Analiza meczu z Legią + statystyki

W środowym meczu z Legią Warszawa, piłkarze Lecha Poznań rozegrali jedno ze słabszych spotkań w tym sezonie i zasłużenie przegrali. Kolejorz wyszedł na boisko bez woli walki, koncentracji i chęci zwycięstwa co skończyło się porażką spychającą go na 3. miejsce w ligowej tabeli, która przy okazji ogranicza szanse na tytuł do minimum.


Dzień po spotkaniu Kolejorza z drużyną Jacka Magiery nadszedł czas na tradycyjną, pomeczową analizę gry Lecha Poznań w konfrontacji z Legią Warszawa.

Obrona (ocena: 1)

Katastrofalny mecz obrony. Dwaj młodzi defensorzy, czyli Tomasz Kędziora i Jan Bednarek zachowywali się jakby totalnie zjadła ich presja. To oni ponoszą winę za utratę pierwszego gola. Nie zachowali koncentracji, byli źle ustawieni w efekcie czego ich interwencja była spóźniona. Sam Matus Putnocky również nie zachował koncentracji, bowiem uderzenie w 7. minucie było jak najbardziej do wybronienia. Obrona Lecha była w środę cała spanikowana. Poza Maciejem Wiluszem oraz bardzo aktywnym z przodu Volodymyrem Kostevychem reszta, czyli wspomnieni już Kędziora z Bednarkiem nie wiedzieli co mają robić. Zachowywali się fatalnie, zupełnie spalili się psychicznie, byli sztywni wprowadzając sporo niepewności w poczynaniach całego bloku obronnego. Co z tego, że obrona Lecha cały czas jest najlepsza w Ekstraklasie skoro w meczu z Legią grała jakby była sparaliżowania łatwo tracąc dwa gole po zwykłych długich podaniach. Wychowankowie Kolejorza zupełnie nie poradzili sobie z presją. To dziwi szczególnie w przypadku Tomasza Kędziory, który już przecież kilka razy grał na Łazienkowskiej i za każdym razem dużo lepiej niż wczoraj.

Pomoc (ocena: 2)

Druga linia była sparaliżowana niemniej niż obrona. Dopiero po 20 minucie zaczęła grać w piłkę, ale to wciąż nie było to. Brakowało luzu w ofensywie, dynamiki, spokojniejszych podań oraz bardziej przemyślanych zagrań. Kilka rajdów Macieja Makuszewskiego bazującego na szybkości to za mało tak samo jak przebłyski Mihaia Raduta. Radosław Majewski oraz Maciej Gajos byli wczoraj tragiczni. Zupełnie nie poradzili sobie zarówno w ofensywie jak i w destrukcji. Łukasz Trałka miał problemy z odbiorze, jednak jakoś sobie radził i na końcu miał najwięcej przechwytów na boisku. Majewski z Gajosem sprawili, że Lech w ataku pozycyjnym czy nawet przy okazji kontr był bezbarwny. Najmocniej zawiódł Majewski, który był kompletnie niewidoczny miotając się po murawie, a to przecież on grał na pozycji numer „10” i to na nim spoczywała odpowiedzialność za rozgrywanie piłki. To nie była druga linia Lecha, którą znamy. Paraliż ogarnął zawodników, którzy przez wiele minut nie wiedzieli jak grać, do kogo grać czy jak się ustawiać. Coś takiego jak schematy w grze drugiej linii nie istniały. Zmiana Tetteha na Gajosa także nic nie dała tak samo jak powroty Kownackiego do drugiej linii bądź pod koniec meczu Robaka, by powalczyć o piłkę.


Atak (ocena: 1)

Decyzję o wystawieniu Dawida Kownackiego na szpicy kibice krytykowali od samego początku zaraz po ogłoszeniu składów i mieli rację. „Kownaś” od ponad miesiąca nie grał w pierwszym składzie, gola nie strzelił od wielu tygodni, w poprzednich meczach z Legią zagrał słabo, więc trudno było oczekiwać, żeby wczoraj było lepiej. Młody napastnik odbijał się od silnych obrońców Legii jak pacynka. Został wystawiony, by skauci kolejny raz zobaczyli, że nie nadaje się on do gry na tak wysokim poziomie, a jego wartość zamiast pójść w górę pójdzie teraz w dół. Od 60 minuty Lech grał tak jakby na dwóch napastników, bo na murawie w końcu pojawił się Marcin Robak, który powinien grać od początku. Robak w środę za dużo wdawał się w pojedynki w bocznych sektorach boiska zamiast pełnić rolę klasycznej „9”. Jego wejście niewiele pomogło, a co jedynie sprawiło, że Dawid Kownacki zgasł już do końca nie wiedząc jak się ustawiać i gdzie w ogóle biegać.

Ogólne wrażenie (ocena: 1)

Chyba nikt nie spodziewał się, że Lech zagra tak słabo. Za Rumaka, Skorży, Urbana grał z Legią na jej terenie znacznie lepiej nawet jak przegrywał mecze. Za Bjelicy zagrał w Warszawie fatalnie, nie miał ambicji, był pozbawiony woli walki i nie zagrał nawet na remis, choć przecież Chorwat zapowiadał grę o 3 punkty. Lech położył się na Łazienkowskiej i nie zmusił Legii nawet do biegania. Legia bez problemu kontrolowała sobie to spotkanie ustawiając je sobie w najlepszy możliwy sposób już w 7. minucie. Tak słabego Lecha zarówno taktycznie, piłkarsko jak i mentalnie pod wodzą Nenada Bjelicy jeszcze nie widzieliśmy. W tym sezonie ligowym było to najważniejsze spotkanie, które Lech koncertowo zawalił. Raptem 1 celny strzał przy stanie 0:2 mówi właściwie wszystko o grze Lecha. Można przegrać, jednak nie można polec bez walki, zostawienia zdrowia na boisku oraz ambicji. Wczoraj Lech odbębnił 90 minut, a na końcu zszedł z murawy zachowując się jakby nic się nie stało.


Składy

1-4-2-3-1

Malarz – Jędrzejczyk, Dąbrowski, Pazdan, Hlousek – Jodłowiec, Moulin – Guilherme (74.Kucharczyk), Ofoe, Nagy (64.Hamalainen) – Radović (87.Kopczyński).

1-4-2-3-1

Putnocky – Kędziora, Bednarek, Wilusz, Kostevych – Trałka, Gajos (76.Tetteh) – Makuszewski, Majewski (60.Robak), Radut (86.Tomczyk) – Kownacki.

Statystyki meczu Legia – Lech 2:0

Bramki: 2 – 0
Strzały: 11 – 9
Strzały celne: 7 – 1
Strzały niecelne/zablokowane: 4 – 8
Faule: 15 – 13
Żółte kartki: 3 – 2
Czerwone kartki: 0 – 0
Rzuty rożne: 4 – 4
Dośrodkowania: 14 – 16
Zmiany: 3 – 3
Spalone: 3 – 0
Posiadanie piłki: 47% – 53%
Celne podania: 77% – 77%
Liczba zawodników w kadrze meczowej: 18 – 19

Lechowe statystyki meczu z Legią 0:2

Strzały z pola karnego: 3
Strzały z dystansu: 6
Strona najczęstszych ataków: lewa
Strona najczęstszych dośrodkowań: prawa
Najwięcej wygranych piłek: prawa strona boiska na połowie rywala
Podania: 34% podań do przodu, 51% w poprzek, 15% do tyłu

Źródło: inf. własna
Fot: KKSLECH.com

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <



28 komentarzy

  1. Soku pisze:

    Wilusz…

    Normalnie można by się przyczepić wybijania gdzie bądź, ale przynajmniej starał się zażegnywać niebezpieczeństwo. Zresztą, przy postawie pomocników – to było w sumie i tak najlepsze rozwiązanie.

    Ogólnie w juniorach nam wpajano: jeden stoper zostaje ZAWSZE na własnej połowie (bo idzie dzida i bramkarz będzie bez asekuracji), chyba że lecą ostatnie minuty i wynik w dupę, wtedy można całą dziesiątką/jedenastką iść do przodu, bo czy przewalimy jedną bramką czy dwiema, nie ma znaczenia, a nuż się jednak uśmiechnie szczęście. Wczoraj tego mi trochę zabrakło. Momentami kiedy widziałem jednego z naszych prowadzącego piłkę, zastanawiałem się „gdzie, do kurwy nędzy, podziali się pozostali? uciekli?”.

    Nie wiem co to wczoraj było w wykonaniu piłkarzyków, ale raczej nie futbol. Jak już, to z przedrostkiem „anty”.

  2. Wasiu pisze:

    Trener Bjelica po meczu powiedział, że ma nadzieję na to, że piłkarze pokażą charakter w następnych meczach. Tak samo jak zrobili to po porażce z Arką w Pucharze Polski. Toż to kurwa skandal! To właśnie takie mecze jak finał PP i wczorajszy są okazją do pokazania charakteru! Oba KOLEJORZ zawalił. Do ważnych spotkań Lech osiąga fajne wyniki, a w meczach „o wszystko”- LIPA.

  3. BartiLech pisze:

    Fatalny mecz, bez okazji bramkowej, bez walki, bez niczego…

    • luck pisze:

      Jak już Ty, Barti, tak pesymistycznie, to naprawdę musiało być dno…

  4. arek z Debca pisze:

    To co grali przez wiekszosc czasu to byla archaiczna pilka. Wrzuta na cherlawego i pokrytego Kownackiego z lini obrony czy od bramki! Chyba az tak tragicznych pilkarzy nie mamy by tak grac a Legia to nie Real czy Barcelona.

