Lech najlepszy w tym roku

Dwa tygodnie temu Lech Poznań objął prowadzenie w LOTTO Ekstraklasie sezonu 2017/2018, a w miniony weekend mimo fatalnego meczu z Pogonią Szczecin i stracie 2 punktów został pierwszy również w tabeli całego 2017 roku. W ligowym zestawieniu za trwający rok Kolejorz prowadzi samodzielnie mając bardzo dobre liczby, które niestety nie przełożyły się na żadne trofeum.


Lech Poznań po remisie z „Portowcami”, który został przyjęty jak porażka wskoczył na 1. miejsce w tabeli rocznej wyprzedzając o 1 oczko Legię Warszawa. W 25 meczach ligowych rozegranych w tym roku kalendarzowym Kolejorz zgromadził 52 punkty notując bilans 15-7-3, gole: 47:14.

Podopieczni Nenada Bjelicy w 2017 roku najmniej meczów przegrali, strzelili najwięcej goli (8 więcej od Śląska Wrocław) i najmniej bramek stracili (4 mniej od Legii Warszawa). U siebie Kolejorz zanotował bilans 8-4-1, 24:7 (najlepszy bramkowy bilans w 2017 roku), a na wyjazdach 7-3-2, 23:7 (również najlepszy bilans pod względem goli).

1. lokata Lecha Poznań po 25 meczach Ekstraklasy w 2017 roku to co jedynie marne pocieszenie. W tym roku mistrzem została Legia Warszawa, natomiast Arka Gdynia sięgnęła po Puchar oraz Superpuchar Polski. Graczom Nenada Bjelicy pozostaje teraz tylko walka o utrzymanie pozycji lidera Ekstraklasy na koniec rundy jesiennej 2017/2018.

Źródło: inf. własna
Fot: KKSLECH.com

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <







18 komentarzy

  1. Grimmy pisze:

    Zdobycz punktowa wydaje się ok, jednak jeśli patrzy się całościowo, biorąc pod uwagę styl gry, to jak wyglądamy na boisku, to już tak kolorowo nie jest.

  2. robson pisze:

    Czytając komentarze na stronie, można mieć wrażenie że jesteśmy jedną z najgorszych drużyn tego roku.

  3. melon1922 pisze:

    Nie jestesmy najgorsi tylko wymagających ma Lech kiboli a od takiej marki trzeba wymagać.

  4. Anonim pisze:

    Z artykułu-Na chłodno wynikało by że Lech jest jednym z najsłabszych zespołów,któremu na dodatek nie uda się uniknąć spadku.
    To jest ekstraklasa,tak jak 1 lidze mówi się-Pierwsza liga, styl życia ,to o ekstraklasie też można by tak powiedzieć.Jednego dnia grasz świetny mecz,tydzień później totalny piach.
    Idzie z każdym wygrać ale i z każdym przegrać.

    • Adrian pisze:

      I mamy się z tym pogodzić? Mamy chodzić na mecze i zastanawiać się czy Panom Piłkarzom zarabiającym grube pieniądze dzisiaj się zachce czy też będziemy męczyć się oglądając mecze jak w niedzielę?

    • stary kibol pisze:

      Mogą być też inne przyczyny nie najlepszego meczu niż lenistwo, to chyba jasne nie.

  5. wagon pisze:

    MP niezdobywa się jednym meczem, jedną wygraną tylko 37 meczami, robienie tragedii z jednego remisu jest głupie,

    • Grimmy pisze:

      Nie chodzi o robienie problemu z jednego remisu. Lech męczy bułę w KAŻDYM meczu. Nie zagrał ani jednego dobrego meczu. Od pierwszej do ostatniej minuty. Ma problem z wejściem w mecz i dopóki nie strzeli pierwszy bramki, to męczy się z każdym. Arką, Piastem, Termalicą. Przecież nawet nie graliśmy z drużynami z czołówki z zeszłego sezonu. Zobaczymy za kilka meczów, jak będziemy grać. Mam nadzieję, że lepiej, chociaż nie ma logicznych przesłanek aby w to wierzyć. Nie wiem jak można być takim minimalistą, jak poniektórzy tutaj. Nie jestem malkontentem, jakiś czas się tutaj udzielam i z reguły bywam raczej hojny w pochwałach aniżeli skory do krytykanctwa. Jeśli jednak widzę taki mecz, jak ten z Pogonią, czy drugi z Pogonią w pucharach, to nie zawaham się nazwać rzeczy po imieniu. Jeśli gramy gówno, a tak nasza gra wyglądała w ostatnim meczu, to nazwę gówno gównem i nie będę bawić się w wyszukiwanie eufemizmów. Wyniki przysłaniają Wam prawdę, bo nazbieraliśmy sporo punktów w tym sezonie grając bardzo słabo. Czasem wolę gdy Lech przegrywa po pięknej grze, bo to przynajmniej jest prognostyk, że w następnych meczach będziemy górą. Kiedy wygrywamy, albo co gorzej, remisujemy grając totalny piach, to obawiam się, kiedy skończy się fart, bo wiecznie trwać nie będzie. Mamy przed sobą 2 miesiące prawdy i mecze z bardziej wymagającymi rywalami niż słabiutka Pogoń…

    • robson pisze:

      Cała nadzieja w tym, że po powrocie Jevticia, Majewskiego i Makuszewskiego to jakoś ruszy.

    • Grimmy pisze:

      Nie mogę doczekać się na powrót Jevticia, problemem jest to, jak długo zajmie mu doszlifowanie formy. Niestety, życie to nie Football Manager, że piłkarz wraca po kontuzji i z marszu zaczyna grać życiówkę.

      No i jak pisałem pod innym artykułem, pomimo mojego początkowego zauroczenia Bjelicą, jego wizja rozwoju naszej drużyny, strategie, plany taktyczne na poszczególne mecze co raz mniej mi się podobają i obecnie odczuwam raczej chłodny sceptycyzm, co do jego osoby. Ultradefensywna taktyka na Pogoń, to jakieś kompletnie nieporozumienie. Przecież to tylko Pogoń, zespół z drugą najgorszą defensywą w lidze. Popatrz na skład personalny Pogonii, przecież oni grają niemalże tym samym składem co rok temu. A każdy wie, że w tamtym sezonie przejechaliśmy się po nich jak walec. Bać się Pogonii? To oni nas powinni się bać, przecież na papierze mamy dużo mocniejszy skład niż w zeszłym sezonie. Nawet pomimo kilku absencji spowodowanych kontuzjami, wciąż to my powinniśmy dyktować warunki w tym spotkaniu. Wiadomo, dostaliśmy w cymbał od Pogonii w tym sezonie, jednak nie za sprawą ich cudownej gry, tylko beznadziejnej gry naszych asów. Nie ma co robić w pory na widok Pogonii, bo co to będzie, gdy przyjdą mecze z Legią, Jagiellonią, Wisłą K, Górnikiem czy nawet Śląskiem, który zagrał świetny mecz przeciwko Legii.

    • Grimmy pisze:

      *Nie defensywą, a ofensywą. I nie drugą, a trzecią od końca.

  6. milekamps pisze:

    Oczywiście mecz można zremisować albo nawet przegrać ale po grze po której nikt nie będzie miał pretensji a nie to co było w niedziele

  7. tylkoLech pisze:

    Pozytywne dane, ale i tak jest źle. Wszystko jest źle. Jeszcze niedawno wszystko było cudownie, a teraz czarna rozpacz. Trochę równowagi i spokoju by się przydało. Mecz w Szczecinie tragiczny, ale 1pkt dopisany. W tamtym sezonie z Lechią zagraliśmy świetnie w Gdańsku i co z tego. W Warszawie ukradli nam punkt po spalonym. To niby niewiele, ale gdybyśmy mieli dwa remisy, to na koniec byłoby mistrzostwo. Każdy marzy, żeby Lech grał najlepiej w Polsce i zapewnił sobie tytuł kilka kolejek wcześniej, ale na razie w lidze jeszcze nic nie przegraliśmy, więc trochę spokoju by się przydało.

  8. torreador pisze:

    W związku z tą huśtawką nastrojów w ostatnim czasie, mam kilka luźnych niepoukładanych do końca myśli:
    – w ostatnią niedzielę, podobnie jak wszyscy byłem osłabiony, tak słabej ofensywy nie widziałem do dawna. Niemniej, pamiętając fajny styl zespołu Bjelicy z poprzedniego sezonu nie przekreślam jeszcze tego trenera.
    – z drugiej strony, moje zaufanie do Nenada zostało ostatnio poważnie nadwyrężone. I to nie z powodu ostatniego meczu, lecz dlatego że jeszcze kilka tygodni temu mówił on o zespole na grę w Europie. Naprawdę trenerze, to jest ten zespół ?
    – zastanawia mnie czy to nie jest tak, że stworzono zespół najemników, a oni nigdy nie poczują tego co ja i tysiące kiboli, oddających serce, gardło i zdrowie dla swego Lecha. A jeśli nie poczują, to też nigdy nie będą „oddawać życia”, „gryźć trawy” czy „jeździć na tyłkach”
    – i jeszcze jedno: mimo całej tej naszej mizerii jesteśmy liderem ekstraklasy, jak to o niej świadczy? Pozostawię bez komentarza.

  9. Mary pisze:

    Czyli co? Dzięki tej padlinie w Szczecinie przeskoczyliśmy Legię? Kiepska pociecha ale lepszy rydz niż nic 🙂 Te cyferki teraz nie mają żadnego znaczenia. Mnie interesuje to, żeby Lech był pierwszy na koniec sezonu. Za lidera na koniec roku trofeów nie dają.

  10. inowroclawianin pisze:

    Zagralismy moze ze 2-3 ladne mecze w tym sezonie i to biorąc pod uwagę te w el. LE to trochę malo jak na lidera i na zespol, ktory jest faworytem do MP. A takie mecze jak z Plockiem, czy oba w Szczecinie to moznaby bylo przełknąć, ale w IV lidze. Gra tragiczna, niemal wszystko do poprawy. Ja się pytam, kiedy ta forma będzie?Kiedy Lech będzie w szczycie? Przed nami najtrudniejsze mecze. Powodow do optymizmu niewiele. To nie tak mialo byc. Moim zdaniem jeszcze ze 2 takie mecze jak w Szczecinie i Bjelica powinien odejsc. Tylko pytanie, kto wowczas na jego miejsce? Ja nie mam pomyslow.

  11. citizen pisze:

    Czytam i nie wierzę. Jak zwykle to samo pier… To nie jazda figurowa na lodzie. Za styl jeszcze nikt nie wygrał meczu. Kto będzie za rok pamiętał jakiś ch…y mecz z Pogonią. Grając piach zdobyli jeden punkt albo stracili dwa. Do wyboru do koloru co kto woli. Już był taki czas, że w zajebistym stylu za czasów zajebistego maga turbo kozaka Skorży nie wygrali 9 meczów z rzędu. Jak się skończyło wszyscy pamiętają. Wesołym Jankiem.

  12. xxx pisze:

    Akurat sama taktyka na Skorżę była ok. Jak masz rywala, który chce cię agresywnie atakować podczas rozegrania i z tego wyprowadzać zabójcze kontry, to oddaj mu piłkę i sam przejmij jego rolę. Taktyka więc była ok, niestety wykonanie jej już nie wyszło. Po zejściu Kostevycha i braku w składzie Makuszewskiego skrzydła straciły swoją moc ( co jest dość zrozumiałe, bo w parach De Marco,Situm/Gumny, Niclas brakło takich automatyzmów i płynności jakie występują gdy skrzydła grają w optymalnym zestawieniu). Środek pola też w takim składzie funkcjonuje raczej od święta. Jak dołożymy do tego rywala, który aż tak zmobilizowany i agresywny( w dużej mierze za sprawą Skorży ) wychodzi tylko na Lecha, to wychodzi taki pasztet jak w niedzielę. Podsumowując , zbyt wiele zmian jeśli chodzi o grę ofensywną. Oba skrzydła,( bo obrońca i skrzydłowy to jedność ) i środek pola, bez klasycznej 10 ( dla mnie Radut to 8. Zawodnik b.dobry technicznie z całkiem niezłym odbiorem i podaniem, ale bez tego błysku potrzebnego 10. Może znakomicie łączyć ofensywę z defensywą i myślę że byłby w tym znacznie lepszy od Gajosa.) Zespół zrealizował zalecenia trenera jeśli chodzi o defensywę, natomiast zawiódł w ofensywie i tu wina leży głównie po stronie duetu TT, bo zbyt rzadko próbowali podłączać się do akcji ofensywnych. Gdy tylko to zrobili to jak w sytuacji Trałki zaraz pachniało bramką. Problem w tym, że robili to zdecydowanie zbyt rzadko.