Analiza meczu z Lechią + statystyki

Sobotni mecz Lechia Gdańsk – Lech Poznań był jednym z bardziej emocjonujących spotkań w wykonaniu Kolejorza w ostatnich miesiącach. Mimo dwukrotnego prowadzenia rywala Kolejorz nie opuścił murawy pokonany, a przez chwilę nawet sam prowadził. Lechici byli wczoraj lepsi od lechistów, dlatego drugi raz z rzędu można czuć niedosyt z końcowego rezultatu.


Dzień po spotkaniu Kolejorza z drużyną Adama Owena nadszedł czas na tradycyjną, pomeczową analizę gry Lecha Poznań w konfrontacji z Lechią Gdańsk.

Obrona (ocena: 1)

Dramat. Najlepsza obrona w lidze, która wciąż nią jest (straciła tylko 10 goli) rozegrała wczoraj bardzo słabe zawody. Już w 13 minucie Lasse Nielsen zaspał w polu karnym, a Matus Putnocky dostał sito po rzucie rożnym. Od tamtej pory obrońcy Lecha grali bardzo nerwowo bojąc się interweniować we własnym polu karnym. Drugi stracony gol to już w całości wina Lasse Nielsena, który będąc przy Marco Paixao był po prostu źle ustawiony. Trzecia bramka wędruje na konto Matusa Putnockiego, który przy rzucie wolnym najpierw chciał wyjść do piłki, później się zatrzymał, a na końcu nieco cofnął dostając loba za plecy. Słowak nie miał w sobotę dobrego dnia. Można było przecierać oczy ze zdumienia patrząc na jego niewyraźną grę, ponieważ Putnocky zawsze radził sobie w powietrzu podczas gdy w 76 minucie zachował się jak junior podejmując najgorszą decyzję z możliwych. On jak i Lasse Nielsen co jakiś czas ślizgający się na murawie wprowadzali w defensywie sporo nerwowości. Przy akcjach Lechii nasza obrona grała pewniej, gdy Duńczyk opuścił boisko, a jego miejsce w 69 minucie zajął cofnięty z drugiej linii Łukasz Trałka. Niestety wczorajsza gra obrony Lecha była karygodna i miejmy nadzieję, że taki występ defensywy nieprędko się powtórzy. Trzeba naprawdę mocno się nagłowić, by przypomnieć sobie, kiedy Kolejorz po raz ostatni stracił 3 bramki w lidze.

Pomoc (ocena: 3)

W sobotę druga linia Lecha miała lepsze jak i gorsze momenty. Po dobrym początku lechiści zaczęli grać wyżej, stosowali pressing, nastawili się na walkę w środku pola, którą poznaniacy przegrywali. Lech długo zagrażał lechistom tylko po ich stratach w środku, kontrach oraz przede wszystkim po stałych fragmentach gry. Gra Lecha była lepsza i szybsza dopiero od 52 minuty, kiedy lechiści grali już w „10”. Wtedy druga linia Kolejorza zaczęła grać szybciej, składniej, w ataki angażowało się wielu piłkarzy, jednak wciąż brakowało przede wszystkim prostopadłych podań do napastników. Gol na 2:2 wynikał bardziej z błędu gospodarzy niż z dobrej akcji poznaniaków. Co innego gol na 3:2, który padł już po bardzo ładnej i przede wszystkim szybkiej akcji lewą stroną. 90% tej bramki jest zasługą Darko Jevticia, który najpierw odebrał rywalowi futbolówkę, pobiegł z nią lewym skrzydłem po czym wrzucił piłkę idealnie na głowę Macieja Makuszewskiego. Wczoraj poznaniacy starali się przede wszystkim grać i atakować skrzydłami. Lechia o tym wiedziała, dlatego głównie w pierwszej odsłonie starała się zamykać wolne przestrzenie.

Atak (ocena: 4)

Atak częściowo został przez nas przeanalizowany za sprawą materiału „Oko na grę” w którym baczniej obserwowaliśmy Christiana Gytkjaera. Duńczyk rzadko był przy piłce, często nawet starał się schodzić na skrzydła i angażować w odbiór, jednak kiedy miał już piłkę przy nodze za każdym razem pachniało golem. Gytkjaer miał wczoraj 1 celny strzał po którym zdobył bramkę. Od 68 minuty jego partnerem w ataku był Deniss Rakels, który krótko po wejściu zaliczył asystę. Lech grał wtedy w przewadze, tylko Rakels wśród rezerwowych nadawał się do wsparcia Gytkjaera, dlatego jego wprowadzenie za Lasse Nielsena przy stanie 1:2 i grze 11 na 10 było jak najbardziej logiczne. Atak może nie był wczoraj efektowny, ale za to efektywny o czym najlepiej świadczy bramka Gytkjaera po 1 celnym strzale w meczu oraz asysta Rakelsa.

