Analiza meczu rewanżowego z Gandzasarem + statystyki

W czwartkowym meczu rewanżowym z Gandzasarem Kapan, piłkarze Lecha Poznań mimo wywalczenia awansu ośmieszyli się zarówno osiągniętym wynikiem w Armenii jak i samą grą w Erywaniu. Kolejorz na stojąco próbował przedreptać 90 minut co o mały włos, a zakończyłoby się wielką hańbą do której na szczęście tym razem nie doszło.


Dzień po spotkaniu Kolejorza z drużyną Ashota Barseghyana nadszedł czas na tradycyjną, pomeczową analizę gry Lecha Poznań w rewanżowej konfrontacji z Gandzasarem Kapan.

Obrona (ocena: 1)

W czwartkowym meczu Ivan Djurdjević kombinował z ustawieniem Lecha Poznań zarówno taktycznym jak i personalnym. Podstawowymi stoperami byli Janicki wraz z kapitanem Vujadinoviciem. Mecz na bokach obrony zaczęli Cywka oraz De Marco, jednak z czasem Cywka powędrował wyżej, a De Marco został 3 stoperem przy ustawieniu z 3 środkowymi obrońcami, które Lech stosował w drugiej połowie spotkania. Wczorajsze zawody pokazały, że siła defensywna Kolejorza jest na komicznym poziomie. W obronie już w letnich sparingach nie było i wciąż nie ma lidera defensywy. Wolna obrona wystraszona atakami Gandzasaru co chwilę popełniała proste błędy w kryciu oraz w ustawianiu się. Już dawno nikt przez nikogo nie został tak ośmieszony, jak Tomasz Cywka przez Alexa Juniora, który na lewej flance robił co chciał regularnie uciekając byłemu wiślakowi. Ten piłkarz nadawał się do zmiany już po pierwszej połowie. Im było dalej w mecz tym Cywka sprawiał wrażenie zrezygnowanego jak i sfrustrowanego tym, co robi z nim dynamiczny Haitańczyk. On oraz Lubambo Musonda mieli bardzo dużo miejsca przy okazji kontr, wystarczyło się rozpędzić, żeby zgubić wolnych obrońców i właśnie to robili skrzydłowi Gandzasaru, którzy defensywę Lecha traktowali jak treningowe pachołki. Wstyd. Naprawdę wstyd za to, jak zaprezentował się Lech w grze obronnej. Jedynym zawodnikiem, który trzymał poziom był Matus Putnocky ratujący Lecha dobrymi interwencjami przed utratą gola już w pierwszej połowie.

Pomoc (ocena: 1)

Tylu strat w środku pola już dawno nie było. Lechici w pierwszej połowie grali na czas, podawali sobie piłkę między sobą i nawet mimo słabego pressingu ze strony rywala popełniali masę prostych błędów w obu połowach. Nonszalancja, brak boiskowej przyzwoitości, koncentracji oraz niechlujstwo w najprostszych zagraniach doprowadziło do kilku niebezpiecznych kontr Gandzasaru Kapan skrzydłami. Lech sam swoimi niecelnymi podaniami wprowadzał boiskowy chaos w którym pod koniec meczu już nikt zupełnie nie wiedział co ma robić. Pozbawiona ambicji, woli walki i charakteru druga linia Kolejorza nie wiedziała, jak grać i w jaki sposób rozgrywać piłkę czy zagrywać ją do Christiana Gytkjaera. Zmiany Raduta oraz Jevticia, który sprawiał wrażenie jakby znów był na kacu nie wniosły do ofensywy kompletnie nic. Szwajcarowi przynajmniej chwała za dośrodkowanie z rzutu wolnego przy golu na 1:2, które mimo widocznego zmęczenia 30 minutami truchtania umiał wykonać. Najbardziej mogła martwić nieudolność takich zawodników, jak Gajos, Makuszewski czy Tomasik. Ten pierwszy co chwilę przewracał się o własne nogi, a podanie do niego kończyło się stratą. Drugiemu brakowało jakości, a trzeciemu pomocnikowi wykończenia. Piotr Tomasik w wolnej, mdłej i grającej bez pomysłu drugiej linii wyglądał mimo wszystko najlepiej, gdyż lewą flanką chociaż stwarzał zagrożenie pod bramką Gandzasaru, biegał oraz oddawał groźne strzały. Reszta pomocników przeważnie dreptała w miejscu notując występ poniżej wszelkiej krytyki.

