Reklama

Smuda wraca na Bułgarską

W najbliższą niedzielę na wypełniony po brzegi Inea Stadion na którym zasiądzie 40 tysięcy osób przyjedzie Franciszek Smuda, który powoli kończy już swoją bogatą trenerską karierę, jednak cały czas próbuje sił jako szkoleniowiec na najwyższym froncie w naszym kraju. Późną jesienią przejął bardzo słabego Górnika Łęczna, którego wiosną postara się utrzymać w LOTTO Ekstraklasie.


Franciszek Smuda to postać charyzmatyczna, którą nie każdy z kibiców Lecha Poznań musi lubić, ale każdy mimo wszystko powinien szanować tego trenera. Przez trzy lata pracy popularny „Franz” zostawił tu swój ślad i drużynę z której przez 8 lat z różnych względów niewiele zostało. 69-letni szkoleniowiec prowadził lechitów od czerwca 2006 do czerwca 2009 roku, a jego zespół z roku na rok robił coraz większe postępy. Sezon 2006/2007 był poświęcony na budowę drużyny z zawodników Lecha i starej Amiki oraz zgrywanie ich. Początki były trudne, bowiem Kolejorz na dzień dobry skompromitował się w Pucharze Intertoto z FC Tiraspol. Wystarczyło jednak parę tygodni, by na inaugurację ligi poznaniacy z 0:2 wyciągnęli w krótkim odstępie czasu na 3:2. Później horrory z udziałem Lecha stały się chlebem powszednim i wszystko to dzięki Smudzie, który bez względu na rywala preferował ofensywny styl gry.

W rozgrywkach 2006/2007 gracze Kolejorza zajęli 6. miejsce, natomiast w kolejnym sezonie 2007/2008 uplasowali się na 4. pozycji. Dzięki niej Lech miał zagrać w Pucharze Intertoto, jednak po wycofaniu się Dyskoboli poznaniacy ostatecznie zajęli jej miejsce w Pucharze UEFA. Latem 2008 roku były trener Kolejorza idealnie wkomponował do zespołu m.in. Semira Stilicia, Roberta Lewandowskiego, Manuela Arboledę i Sławomira Peszko. Lech Poznań pod jego wodzą grał szybko oraz efektownie będąc wizytówką Polski w Europie. To za Franciszka Smudy drużyna z Bułgarskiej rozbiła Grasshoppers Zurych i po horrorze wyeliminowała Austrię Wiedeń odpadając dopiero w 1/16 Pucharu UEFA. Mimo to, praca „Franza” w Kolejorzu zakończyła się niedosytem, bo Lech liderujący w Ekstraklasie po rundzie jesiennej sezonu 2008/2009 wiosną przez serię remisów przegrał tytuł zajmując ostatecznie 3. miejsce. Wtedy poznaniacy zdołali jednak zdobyć Puchar Polski, dlatego tamte rozgrywki i tak można było uznać za udane. Na dodatek do dziś jest to ostatni Puchar Polski wywalczony przez Kolejorza.

Franciszek Smuda świętuje zdobycie Pucharu Polski w 2009 roku
null

Franciszek Smuda przez trzy lata swojej pracy zrobił w Poznaniu prawdziwą drużynę z jajami, która potrafiła grać do końca, efektownie i efektywnie. Co ciekawe „Franz” nie potrzebował szerokiej kadry grając często dosłownie kilkunastoma piłkarzami. Jego zespół w latach 2006-2009 był tak dobrze przygotowany fizycznie, że mało kto narzekał wówczas na kontuzje, a tym bardziej mięśniowe. Franciszek Smuda po sezonie 2008/2009 odszedł z Lecha Poznań nie przez brak wywalczenia Mistrzostwa Polski tylko przez wygaśnięcie umowy. Zarząd i „Franz” mieli w pewnych kwestiach nieco odmienne zdanie, dlatego postanowiono się rozstać. Obecny trener Górnika Łęczna swego czasu praktycznie w ogóle nie wprowadzał wychowanków do pierwszego zespołu, choć juniorzy Kolejorza błyszczeli wówczas na arenie krajowej. Ponadto Smuda chciał decydować o transferach podczas gdy ówczesne władze nie chciały się na to zgodzić sprowadzając do klubu m.in. Harisa Handzicia czy Gordana Golika z których „Franz” później się śmiał.

W niedzielę były selekcjoner polskiej kadry stanie na drodze Lecha Poznań po raz 15 w historii. Do tej pory przeciwko Kolejorzowi zanotował bilans 5-2-7, gole: 15:20. W 5 ostatnich spotkaniach z naszym klubem Franciszek Smuda aż 4 razy przegrał. Jego 3 ostatnie wizyty z Wisłą Kraków na Bułgarskiej kończyły się wygranymi Kolejorza odpowiednio 2:0, 3:0 oraz 2:0 dnia 24 września 2014 roku w Pucharze Polski. W ostatnim meczu „Franz” też skapitulował. Było to w grudniu 2014 roku, kiedy „niebiesko-biali” mimo wyniku 0:1 do przerwy triumfowali pod Wawelem rezultatem 2:1. W niedzielę na Inea Stadionie zjawi się 40 tysięcy ludzi, a przed tak liczną publicznością Franciszek Smuda jeszcze nigdy nie grał w stolicy Wielkopolski. Początek meczu Lecha Poznań z Górnikiem Łęczna 19 marca o godzinie 15:30.

Źródło: inf. własna
Fot: KKSLECH.com

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <







55 komentarzy

  1. Pawelinho pisze:

    Co by nie pisać o Smudzie to wykonał kawał świetnej roboty w Lechu, a takich meczów jak ten z Austrią Wiedeń nie zapomnę do końca życia chociaż oglądałem to spotkanie tylko przed tv.

    • kocianJanTratatam pisze:

      Może i była w tym zespole wola walki, ale na dłuższą metę z mocną (jak na polskie warunki ekipą) nie zrobił w zasadzie niczego. Graliśmy ładnie dla oka, graliśmy do końca, ale to co działo się z jego Lechem po obozach zimowych można określić tylko mianem katastrofy.

    • Szafcik pisze:

      Pierdolenie. Z mojej perspektywy to mistrzostwo przegral … Krzysiek Kotorowski wpuszczajac szmate za szmata..

    • torreador pisze:

      Jak dla mnie, chwalenie Smudy jest zdecydowanie na wyrost. Facet miał najlepszą pakę w Lechu w ostatnim dziesięcioleciu, a wyniki mizerne. W lidze:6,4 i 3 miejsce +1PP. W czasie trzech sezonów miał tylko jedną dobrą jesień (2008). Koncertowo zawalił sezon 2008/9, kiedy Lech prowadził po jesieni 5 pkt. nad Wisłą, a wiosną stracił do niej 10 punktów, dając się wyprzedzić jeszcze tęczowym. I to wszystko mając w składzie min. Lewego, Stilica, Rengifo i Arboledę w super formie. Po prostu słabo.

    • ww pisze:

      @Szafcik z tego co pamiętam, to wpuszczaniem szmat na koniec sezonu popisywał się raczej Dolha (w każdym razie to głównie jego zapamiętałem z baboli np. z Polonią Bytom)

  2. Mary pisze:

    Oj Smuda, Smuda… Ja Pana nawet lubię. Tylko co z tego? Tylko Puchar z taką paką? Koncertowo przegrane MP. I co by było, gdyby Drzymale piłka nie zbrzydła? O Euro już nawet nie wspomnę.
    Ale szacun Trenerze, jesteś kawałkiem naszej historii.

  3. kocianJanTratatam pisze:

    Jeden z pierwszych zgrzytów na linii kibice śpiewający – fanatycy a pikiniki, jak o nowego Lecha chodziło.
    Do europejskich pucharów wszedł psim swędem, w lidze jego Lech grał cieniutko, a Europę Smuda obejrzał tylko dlatego, że z gry zrezygnowała Dyskobolia Drzymały, inaczej całe 3 lata byłyby do zapomnienia.
    W Lubinie i Poznaniu starczyło zmienić trenera i w podobnym zestawieniu personalnym, przy jakimkolwiek myślącym trenerze, a nie prostaku, drużyny zdobywały tytuł mistrzowski, co z Franzem było po prostu niewykonalne.
    Nieudolne zmiany, a nawet niechęć do wprowadzania zawodników z ławki przywiązywanie się sztywno do nazwisk – tych samych, bez rotacji, zaprzepaszczone zimowymi przygotowaniami całe rundy wiosenne i zmarnowany potencjał. To jest w pierwszej kolejności co można z tego przereklamowanego ćwierćinteligenta zapamiętać.
    Jego zespoły walczyły, ale jak przychodziło do decydującej fazy sezonu, to zawsze brakowało pary i kończyło się katastrofami.
    Mentalnie człowiek wzięty z lasu, zatrzymał się w rozwoju i technologi na przełomie lat 80 i 90.
    Zdarzyła mu się Austria Wiedeń i na tej sławie obrósł tu w jakieś legendy, a przecież odchodził z Poznania bez sukcesów i wszystkich rozczarowując.

    • kocianJanTratatam pisze:

      Co prawda żegnały go u nas umiarkowane owacje i nawet raz na koniec Klima zapodał skandowanie jego nazwiska, ale to bardziej za charakter zespołu i ambicje, a nie jakiekolwiek osiągnięcia na dłuższą metę.
      Były miłe chwile ale nie przełożyły się na końcowe triumfy.
      Po nowym roku jego zespoły gasły w oczach i aż się człowiekowi smutno robiło jak wszystko rozmieniamy na drobne. Uważam, że nie powinien wypełnić całego kontraktu w tamtym czasie, a dawanie mu kolejnych szans nie kończyło się niczym dobrym, tak samo, jak druga szansa Jana Urbana.

    • Szafcik pisze:

      Nie wierze. Takie wpisy swiadcza o twojej cwiercinteligencji.

    • arek z Debca pisze:

      Srutututu. Powinienes wziasc sie za trenerke jak takis madry.

    • mario pisze:

      prostak, ćwierćinteligent? Trochę to słabe tak wyrażać się o byłym trenerze Lecha, który mając swe wady – jednak sprawił nam dużo radości. Nie spodziewałem się tego po Tobie 🙁

    • madoo pisze:

      Ale po co tu najeżdżać na kociana? Przecież gdyby napisał to mniej dosadnie, bez niepotrzebnych epitetów, to podpisałbym się pod jego słowami w 100%, tak robię to tylko w 95%.
      Smuda koncertowo zepsuł MP, takie są fakty.
      Kampania w pucharach była fajna, ale późniejsze doświadczenia pokazują, że Smuda nie był tak wyjątkowy – Zieliński zrobił to samo.
      A co do tej legendarnej „gry do końca” – meczu z Austrią nie zapomnę nigdy, ale niestety dużo częściej „grę do końca” to nasi piłkarze musieli pokazywać ratując wynik z drużynami pokroju Polonii Bytom, ŁKSu, czy ówczesnego Piasta, niż heroicznie odwracając losy spotkania.

    • Dzony87 pisze:

      100 procent racji ma kolega kocian w ocenie Smudy.
      No dobra 99% bo wyzwiska niepotrzebne, każdy sobie zdaje sprawę że Franek to nie jest osobnik zbyt rozumny a im dłużej u nas siedział tym było gorzej dla klubu bo nie zrobił Lech żadnego postępu!!
      Nie idziesz do przodu to się cofasz a od Smudy lepszym warsztatem wykazał się nawet J.Zieliński.

    • kocianJanTratatam pisze:

      Ktoś z Forumowiczów słusznie zauważył, że po kilku miesiącach, Nenad Bjelica mówi lepiej w naszym języku, niż Franciszek :>
      Swoich słów nie cofam – prostak co widać na pierwszy rzut oka. Jedzie głównie na legendzie Widzewa, a teraz z przerażeniem obserwuję, że dla niektórych sympatyków Kolejorza to człowiek prawie legendarny…

  4. mól pisze:

    Był to trener, który poznawał zawodnika, czy jest dobry, po tym jak,… idzie po schodach! Kiedyś podobno tak się wyraził, po wprowadzeniu do Lecha kolejnego zawodnika….!
    Na tle takich trenerów z mojej pamięci, jak Łazarek czy obecnie Bjelica, to wychodzi jak 1:10.
    Ale sto lat Franz, za Austrię Wiedeń!
    Lech-Górnik Ł 3:0! Lokomotywa gna dalej!