Ogólne wrażenie (ocena: 3)

W tym meczu było wszystko. Dwukrotne prowadzenie Lechii, dwukrotne gonienie wyniku przez Lecha, wyjście na prowadzenie 3:2, utrata prowadzenia, karny, dwie czerwone kartki, a na końcu remis 3:3. Nie jest to zły wynik, jednak gdyby nie fatalny dzień Matusa Putnockiego oraz bardzo słaby Lasse Nielsena poznański Lech zapewne wygrałby to spotkanie. Kolejorz był optycznie lepszy, poza stałymi fragmentami (aż 3 stracone gole) lechiści specjalnie nie zagrażali naszej bramce, dlatego można czuć mały niedosyt z remisu 3:3, którego przed meczem chyba nikt się nie spodziewał. Już dawno Lech nie zagrał w Ekstraklasie tak słabo w obronie, jak wczoraj. W ofensywie też miał lepsze i gorsze momenty, jednak stworzył sobie więcej okazji niż gospodarze, którzy są niestety w lepszej formie aniżeli jeszcze miesiąc temu. Lech czysto piłkarsko nie zagrał wczoraj źle. Źle zagrała po prostu obrona z Matusem Putnockim na czele, który miał bardzo słaby dzień i ponosi dość sporą winę za utratę 2 punktów. Mecz Lechia – Lech był szalonym meczem, który w przypadku Lecha może się długo nie powtórzyć. 3 stracone bramki w ciągu 90 minut i to 3 po stałych fragmentach gry jest czymś zupełnie nowym. Wyjście na prowadzenie 3:2 przy wyniku 1:2 w ciągu zaledwie 2 minut także jest nowością w przypadku Lecha, który przy rezultacie 0:1 najczęściej przegrywał. Wczoraj zabrakło mu tylko większej koncentracji w obronie, by zwyciężyć.


Składy

1-3-5-2 przechodzące na 1-4-4-2

Kuciak – Milos, Augustyn, Nalepa, Lewandowski – Stolarski, Slavchev, Joao Nunes, Wolski (79.Krasić) – F.Paixao (90.Oliveira), Paixao (77.Kuświk).

1-4-2-3-1 przechodzące na 1-4-4-2 po czerwonej kartce dla Lechii (od 68 minuty)

Putnocky – Gumny, L.Nielsen (68.Rakels), Janicki (35.Dilaver), Kostevych – Trałka, Gajos – Makuszewski, Jevtić, Situm (27.Radut) – Gytkjaer.

Statystyki meczu Lechia – Lech 3:3

Bramki: 3 – 3
Strzały: 8 – 10
Strzały celne: 3 – 5
Strzały niecelne/zablokowane: 5 – 5
Faule: 10 – 16
Żółte kartki: 0 – 3
Czerwone kartki: 1 – 1
Rzuty rożne: 3 – 5
Zmiany: 3 – 3
Spalone: 1 – 1
Posiadanie piłki: 41% – 59%
Celne podania: 75% – 80%
Liczba zawodników w kadrze meczowej: 18 – 18

Lechowe statystyki meczu z Lechią 3:3

Strzały z pola karnego: 7
Strzały z dystansu: 3
Strona najczęstszych ataków: lewa
Procent wygranych pojedynków: 56%
Najlepszy piłkarz Lecha według InStat: 324 – Robert Gumny
Najsłabszy piłkarz Lecha według InStat: 240 – Mihai Radut

Źródło: inf. własna
Fot: KKSLECH.com

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <







19 komentarzy

  1. J5 pisze:

    Redakcjo, był jeden karny i z tego co pamiętam cztery żółte dla Lecha: L. Nielsen , Jevtić i dwa razy Radut. Lech rzeczywiście przegrał walkę o środek pola, natomiast wydaje mi się że zabrakło zespołowości, a gra na jeden kontakt często budziła zdziwienie gracza, który w ten sposób otrzymywał piłkę. Z tym In-Stat jest coś nie tak, bo ani Gumny nie był najlepszy, ani Radut najsłabszy. A mecz zostal zremisowany głównie przez słabszy dzień Putnockiego, który też miał prawo mu się zdarzyć. Nie robiłbym z tego problemu, bo mimo wszystko Lech grał całkiem nieźle a trener zaliczył udane zmiany

  2. mól pisze:

    Arka gromi żubry, Lech traci 2 punkty z betonami. „Trener na lata”-jest niereformowalny, a Bjelica, jak nie potrafił ustawić taktyki pod przeciwnika, tak nie potrafi! Pytanie nasuwa się samo: czy będzie potrafił?

  3. rakuda pisze:

    „dwa karne” znaczy liczycie ten na Gytkjaerze, którego zakład pracy chronionej Musiał+Marciniak nie widzieli?

  4. tylkoLech pisze:

    Nie wiem, skąd to się bierze, dlaczego zawsze musi być nie tak? Mamy dobrą defensywe, nie tracimy bramek, narzekamy na atak. Przychodzi mecz i co. Najlepsza obrona i najlepszy bramkarz zawalaja 3 gole, natomiast napastnik i pomocnicy strzelają 3 gole. Ostatnio narzekalismy na drugie połowy, to żeby nie było nudno tym razem Lech zagrał w pierwszej słabo, w drugiej walczył do końca i wytrzymał fizycznie lepiej od przeciwnika. Można tylko sobie wyobrazić, jak byłoby pięknie, gdyby chociaż w jednym meczu wszyscy zagrali na jednym, dobrym poziomie i to obie połowy. Wtedy faktycznie Kolejorz zdominowalby tę ligę. Może się końcu doczekamy, pozostaje wierzyć i czekać

    • inowroclawianin pisze:

      W jednym to za mało, i te pojedyncze już były. Tu potrzeba seryjnych wygranych by uciekać reszcie. Tymczasem tirowka praktycznie już nas dogonila.

  5. Jack pisze:

    Sędziowie teraz ustalają wyniki meczów.W 45 minucie meczu wisła legia ewidentny karny dla wisły ale var milczy żenada

  6. torreador pisze:

    Kuriozalny mecz, w którym przeciwnik oddaje trzy celne strzały i strzela trzy bramki. Chociaz właściwie należałoby powiedziec, że to nasi zawodnicy sami sobie strzelili te bramki: Nielsen dwie i Dilaver jedną. Do tego równie kuriozalne sędziowanie. Ilością błędów które popełnił Musiał możnaby obdzielić wiele spotkań.

  7. melon1922 pisze:

    Szlak mnie trafia bo taka szmata z warszawy nic nie gra a drugi mecz po 1-0 można?Nie zdziwie się jak zakonczą runde na 1 miejscu.

  8. inowroclawianin pisze:

    W tv było wyświetlone że mieliśmy 16 strzałów oddanych….No w każdym bądź razie widać że przewagę mieliśmy. Lechia nie miała siły tak gdzieś od 70 minuty. Źle weszliśmy mecz, szybko straciliśmy na 1:0, potem kontuzje, ciągłe przerwy w grze. Potem było już coraz lepiej, śle zbyt łatwo tracilismy gole. W ofensywie atakowalismy zbyt mała liczba zawodników, za mslo gry kombinacyjnej było. Musiał też odstawił cyrk, skrzywdził Lecha. Gytkjaer zawiódł w końcówce. Zabrakło szczęścia i zimnej krwi Gytkjaer, który mógł zostać bohaterem meczu. Obrona na 2, pomoc na 3+, atak na 3. Ogólnie wynik niesprawiedliwy.

  9. gamoń pisze:

    Rudy, rudy, rudy, rudy rydz, lallalalalla. Najlepszy kolega Bjelicy, a jaka technika? Płakać się chce, jak widzę tego gościa na boichu i jednocześnie Dilavera na ławce, ach ten nasz treneiro.

  10. stowoda pisze:

    Pytanie zadane, ale komu?

  11. gamoń pisze:

    Tam miał być wykrzyknik.

  12. kidd pisze:

    Generalnie cieszy duża ilość podań i wysoki procent dokładnośći podań, piłkę też dłużej utrzymywaliśmy, w zasadzie gorsza forma bramkarza przesadziła o wyniku. Co ważne zbieramy punkty z „czołówka” (ktokolwiek nią jest)!

  13. PawełS pisze:

    Po raz pierwszy od dawna musieliśmy 2x gonić wynik i to się udało. Szalony i emocjonujący mecz, a po to chodzimy na stadiony!. Narzekacie na VAR ale to jest przyszłość i wiele ważnych decyzji po nim zapadło. Jak Marciniak odwołał karnego z Ległą to OK, jak przeciw nam to fe i cirkus. Każda inna dyscyplina to ma i jest dobrze i w footballu też MUSI być. Ideałem byłyby zasady z rugby – to jest niedościgniony model dla kopaczy. Szacunek dla sędziów, żadnego wymuszania decyzji, kontakt z graczami – nożna to kompletne dno w porównaniu z rugby. Wszyscy zagrali naprawdę dobrze, na minus Matus , ale to cecha bramkarzy – czasem zdarza się taki dzień. Kolejorz !!!

    • inowroclawianin pisze:

      VAR jest niedopracowany a przez to szkodliwy. O VAR powinni prosić trenerzy i powinno to być zaraz po akcji a nie po kilku minutach cofanie. To był cyrk. A jak Gytkjaer faulowali to jakoś varu nie było. Jak Radutowi dał kartkę to też nie było. Ma zbyt dużo minusów i w tej formule nie powinien istnieć. Tym bardziej w rękach ludzi o wątpliwej uczciwości.

  14. PawełS pisze:

    Selekcjonerów mamy całe masy – na trybunach, na forach. Ludzie wyluzujcie i zróbcie coś pozytywnego w pracy, życiu, a potem wylewajcię pomyje na Nenada, piłkarzy.

  15. VOJO pisze:

    Ta drużyna, z tym trenerem niczego poważnego nigdy nie wygra.

  16. Lokomobila pisze:

    Najlepsze wyłożenie sprawy postawił VOJO NIE DA SIĘ TAKICH MECZÓW OGLĄDAĆ TO WSTYD