  5. arek z Debca pisze:

    To co grali przez wiekszosc czasu to byla strasznie archaiczna pilka. Wrzuta na cherlawego i pokrytego Kownackiego z lini obrony czy od bramki! Chyba az tak tragicznych pilkarzy nie mamy by tak grac a Legia to nie Real czy Barcelona. Czy Bjelica przygotowuje zespol pod konkretnego przeciwnika czy ma to w dup….?

  6. gruh pisze:

    Nie zgadzam się częściowo z opinią redakcji, moim zdaniem wystawienie bardziej wypoczętego Kownackiego lepszego w grze kombinacyjnej i zwrotniejszego niż zmęczony Robak miało sens, nie zgodzę się też że Kownacki przegrywał fizycznie. Moim zdaniem był osamotniony i częste były obrazki kiedy jedyny Kownacki, albo jedyny Radut albo jedyny Makuszewski są podwajani , potrajani, nasi w obronie z kolei tak nie doskakiwali. Brakowało zawodników z przodu, ofensywa nie wybierał na pozycje ani do kontr, ile było wrzutek w pole karne gdzie nikogo nie było? Brakowało nam agresji a nie ambicji i walki, bo mecz był wybiegany, tylko za wolno, wszystko za wolno, legia, zwłaszcza na początku była poprostu żwawsza. Nie wiem czy to strach spędzał nam nogi jak pisze redakcja o wychowanka hej czy zmęczenie? W sumie i tak źle i tak niedobrze. Mecz katastrofalny, legia była lepsza, jako cała drużyna, choć fakt że brakuje nam kogoś takiego kto jak odzidzia ofoe wygrywa mecz, ciągnie drużynę i nie pęka w ważnych spotkaniach. Dla mnie największym zaskoczeniem na minus był najpierw totalnie niedokładny a potem kompletnie niewidoczny Majewski, powinien być liderem ofensywy a nie sprawdził się. Od przyszłego sezonu według mnie powinien być tylko zmiennikiem i potrzebujemy 10 z prawdziwego zdarzenia, kogoś kto weźmie na siebie ciężar rozgrywania ataku nie tylko z ruchem Chorzów.

    • przem37 pisze:

      Duzo racji moim zdaniem Kownas walczyl podobnie jak Radut i Makuszewski z Kostewiczem. Problemem był Majewski i Gajos.
      Dodatkowo taktyka Nenada na wyjście wysoko była bardzo ryzykowna i niestety jedna wrzuta i cała taktyka poszła w piach.
      Niestety ale mecz przegraliśmy w środku pola i przez błąd w obronie który z mojej perspektywy idzie na konto Bednarka.

    • J5 pisze:

      Zgodzę się z przedmówcami, zastanawiam się jeszcze nad trenerem Bjelicą, i zaczynam podejrzewać że to on nie radzi sobie z presją w takich meczach, panikuje, podejmuje złe wybory odnośnie taktyki i składu, a w konsekwencji ta panika przechodzi na zespół. Może piłkarze widzą brak pewności siebie u trenera?

  7. ad astra pisze:

    Niestety trener drużynie nie pomógł. Gdzie mu tam do pierwszego meczu Skorży w Warszawie – drużyna objęta rozbita ale widać było że Skorża przeanalizował Ległą i każdemu wyznaczył odpowiednio zadania.

  8. melon1922 pisze:

    Trzeba powiedziec sobie,ze czas Kędziory i Kownasia w Lechu dobiega końca sprzedac, zarobic i kupic lepszych.Co do statystyk karny dla szmaty i dla nas.Czerwien dla rado i nawet dla mulena czy jakos tak.

  9. foxi85 pisze:

    Analiza jest taka że nasi nie posiadają jajek ani ptaka.

  10. stary kibic pisze:

    Czy jest w ogóle sens grać o europejskie puchary?

    • foxi85 pisze:

      Jasne, że jest, ekipy z Kaukazu, Wysp Owczych, Islandii… tylko czekają, aby w eliminacjach do pucharów trafić na frajerów w Poznania.

  11. Gadzuki pisze:

    Kolejny mecz w którym przeciwnik wie że wyłączają filigranowego Majewskiego zabiera się w ofensywie dużo Lechowi bo nie ma z kim rozgrywać piłki

  12. 07 pisze:

    Począwszy od składu, ustawienia po przez styl, zaangażowanie to nie może się inaczej skończyć. Bielica mógł zaskoczyć, a zaskoczył Magiera wystawieniem Jodłowca który był jednym z najlepszych na boisku…

    • arek z Debca pisze:

      Niestety ale Magiera bije na glowe przereklamowanego Chorwata. Taktycznie rozmontowal Lecha na czynniki pierwsze. Tego jeszcze nie bylo, zespol, ktory gra z wieksza presja na wygrana u siebie strzela szybko gola z kontry. To nie tylko frajerstwo ale tez kompletnie nietrafiona taktyka.

