Wspomnień czar: Najwyższe zwycięstwa nad Ruchem
Wiosną 2016 roku ruszyliśmy na KKSLECH.com z kolejnym nowym cyklem, który na stałe towarzyszy już tej witrynie. Cykl „Wspomnień czar” to dopełnienie przedmeczowych materiałów przypominający ciekawe wydarzenia z przeszłości trochę w innym stylu. Pół żartem, pół serio wracamy pamięcią do dawnych spotkań, które Lech Poznań rozegrał z danym rywalem.
W cyklu „Wspomnień czar” przy okazji większości meczów w nieco nietypowy wracamy w artykułach do przeszłości wspominając na luzie krótko dawne mecze Lecha Poznań z danymi rywalami. Nie zabraknie filmików, naszych osobistych wspomnień i odczuć czy starych fotek z archiwum KKSLECH.com dotyczących dawnych spotkań Kolejorza. W zależności od rywala czasem jeden odcinek będzie ciekawszy, a czasem drugi trochę mniej. W każdym razie przypomnicie sobie występy Lecha Poznań przeciwko danemu klubowi od tej najciekawszej strony.
W dzisiejszym meczu z Ruchem Chorzów zapewne wielu kibiców Lecha Poznań liczy na przekonujące zwycięstwo z różnych powodów. Jednym z powodów na pewno może być chęć zobaczenia po prostu większej liczby goli. W tym sezonie ligowym na Bułgarskiej lechici zdobyli raptem 19 bramek co jest jednym z najgorszych wyników w całej Ekstraklasie. Poznaniacy grając na Inea Stadionie nie rozpieszczają kibiców wieloma golami, choć statystycznie Ruch jest idealnym przeciwnikiem, żeby mu dziś nastrzelać. W 53 meczach u nas (wliczając ligę i PP) ekipa Kolejorza wbiła „Niebieskim” aż 112 goli zwyciężając łącznie 32 razy.
Dziś około 20:00 ważne będzie po prostu odniesienie wygranej nawet 1:0, która być może da Lechowi Poznań 3. miejsce po rozgrywkach zasadniczych, a na pewno sprawi, że nasza strata do lidera będzie wynosiła maksymalnie 2 punkty po podziale. Mimo wszystko w dzisiejszym materiale z cyklu „Wspomnień czar” bardzo krótko przypominamy wszystkie domowe spotkania Lecha Poznań z Ruchem Chorzów w których Kolejorz triumfował nad „Niebieskimi” co najmniej czterema trafieniami, a takich meczów było dotąd siedem.
Pierwsze naprawdę wysokie zwycięstwo Lecha nad Ruchem w Poznaniu miało miejsce latem 1949 roku na Dębcu. Kolejorz po 28 minutach prowadził 5:1, by później wygrywać nawet 6:1. Ostatecznie zwyciężył 8:4 m.in. po golach legend takich jak Edmund Białas czy Teodor Anioła. Następnie jesienią 1957 roku lechici przejechali się po Ruchu wynikiem 4:0 (1:0). Ponownie katem chorzowian w Poznaniu okazał się Teodor Anioła, który zdobył dwa gole. Na kolejny wysoki triumf nad „Niebieskimi” u siebie trzeba było czekać wiele, wiele lat, ale na pewno warto było.
2 maja 1987 roku, czyli w dniu w którym Lech Poznań niebawem zagra w finale z Arką Gdynia zespół Kolejorza 30 lat temu rozbił Ruch Chorzów aż 5:0 prowadząc na Bułgarskiej do przerwy 3:0. Co ciekawe w meczu, który oglądało ponad 10 tysięcy ludzi grał Waldemar Fornalik, czyli wciąż jeszcze obecny trener „Niebieskich”. Latem 1998 roku lechici powtórzyli ten wynik znów prowadząc do przerwy 3:0. W tamtym meczu na boisku błyszczał m.in. Piotr Reiss, Jarosław Araszkiewicz czy Maciej Żurawski (strzelec dwóch goli).
Interesujący mecz z Ruchem w Poznaniu miał z pewnością miejsce jesienią 2007 roku. To spotkanie pamiętamy już lepiej i mamy nawet zdjęcia z niego w naszym archiwum, których nie chce nam się jednak szukać (innym razem :)). Lech przed tamtym meczem miał spore problemy w obronie. Na stoperze zagrali Tomasz Midzierski i Dawid Kucharski. Mimo to, poznaniacy zwyciężyli 6:2 prowadząc w pewnej chwili 4:1. Goście od 60 minuty grali w „10”, a karnego zepsuł jeszcze Piotr Reiss. Na trybunach starej Bułgarskiej zasiadło wówczas prawie 20 tysięcy ludzi.
Kolejny łomot Ruchu na Bułgarskiej miał miejsce w 1. kolejce sezonu 2012/2013. Nastroje były wtedy fatalne, bowiem Lech krótko wcześniej odpadł z Ligi Europy i Pucharu Polski. W lidze sprał za to Ruch Chorzów 4:0. Wynik otworzył debiutant w Ekstraklasie, Kebba Ceesay. Gola oraz dwie asysty miał również inny debiutant w naszej lidze, Gergo Lovrencsics. Szkoda tylko, że wcześniej Kolejorz ośmieszył się w dwóch rozgrywkach pucharowych. Tamta wygrana nad słabym Ruchem Chorzów nie zamazała więc fatalnego lata 5 lat temu.
Wiosną 2014 nastroje były lepsze, choć też nie jakieś powalające. Przed meczem Lech – Ruch w samej końcówce sezonu nie było jeszcze wiadomo, kto zostanie wicemistrzem Polski – poznaniacy czy chorzowianie. Kolejorz nie pozostawił jednak złudzeń „Niebieskim”. Przejechał się po nich aż 4:0, choć strzelać gole zaczął dopiero w 36. minucie. Fajnie byłoby dziś też wysoko zwyciężyć, żeby zadowolić te tłumy, które przyjdą na stadion i jeszcze mocniej nakręcić się przed finałem Pucharu Polski. W każdym razie liczą się 3 punkty.
Najwyższe wygrane Lecha z Ruchem u siebie:
1949: Lech Poznań – Ruch Chorzów 8:4
1957: Lech Poznań – Ruch Chorzów 4:0
1986/1987: Lech Poznań – Ruch Chorzów 5:0
1998/1999: Lech Poznań – Ruch Chorzów 5:0
2007/2008: Lech Poznań – Ruch Chorzów 6:2
2012/2013: Lech Poznań – Ruch Chorzów 4:0
2013/2014: Lech Poznań – Ruch Chorzów 4:0
Źródło: inf. własna
Fot: KKSLECH.com
> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <
Fajne strzelanka. Dziś trzeba wygrać, najlepiej dwoma- trzema bramkami aby nie prowokować jakiejś przypadkowej straty punktów
Statystyki nie grają, więc Lech zabrać się do roboty i pewnie ten mecz wygrać co w mając na uwadze sytuację Ruchu może być łatwe, ale nie koniecznie musi. Mecz zapowiada się na ciekawy.
Nie lubię statystyk. Zaciemniają obraz. Im jest lepsza statystyka dla nas tym większe prawdopodobieństwo, że się skończy. Piłkarze chorzowskiego Ruchu na pewno się przed naszymi nie położą. Oni grają o swoje przyszłe angaże w innych klubach i na boisku dadzą z siebie więcej niż faktycznie mają do zaaferowania. Przykładem tu może być chociażby warszawska Polonia przed zdegradowaniem do niższej ligi. Większość piłkarzy zagrała wtedy rundę życia.
Mimo wszystko liczę na 3 punkty, ale spacerek to, to na pewno nie będzie. Obawiam się, że jeśli nie strzelimy w miarę szybko gola i nie pójdziemy za ciosem to różnie może się skończyć.
Dzisiaj nawet wyśnił mi się wynik, niestety dla nas nie korzystny. Sny rzadko się sprawdzają, dlatego nadal wierzę w wygraną.
Oby nasi przeciwnicy pogubili punkty (po cichu liczę, że Cracovia urwie Legii chociaż 2 punkty, chociaż argumentów sportowych do tego ma trochę mało).