Reklama

Bardzo nierówny Lech

Jednym z największych problemów Lecha Poznań w tym sezonie ligowym jest nieumiejętność ustabilizowania swojej formy. Od 1. kolejki Kolejorz przeplata bardzo dobre mecze z bardzo słabymi. W ciągu 31 spotkań niewiele było przeciętnych meczów w wykonaniu naszego zespołu. „Niebiesko-biali” albo grali bardzo fajnie w piłkę albo nie grali kompletnie nic mocno denerwując przez to kibiców.


Lech Poznań od początku sezonu 2017/2018 ciuła punkty mając tylko jedną dłuższą serię zwycięstw. Między 27 a 30 kolejką Kolejorz wygrał 4 kolejne spotkania dzięki czemu jest liderem. Prowadzi w lidze m.in. za sprawą bardzo dobrej gry na tle ligi przed własną publicznością. To głównie na Inea Stadionie podopieczni Nenada Bjelicy rozegrali najlepsze mecze w tym sezonie ligowym. W trwających rozgrywkach Lech Poznań rozegrał 7 bardzo słabych meczów i 7 bardzo dobrych. Gra w nich diametralnie się od siebie różniła. Były spotkania w których Wielkopolanie nie umieli stworzyć dobrej sytuacji o strzale nie wspominając, by po nawet kilkunastu dniach roznieść swojego rywala mając podczas 90 minut mnóstwo świetnych okazji. Tak naprawdę do teraz nie wiadomo co jest przyczyną bardzo nierównej dyspozycji „niebiesko-białych”.

Najsłabsze mecze Lecha Poznań w Ekstraklasie 2017/2018:

Już w 2. kolejce Lech rozpoczął serię fatalnych meczów. W Płocku oddał raptem 6 strzałów na bramkę i ani jednego celnego. W dodatku przez głupotę Tetteha musiał grać w „10”. Po niespełna 2 miesiącach w Szczecinie lechici przez 90 minut oddali katastrofalną liczbę 3 strzałów z których tylko 1 był celny. Po 12 dniach poznaniacy słaby występ powtórzyli we Wrocławiu, gdzie nie wychodziło im kompletnie nic, a już po 45 minutach przegrywali 0:2. Najgorsze spotkanie w tym sezonie Kolejorz rozegrał chyba po listopadowej przerwie na kadrę z Sandecją w Niecieczy. Wtedy Lech nie miał pomysłu, jak przedrzeć się pod bramkę rywala. Jego ofensywa dosłownie nie istniała nie oddając na bramkę żadnego celnego strzału. Kolejne 2 słabe mecze Lech zaliczył na początku tej wiosny. W Gdyni jedyny celny strzał zanotował obrońca w drugiej połowie po zamieszaniu w polu karnym. Za to w Kielcach poznaniacy ponownie stracili wszystkie atuty nie mając kontroli nad meczem i nie mogąc poradzić sobie z Koroną. Ostatni słaby mecz, choć i tak o niebo lepszy od tych poprzednich gracze Bjelicy zaliczyli w piątek. Mimo wszystko to starcie znacząco różniło się od poprzednich spotkań, bowiem akurat w nim Lech Poznań oddał na bramkę aż 20 strzałów. Grał jednak słabo, akcje były rwane, bez pomysłu, na boisku panował taktyczny chaos, było sporo niedokładności, niecelnych zagrań oraz sporo nerwowości w tym co zawodnicy robili na murawie.

23.07, Wisła P. – Lech 1:0
10.09, Pogoń – Lech 0:0
22.09, Śląsk – Lech 2:0
18.11, Sandecja – Lech 0:0
11.02, Arka – Lech 0:0
25.02, Korona – Lech 1:0
13.04, Lech – Korona 0:1

Najlepsze mecze Lecha Poznań w Ekstraklasie 2017/2018:

W 7 bardzo dobrych meczach w tym sezonie Lech Poznań wygrał 5 razy i 4 przy Bułgarskiej. Wszystko zaczęło się 30 lipca, kiedy Kolejorz po imponującej końcówce rozbił Piasta 5:1. W tamtym spotkaniu Lech miał 12 celnych strzałów oraz 12 rzutów rożnych co jest rekordem tego sezonu. Z kolei 1 października Kolejorz rozjechał Legię 3:0 dominując od 1 do 90 minuty w każdym elemencie gry. Mecz z Wisłą zremisowany 1:1 również nie należał do słabych spotkań. Od 10 minuty już przy stanie 0:1 lechici mieli ogromną przewagę. Oddali na bramkę wiślaków 26 strzałów, grali ładnie, szybko, składnie i jedynie czego im wtedy brakowało to skuteczności. Sam mecz mimo remisu 1:1 do którego poznaniacy doprowadzili w ostatniej akcji mógł się podobać, a szczególnie polot w jakim Kolejorz konstruował swoje sytuacje. Za to w grudniu po hat-tricku Christiana Gytkjaera drużyna Bjelicy przejechała się po Termalice ponownie notując 26 strzałów w tym 12 celnych.

Już w marcu Kolejorz przegrywając od 2 minuty 0:1 grał w Warszawie naprawdę nieźle, przeważał, wyrównał na 1:1 i gdyby nie kontrowersyjna decyzja sędziego w końcówce zapewne ugrałby przy Łazienkowskiej chociaż remis. Po tygodniu przy stanie 0:1 zespół Lecha Poznań zagrał jeszcze lepiej niż z Legią. Przede wszystkim w końcu zagrał z charakterem, wielką determinacją, ambicją, rozmachem w ofensywie i polotem. Dzięki skutecznemu egzekwowaniu stałych fragmentów w końcówce Lech przejechał się po Jagiellonii triumfując 5:1. Po raz ostatni poznaniacy naprawdę dobrze zagrali 2 kwietnia w Krakowie. Na trudnym terenie Kolejorz musiał sobie radzić bez kilku podstawowych zawodników grając na dodatek w eksperymentalnym składzie. W tamtym meczu „niebiesko-biali” wyglądali bardzo dobrze taktycznie. Mimo przegrywania 0:1 umieli wygrać 3:1 będąc drużyną lepszą od Wisły w każdym elemencie, która na dodatek zakończyła te zawody z lepszymi statystykami od krakowian.

30.07, Lech – Piast 5:1
01.10, Lech – Legia 3:0
27.10, Lech – Wisła 1:1
17.12, Lech – Termalica 3:1
04.03, Legia – Lech 2:1
11.03, Lech – Jagiellonia 5:1
02.04, Wisła – Lech 1:3

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <







11 komentarzy

  1. leftt pisze:

    Jeżeli nawet zdarzyło się nam spotkanie przeciętne, to był to efekt dwóch różnych połówek: niezłej i bardzo słabej. Przykłady: Śląsk i Pogoń u siebie, Jaga na wyjeździe. Lechia u siebie też w sumie by podpadała, no ale tu było wysokie prowadzenie i 3 kontuzje więc minimalizm był usprawiedliwiony.

  2. John pisze:

    Tak naprawdę gdyby nie te ostatnie 5,6 spotkań ,gdzie Lech grał fajnie dla oka,tworzył sytuacje ,strzelał bramki ,to przez większość sezonu Lech nie grał nierówno ,tylko słabo ,czasami wręcz beznadziejnie.
    Legia ma 11 porażek na 31 kolejek ,jest punkt za Lechem.Jagiellonia jeszcze 5 tygodni temu miała nad Lechem 8 punktów przewagi,w momencie gdy prowadziła już 11 ,teraz w 5 meczach zdobyli 3 punkty i punkt straty.Górnik też ostatnio wpadł w dołek ,kontuzje ,młoda i wąska kadra daje o sobie znać.
    To taki sezon ,że Lech może być wdzięczny Legii ,Jagiellonii czy Górnikowi ,że ostatnio prezentują słabszą formę.A wszystkie te zespoły mogą być wdzięczne Lechowi,że ten przez większość sezonu grał słabiutko,czy ostatnio poległ z osłabioną mocno Koroną.
    Po ostatniej kolejce wszyscy są szczęśliwi ,Lech się cieszy ,że Legia i Jagiellonia przegrały swoje mecze ,a oni się cieszą ,że Lech przegrał swój.
    Kto wie co się wydarzy w najbliższej kolejce ,wszyscy grają na wyjeździe,wszyscy mają równo ciężkie spotkanie ,może znowu top 3 nie wygrać spotkania a Górnik zremisuje z Płockiem.
    Wtedy to o mistrzostwo może bić się każdy z tej 8.Niezły kabaret mamy w tym sezonie ,poziom marny ,ale jest zabawnie.Szał radości u jednych bo Lech przegrał,śmiechy, hihii.Po czym radość w Lechu, bo inni też przegrali.

  3. Michał Kalisz pisze:

    Dodałbym jeszcze, że w tych słabych / beznadziejnych meczach NIC KOMPLETNIE NIE WNOSIŁY ZMIANY albo ich po prostu brakowało i trzyma się do końca kogoś pod formą albo z wybitnie złym dniem (patrz Darko i Wowa ostatnio).