    • franz pisze:

      Piszesz glupoty,ze „Magiera bije na glowe przereklamowanego Chorwata”.
      Aby odpowiedzialnie tak powiedziec trzeba zamienic ich miejscami.

    • Byx pisze:

      Nie sądzę by Magiera chciał się zamienić natomiast nie mam pewności co do Bjelicy:-)

  13. tylkoLech pisze:

    Wypowiedź trenera po meczu, że VOO nie powinien grać w polskiej lidze, bo ją przerasta i Lech nie wiedział, jak przeciw niemu grać, mocno niefortunna, moim zdaniem. Ten Vadis gra w legii od wakacji, a trener nie wie, jak grać. Szkoda, fajnie się zapowiadało, ale od kwietniowego meczu z legią trener się pogubił. Nie rozumiem, co stało się w PP, nie rozumiem, dlaczego wczoraj nie podjęli walki. Wkurza mnie od początku medialny Maja. Nawet, gdy coś mu wyjdzie, nie przekonuje mnie jako piłkarz. Jeśli na nim ma się opierać ofensywa Lecha, to nie wiem, po co nam puchary. Gdy on podchodzi do wolnych czy rogów wiadomo, że nic z tego nie będzie. Zagrożenie raz na 15 prób. To wszystko przygnębia coraz bardziej. Przegrany puchar to przypuszczam początek końca tego sezonu. Chciałabym się mylić, ale realnie, to możemy nie zająć nawet 3 miejsca. A miało być tak pięknie

    • franz pisze:

      Jest dokladnie tak jak napisales.Trener nagle robi „wielkie oczy” na gre Vadisa jakby zapomnial,ze on gral rowniez w przegranych i zremisowanych meczach.Inni umieli go zneutalizowac a my nie?Moze istotnie patrzy tylko na Lecha i nie ogladal innych z nim meczow.

    • franz pisze:

      *napisalas

  14. kibol pisze:

    @gruh 18 maja 2017 o 15:35- popieram w 100%

  15. sławek pisze:

    Nie rozumiem tego zdziwienia że Lech zagrał fatalnie . Przecież każdy ważny mecz za Bjelicy został przegrany , więc i ta porażka jest niestety normą .

  16. 1971 pisze:

    Po co nam puchary uefa z tak grającą drużyną jak wczoraj czy w PP. Znowu najeść się wstydu !!Walka o punkty -rozumiem, ale nie z tymi patałachami.Aktualny sezon już jest w plecy, więc najlepiej puchary sobie odpuścić, patałachów sprzedać. Na ostanie 3 kolejki wpuścić młodzież, nawet z akademii i w letnim okienku transferowym kupić dobrych walczaków z charakterem, charyzmą i umiejętnościami przynajmniej na dobrym poziomie , a żeby młodzi mieli się od kogo uczyć. Resztę starej aktualnej gwardii wywalić na zbity pysk. I tyle w temacie.

  17. Siódmy majster pisze:

    Porażka Lecha boli zawsze.Porażka z bladziarą boli jeszcze bardziej.Ale kiedy piłkarze zrobili wszystko by osiągnąć dobry wynik przeważnie każdą taką porażkę im wybaczamy.Problem w tym,że w tym meczu nie tylko nie zrobili wszystkiego ale nie zrobili NICZEGO.A to już jest karygodne.W tym żałosnym meczu, który szczególnie po koncertowym i malowniczym spierdoleniu finału PP był oczywiście najważniejszym meczem sezonu nie było taktyki,ambicji,walki, umierania za klub.Nie było więc NICZEGO.W taaaaaakim kurwa meczu nie było NICZEGO!!!Kiedy grałem w piłkę na podwórku mając naście lat to potrafiłem zmuszać partnerów z drużyny do zapierdalania i wypruwania flaków na minutę przed końcem mimo przegrywania pięcioma golami.Śmiali się ze mnie i mieli w dupie,a ja ryczałem prawie z rozpaczy po każdej przegranej.Wiecie czego nasi kopacze nie mają grając o najwyższe trofea za kilkadziesiąt koła miesięcznie?Wiecie, a jak ktoś niedomyślny to podpowiem-nie mają poczucia wstydu i hańby po klęsce.Ja miałem mimo,że grałem tylko na podwórku…

    • Pan Pyra pisze:

      jesli masz poczucie wstydu i hanby to zmien nick na szosty majster, zacznijmy od tego, co do reszty zgadzam sie.