Pół roku i koniec

W ostatnich latach przez Lecha Poznań przewinęło się kilku piłkarzy, którzy czysto na papierze mieli sportowy potencjał, by zaistnieć w Kolejorzu. Z różnych powodów paru zawodników nie poradziło sobie jednak przy Bułgarskiej musząc odejść stąd po zaledwie kilku miesiącach grania. Na ich obecności w stolicy Wielkopolski klub na szczęście stracił niewiele.


Ostatnim zawodnikiem Lecha, który w Poznaniu spędził pół roku był Deniss Rakels. Łotysz trafił tutaj typowo jako uzupełnienie kadry przed grą na 3 różnych frontach. Lech szybko odpadł z 2 frontów w ciągu tygodnia, dlatego jego sytuacja już w sierpniu zrobiła się trudna. 26-latek przez pół roku rozegrał 14 spotkań w tym 11 w Ekstraklasie. Zaliczył 2 asysty w rewanżu z FK Haugesund oraz z Lechią w Gdańsku. Kolejorz na jego obecności nic nie stracił. Niedawno skrócił wypożyczenie Rakelsa z Reading skąd wypożyczyła go Cracovia.

Inaczej wyglądała sytuacja Elvisa Kokalovicia. Piłkarz znany Nenadowi Bjelicy przybył na Bułgarską w lutym zeszłego roku. Dość szybko doznał urazu po którym musiał przejść operację kolana. Gdyby był zdrowy, to zostałby w Lechu, lecz Chorwat musiał przejść kolejny zabieg. W ciągu pół roku nie zadebiutował w Kolejorzu i do teraz nie znalazł sobie żadnego klubu. Wcześniej zimą 2016 roku do Lecha przybyło aż 2 piłkarzy, którzy odeszli po pół roku. Pierwszym z nich był znany Janowi Urbanowi pomocnik Sisi z II-ligi koreańskiej. Hiszpan rozegrał u nas tylko 5 meczów po czym odszedł.

Łącznie 8 spotkań zanotował z kolei Vladimir Volkov. Lech znał Czarnogórca z bardzo dobrych występów w Partizanie Belgrad. Przed przyjściem do Poznania doświadczony lewy defensor występował w Belgii, gdzie nie wiodło mu się zbyt dobrze. Lech wypożyczył go na pół roku po czym szybko z niego zrezygnował. Volkov psuł bowiem atmosferę w szatni, nie potrafił być tylko rezerwowym, a na końcu stwierdził, że w sumie wszystko już w piłce osiągnął grając w Partizanie. W Lechu miał moment chwały po tym jak zdobył zwycięską bramkę w pucharowym spotkaniu z Zagłębiem Sosnowiec.

Aż 27 gier w „niebiesko-białych” barwach w ciągu jednej rundy zaliczył Denis Thomalla. Niemiec miał bardzo ciekawe cv. Przyszedł tutaj po to, by początkowo być zmiennikiem Marcina Robaka, lecz sytuacja dość szybko się zmieniła. Przez jego kontuzję Thomalla musiał grać regularnie. Początkowo było wszystko dobrze, Niemiec strzelił gola FK Sarajevo, FC Basel i Videotonowi, ale marnował przy tym wiele sytuacji podbramkowych. Z upływem rundy było coraz gorzej. Denis Thomalla nie wytrzymywał presji, wciąż marnował dobre okazje, by na końcu załamać się. Lech przerósł tego piłkarza, który nie poradził sobie tutaj mentalnie. Jego osoba spowodowała zresztą zmiany w skautingu, który zaczął przywiązywać jeszcze większą wagę do obserwacji piłkarzy pod kątem charakteru czy umiejętności radzenia sobie z presją.

Lech Poznań wiosną 2015 roku przerósł również Arnauda Djouma. Kameruńczyk z belgijskim paszportem trafił do nas w lutym, by uzupełnić drugą linię Kolejorza. Cv miał naprawdę niezłe, lecz na boisku nigdy tego nie pokazał. Reprezentant Kamerunu całkiem nieźle radzący sobie obecnie w lidze szkockiej rozegrał w Lechu tylko 5 meczów w tym 2 pucharowe przeciwko Zniczowi Pruszków. W Bydgoszczy wyleciał z murawy jeszcze w pierwszej połowie za 2 żółte kartki co tak naprawdę zakończyło jego karierę w Poznaniu. On sam po odejściu obsmarował Lecha w mediach twierdząc, że Kolejorz to „dom wariatów”, zaś w Polsce panuje rasizm.

Przed wyżej wymienionymi zawodnikami w Lechu przez pół roku występował Joel Tshibamba. Ten transfer był jednym z gorszych ruchów poprzedniego zarządu. Nie wiadomo tak naprawdę na jakiej podstawie zdecydowano się wydać pieniądze na takiego piłkarza. Tshimbaba trafił do nas latem 2010 roku po jednej dobrej rundzie w Arce Gdynia do której przybył z Holandii. W Lechu Poznań grał fatalnie, choć zapisał się w historii bramką zdobytą w Manchesterze. Lech szybko oddał go do Larissy, która później upadła przez co klub do teraz nie odzyskał za niego pieniędzy. Sam 30-letni obywatel DRK grał od tego czasu w Bułgarii, Rosji, na Słowenii, w Armenii, Chinach, Danii, a ostatnio w Singapurze. Od pół roku jest bez klubu.