    • leftt pisze:

      Tym zawodnikiem był chyba Dobrev, zresztą nie pograł wiele w Lechu. Natomiast z tymi schodami coś jest na rzeczy. Szczegóły u Marcina Kikuta.

  5. Pan Pyra pisze:

    Smuda jest u schyłku kariery ? Chyba sie cos tu komuś pomyliło, jeszcze przez lata bedzie trenerem, boje sie ze odpierdoli z tym swoim Górnikiem jakieś jaja na Lechu.

  6. milekamps pisze:

    Jaja to może odpierdolic sobie na Wielkanoc .wygramy spokojnie ten mecz

  7. Pszczółka pisze:

    jeden z niewielu trenerów którego będę pamiętał do końca życia.Fakt może wiele z Kolejorzem nie ugrał ale za jego kadencji chciało się przychodzić na Lecha.Zawsze będę go szanował!!

  8. Tytan pisze:

    U mnie ma respekt za charyzme i oryginalnosc. Jego wywiady to jest juz klasyka.

  9. mól pisze:

    To jest raczej szczyt elokwencji-raczej całkowitego jej braku!

  10. Cubasa pisze:

    Legendę też trzeba umieć zbudować…
    Legenda jest taka, że Franz zbudował w Poznaniu świetny zespół, grający do końca i miał same sukcesy..
    Fakty są takie, że paką piłkarzy mogących grać o mistrza ugrał w lidze jedno wielkie gówno 🙂

  11. J5 pisze:

    Bez żadnych sentymentów- trzeba rozbić drużynę Smudy możliwie najwyżej jak się da. Koncentracja, chłodna głowa i trzeba pokonać Górnika Łęczna na 95- lecie naszego klubu

  12. enow pisze:

    Rzadko wyrażam swoje mocno negatywne opinie, ale na tego gościa nie mogę patrzeć.
    Jeden z gorszych trenerów jakich pamiętam, nawet Rumaka bardziej cenię.
    Może dla takiego Górnika to dobry trener, tam gdzie nie ma strategii, planu, wszystko dzieje się na wariata to on może się nada.
    Powtórzę to co większość napisała, z taka paką zagrał wielkie G – krzykami, bezczelnością, buta i pewnością siebie robił małe kroki.

    PS Musze wspomnieć, pamiętam jak w jednym meczu, na złość Bosackiemu wystawił go na boku pomocy !!

  13. kilo82 pisze:

    Ja tam Smudę szanuje jako trenera i z wielką przyjemnością wracam pamięcią do okresu kiedy prowadził Kolejorza. Tak grającego Lecha jak przez większość czasu jego pracy u nas oglądało się z wielką przyjemnością. Te słynne horrory, mogło być 0:2 czy 0:3 kilkanaście minut przed końcem meczu a mimo wszystko nie było wiadomo jak to się skończy… No i ta piękna przygoda w Europie i niezapomniany mecz z Austrią, który na stałe zapisał się w naszej historii. W dupie mam, że graliśmy go bo Dyskobolia się wycofała. Takich momentów jak wtedy się nie zapomina.
    Mistrza spierdolił, to fakt, ale dla mnie osobiście PP też jest i zawsze był bardzo cenny. Jasne, że Smuda inteligencją nie grzeszy (delikatnie rzecz ujmując) i ma swoje wady, jak brak rotacji czy stawiania na młodzież. Też mnie to zawsze irytowało i dlatego nie miałem problemu ze zrozumieniem, że nie przedłużają z nim kontraktu. Ale za te 3 lata pracy u nas szacun, pimimo braku mistrzostwa.