Atak (ocena: 1)

Christian Gytkjaer był w czwartek zupełnie bezużyteczny. To zawodnik żyjący z podań do którego przeważnie nikt nie podawał. Dośrodkowania w pole karne albo były niecelne albo za mocne albo w ogóle nie dochodziły do Duńczyka. Gytkjaer przez 90 minut miał 1 dobrą okazję oddając strzał obroniony ostatecznie przez bramkarza. Wczoraj brakowało dobrych prostopadłych podań z których jedyny poważny napastnik w zespole Lecha zrobiłby użytek.

Ogólne wrażenie (ocena: 1)

Wstyd, hańba i kompromitacja. Pewne granice przyzwoitości zostały wczoraj przekroczone. Lech wyszedł na mecz, by grać na czas, podawać sobie piłkę na swojej połowie oraz stracić jak najmniej sił. Robił sobie kpiny z kibiców kalecząc ich oczy swoją nieudolnością oraz minimalizmem w grze. Gandzasar widząc to od początku drugiej połowy jeszcze mocniej podkręcił tempo, regularnie korzystał z prostych strat Lecha w środku pola, regularnie zagrażał naszej bramce po kontrach i w pełni zasłużenie wyszedł na dwubramkowe prowadzenie. Ormianie byli o dwa tempa szybsi od lechitów, mieli miażdżącą przewagę na skrzydłach, byli agresywniejsi w grze, bardziej zdeterminowani, zaczęło im zależeć na wygranej o wiele bardziej niż w pierwszej połowie i tylko ich nieskuteczność sprawiła, że gospodarze nie zdobyli gola na 3:0. Ważnym momentem była kontra w 80 minucie w której Musonda nie strzelił np. po długim słupku tylko zagrywał do napastnika. Dzięki niemu nie padła bramka, która zapewne dobiłaby wolnego, pozbawionego ambicji i woli walki Kolejorza, który wyglądał tragicznie pod względem taktycznym. Lech ośmieszył się wczoraj grą, wynikiem oraz brakiem jakichkolwiek cech wolicjonalnych. Za taktykę odpowiada Ivan Djurdjević, który sam nie wiedział, co robić. Jego założeń nikt wczoraj nie rozumiał zarówno przed telewizorami jak i na boisku. Serb niby coś chce zmieniać, coś wprowadzać tylko jego taktyki nikt w zespole nie rozumie. We wczorajszym meczu nie było dosłownie ani jednego plusa. Awans do II rundy eliminacyjnej to czysty fart oraz ostatnie ostrzeżenie dla Serba od losu, aby w końcu się obudził, przestał bredzić i firmować minimalizm na wszystkich polach swoim nazwiskiem o czym więcej pisaliśmy w „Na chłodno”.


Składy

1-4-4-2

Meliksetyan – Sverchinski, Tomić, Ishkhanyan, Khachatryan – Musonda, Yusbashyan (66.Ohanyan), Angulo, Alex Junior – Nranyan (82.Pogosyan), Harutyunyan.

1-3-4-3 przechodzące na 1-4-5-1

Putnocky – Janicki, Vujadinović, De Marco – Cywka, Trałka, Gajos (60.Radut), Tomasik – Makuszewski, Gytkjaer, Tiba (60.Jevtić).

Statystyki meczu Gandzasar – Lech 2:1

Bramki: 2 – 1
Strzały: 11 – 14
Strzały celne: 6 – 4
Strzały niecelne/zablokowane: 5 – 10
Faule: 11 – 11
Żółte kartki: 3 – 1
Czerwone kartki: 0 – 0
Rzuty rożne: 5 – 6
Zmiany: 3 – 2
Spalone: 1 – 2
Posiadanie piłki: 40% – 60%
Liczba zawodników w kadrze meczowej: 18 – 18

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <







19 komentarzy

  1. Rojber pisze:

    ostatnim razem widziałem Tak ch…..ego Kolejorza w meczu że śledziami w PP 0:3.Tamten mecz jest dla mnie wyznacznikiem kpiny żenady i wstydu.Wczoraj wyrównali poziom i od wczoraj będę oba mecze stawiał na równi. Najgorsze jest to że zapowiada się że może być gorzej a mój optymizm skończył się już przed startem sezonu.

  2. leftt pisze:

    Dla mnie hitem meczu była akcja Gajosa z pierwszej połowy. Kapitan Gajos rusza z piłką, za nim biegnie Mudżin. Na kilku metrach Mudżin (pomimo, że był za Gajosem) wyprzedza naszego charyzmatycznego kapitana i zabiera mu piłkę jak dzieciakowi. No to Gajos traktuje go wślizgiem od tyłu. Demon szybkości po prostu. Napisałbym, że należy pogonić tego parodystę i pozoranta w cholerę, ale niestety po pogonieniu wszystkich pozorantów i parodystów nie bylibyśmy w stanie skompletować jedenastki.

  3. Joel pisze:

    Żeby to jakoś wyglądało to potrzeba z 6-8 klasowych wzmocnień oraz PRAWDZIWEGO trenera z doświadczeniem, który nie będzie uległym jajcolizem zarządu!!!

  4. Olek pisze:

    Wyglądali, jak nasza reprezentacja w Rosji, w ostatnich minutach meczu z Japonią. Zamiast wyjść od początku z zębem, załatwić sprawę w kilka minut, wybić Ormianom od początku z głowy jakiekolwiek nadzieje to oni zaczynają podawać między obroną a bramkarzem, zero ambicji, animuszu, woli walki. Jeśli Ivan im taką mentalność wpaja, że nawet w meczu z takim zespołem mają się bronić i grać na czas od początku to to jest dramat. Czy kiedyś będziemy mogli mieć zespół, który będzie gryzł trawę? Grał ambitnie? Marzy mi się postawa typu Atletico Madryt za Simeone (zachowując wszystkie proporcje), które mając kilka razy mniejszy budżet od Realu i Barcelony potrafiło wygrywać mistrzostwo i kopać tyłki faworytom. Ale oni już w tunelu przed meczem byli nabuzowani, kipiała z nich chęć wyjścia na boisko, byli agresywni od początku, pressing od pierwszej piłki, latanie po całym boisku, walka o każdą piłkę. Od razu przeciwnik wiedział, że będzie ciężko. A u nas? Beznadzieja, głowy na dół, defensywna taktyka, zero ambicji. Dramat.

  5. akuku pisze:

    Jeśli Tomasik był najlepszym pomocnikiem w tym meczu to reszta powinna zastanowić się nad zmianą zawodu, bo on zagrał dramatycznie. A te jego dryblingi (oczywiście w większości nieudane) polegające na kopnięciu piłki do przodu bez żadnego balansu ciała czy zwodu wyglądały komicznie. Ale nie będę się pastwił, bo rzeczywiście większość zagrała gorzej z Cywką czy Gajosem na czele.

  6. Michu87 pisze:

    Niestety Cywka to nie boczny obrońca, o wiele lepiej wyglądał w pierwszym meczu w Poznaniu w środku pomocy. Trała nie wiadomo czy dziękować mu za awans? czy jebać za to spowalnianie akcji przy którym można było przyśpieszyć grę. Nie dziwota, że Tiba rozkładał ręce jak Trałka woli zatrzymać się i podać do obrony. Następny as to Gajos jak w pierwszym meczu zagrał poprawnie to w tym nic mu nie wychodziło, wyglądał tak jak by mu własne nogi przeszkadzały ;> nie wiem może czas zmienić dyscyplinę. Cieszmy się z fartownego awansu, nasz wyrok został odroczony ;/

  7. Sławek pisze:

    Czego się spodziewaliście jeżeli gramy bez trenera . Ivan jest tylko tubą zarządu i pięknie gada ale o trenerce to pobjęcia nie ma .