    Zdarza się, że mecz idzie jak po grudzie, gra się padakę, ale dwie, trzy zmiany odmieniają oblicze gry, zespołu. W Lechu tego brak w meczach, które gra żle.

    Nie pisze o meczach gdzie Lech gra dobrze wchodzi zmiennik i ciągni edalej fajnie grę (jak Darko z Jagą – wszedł przy 2:1 zronił karnego i asystę).

    TEGO BRAKUJE – przy padace na boisku ZMIANY NIC NIE POLEPSZAJĄ…

    Szkoda…

  4. torreador pisze:

    Ja bym jeszcze rozróżnił słabe mecze Lecha, w których również przeciwnik był żenujący i powstała z tego taka podwórkowa kopanina. Najlepszym przykładem są oba mecze z Sandecją. I mecze w których po prostu przeciwnik nas zdominował delikatnie mówiąc czyli pucharowy z Pogonią i ligowy ze Śląskiem. Tragikomiczne jest to, o jakich tu zespołach mówimy: Sandecja, Pogoń, Śląsk.

  5. arek z Dębca pisze:

    To samo można powiedzieć o większości zespołów ekstraklasy. Żaden zespół, nawet klasowy nie gra równo przez cały sezon. Natomiast w polskiej lidze ta huśtawka jest częstsza i często przechodzi się z jednej skrajności w drugą w krótkim okresie czasu jak np mecz Lecha z Jaga a Koroną.

    • Alcatraz pisze:

      W naszej lidze szczególnie, ale nie tylko decyduje dyspozycja fizyczna, samymi umiejętnościami się nie wygrywa, najlepszy przykład to nasz Darko Jevtic. A sama dyspozycja fizyczna ma to do siebie, że jest dość zmienna i uwarunkowana ( Robert Gumny ospa). Można mówić o przygotowaniu fizycznym jako o wytrenowaniu, bazie formy ale dyspozycja dnia nie zawsze jest opcja optymalną tej formy.
      Od kilku lat sędziowanie dopuszcza coraz większy aspekt siły w grze , co przekłada się na wyrównywanie
      szans. Nasza liga jest tego przykładem.

  6. leftt pisze:

    Cieszymy się, że prowadzimy w tabeli i mamy najgroźniejszych rywali u siebie. Tak naprawdę to już powinniśmy otwierać szampany, dlatego absolutnie nie ma powodów do zachwycania się tym sezonem i Lechem Bjelicy. Czy jest dopuszczalna zmiana trenera nawet w przypadku zdobycia majstra? Zgadzam się z tymi, którzy mówią, że majster jest wartością samą w sobie, tym bardziej, że wiele więcej pewnie nie ugramy. Ale moim zdaniem jak najbardziej jest dopuszczalna. Nie wnikając czy słuszna czy nie, bo po pierwsze – nie mamy wiedzy o tym, co naprawdę dzieje się w drużynie a po drugie – do majstra (dzięki nam samym – drużynie, nie kibicom) jeszcze daleka droga.

  7. Alcatraz pisze:

    Bielica nie jest złym trenerem, śmiem twierdzić , że jednym z lepszych patrząc na jego poprzedników w ostatnim dziesięcioleciu.
    Wydaję mi się że rok jeszcze może popracować, ale to chyba ostatni rok. Trzyletni cykl pracy jest chyba optymalny, oczywiście jak są realizowane cele.
    Szatnię trzeba wietrzyć, od tej drugiej strony też, lepiej zawsze rozstać się w planowanym terminie, wyczuwając moment przegrzania.
    Jeśli zarząd ma na oku dobrego fachowca, to można zaryzykować już teraz.
    Trener korony mi się podoba, fajnie pracuję podczas meczu. Dobrze zaprezentował się tydzień temu niecały.

    • Grimmy pisze:

      Ten sam Gino Lettieri, którego wyśmiały wszystkie media i ogłosiły największą katastrofą trenerską ostatnich lat, zanim miał szansę poprowadzić Koronę w chociażby jednym meczu? Uwielbiam, kiedy pojawia się ktoś w naszej piłce, co uciera nosy tym wszystkim pyszałkom nazywających się dziennikarzami sportowymi, a tak naprawdę nie mających zielonego pojęcia o sporcie…

  8. inowroclawianin pisze:

    Tych złych było jeszcze więcej, ale redakcja nie odnotowała. W zasadzie cała jesień z wyjątkiem kilku meczy była tragiczna, zimą też słabo i dopiero od meczu w Warszawie zaczęli się rozkręcać. Czas zacząć kolejną serię wygranych.