  14. arek z Debca pisze:

    To nie Smuda przegral MP a pilkarze, ktorzy tak sie zachlysneli swoja wspanialoscia, ze mecze ligowe olewali. Jeden z pilkarzy publicznie wtedy powiedzial, ze po takich meczach pucharowych trudno im znalezc motywacje w lidze. Do tego doszlo zmeczenie fizyczne spotegowane krotka lawka. Chcialbym jeszcze kiedys zobaczyc takiego Lecha w pucharach jak za Smudy. Pomimo wielu wad to byl jeden z lepszych trenerow w historia Lecha.

    • kocianJanTratatam pisze:

      Czyli co roku sami piłkarze przegrywali mu całą wiosnę, a w konsekwencji całe 3 sezony?
      No patrz, zmiana trenera na trochę rozsądniejszego, myślącego i ta ekipa grała do końca – z powodzeniem, o majstra. Przypadek? Powtórka z rozrywki była i w Lubinie i Poznaniu… jak to wytłumaczyć?
      Mistrz Zagłębie i mistrz Kolejorz, ale dopiero jak 'Franzowi’ podziękowano w obu klubach…

  15. Buras pisze:

    Swoją pracę wykonał w Lechu, na mecze przychodziło się z przyjemnością bo walczącego Lecha takiego jak teraz chciało się oglądać :)Mimo wszystko Górnika trzeba pokonać i spokojnie czekać na kolejne mecze!

  16. KKs7 pisze:

    @Redakcjo do ścisłości napiszcie co mówił o Lewandowskim, przed przyjściem do Lecha, a potem, że śmiał się z „Golików”.

  17. Jack pisze:

    W czasach gdy trenerem Lecha był Smuda wydawało się że to dobry trener. Zespół grał bardzo widowiskowo i walecznie.Niestety patrząc z perspektywy pomimo najlepszej kadry jaką kiedykolwiek miał Lech niewiele osiągnął i to jest fakt niezaprzeczalny.

  18. Michu73 pisze:

    Smuda to jeden z moich ulubionych trenerów. Jestem świadomy jego wielu wad typu niechęć do zmian, zbytnie przywiązywanie sie do ulubionych zawodników, brak umiejetnosci wypowiadania się (ha ha) itp. ale u mnie ma dozgonny szacunek za emocje, walkę do końca i zaangażowanie. Uważam również, ze bez niego nie byłoby mistrzostwa z Zielinskim. Dla mnie Franz zawsze pozostanie postacią pozytywna dla naszego Lecha.

    • kocianJanTratatam pisze:

      Zadam Ci to samo pytanie, co jednemu z poprzedników – dlaczego drużyny Zagłębia i Lecha osiągnęły coś dopiero po tym, jak Smuda zniknął ze struktur tych klubów?

    • Michu73 pisze:

      Kocian, kiedyś już odpowiadałem w innym temacie na to pytanie, następcy Smudy dodali do wypracowanych przez Niego podstaw to czego Smudzie brakowało tzn. lepszego podejścia do zagadnień taktycznych, większego wyrachowania i umiejętności ustawienia sie do gry pod przeciwnika, umiejętności gry szerszym składem itd. Moim zdaniem można podejść do sprawy z drugiej strony tzn. bez Smudy, ani naszego ani Zagłębia mistrzostwa by nie było. I jeszcze chciałem dodać, żebyś mnie dobrze odebrał, nie uważam Smudy za najlepszego trenera świata 🙂 nie chciałbym również, aby teraz do nas wracał, po prostu lubię go, doceniam jego osiągnięcia i miło wspominam rozegrane sezony pod jego wodzą. Zespół budował od podstaw i nie jest prawdą, ze dostał odrazu niewiadomo jaka pakę zawodników, którym wystarczało nieprzeszkadzac. Co do reprezentacji od początku wiedziałem, ze bedzie wtopa i byłem zły, ze dostał tą robotę. Smuda to nie selekcjoner ale typowy trener „klubowy”.

    • kocianJanTratatam pisze:

      Szanuję Twoje zdanie, ale różnimy się w tej kwestii. Doceniam, że potrafisz uzasadnić swoje racje, dostrzegasz i zalety i wady gościa, o którym tu mowa, zamiast powtarzać puste frazesy o legendarnym Lechu grającym niebywale piękną piłkę. Większość tylko zapomina, że to była taka gra, która niczego konkretnego nam na dłuższą metę nie przyniosła… być może, wystarczyłoby, że Franz dopuściłby do głosu kogoś od taktyki, analiz, komputerów, nowoczesnych technologii, indywidualnego podejścia do zawodników, nie stawiał sam siebie ponad wszystkich generując niepotrzebne konflikty z Bosym i Reissem, co też źle wpływało na drużynę w tamtym okresie.
      Niestety, wg mnie ta nadmierna pewność siebie i przekonanie o własnej nieomylności gubią go, gdziekolwiek się nie pojawi.

  19. tom pisze:

    Nie zdobyć Mistrza w 2009 roku było nie lada sztuką i Franek to uczynił!

  20. leftt pisze:

    Smudzie jestem wdzięczny za mecz Legia-Widzew w 1997.

  21. J5 pisze:

    Szczerze mówiąc od tych „wspaniałych” horrorów za kadencji Smudy wolę konsekwentnego, poukładanego, mądrze grającego Lecha ze skuteczną obroną, pomysłowym atakiem wieloma zawodnikami, wyrównaną drużyną z mocną ławką rezerwowych, rotacją na pozycjach bez uszczerbku na jakości gry, świetnie przygotowaną fizycznie i mentalnie, z zimną głową realizującą założenia taktyczne i strategiczne, walczącą przez cały mecz drużynę Nenada Bjelicy. Z całym szacunkiem do Smudy za to co kiedyś osiągnął z Lechem, obyśmy już więcej trenerów tego pokroju nie mieli.

    • Jam pisze:

      Czytasz w moich myślach, a napisałeś dużo ładniej niż ja bym to zrobił.

    • Stary kibic pisze:

      Pragnę zwrócić uwagę, że na tamte czasy (zlepiania drużyny z dwóch klubów) Franek był trenerem idealnym. Wpoił pewne zasady, zrobił z mięczaków wojowników, którzy pokazali się w Europie. Ponadto przestrzegałbym z porównywaniem Smudy z Bjelicą. Jakkolwiek bardzo podoba mi się praca Bjelicy, to jednak nie można porównywać kilku sezonów Smudy z połówką sezonu Bjelicy. Ten ostatni sam mówi, że jeszcze nic nie wygrali. Tak więc radzę sobie dać na wstrzymanie. Gdy po sezonie jesiennym Lech był liderem, nikt nie zastanawiał się, czy Smuda to słaby trener…

  22. siwus89 pisze:

    Smuda to bardzo specyficzny człowiek,ale trudno go nie lubić mimo jego przeróżnych wpadek.

  23. pyra fan kks z breslau pisze:

    maja ich zlac i tyle

  24. Bart pisze:

    Ja o tym wybitnym przedstawicielu polskiej myśli szkoleniowej co Lewandowskiego kiedyś nazwał „drewnem” dobrej opinii nie mam. Butny prostak żyjący mentalnie w latach 80 i dyzma któremu 20 lat temu udało się coś osiągnąć z Widzewem i od tamtej pory jedzie na tej opinii.

  25. Wezuwio_fon pisze:

    Szkoda że tak późno mu podziekowano bo może byśmy mieli jakiś tytuł więcej.
    Osobnik prymitywny z epoki Janusza Wójcika i nie wiem jak w xxi wieku można z kimś takim współpracować.
    Pracował tu spokojnie 3 lata co rzadko się w polskich klubach zdarza i bez żadnego efektu. Mial same epizody a nie osiągnięcia.

  26. aaafyrtel pisze:

    miał ekę samograjów, którym zapewne trener nie był do niczego potrzebny, co sami instynktownie wiedzieli co robić na boisku… ktoś jeszcze pamięta skład z meczu z austrią wiedeń…

    • kocianJanTratatam pisze:

      Zgadzam się, że skład mieliśmy mega.
      I tak potrafił ich dobić, zajechać i notować okropne wiosny. Niewytłumaczalne zjawisko.

