Na chłodno: Szczyt bezczelności

Cykl „Na chłodno” to stałe dopełnienie materiałów meczowych w których w trochę inny sposób przyglądamy się meczom Lecha Poznań, ogólnej grze zawodników czy indywidualnej postawie piłkarzy. Czasem poruszamy też aktualne sprawy dotyczące naszego klubu w bardzo chłodny sposób. O wszystkim przeczytacie w poniedziałek lub we wtorek po każdym spotkaniu poznając nasze szczere zdanie na temat danego meczu. Od lata 2016 w materiałach „Na chłodno” przyglądamy się również temu, co dzieje się w Lechu (głównie pod względem transferów), oceniamy działania zarządu lub ich brak bacznie spoglądając na sytuację wokół klubu.


Dwa tygodnie nie było „Na chłodno”, by po dwóch tygodniach materiał wrócił i był tak samo chłodny, jak lato w wykonaniu Lecha Poznań. Wczorajszy mecz z Pogonią Szczecin to nic innego jak zwykły szczyt chamstwa i bezczelności w wykonaniu Nenad Bjelicy i zawodników. Przez 2 tygodnie Lech „intensywnie” przygotowywał się, by zaprezentować kompletny piach. W najczarniejszych snach chyba nikt nie spodziewał się, że można drugi raz w ciągu miesiąca na tym samym stadionie zagrać tak beznadziejnie. Podczas całej przerwy na kadrę i jeszcze wcześniej po kompromitacji w Pucharze Polski zawodnicy oraz trener próbowali wmówić kibicom, jak bardzo są zmotywowani, by wygrać, zagrać ofensywnie czy zrewanżować się za porażkę w Pucharze Polski. Rewanż i tak był niemożliwy, bowiem żadne zwycięstwo Lecha Poznań do drugich rozgrywek już by nie przywróciło, jednak była szansa po prostu najzwyczajniej w świecie odegrać się.

Dramatem w niedzielę nie był wynik. Dramatem była gra Kolejorza, która ośmiesza ludzi związanych z klubem. Co to miało być? Z przeciętnym rywalem Lech miał raptem 39% posiadania piłki, 3 strzały w tym 1 celny Niklasa Barkrotha, który jako jeden z nielicznych próbował chociaż grać w piłkę. Lech był wczoraj beznadziejny. Nie miał ochoty na zwycięstwo, nie miał siły atakować, nie miał w sobie życia i gdyby poległ, to nikt nie powinien być rozczarowany. W grze Lecha nie było pasji, ambicji i chęci „rewanżu” za sierpniową porażkę. Ataki Lecha kończyły się na 40 metrze przed bramką Pogoni. Było to kolejne spotkanie w którym zupełnie niewykorzystywany był Christian Gytkjaer, który ma trudny początek w Kolejorzu ze względu na bardzo słabe wsparcie kolegów głównie z drugiej linii. Wielu kibiców z utęsknieniem czekała te 2 tygodnie, przeżywała nudne dni w trakcie których w Lechu nie działo się nic ciekawego, by na koniec zobaczyć piach, defensywną grę Lecha, który po sierpniowym upokorzeniu nie chciał się odegrać ani zaatakować.

W ten weekend punkty straciła cała czołówka. Była to więc świetna okazja na zwycięstwo, była szansa pokazać swoją moc, odskoczyć reszcie stawki i zachęcić kibiców do życia losami Lecha Poznań w trakcie tygodnia w tym do przyjścia w piątek na stadion. Co zrobił zespół Bjelicy? Nic. Sfrajerzył się po raz kolejny. Wyszedł na boisko, by stracić jak najmniej sił i przede wszystkim – nie przegrać. Gra drużyny prowadzonej przez Chorwata wygadującego głupoty od kilku tygodni to zakpienie sobie z kibiców i robienie sobie żartów z klubu. Ofensywnej gry, pressingu i walki w każdym meczu o której tyle opowiada Nenad Bjelica znów nie było widać. Lech ZNÓW był słaby w ataku pozycyjnym. Od miesiąca nie ma nas w pucharach, gramy raz na tydzień, ale to nie przełożyło się na lepszego Lecha. Poznaniacy do 40 minuty w Niecieczy grali słabo. Jakoś strzelili tego gola, zatem z kontry grało im się później łatwiej. W meczu z Arką lechici także wyglądali nieciekawie. Wygrali wysoko, bo umieli wykorzystać stałe fragmenty gry. Wczoraj Lech trafił na dobrze ułożonego rywala, któremu kompletnie nie zagroził. 3 strzały w tym 1 celny w 19 minucie to istny dramat pokazujący, jak wyglądała gra Lecha, który ani przez moment nie próbował wygrać tego meczu. 2 tygodnie wrześniowej przerwy na kadrę zostały koncertowo zmarnowane. Najpierw przez 4 dni zawodnicy odpoczywali, by później trenować co nie przyniosło żadnych efektów.

