bierzesz udział, ale tak naprawdę decyzje za Ciebie podejmują inni.
      I co do jednego masz rację, a mianowicie nie potrafimy się jednoczyć kiedy jest dobrze. Niestety potrzebujemy negatywnego bodźca, który spowoduje zjednoczenie wśród kibiców, a chyba nie taka postawa powinna cechować kogoś kto działa bezinteresownie. W obecnym układzie na trybunach demokracja nie obowiązuje, ale może czas pokazać, że taki układ nie jest dany na zawsze.

  62. Dzony87 pisze:

    No i zapomniałem najważniejszego z tych nerwów.gratulacje dla autora tekstu!!

  63. Gorac pisze:

    Dla mnie też ostatnie MP było bez emocji. W 2010 płakałem, a 5 lat później nic. Null.

    • Ajs pisze:

      A ja się cieszyłem w h., to co było tego nie zapomniałem, ale nie przyćmiło to mojej radości ani trochę, wkącu mistrza nie zdobywa się codziennie, nie dajmy się zwariować…

  64. chabeta pisze:

    Epilog wciska w fotel…

  65. tory pisze:

    jednej sprawy brakuje, czas pomiędzy odejściem Okońskiego i meczem z Barceloną, dużo osób przestało chodzić na Lecha bo nie było największej gwiazdy i jego czarów z piłką,

    • slash pisze:

      Nie zgodzę się z Tobą. Chodziło, i to nawet wtedy jak spadaliśmy z ligi. W tym wszystkim chodzi o to, że dla nas Kolejorz to nie bilanse, zyski i superaty. Dla nas Kolejorz to religia.

  66. bezjimienny pisze:

    Może nie znam czasów, o których piszecie, bo na Lecha zacząłem chodzić jak Reissowi się na setną bramkę w lidze zbierało. Ale mam wrażenie, że coś tu się średnio zgadza. Był entuzjazm chodząc i jeżdżąc na ligę ustawioną od góry do dołu ? Zarząd był spoko kiedy co chwilę szły teksty „Tej, Piotrek/Artutr/Bartek/Maciek weź odejdź to zapłacimy twoim kolegom za zeszły rok”, a obecny „robi z fanatyka kanapowca” ? A może po prostu zrobiliście się starzy i dostaliście internet do łap ?

    • bezjimienny pisze:

      Aczkolwiek, żeby nie było, mi też kiedyś się dużo bardziej chciało na mecze chodzić i często nie mogłem się już doczekać weekendów, a teraz często się zastanawiam za jakie grzechy musiałem na ten stadion przyjść. No ale z drugiej strony jak wszystko jest fajnie to fanatykiem być łatwo…

    • Dzony87 pisze:

      Doplacaja ci za chodzenie na mecze a jeszcze narzekasz??

    • bb pisze:

      Do tego stopnia, że przeciwnicy rozkładali nogi, by Okoński mógł im siaty zakładać.
      Było naprawdę śmiesznie.

    • kocianJanTratatam pisze:

      To, że pojawiłeś się w sposób 'aktywny’ na stadionie już za czasów po zmianie właściciela dużo wyjaśnia.
      Ten Lech będący wcześniej w biedzie miał wokół siebie jakąś magię, której nie pozbawiał go ani dołek sportowy, ani afera korupcyjna – choć wielu powtarzało po co chodzimy na te ustawiane mecze, a stadion, z wałem ziemnym, w okół którego do bram były niesamowite kolejki, niewygodnie, brak swojego krzesełka na bilecie i tylko kilka toi-toi zamiast toalet, miał swój niepowtarzalny klimat, to nie jest coś, co można trochę młodszemu pokoleniu opisać słowami.
      'to trzeba przeżyć, żeby to zrozumieć, żeby w to uwierzyć.’ -> jak głosi jedna ze słynnych krajowych opraw.
      Biednie ale na swoim, biednie, ale z pasją. Choć czasy bezpośrednio przed oddaniem klubu przez tercet MLS, były niewesołe i ten okres był dość trudny – frekwencje nędzne, Kocioł mizerny i z racji remontu w sektorze gości na 15tce, ludzie czekający na lepsze jutro i powracający dopiero po wejściu Amici – to wszystko prawda.
      Jednak tego co było wcześniej i tego co ja sam uważam za ważne, co pamiętam, nikt mi tych przeżyć na podkowie nie odbierze.
      Gdybym pierwsze mecze świadomie np w Kotle zaliczał dopiero za czasów Smudy, też bym raczej nie kumał, co wcześniej było tak magicznego i skąd ten sentyment do klubu działającego z pasji, a nie przesłanek tylko finansowych.

  67. Miki pisze:

    Chłop się stary zrobił i tyle.

  68. kocianJanTratatam pisze:

    Przyznam Ci, bezjimienny, że choć raz się na coś przydałeś. Przytoczyłeś takie przykłady, które wieczorem skłaniają mnie do głębszego zastanowienia się nad… wszystkim, nawet sensem istnienia.

    W jednym masz rację – nawet takie Boże Narodzenie stało się imprezą stricte komercyjną gdzie wszystkim zależy tylko i wyłącznie na opchnięciu swojego towaru, wystawionego w sklepach już na przełomie
    października i listopada.
    Współczuję tym, którzy celebrują tego typu wydarzenia tylko dla prezentów, roszczeniowe pokolenie, smartfony i drogie upominki – ciągle to powtarzam, w ostatnich kilku(nastu) latach upodlenie świata tak szybko postępuje, że nie sposób to wszystko zrozumieć.

    I kluby piłkarskie też przechodzą metamorfozę – od pasji do korpo-biznesu.
    Ja nie mam żadnej depresji, stwierdzam tylko fakty, że prawie nic już nie smakuje tak samo.
    Nawet… nawet magia internetu przy jego pełnym upowszechnieniu i niskich cenach, na masową skalę, uleciała dawno temu, a portale społecznościowe atakuje masa nastoletnich trolli, którym poprawia się nastój, tylko jak kogoś dojadą zza monitora.
    Jak liczyłem impulsy na rachunku i przepinałem wtyczkę od telefonu stacjonarnego, żeby na godzinę, max. dwie w tygodniu połączyć się z siecią – przez TP SA, to tego całego syfu nie było.
    Niby teraz mamy wszystko, ale duchowo, moralnie, mentalnie jesteśmy ubożsi o tonę. Co nam z tego dostępu do wszystkiego, przy braku aury tajemniczości, nieprzewidywalności i magicznej otoczki tego świata?
    Kiedyś pisałeś list i czekałeś na odpowiedź, teraz włączysz pakiet w telefonie i wiesz/widzisz wszystko nawet szybciej, niż skończy się dane wydarzenie, np. taka oprawa meczowa… ja tego nigdy nie kupię, mnie ten świat goniący za nie wiadomo czym, w chory sposób, ten cały wyścig szczurów, zwyczajnie frustruje.

    I nie wiem, co wyrośnie z większości obecnie młodych, tych nowo narodzonych. Wiele wartości zaczerpną z sieci, wszystko oglądane na odległość, z kanapy w jakości Ultra HD, bo tak będzie najwygodniej.

    A na podwórkach, placach i ławkach pustki cały rok, martwe społeczeństwo. Z wieloma sytuacjami w ogóle nie będą się mierzyć, wszystko na wygodnego podstawione pod sam nos, nowy Iphone na komunię bo tak trzeba, zasypianie z tabletem przy głowie i życiowa nieporadność.
    Na domiar złego, to wszystko idzie tak szybko, że będzie tylko gorzej…

    • Soku pisze:

      Ciekawa myśl. Świat się ewidetnie zapętla. Co jeszcze kilkanaście lat wstecz było przedstawiane jako „wynalazek, który odmieni ludzkość” okazuje się poniekąd gwoździem do trumny.

      Od razu mi się skojarzyło z tym:
      https://www.youtube.com/watch?v=hjAth491mQk

      Co prawda to nie o Lechu, ale te puste ławki … dałeś do pieca i to nieźle.

    • kocianJanTratatam pisze:

      Własnie mam nadzieję, że szóstki, siódemki i ósemki w PESELU mnie zrozumieją, dziewiątki z drugiej połowy lat 90tych i ci, którzy pojawili się po nich, mogą stwierdzić, że pisał to jakiś świr i w ogóle ocb :>

    • kibol z IV pisze:

      @kocian – Podpisuję się pod tym co napisałeś. Obecny świat wydaje na młode pokolenie bezwgledny wyrok. Krzesło elektryczne w postaci internetu z którego jesli korzystasz odraczasz wyrok. Siedzisz na nim i wiesz że gdy zabraknie cię w wirtulanym wymiarze sam wymierzysz sobie siarczyste razy.Wchodząc w wirtualny wymiar młody człowiek dotyka wszystkiego nie dotykając tak naprawdę niczego. Wygoda , lenistwo , brak walki. Wszystko łatwo i prosto podane na tacy którą należy skonsumować.Chcesz pograć w nogę włącza Fifę i z kumplem z sąsiedztwa staje się Messim , lub innym Ronaldo.Orliki kwitną pustką…klawiatura przypomina pole walki.Zastanawiam się co obecne młode pokolenie zrobiłoby gdyby nagle zabrakło komórek , internetu… Gdyby miast maszyny miało do wszystkiego dochodzić same , gdyby tak naprawdę musiało walczyć dla samego siebie…bez krzesła elektrycznego na którego lenistwo samo się skazało. Taki też jest obecny kibicowski świat. Świat niezwykle elektryczny , pozbawiony dawnej więzi. Pociągi grozy zastąpiły specjale…Wszystko w pełnym ładzie , schludnej etykiecie …bez dozy szaleństwa i adrenaliny. Szalik na drutach zastąpił podany na każdym kroku piękny wytwór maszyny. Teraz każdy może być kibolem nie wychodząc z domu. Wystarczy włączyć maszynę , kliknąc zrobić przelew i czekać aż kurier dostarczy do domu…wszelkie gadżety. Kiedyś z dumą noszony szalik w który włożono serce przy jego wykonaniu będący relikwią , obecnie jest ogólnodostępnym produktem który może kupić przypadkowy turysta rodem z wawy , Częstochowy lub skądkolwiek. Obecny świat pędzi nowoczesnym mercedesem w postaci klawiatury …nasz ten ciut starszy świat pędził maluchem wiązącym banany na święta…I to sprawiało autentyczną radość…tak jak gol na podwórku ze zgrają kumpli u boku.

    • kocianJanTratatam pisze:

      @kibol z IV – no i w tej kwestii, nowego porządku świata, zatracenia wartości i gonienia za nie wiadomo czym, zdecydowanie się zgadzamy. Po kilku pierwszych zdaniach wiedziałem, że nie musisz mi tego dalej obrazować, łapię i nadaję na podobnych falach. Pzdr

    • ole pisze:

      Masz racje kolego, mam obawy, ze ta galopująca nowoczesność to nasz gwoźdź do trumny.
      Skończy się to jakimś czipami i przymusowa sterylizacja 😉

  69. junior pisze:

    >kiibol z IV~..”Dla Ciebie jak widze Lech to sukces,dla Nas kiboli sens zycia”..
    >slash~..”w tym wszystkim chodzi o to ze dla nas Kolejorz to nie bilanse,zyski..
    Dla nas to religia”.
    To sa piekne slowa ludzi,ktorzy moim zdaniem sa zakochani w LP i oddali by za niego zycie!
    Panowie Szacun.szkoda,ze nie kazdy to rozumie i ma zamydlone oczka przez pseudofajnych ludzi,co z Lecha robia maszynke do robienia chajsu.Wstyd.
    LP to My.

  70. AS pisze:

    Niestety jak widzę subiektywizm i opieranie się na pogłoskach, legendy z mercedesami wywożącymi pieniądze z konta Lecha i wiele wiele innych półprawd jak ta kropla drążyła skałę tak one zmieniły wasz światopogląd i możliwość samodzielnego logicznego myślenia.
    Kibicu przeżyłeś komunę, ale nadal mentalnie tam tkwisz, jeżeli chodzi o sprawy które poruszyłeś. Nie zrozum mnie źle, nie jest to przytyk tylko tego że sentyment do klubu powstał w Twojej młodości i nadal chciałbyś by wszystkie inne rzeczy były tak jak wtedy. Niestety Kolego ale to nie jest wina „Rutków”, że obalając ustrój wschodni przyjęliśmy ten zachodni. W tym świecie słupki się liczą bardzo, i nie dlatego że myślenie „sercem” jest złe, nieopłacalne czy gorsze. Ale świat jest tak skonstruowany i albo się z tym godzisz, albo zamykasz się w domu i zostajesz w kapciach.

  71. Manor pisze:

    O jak ja sie ciesze ze otaczam sie niezmiennie gronem stalych znajomych ktorzy nigdy sobie nie patrza do portfela..

  72. Ajs pisze:

    AS też ma racje, to co z tym zrobić?

  73. Piknik pisze:

    Kibol IV poszedł bym nakaży mecz i umarłbym za ten klub ale to ty pewnych rzeczy nie rozumiesz i szkoda pozdrawiam więcej merytorycznych wypowiedzi mniej pod publiczke

  74. Piknik pisze:

    Kolego z 4 trybuny mam inne zdanie umarł bym za ten klub gdy by trzeba było. Jestem Piknikiem bo skoro wszyscy są tutaj fanatykami ultrasami i hooliganami to ja będę piknikiem który ma swoje zdanie i bardzo się cieszył kiedy w 2015 zdobyliśmy MP. Bądź cyniczny prześmiewczy ale wiedz że jeśli ktoś ma inne zdanie o naszym klubie od Ciebie to nie znaczy że kocha i emocjonalnie jest mniej związany z tym klubem niż ty kibol z 2 trybuny

    • kibol z IV pisze:

      Zdecyduj się kolego z której trybuny jestem.No i cieszę się że masz inne zdanie niż ja 🙂

    • kocianJanTratatam pisze:

      Ale nie ma w tym nic złego, że masz jeszcze swój zapał, nie wypaliłeś się względem tego obecnego Lecha i chcesz o tym mówić. Od tego jest panel dyskusyjny, od tego są komentarze, żeby szanować, a minimum to przyjmować do wiadomości odmienne stanowisko innych ludzi. Przecież od tego jesteśmy, inaczej by nie było tej rozmowy wcale.

  75. Franco pisze:

    Tekst dobry ale o niczym. Bla bla bla.
    Jest Mistrzostwo, jest dobrze, jest cienizna, to odrazu wysyp tekstów w stylu „zabiliście we mnie pasję”. Chłopie, tak samo myślałeś wiosną 2015.
    Kolejny maruder „kiedyś to był Lech”. Człowieku, zrozum, ty nie wspominasz pięknych czasów Lecha, ty wspominasz młodość. Większość ludzi tak ma i to nie tylko o futbol chodzi.
    Że Klimczak winny. Ale konkrety proszę. Co konkretnie w tobie zabiło pasję. Transfery ? Że niby Prabucki lepszy od Robaka. Że ustawianie tabelek za Okonia było cacy. Bo do tego to się sprowadza. Bla bla bla
    Ot tak nagle na ciebie to spadło, czy to był proces, że zasypiasz na meczach. Konkrety, argumenty panie. I ważne, jakie wnioski, jakie reflekcje, jakie rady. A nie tylko Klimczak i Rutkowski. Ale co Klimczak ? Co Rutkowski ? jakie błędy. Wypunktuj. Otwórz pole do polemiki.
    Mnie też się kilka rzeczy nie podoba. Porównajmy, dyskutujmy.
    Ale najłatwiej napisać „kiedyś to było…”
    Gdzie jest analiza twojego „upadku” ? Bo wychodzi na to, że odechciało ci się jak przyszły gorsze wyniki i tyle. Może się po prostu starzejesz.
    Sorry, ale ja nie chwytam takich tekstów pod publiczkę.
    Można dowalić, ale konstruktywnie. Tu same bla bla bla i trochę historii Lecha . Mistrz 2015 dzięki słabości innych (marudzisz facet, to chyba na tym własnie polega piłka nożna) Zapomniałeś wspomnieć, że Mistrza z 2010 zawdzięczamy Jopowi.
    P.S.
    „Jedyny zdobyty PP za jego trzyletniej kadencji i koncertowo spartolony tytuł MP w 2009r to trochę mało, jak na ambicje i możliwości Lecha”
    Spartolenie tytułu miało być celem Lecha ? Ciekawe. Ale to na marginesie.

    • oko pisze:

      W pełni się z Tobą zgadzam, koleś nie rozumie, że jak się starzeje to wszystko się mniej świeci. Nie che mu się chodzić na mecze wybiera telewizor, piwo nawalenie się i zasypianie na meczach. Żenada i na koniec zwala winę na zarząd, a jakby nie patrzyć co roku walczymy o jakieś trofeum i jakieś zdobywamy choćby pocieszenia (super puchar). A gdyby nie karykatura bramkarza Kotor mielibyśmy jedno albo dwa mistrzostwa więcej za Smudy. A nie zawsze tak było, a powiem więcej do tych młodszych, że rzadko tak było. A jak ktos nie rozumie, że wszyskie kluby idą w strone przedsiębiorstwa i te największe są wielkimi koncernami to całkowicie nie rozumie istoty rzeczy w którą to zmierza.

    • sebra pisze:

      @oko – można iść w stronę przedsiębiorstwa i zachować swoją dotychczasową tożsamość, a można iść w stronę przedsiębiorstwa i oddać władzę w klubie właścicielowi pokroju Glazera, Osucha czy Cacka. Obecny Lech nie wygląda pod tym względem najgorzej, ale kiedy 10 lat temu Rutkowski wchodził to klubu to obiecywał złote góry, a teraz okazuje się, że zapomniał co obiecywał i wydaje mu się, że rola kibiców powinna ograniczać się jedynie do zasilania klubowej kasy w czym pomagają mu przedstawiciele grup kibicowskich. Jeśli kogoś taki układ interesuje to ma do tego prawo, ale są jeszcze ludzie dla których liczy się coś więcej niż tylko kasa i gdyby nie ich zaangażowanie oraz oddanie to taki Rutkowski mógłby co najwyżej kontynuować swoją przygodę z piłką we Wronkach, a nie w Poznaniu.

  76. Mary pisze:

    Wpis dobry, bardzo emocjonalnie napisany. Ale to nie moja historia. Ja jestem ten wyśmiewany przez wszystkich piknik. Lech nie jest najważniejszą rzeczą w moim życiu, tylko ważną (kiedyś w Poznaniu miłość do Lecha wysysało się z mlekiem matki). To co tu czytam, też odbieram jako tęsknotę za dzieciństwem czy młodością – innym, w naszym mniemaniu lepszym światem. Wtedy wszystko wydawało się cacy. Chciałeś obejrzeć mecz trza było iść na stadion, bo nie było tyle TV czy netu. Teraz wystarczy kliknąć i już wszystko masz na tacy. Świat się skomercjalizował i jest po prostu inaczej. Hasło biedni ale piękni już nie trafia do mas. Nie udawajmy naiwnych. Przychodzi zimny biznesmen od pralek i oczekujemy od niego żeby kochał ten klub? Dla niego ważne jest żeby zyskać, a przynajmniej nie stracić i żeby synuś fajne zajęcie miał. Bojkotujecie Lecha nie chodząc na mecze? Spójrzmy w ten nieszczęsny audyt. Bilety to 20% ogółu przychodów a prawa tv 28%. No to gdzie to odcięcie Rutka od kasy? Przekładacie tylko kasę na inną kupkę. Jaki brak współpracy z kibicami? Przecież kocian tu stale wypisuje, że współpraca biznesowa fanatyków z klubem jest znakomita. Więc do kogo mieć pretensje za obecny stan rzeczy? Do zarządu czy do fanatyków? Skąd ma się wziąć jedność trybun, skoro dla fanatyków ich większa część to ci gorsi – janusze i pikniki, nie warto z nimi nawet gadać? 20 tysięcy kibiców na stadionie czy przed TV, to zbieranina różnych ludzi o różnych poglądach, o różnym wykształceniu, różnym statusie majątkowym czy przede wszystkim w różnym wieku. Jedno co nas wszystkich łączy to Lech, ale już wyobrażenia o nim mamy często odmienne.
    Mnie się też wiele rzeczy nie podoba ale nie przesiądę się na razie przed TV, choćby dlatego, że jak już kiedyś pisałam telewizora nie posiadam. Łatwiej mi iść na stadion 🙂

    • kocianJanTratatam pisze:

      A po co Ci telewizor do oglądania telewizji :> Komputer, tablet czy smartfon pozwalają znaleźć świetne streamy na ligi z całego świata, niekoniecznie płacąc za oglądanie.
      Nieuchronnie zmierzasz do rzeczy, którą ja z przykrością co jakiś czas sygnalizuję. Ślepe podążanie i bezrefleksyjne brnięcie w to, co głoszą grupy, w których bezinteresowność wątpi już wielu ludzi, jest współwinnej tej całej kupy i obecnego stanu rzeczy w klubie.
      To nie tylko bezduszny zarząd, nie tylko korporacja zatrudniająca ludzi z przypadku, którzy traktują klub jak biznes i ustawiają odpowiednio słupki, ale także brak jedności kibiców, kontrowersyjne mobilizacje, gdy udaje się, że w zasadzie to nic się nie stało, a stało się wokół Lecha bardzo dużo złego. Jaka jest reakcja współczesnego fanatyka, który dawniej troszczył się o Kolejorza i miał go w sercu? Wmawianie ludziom, że jest fajnie, przyjdźcie wszyscy na następny mecz. Naściągamy jednorazowo sekcji, fan klubów, grup i jakoś to będzie. Do następnej sportowej i kibicowskiej wtopy.
      Zahaczasz o ten temat trochę okrężną drogą, a ja walę bezpośrednio – zblatowani z zarządem chuligani i część aktywnych kibiców ma swój współudział w tym podupadaniu klubu w wielu kwestiach. Pewnie nie myśleli, że pokłosiem tego będzie aż taki kibicowski krok wstecz i nędzna forma przetrzebionych kibolskich szeregów.

    • Siódmy majster pisze:

      O kurna! Też bym mógł nie mieć telewizora bo mecze są na stadionie no ale nie będę miał w czym oglądać „Klan” i „Plebania”.Na stadionie za cholerę nie chcieli puścić ;))))))))))))))))))))))))))))

  77. Piknik z Trojki pisze:

    Bardzo dobry tekst. Podpisuje sie w całości. Podobna historia, która w moim przypadku zaczęła sie w 95r. i skończyła podobnie jak kolegi. Wychowałem sie zgodnie z hasłem: „zrób dla Lecha cokolwiek”. Kazdy był ważny i potrzebny. Kocioł potrzebował i akceptował każdego kto chce. W tym tekście zabrakło mi jeszcze roli „przekumatych” z tych ich akcjami mobilizacjami i polityką. To też ma wpływ na wiele decyzji o nie chodzeniu. Co zbiórki meczowe potwierdzają. Pozdro.

  78. Joe pisze:

    Myślę, że nazywanie piknikami tych, którzy nie chodzą na stadion nie jest w porządku. Nie trzeba być na stadionie, żeby być z klubem związanym emocjonalnie. Zero jedynkowy podział na tych, dla których Lech to całe życie i kibiców sukcesu jest zły. Dla mnie jest sporo ważniejszych spraw jak rodzina, ale nie uważam się za kibica sukcesu.

  79. junior pisze:

    >Joe pieknie napisane.
    Lech Poznan=Nigdy Sie Nie Poddawaj.

  80. Bigbluee pisze:

    W komentarzach w ciagu 1 dnia pojawilo sie wiecej informacji na tematy kibicowskie niz na forum od 5 lat. To tylko pokazuje ze tego obecnego kibicowskiego Lecha akceptuja juz tylko administratorzy forum, zarzad i 2 klakierow: Marazzz i bezjimienny. Reszta dawno sie wypisala z uczestnictwa w tej szopce.

  81. ole pisze:

    @kibol69 – dzięki za felieton, mam dokładnie tak samo jak ty.
    Imprezy rodzinne ustawiane z terminarzem 🙂 a teraz nawet zdarza mi się zapomnieć… eeech.