  8. Mario pisze:

    Ivan ty kur.a powinieneś zostać ,,politykiem” bo dużo gadasz a nic nie robisz że by było lepiej. Tak że z W. Płock można dać 1 w zakładach bukmacherskich

  9. xmen pisze:

    Panowie nie wiadomo za co bańkę euro zapłacono za Tibę .Śmiech na sali .Carlitos zjada tego kolesia na śniadanie .Brawo Panowie Rutkowscy , działajcie tak dalej to zdobędziecie majstra za 30 Lat .Gdzie jest kasa z transferów z tamtego roku ?

  10. vojo pisze:

    Czy Cywkę, Raduta, Gajosa można nazywać piłkarzami ? – NIE. Czy Iwan jest trenerem ? – NIE.

  11. Rojber pisze:

    dopóki będziemy mieli w składzie gajowego trałkę raduta jevtica vujadinovica dopóty nic nie wygramy

    • Dany pisze:

      Pisałem o tym od razu po meczu z Legią w maju,z Gajosem i Trałką w środku pola w kolejnym sezonie nie ugramy nic i prosze minęły 2 miesiące a wyjściową 11 zaczynamy od nazwisk właśnie tych dwóch

  12. wienio pisze:

    To już jest koniec, nie ma już nic. Koniec snów o potędze. To Ivana wyznaczono w klubie, by zgasił światło.

  13. John pisze:

    Gytkjaer nie dostawał podań,Lech dopiero jak dostał 2 bramki ,to postanowił ,że może jednak nie będzie grał tylko na swojej połowie ,między obroną a bramkarzem.
    To był dla mnie największy szok.Nie mieli nawet ochoty ,żeby zagrać jakąś akcje do przodu,przyspieszyć grę.Grali sobie między sobą na własnej połowie i mieli wszystko w du*ie.
    Raz się zapomnieli i zapędzili pod bramkę przeciwnika i sytuacje miał Makuszewski.
    Najlepsze ,że Tiba coś tam pokazuje się do gry ,macha rękami a Trałka zawrócił w kierunku własnej bramki.Co za kpina.

  14. Wuchta pisze:

    Tu nie ma czego analizować. Z ormianami to my obudzeni o 6 rano po całonocnej libacji alkoholowejo powinniśmy conajmniej 2-0 wygrać. Niestety z tej mąki chleba nie będzie (a nawet i bułki). Winny nie kto inny, a zarząd. No ale jak chcą mieć puste trybuny nawet po zakończeniu kar…. to proszę bardzo.

  15. J5 pisze:

    Dobra analiza Redakcjo, chyba pierwszy raz daliście same jedynki. Zaslużyli na takie oceny

  16. kb55 pisze:

    Cieszący się powszechną sympatią Ivan występuje w roli strażaka. Życzę mu jak najlepiej ale skończy ostatecznie jako kozioł ofiarny, cięciem między rogi. Pomyślałem, że nie mamy obowiązku latami kibicować takiej bezpłciowej i w sumie przepłaconej drużynie. Nie da się na to patrzeć.

  17. Kibic zmarnowany pisze:

    Powiem tyle i aż tyle idzie w huj z tym wszystkim porażka goni porażkę żal mi telewizora na wyświetlanie takiego gowna jak wczoraj niech się pierdola szmaciarze to już nie jest lech i nigdy już nie będzie zrozumieć tego nie potraficie najwidoczniej nie bo wciąż wierzycie w Lecha z marzeń tylko szkoda że na waszych marzeniach lech się skończył a bajki jakie były gadane będą gadane dalej i nic tutaj się nie zmienia

  18. Wodnik36 pisze:

    Tiba ma chyba zmysł do gry kombinacyjnej, ale wczoraj to nie miał z kim grać, reszta drużyny miała takie parcie na bramkę, że jakby Ormianie zostawili na boisku samego bramkarza, to nie wiem czy Lech stworzyłby jakieś zagrożenie.