Najciekawsze rywalizacje w XX wieku

Pojutrze Lech Poznań rozegra już 127 mecz z Legią Warszawa w swojej ponad 95-letniej historii. Historia gier Kolejorza z „Wojskowymi” jest bogata zarówno w XX jak i w XXI wieku. Po niedawnym wspomnieniu spotkań rozegranych po 2002 roku czas na krótkie przypomnienie meczów z tym rywalem od pierwszych lat rywalizacji do 2000 roku.


Pierwsza domowa konfrontacja Lecha z Legią miała miejsce w 1948 roku na Dębcu. Wtedy legioniści jako pierwsi wyszli na prowadzenie, jednak później dwukrotnie prowadził Kolejorz. W 71. minucie wygrywał nawet 4:2, ale warszawianie w dwie minuty doprowadzili do remisu. Ostatni cios i tak zadali wówczas poznaniacy, którzy na pięć minut przed końcem zdobyli bramkę na 5:4 zwyciężając tym samym w pierwszym historycznym boju pomiędzy obiema drużynami. Rok później również na Dębcu i to w sezonie w którym Lech pierwszy raz w swojej historii uplasował się na podium ligi poznaniacy odnieśli swoje najwyższe domowe zwycięstwo nad warszawianami w historii. Już po 26. minutach Wielkopolanie prowadzili 3:0 triumfując ostatecznie 4:1. Co ciekawe bramkę dla gości zdobył wówczas słynny Kazimierz Górski, zaś trafienia dla gospodarzy zaliczyli niemniej słynni Teodor Anioła oraz Edmund Białas.

W 1951 roku Lech poniósł swoją pierwszą domową porażkę z Legią. Wówczas poznaniacy przegrali 1:3 i nie pomógł im nawet gol Teodora Anioły. Legendarny piłkarz naszego klubu w kolejnych latach bardzo często strzelał Legii bramki i śmiało można powiedzieć, że miał patent na warszawian, którzy w pierwszych latach na ogół nie radzili sobie w stolicy Wielkopolski. Sytuacja zmieniła się na gorsze w 1956 roku już na obiekcie Warty. Wtedy Lech poniósł swoją najwyższą domową porażkę z Legią przegrywając z „Wojskowymi” w obecności prawie 40 tysięcy widzów na trybunach aż 0:6. Cztery gole dla stołecznych zanotował wówczas legendarny zawodnik legionistów, Lucjan Brychczy.

W 1964 roku obie drużyny rozegrały ciekawy mecz w 1/16 PP. W nim poznaniacy ulegli u siebie Legii 2:4, choć dwie decydujące bramki dali sobie wbić dopiero w dogrywce. Lepiej było za to latem 1972 roku. Wówczas na inaugurację sezonu 1972/1973 poznański Lech pokonał na stadionie Warty w obecności ponad 40 tysięcy Legię Warszawa 1:0. Jedyną bramkę w tamtym spotkaniu pod koniec zawodów z rzutu wolnego zdobył Roman Jakóbczak, a „Wojskowym” nie pomógł nawet Kazimierz Deyna. Natomiast w 1974 roku i to przed 45 tysiącami ludzi Kolejorz ograł legionistów 2:1, choć przegrywał w Poznaniu 0:1. Na dodatek decydującego gola znów w końcówce zdobył Roman Jakóbczak. Warszawianie zrewanżowali się Lechowi w Poznaniu rok później. Wtedy prowadziliśmy 2:1, jednak 3:2 na stadionie Warty ostatecznie wygrała Legia, która decydujące trafienie także zanotowała w samej końcówce. W 1979 roku znów na Wildzie ekipa Kolejorza pokazała klasę przegrywając z Legią do przerwy 0:1, by ostatecznie zwyciężyć 2:1.

Poznaniacy po raz pierwszy zmierzyli się z warszawianami na Bułgarskiej w 1981 roku i triumfowali wówczas 2:1. To zwycięstwo śledziło z trybun 30 tysięcy ludzi. Jeszcze więcej kibiców gromadziły trzy kolejne zwycięskie boje z legionistami na Bułgarskiej odpowiednio 2:0, 1:0 i 2:1. W tych dwóch ostatnich spotkaniach Kolejorz strzelał gole dopiero po zmianie stron, a w potyczce wygranej 1:0 zdobył bramkę w 90. minucie gry. Niestety dobra passa lechitów na Bułgarskiej skończyła się w 1986 roku, gdy poznaniacy przegrali u siebie z legionistami 1:4. W późniejszych latach mecze Lecha z Legią nie cieszyły się już tak dużym zainteresowaniem, jak w pierwszej połowie lat 80-tych. Małym wyjątkiem był jednak pojedynek z którego skrót można zobaczyć poniżej.

Po nim Lech Poznań w kolejnym domowym starciu z Legią przegrywał u siebie już 0:1 po trafieniu w 1. minucie Wojciecha Kowalczyka, lecz po raz kolejny w swojej historii potrafił odrobić straty i zwyciężyć u siebie 2:1. Dla zespołu Kolejorza bardzo pechowy był za to mecz w 1995 roku w którym do 90. minuty prowadził 1:0. Niestety warszawianie wyrównali w doliczonym czasie gry za sprawą znienawidzonego w stolicy Wielkopolski, Jerzego Podbrożnego. Z kolei w 1998 roku Lech walczył o utrzymanie, a Legia o puchary. Pod koniec rozgrywek Kolejorz grał u siebie właśnie z „Wojskowymi” i za sprawą hat-tricka Piotra Reissa zwyciężył 3:0. Gole z tego meczu można obejrzeć poniżej, ale my samo spotkanie szerzej przypominaliśmy na łamach serwisu prawie sześć lat temu (cały materiał -> tutaj).

Ostatni pamiętny mecz Lecha Poznań z Legią Warszawa na Bułgarskiej przed powrotem Kolejorza do Ekstraklasy miał miejsce wiosną 2000 roku. Lech nie był faworytem tamtej potyczki z warszawianami, bowiem Legia walczyła wtedy o najwyższe cele, a poznaniacy tylko o utrzymanie. Mimo to, po golu Suchomskiego z rzutu karnego w 82. minucie gry prowadziliśmy 1:0, lecz szybko zostaliśmy sprowadzeni na ziemię. Zaledwie minutę później wyrównał Karwan, a w 88. minucie wprowadzony w drugiej połowie Goliński zdobył samobójczego gola.

Samobójcze trafienie „Goliny” nie było jednak zwykłą bramką. Otóż młody wówczas lechita chciał wybić piłkę tak, aby nie było rzutu rożnego dla Legii. Wychowanek Kolejorza postanowił zagrać futbolówkę do bramkarza, którego piłka przelobowała i pogrążyła Lecha. Piłkarze wiedzieli, że był to wyjątkowy mecz dla klubu, zatem wyszli na to spotkanie z pofarbowanymi na niebiesko włosami. Niedługo po tej porażce z Legią poznaniacy po 28 latach spadli z Ekstraklasy zajmując w sezonie 1999/2000 ostatnie miejsce w tabeli. Na szczęście szybko powrócili do elity, bo już jesienią 2002 roku z powrotem rywalizowali na najwyższym froncie w naszym kraju. Więcej o tamtych pojedynkach -> TUTAJ.

Źródło: inf. własna
Fot: KKSLECH.com

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <







2 komentarze

  1. 07. pisze:

    Szczerze mowiac kiedys bardziej przezwalem te mecze. Dzis ten niby hit jest jak kolejna kolejka.

    • J5 pisze:

      Dokładnie, tym bardziej że Legia po epizodzie w LM szybko wróciła do ligowej szarzyzny będąc zwykłą, przeciętną drużyną