Napiszmy szczerze. Lech jest słaby. Trafia się lepiej dysponowany rywal i gra nam się bardzo ciężko. Od miesiąca treningi nie przynoszą efektu, bowiem poznaniacy mają spore problemy w ataku pozycyjnym. 1. miejsce w tabeli to niestety czysty przypadek, a nie siła Lecha. Inni są po prostu jeszcze bardziej beznadziejni, ale jeśli Kolejorz szybko nie zacznie grać w piłkę, to równie szybko straci prowadzenie w Ekstraklasie. Przed nami w terminarzu coraz trudniejsze mecze z trudniejszymi rywalami niż słaba Pogoń Szczecin. Nenad Bjelica niestety zamiast na pracy skupiał się ostatnio na przepychankach z dziennikarzami, którzy mają mimo wszystko racje słusznie krytykując drużynę, która już od ponad roku nie wygrała ważnego meczu. Mało tego. Były trener Maciej Skorża drugi raz z rzędu zakpił sobie z Lecha Poznań i pracy Nenada Bjelicy, który powinien w końcu wziąć się za robotę zamiast opowiadać cały czas jak to z Lecha nikt nie będzie się śmiał, jak to Lech zagra ofensywnie i w każdym meczu o zwycięstwo.

Władze Lecha Poznań powoli też powinny baczniej przyjrzeć się temu, co my gramy. Od miesiąca Lech ma spokój, ćwiczy sobie raz na tydzień, nikt mu nie przeszkadza, ma pełen komfort pracy, lecz żadnych postępów w grze nie widać. Christian Gytkjaer bez wsparcia drugiej linii, czyli po podań jest marnowany, paru innych piłkarzy cały czas nie gra na 100% możliwości, a szeroka kadra jest niepotrzebna w sytuacji w której Chorwat nie umie z niej korzystać. Tłumaczenie jakoby zabrakło mu w niedzielę 4 podstawowych zawodników jest komiczne. Zarząd zbudował silną i wyrównaną kadrę, dlatego brak Makuszewskiego, Majewskiego czy Jevticia nie powinien być widoczny w takich meczach, jak z Pogonią, Arką czy fatalną Termaliką. Tak naprawdę gdyby Lech nie wydał latem tylu pieniędzy, nie miał szerokiej kadry i za Raduta zagrałby przykładowo Holman, za Barkrotha Formella, a za Situma Pawłowski poznaniacy zaprezentowaliby w Szczecinie taki sam piach, jak wczoraj. Nenad Bjelica niestety nie wykorzystuje potencjału tej drużyny. Nie potrafi nawet grając raz na tydzień wprowadzić Lecha na wyższy poziom. Coś się popsuło, coś nie działa, możemy pocieszać się 1. miejscem po 8. kolejce, jednak jeśli nadal będzie tak to wyglądało szybko stracimy to co mamy.

Dobrze byłoby gdyby ten artykuł trafił do piłkarzy a najlepiej do Bjelicy. Nikt nie będzie akceptował takiej gry, jak w Szczecinie. Niestety od miesiąca gramy podobnie tylko czasem uda się coś strzelić po rożnym albo kogoś skontrować jak w Niecieczy, dlatego czasem udaje się wygrać mecz II kategorii z ligowym słabiakiem. Grając tak jak do pory Lech znów nie wygra z czołówką, a przecież przed nami trudniejsze mecze ze Śląskiem, Legią czy Jagiellonią po których kibice nie chcą już czuć wstydu czy kolejnego rozczarowania. Jeśli Lech się nie przebudzi za jakiś czas artykuły mogą być w innym tonie niż chłodne jak ten obecny. Pisaliśmy już miesiąc temu, że podnosimy Lechowi i trenerowi poprzeczkę po tym jak przegrał w tym roku wszystko co się dało z ważnymi spotkaniami na czele. Panie Bjelica. Weź się Pan w końcu cholera do roboty!

Źródło: inf. własna
Fot: KKSLECH.com

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <