Wiecznie przegrani, wiecznie nieudolni

Niedziela 20 maja miała przejść do pozytywnej historii Lecha Poznań. Nie przejdzie i nie wiadomo tak naprawdę, co wydarzy się tego dnia i kto będzie świętował. Na pewno nie będzie świętował Kolejorz do którego klęski doprowadził Nenad Bjelica, ale także zarząd z Karolem Klimczakiem i Piotrem Rutkowskim na czele. 20 maja będzie stypą również dla tej popularnej wśród kibiców dwójki.


Przez prawie 6 lat rządów K&R poznański Lech zdobył 1 tytuł Mistrza Polski z pomocą trenera, który na końcu w przeciwieństwie do Nenada Bjelicy został potraktowany jak barachło, 3 srebrne medale Pucharu Polski, 2 brązowe Mistrzostw Polski, 2 srebrne Mistrzostw Polski i 2 złote za zdobycie Superpucharu Polski. Jak na klub z takim potencjałem, bez konkurencji w zachodniej Polsce oraz ponownie z najwyższą średnią widzów na meczach (powyżej 20 tysięcy) to naprawdę mało. Ponadto to również za kadencji duetu K&R został zmarnowany pucharowy współczynnik Lecha Poznań przez co teraz do meczów w Lidze Europy można podchodzić jak do sparingów.

Wieczne złe decyzja

Od kiedy klubem rządzą przede wszystkim Karol Klimczak z Piotrem Rutkowskim znacząco poprawiły się finanse Lecha Poznań. Trzeba przyznać, że ta dwójka prezesów zna się na tym i umiała podnieść poziom finansowy klubu. Teraz mamy stabilizację finansową co nie oznacza, że wszyscy mają klękać z tego powodu przed zarządem. Panujący w klubie duet niestety bardzo słabo zna się na sprawach sportowych regularnie podejmując złe decyzje. Choćby przez 3 lata trzymał na stanowisku trenera Mariusza Rumaka, który koncertowo zawalił wszystkie pucharowe rozgrywki doprowadzając do największych klęsk w historii klubu takich jak te z Żalgirisem i Stjarnanem zaprzepaszczając klubowy współczynnik na poziomie 23.650. Bez żadnego wytłumaczenia postanowiono też zwolnić Macieja Skorżę, który sprawił, że ten zarząd w ogóle wygrał za swojej kadencji coś konkretnego. Jesienią 2015 roku zarząd postanowił wstawić się za zawodnikami mającymi trafić do rezerw zamiast zabrać się w końcu za leniwych piłkarzy. W tamtym okresie zgodzono się co jedynie zesłać do rezerw Macieja Gostomskiego, któremu i tak parę miesięcy później wygasał kontrakt. Następnie wzięto Jana Urbana, który przywrócił Gostomskiego do składu, nic nie zmienił w grze Lecha Poznań, a na końcu po nieudanym sezonie 2015/2016 postanowiono przedłużyć z nim umowę, by latem 2016 i tak go wyrzucić. Tak postępują ludzie znający się na piłce? O Nenadzie Bjelicy nie ma już nawet co wspominać. Był czas na zwolnienie mocno pogubionego szkoleniowca m.in. we wrześniu 2017, w listopadzie, po rundzie jesiennej czy nawet w lutym 2018. Na końcu i tak z klubu wyrzucił go właściciel Kolejorza, Jacek Rutkowski na 2 kolejki przed końcem rozgrywek, kiedy Lech przerznął już Mistrzostwo Polski. Złych i zupełnie niezrozumiałych decyzji zarządu w ostatnim czasie było oczywiście więcej. Brak kontroli nad trenerami w tym czekanie nie wiadomo na co mają tragiczne konsekwencje. 20 maja czeka nas stypa do której doprowadził zarząd.

Totalne pogubienie

Latem 2017 wydawało się, że wreszcie coś drgnęło. Zarząd ruszył ostro na zakupy wydając więcej i sprowadzając całkiem ciekawych na papierze zawodników. Nie wszyscy wypalili, ale też nie wszyscy przyszli tutaj z koniecznością wzmocnienia zespołu. Byli piłkarze, których już w Poznaniu nie ma lub którzy już nie grają, ponieważ przybyli na Bułgarską w celu uzupełnienia kadry przed grą na 3 frontach jesienią zeszłego roku. W sierpniu 2017 roku lechici w ciągu tygodnia odpadli z 2 frontów, więc szeroka kadra równie błyskawicznie przestała nam być potrzebna. Latem klub miał wizję. Chciał sprowadzać więcej charakternych piłkarzy zza granicy, z sukcesami w innych ligach i bardziej doświadczonych zawodników, którzy podołaliby presji. Po części taki plan się sprawdził. Christian Gytkjaer na którego wydano naprawdę dużo (wysoki kontrakt, premia za podpis + opłata dla managera) strzelił w tym sezonie łącznie 21 goli mimo mizernej gry spowodowanej brakiem ofensywnych schematów w taktyce trenera. Emir Dilaver już po paru tygodniach stał się liderem Kolejorza, Nikola Vujadinović wiosną również przeważnie nie zawodził, zatem pomysł zarządu nie był wcale taki zły. Z różnych powodów nie wypalili co prawda Mario Situm oraz Niklas Barkroth co nie oznacza od razu, że cała strategia, pomysł i plan nadawał się do śmietnika. Po wydaniu trochę więcej pieniędzy latem paru nowych piłkarzy stanowiło o jakości Lecha Poznań w tym sezonie. Nagle zimą zarząd zamiast pójść za ciosem postanowił sprowadzać zawodników na nie te pozycje na które należało sprowadzić, zaczął ich wypożyczać z prowincjonalnych klubów, a teraz latem 2018 idzie w jeszcze innym kierunku. Ligowy średniak o nazwisku Tomasz Cywka to tylko i wyłącznie wymysł zarządu, który zmieniając plan co pół roku nagle przestawił się na ściąganie Polaków z innych ekstraklasowych klubów. Jeśli za pół roku okaże się, że kolejny pomysł w pełni nie wypalił wówczas zarząd znów może zmienić strategię na jakąś inną, która powstanie na szybko i będzie znana tylko pogubionym władzom, które nigdy nie przyznają się do błędu.

Już nawet nie drudzy

Budżet Lecha Poznań w tej chwili wynosi ponad 100 milionów złotych. I co z tego? Nic. Lech już 3 rok z rzędu nie jest nawet drugą siłą ligi. Przed rozgrywkami 2017/2018 skład Kolejorza był na papierze naprawdę mocny. Jesteśmy obecnie przed 37. kolejką i w tym sezonie ligowym Lech nie wygrał nawet połowy spotkań! Głównie jesienią Nenad Bjelica miał wszystko, by być z tym zespołem na 1. miejscu. Problemy mieli inni rywale, poznaniacy grali tylko na jednym froncie, poza Gumnym nie było w drużynie reprezentantów, więc nic nie stało na przeszkodzie, aby po kadrach Lech w końcu wygrywał. Tymczasem po 3 jesiennych przerwach na obozy reprezentacje nie zwyciężył ani razu strzelając raptem 1 gola! W głowie się nie mieści jakim cudem Nenad Bjelica został w klubie na rundę wiosenną?! Zimą sam zarząd tylko osłabił drużynę zamiast ją wzmocnić. Przede wszystkim osłabiono Lecha sprzedażą Tetteha mogącego grać na „6” i „8”. Wypożyczono przysłowiowy szrot zza granicy, ściągnięto rezerwowego Jagiellonii, którego Nenad Bjelica tak nie chciał wystawiać oraz wciśnięto ludziom kit jaki to Jakub Serafin zrobił postęp w Norwegii. Tej wiosny 22-latek nie zagrał w żadnym meczu pierwszej drużyny, bo był po prostu słaby. Brak konkurencji na pozycji „6” i „8” sprawiło, że Lech wiosną był w środku pola jeszcze słabszy niż jesienią. Jeszcze w poprzedniej rundzie poznaniacy mieli wielkie problemy z grą w środku pola, z grą w ataku pozycyjnym co widzieli wszyscy oprócz nieomylnego zarządu, który ewidentnie chciał przyoszczędzić. Pod koniec tego sezonu doszło do sytuacji w której Trałka z Gajosem celowo musieli odpuszczać walkę o piłkę, gdyż wisiała nad nimi pauza za kartki po której zarówno na „6” jak i na „8” nie miałby kto grać. Zarząd zimą nie zrobił kompletnie nic, aby być w tym sezonie Mistrzem Polski. Raz jeszcze warto to podkreślić – zarząd nie zrobił NIC!

