Reklama

Ich zatrzymał Kokalović

Najnowszy nabytek Kolejorza, Elvis Kokalović trenuje z Lechem Poznań już od kilku dni, ale będzie musiał jeszcze trochę poczekać zanim zadebiutuje. Zespół w ogóle nie traci goli, poszczególni defensywni zawodnicy są w dobrej formie, więc Chorwatowi może być trudno wywalczyć sobie miejsce w wyjściowej jedenastce w najbliższym miesiącu.


Elvis Kokalović ćwicząc z drużyną dopiero od paru dni nie wystąpił wczoraj w Szczecinie, choć znalazł się w 20-osobowej kadrze na mecz z Pogonią. Chorwat nie zagra także w środę, gdyż na razie potrzebuje czasu, żeby poznać cały klub, kolegów czy styl gry Lecha Poznań. Niewykluczone, że „Koka” dostanie szanse w którymś z marcowych meczów, jednak nie wcześniej niż w niedzielę przeciwko Lechii Gdańsk. Takie jest założenie Nenada Bjelicy i nic nie wskazuje na to, żeby wkrótce coś się zmieniło. Co prawda 29-letni stoper w styczniu regularnie grał w Turcji, lecz nie jako stoper tylko głównie na pozycji defensywnego pomocnika. Znajduje się mimo wszystko w rytmie meczowym co może ułatwić debiut Chorwatowi.

Trzeba również pamiętać o sytuacji kadrowej w poznańskim Lechu. Prawy obrońca Tomasz Kędziora jest zagrożony pauzą podobnie jak środkowy obrońca Jan Bednarek. Sprowadzony niedawno Elvis Kokalović poza graniem na stoperze czy na pozycji numer „6” może też wystąpić jako prawy defensor. Bez względu na to, gdzie i kiedy Chorwat zadebiutuje w „niebiesko-białych” barwach nie powinien mieć większych problemów z powstrzymywaniem czołowych ofensywnych zawodników polskiej ligi. W Turcji prawonożny piłkarz z powodzeniem rywalizował z najlepszymi powstrzymując piłkarzy o uznanych markach.

Jeszcze nie tak dawno Karabukspor z Chorwatem w składzie ograł Galatasaray Stambuł 2:1. Za to rok temu Kokalović (grał 90 minut na stoperze) i spółka pokonali w pucharze Besiktas Stambuł 2:0 w którym w ataku wystąpił m.in. reprezentant Turcji, Cenk Tosun. Wcześniej w Konyasporze nasz obrońca dawał sobie radę w rywalizacji choćby z Dirkiem Kuytem, Moussą Sow czy Raulem Meirelesem z Fenerbahce Stambuł. Swego czasu Konyaspor wygrał nawet z Fenerbahce 3:2 przegrywając do 74 minuty 0:2. W tamtym spotkaniu Elvis Kokalović zaliczył na stoperze pełne 90 minut.

Oczywiście w Turcji nowy stoper Lecha Poznań grał przeciwko innym dobrym zawodnikom nie tylko z Fenerbahce Stambuł, Besiktasu Stambuł, ale również z Trabzonsporu czy Galatasarayu Stambuł. Trzeba pamiętać, że odpowiednio Konyaspor jak i Karabukspor nie zaliczały się do czołowych tureckich klubach w sezonach w których grał w nich Elvis Kokalović przez co Chorwat nie mógł walczyć o najwyższe lokaty w lidze.

W Slevenie Koprivnica, którego przez lata był kapitanem sytuacja wyglądała podobnie. Najsilniejszymi klubami przeciwko którym „Koka” mierzył swoje siły były Athletic Bilbao oraz CSKA Moskwa w eliminacjach Ligi Europy. Największym sukcesem prawonożnego zawodnika w Chorwacji było dojście w 2013 roku do finału Pucharu Chorwacji. W pierwszym meczu Slaven zremisował na wyjeździe z Hajdukiem Split 1:1, jednak w rewanżu poległ u siebie 1:2 tracąc gola w doliczonym czasie gry. Na nieszczęście Elvis wyleciał z boiska w 85. minucie za drugą żółtą.

Kilkadziesiąt występów w Turcji podczas których Chorwat zdobył 2 gole (1 w pucharze) pozwoliły zobaczyć Kokaloviciowi co znaczy fanatyczna publiczność. Na przykład na niektóre domowe mecze Konyasporu przychodziło po 30-35 tysięcy ludzi. Średnia frekwencja była tam wyższa niż na spotkaniach Lecha Poznań, dlatego obrońca mający kilka miesięcy na przekonanie do siebie zarządu na pewno poradzi sobie z presją trybun Inea Stadionu.

Źródło: inf. własna
Fot: KKSLECH.com

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <







21 komentarzy

  1. KotorFan pisze:

    Na dzień dzisiejszy stoper nr 4.

    • xYdem pisze:

      Patrząc na liczbę błędów Wilusza w 1 połowie w meczu z Pogonią raczej za długo numerem 4 nie zostanie.

  2. Varane pisze:

    ”Koka” bo wciąga napastników nosem? 😀

  3. tomekmec pisze:

    zgadzam się z xYdem

  4. Michu73 pisze:

    Tez uważam, ze długo na debiut nie bedzie czekał.

  5. arek z Debca pisze:

    Ile bledow popelnil? Taki Kaminski czy Wolakiewicz walili babole za babolem swego czasu i nie bylo afery, a Wilusz jak popelni jakis blad to od razu jazda jest. Zagral bardzo solidnie oprocz tego bledu ale kur…ten blad jeszcze przez pol roku co niektorzy beda mu wypominac. Czy niektorzy czuja sie lepiej jesli znajda sobie jakiegos kozla ofiarnego by go gnoic?

    • R. pisze:

      A ktoś go gnoi? Po prostu wskazywane są jego błędy. I – z całym szacunkiem do Wilusza, który ponoć jest bardzo pracowity na treningach – jest po prostu elektryczny. Kamyk to zdobył 2 MP z Lechem, baboli czy samobójów z taką częstotliwość nie robił, miał też zalety w wyprowadzeniu piłki i podciągnięcia akcji nawet pod bramkę przeciwnika – tego Wilusz nie ma, bo ilość długich piłek, jaką zagrywa z Nielsenem, jak ich skuteczność jest po prostu słaba.

      O Wołąkiewiczu to akurat redakcja sporo wyprodukowała artykułów i w komentarzach też nieraz był krytykowany. Po prostu jeśli Kokalović jest takim piłkarzem, jakim na papierze wygląda, to jest mocniejszy od Wilusza. Tak samo jak i Bednarek. Maciej powinien łatać ew. dziury spowodowane kontuzjami i kartkami. I tyle 🙂 Ale oddać mu trzeba, że z nim w składzie Lech w 3 meczach z rzedu na wiosnę bramki nie stracił.

    • robson pisze:

      Nie chodzi o to, żeby go gnoić, ale jeśli chcemy walczyć o mistrza i grać w Europie, to potrzeba nam lepszych obrońców.

    • szafcik pisze:

      hahahah R. Kamyk był słabszy od Wilusza 8 x. Genialny stoper z wyprowadzeniem piłki… hhaha to się uśmiałem. Jakoś nic o nim nie słychać. Tym arcymistrzu obrony.

    • Raul pisze:

      A w jakim sensie ma być słychać? Spójrz na ten link zanim zaczniesz pisać bzdury
      htt p://www.transfermarkt.pl/marcin-kaminski/leistungsdaten/spieler/129358

    • R. pisze:

      Ja nie oceniam Kamyka jako arcymistrza obrony, po prostu to rzeczywistość. Jakby był 8x gorszy, to by kopał się po czole w IV lidze polskiej, a nie grał w liderze II Bundesligi od deski do deski.

  6. xyz pisze:

    Ale tabela nie kłamie, tylko 19 straconych, więc puki co zamknijcie ryje ………….

    • R. pisze:

      To jasne, nikt mu nie odbiera tego, że Lech nie stracił bramek w 3 meczach na wiosnę. Grał w nich dużo lepiej niż jesienią. Jak wygra rywalizację z Kokaloviciem i Bednarkiem to gratulacje, nawet felieton tutaj napiszę, jak bardzo się myliłem. Ale…

      8 meczów ligowych z Wiluszem: 10 straconych bramek, średnia: 1,25 bramki / mecz
      15 meczów ligowych bez Wilusza: 9 straconych bramek, średnia 0,60 bramki / mecz

    • R. pisze:

      w dodatku bez przesady, nikt go nie obraża ani po nim nie jeździ, a Ty wyskakujesz z ryjem

    • olos77 pisze:

      Kolejny internetowy napinacz ,pewnie ma z 13lat.

  7. ernest pisze:

    Nie żebym się czepiał, ale to że jego zespół wygrał 3:2 to nie znaczy, że powstrzymał Fenerbahce, w końcu skapitulował 2 razy.

  8. Tomek pisze:

    Ludzie! Weźcie się na serio odpier..lcie od Wilusza. Tak samo jak od Nielsena. Grają jako tako w obronie – liczby ich bronią. Przepracowali razem przerwę, widać – że są zagrani – więc to są na ten moment nasi podstawowi obrońcy. Tyle.

  9. Marian pisze:

    Bednarek na koniec rundy jesiennej mial więcej błędów niz teraz Wilusz i nikt go tak nie krytykowal

  10. pyra fan kks z breslau pisze:

    ale stoper to stoper a nie elektryk jak WILUSZ A NOWOCZESNY STOPER troche inaczej powinien grac i mysle ze ten koka moze sie sprawdzic zobaczymy jak dostanie szanse byle szybko

  11. Prezesik pisze:

    Póki co stoper nr 4 jednak Wilusz daje sygnały, że nie jest stoperem nr 1,2. Przypuszczam, że z Pogonią w PP na środku zagra Bednarek – Nielsen i tak już zostanie a Wilusz z każdym kolejnym meczem będzie spadał w rankingu. Nielsen (o dziwo) prezentuje się bardzo dobrze i Koka może mieć problem żeby go wygryźć. Mimo tego myślę, że docelowym duetem na środku obrony dla Bjelicy jest Bednarek – Kokalovic i prędzej czy później zobaczymy ich w wyjściowym składzie.