  27. Siódmy majster pisze:

    Smuda to nie jest byle jaki leszcz w historii polskiego futbolu i choćby dlatego warto o nim teraz pisać.Padło tu wiele argumentów na TAK i jeszcze więcej na NIE.Nikt nie zabierze Franzowi tego,co osiągnął z Lechem w pucharach i jak widowiskowo wyglądała wtedy gra drużyny.Ale niestety w ocenie każdego trenera, kierownika, dyrektora czy prezesa firmy liczy się wyłacznie to , co w gablocie czy wynikach sprzedaży.No i tu dochodzimy do faktu,że Smuda mając najlepszy skład w XXI wieku do tej gabloty wstawił tylko PP.A miał tam wstawić dublet.Zadania nie wypełnił, w lidze zajął niższe miejsce niż pogardzany, lżony i wyśmiewany u nas Rumak.Jeśli by więc oceniać Franza zero-jedynkowo należy go ocenić na NIE.W czasach jego trenerskiej młodości gdy prowadził Stal Mielec , Widzew ewentualnie jeszcze pierwszą Wisłę Kraków taki styl pracy, jaki preferował miał jeszcze rację bytu.Były to czasy polonezów, dużych i małych fiatów czy skodzinek favorit.Dzisiejsi trenerzy dawno już jeżdżą bmw,hondami , toyotami i innymi mesiami czy volvo, a Franiu dalej telepie się kaszlokiem (ostatnie zdania to oczywiście przenośnia ).Zauważcie także „dokonania” Smudy w klubach zagranicznych, a przede wszystkim TOTALNE SPIERDOLENIE WIELKIEGO ŚWIĘTA NARODOWEGO MILIONÓW POLAKÓW jakim miało być Euro 2012.To, co wtedy zrobił mi jako kibolowi polskiej repry nigdy mu nie zapomnę. Nigdy!!!A prowadząc Łęczną przeciw nam mecz ma przegrany.I to wszystko w tym przydługim wywodzie 🙁

    • kocianJanTratatam pisze:

      Dawno już pisałem, jak była dyskusja na ten temat, że ten człowiek został w epoce Malucha z Polonezem, jak o metody chodzi. Co się dorobił to jego i nikt mu tego nie zabierze, ale w nowym stuleciu raczej żaden z pracodawców nie powie już o tym gościu nic dobrego.

      Za granicą – spalony, z Wisłą – zamiast legendy kosa, w Lechu – zarząd dał mu solidną ekipę, a w gablocie pustawo, żegnany z ulgą. O Euro i kadrze to aż wstyd wspominać, jak ktoś taki mógł dostać stanowisko, które w pewnym momencie liczyło się bardziej niż fotel prezydencki i wszelkie państwowe osobistości – jak mieliśmy u nas Euro.

  28. dziennikarz pisze:

    Mieszkałem wtedy we Wrocławiu i nigdy nie zapomnę, jak wówczas ludzie przychodzili do pubu, by oglądać mecze Lecha. Nie tylko pucharowe, ale i ligowe. Tak grał Kolejorz Franza Smudy. Szacun!

  29. Kibic Lecha pisze:

    Smuda Zieliński,Bakero.Rumak.Skorza.Urban.Smuda zapoczątkował sukcesy Lecha.Z tych wszystkich wymienionych był zdecydowanie najlepszy.A jaką historię Lecha zapisze Bielica.Tego jeszcze nie wiemy,

    • Dzony87 pisze:

      Jak Smuda był najlepszy to dlaczego pracujący tu dużo krócej Skorża i Zieliński osiągnęli dużo większe sukcesy??
      Dlaczego w lidze lepiej spisywał się nawet Rumak??

  30. inowroclawianin pisze:

    Trzeba przyznać, ze za Smudy Lech gral piekne mecze, byl klimat i emocje, duzo goli padalo. Zabraklo mu jedynie MP z Lechem.

  31. Stary kibic pisze:

    Nie jestem wielkim i nieprzejednanym wielbicielem Franza, ale co trzeba oddać, że obecni (tak przecież ostrzy jak – tfu – przepraszam za określenie – żyleta) krytycy zapominają, że kiedy Lech grał za Smudy w Europie, kiedy po rundzie jesiennej Lech liderował i demolował wszystko po drodze, to niektórzy z obecnych krytyków z pewnością ściągali majty przez głowę ze szczęścia.