Akademia, akademia, akademia i nic więcej

Budżet wynoszący ponad 100 milionów złotych absolutnie nie przekłada się na sportową siłę Lecha Poznań. Kolejorz kaleczy wzrok kibiców swoją grą, rzadko dominuje nad rywalami, zimą sprowadził przysłowiowy szrot, a na rynku transferowym wciągnęła nas Jagiellonia. Ta sama Jagiellonia, której możemy teraz pomóc zdobyć mistrzostwo jeśli tylko pokonamy Legię. Klub z Podlasia mający o kilkadziesiąt milionów złotych mniejszy budżet od Lecha Poznań dosłownie zmiażdżył nas podczas zimowego okienka transferowego. Jaga sprowadziła ciekawych na papierze zagranicznych zawodników, którzy podnieśli jakość zespołu będącego kolejny raz z rzędu przed nami w tabeli. Jagiellonia nie potrzebowała do tego skautingu tylko pomysłu i chęci wydania pieniędzy, których K&R boją się wyjąć, choć w perspektywie czeka na nich kilka mln euro za Roberta Gumnego.

Zarządzanie sportowe Lechem Poznań jest tak słabe, nieudolne, bez pomysłu i bez chęci ryzyka, że kolejny rok z rzędu bije nas Jagiellonia z dużo mniejszymi możliwościami finansowymi czy kibicowskimi. Lech sprawia obecnie wrażenie klubu sportowego, który na razie wbrew oczekiwaniom kibiców skupia się na czymś innym. Na budowaniu akademii, szkoleniu, stawianiu na młodzież i sprzedaży wychowanków za miliony. Lech robi wszystkie rzeczy, które pasują do małych klubów. Nikt zarządowi nie broni skupiać się na akademii, jej rozwoju czy budowie internatu, ale skoro chce się zdobywać trofea, to trzeba też inwestować w pierwszy zespół, który znowu jest w rozsypce. Tymczasem po kompletnie zawalonym zimowym okienku na początek kolejnego ściąga się ligowego ogórka z którego sprowadzenia śmieją się nawet kibice Wisły zastanawiający się po co nam on? oraz agenci z firm menadżerskich, którzy oferowali Lechowi znacznie lepszych piłkarzy od 30-latka bez atutów. Po tego typu transferach Lech może mieć zaraz jeszcze większe problemy, by dogonić Jagiellonię. Zarząd jest na razie zajęty przede wszystkim promowaniem młodzieży z której są co prawda pieniądze, lecz zamierza przeznaczać je na coś innego.

Rok temu Jan Bednarek był pierwszym wychowankiem sprzedanym za miliony euro, który odszedł z klubu nie zdobywając z Kolejorzem zupełnie nic. Kolejnym takim zawodnikiem będzie Robert Gumny, który także nic z Lechem nie osiągnął, a zimą w ślady tej dwójki może pójść następny wychowanek, Kamil Jóźwiak. Po co nam ci wszyscy wychowankowie skoro sportowo nic z Lechem nie zdobywają? Zarząd ma tylko pieniądze z ich sprzedaży, kibice chwilową radość z ich widoku i nic poza tym. Sukcesów jak nie było tak nie ma, gablota stoi pusta, wisi przy niej koszulka Karola Linettego z Sampdorii, a budżet 100 milionów złotych jest nam niepotrzebny skoro zarząd nie zna się na piłce, nieudolnie prowadzi klub pod względem sportowym, gubi się w tym co robi oraz przede wszystkim nie robi wszystkiego, żeby zdobywać trofea.