Fatalnym ruchem poprzedniego zarządu było jeszcze ściągnięcie do nas emerytowanego Artura Wichniarka z którym według Jacka Rutkowskiego – „Lech będzie lepszy niż z Lewandowskim”. Popularny „Wichniar” po powrocie z Niemiec nie spędził w Lechu nawet pół roku. Miał problemy zdrowotne związane z kręgosłupem, wcześniej grał słabo aż po przyjściu Artjomsa Rudnevsa stał się głębokim rezerwowym. Jesienią 2010 roku zdobył 1 bramkę w 15 meczach pokonując w Azerbejdżanie golkipera Interu Baku.


Piłkarze grający w ostatnich latach przy Bułgarskiej tylko przez pół roku:

Deniss Rakels – 14/0/2
Elvis Kokalović – 0/0/0
Vladimir Volkov – 8/1/0
Sisi – 5/0/0
Denis Thomalla – 27/3/1
Arnaud Djoum – 5/0/0
Joel Tshibamba – 20/1/3
Artur Wichniarek – 15/1/0

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <







11 komentarzy

  1. aaafyrtel pisze:

    to ciekawe skądinąd, dlaczego takie indywidua umieszcza się na liście płac… ktoś musi na tym zarabiać niemałe bejmy, ja nie wierze w cuda… cofając się trochę, salcinowic, handzić…

  2. arek z Debca pisze:

    Takie „indywidua” zarzad pozyskuje prawie w kazdym okienku transferowym bo lasi sie na darmowych pilkarzy, a ci pozniej wiecej kosztuja niz klasowi gracze za konkretne pieniadze. Za siedzenie na lawce, psucie atmosfery czy pobyty w klinikach biora niemala kase.

    • Mohito pisze:

      Bez przesady z darmowymi piłkarzami. Po pierwsze darmowy nie jest bo trzeba nie klubowi a jemu za podpis zapłacić a po drugie dla Bayernu Lewy też był darmowy a cięzko go szrotem nazwać.
      Dobrze, że chociaż część zawodników udaje się bez problemu po 6 m-cach wypchnąć szybko z klubu.

    • Pitr pisze:

      O Lewego biło się wiele klubów już pół roku przed końcem umowy. My zaś bierzemy piłkarzy co od pół roku nie mają klubu.

  3. John pisze:

    No wpadki transferowe ,tyle że biorąc ich można się było tego spodziewać.Na szczęście byli w Lechu tylko pół roku,zawsze to jakieś koszta ,ale takich wpadek nie da się uniknąć ,nie mając odpowiednich środków ,na zawodników do których jest się przekonanym.Nie mając lub nie chcąc wydawać kasy.No ananasy ,jakich się przewinęło wielu ,niestety.
    Djoum jakoś daje radę w Szkocji,ta szybka czerwona kartka ,zakończyła jego przygodę z Lechem,kto cię tam wiem ,czy był to słaby zawodnik.

  4. mól pisze:

    Zawsze jest tak, że ok. 30-50% to pomyłki transferowe. I nie ma, że boli.

  5. Czlo pisze:

    Spośród tych półrocznych, podkreślam półrocznych, kontraktów nie było wielu piłkarzy, którzy włożyli by coś sensownego do Lecha. Z tego wszystkiego jeszcze najlepiej wypada Radut, który cały czas jest u nas, jednak to „najlepiej” to i tak w rzeczywistości eufemistycznie nazywając jest bardzo przeciętnie. Być może to wynika z profilu piłkarzy, którzy się godzą na takie kontrakty, bo ci w miarę dobrzy zawodnicy z kartą na ręku zwykle podpisują dłuższe kontrakty, jako że obie strony są w miarę pewne tego co dostaną. A zawodnicy godzący się na te półroczne kontrakty… Wydaje się, że mają na tyle dużo defektów, że mało który klub się na nich decyduje. Może już większą skuteczność miałoby nawet w miarę regularne wypożyczanie jakiś młodych z klubów typu Holman (nie chodzi mi o profil i talent gracza, ale jako przykład wieku), czyli graczy w wieku 20-23 ze słabszych od Lecha klubów czy z mocniejszych, w których nie mają miejsca (Jevtić)?

  6. inowroclawianin pisze:

    Akurat Thomalli nie wyszukał scauting…To zupełnie inna historia.

  7. tomasz1973 pisze:

    Paradoksalnie, gdyby nie Wichniarek nie byłoby dalszej przygody w pucharach, bo to on strzelił bramkę na 1-0 w Baku, gdyby nie ta bramka, nie byłoby pamiętnych karnych w Poznaniu. Ile to wówczas wygraliśmy? 10-9 czy 9-8, pamietam, że ostatnią bramkę strzelił Kotorowski.

  8. Kibic Lecha pisze:

    Dokladnie zarząd Lasi się na darmowych piłkarzy a oczekuje od tych piłkarzy wielkich piłkarskich umiejętnośći jest to niemozliwe

  9. Ekstralijczyk pisze:

    Same asy normalnie. xD