To już koniec

Zarząd jest i będzie oceniany po liczbie trofeów z czego chyba nadal nie zdaje sobie sprawy albo nie chce sobie zdawać. Mijają lata, wychowankowie odchodzą za miliony, w tabeli i na rynku transferowym bije nas Jagiellonia, a zarząd pogubił się w swoim planie, który nie jest realizowany. Jacek Rutkowski wywalił z hukiem Nenada Bjelicę, którego władze trzymałyby do końca sezonu, choć od jesieni dobrze wiedzieli, że nic z tego nie będzie. Jacek Rutkowski wreszcie poważniej zainteresował się w klubem i po wywaleniu Bjelicy teraz to samo powinien zrobić z resztą ludzi prowadzących klub w niewiadomym kierunku. Swoje już zrobili, Lech wyszedł na prostą pod względem finansowym co nie przełożyło się na lepsze wyniki sportowe, dlatego dokąd my teraz w sumie zmierzamy? Kibice są wku*wieni, wszyscy są zdenerwowani, a my na tej witrynie piszemy od paru lat przeważnie o frajerach, zaprzepaszczonych szansach, samych porażkach, kłamcach, oszustach oraz o innych złych rzeczach o Lechu Poznań w którym nie dzieje się nic dobrego. Wyników nie ma, sukcesów nie ma, są tylko pieniądze dla zarządu z wychowanków i to tyle. Takimi bzdurami mamy się zajmować?

Od dobrych paru miesięcy przy Bułgarskiej jest coraz gorzej, bije nas Jagiellonia, gonią inne kluby z dużo mniejszymi możliwościami, a my bilansujemy budżet, czekamy nie wiadomo na co i sprzedajemy sobie wychowanków, którzy nic z Lechem nie wygrywają. Raz jeszcze warto podkreślić – obecny zarząd nie zna się na piłce, popełnia cały czas te same błędy, a sukcesy sportowe pierwszej drużyny nie są na pierwszym miejscu co pokazują ruchy transferowe w tym roku. W dodatku nie wszyscy tak naprawdę rozumieją czym jest Lech i co znaczy dla kibiców. Nie takich kibiców, którzy opierdolą sobie 3 piwa na wieczór włączając po przegranym meczu Lecha spotkanie Barcelony dla poprawy humoru tylko takich kibiców, którzy w poniedziałek rano pójdą struci do roboty i będą siedzieć w niej w podobnym humorze przez cały tydzień. Przed wiosną 2018 klub wysłał do kibiców reklamy ze zdaniem „walczymy o podium”. Nie jest to nic innego, jak kpina z tysięcy osób tak samo jak kpiną są obecne działania nieudolnych władz skupionych na akademii. W normalnym klubie osoba, która napisałaby na ulotce coś takiego wyleciałaby z hukiem za drzwi, ale kto ma ją w sumie wyrzucić? Przecież „to tylko sport”. Zarządowi wydaje się pewnie teraz, że kibice pokrzyczą sobie, będzie jak w 2016 roku, a później wstawi się hashtag #MocniRazem + #NSNP, zatrudni kolejnego trenera, wypożyczy paru grajków i wszystko będzie jak było. Już nigdy nie będzie tak jak kiedyś. Zaufanie po tych 6 latach spadło do zera, kolejnej szansy nie będzie, nie ma już o czym dyskutować, po co dyskutować i nie ma sensu dyskutować. Trzeba zdobyć TROFEUM, którego ten zarząd z takim myśleniem oraz takimi działaniami na pewno nie zdobędzie. To już koniec, wku*wienie zaszło za daleko, a 20 maja będziemy musieli oglądać to do czego uparty zarząd z równie upartym Bjelicą doprowadził. Czas na zmiany. Serio. Przegraliście już wszystko co można było przegrać z cieniem zaufania na czele.

null

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <