Reklama

Plusy nad minusami

Niedzielny mecz Śląsk Wrocław – Lech Poznań ze względu na historyczne zwycięstwo ponownie można zapisać po stronie plusów. Kolejorz przedwczoraj nie rozegrał dobrych zawodów, piłkarsko zaprezentował się słabo czego nie ukrywał Ivan Djurdjević, a jednak zdołał wygrać podtrzymując swoją dobrą passę, która trwa od kompromitacji w Erywaniu.


Największym plusem niedzielnej potyczki jest oczywiście wyszarpane zwycięstwo, które przy grze co 3-4 dni jest niezwykle ważne. Kolejorz po 8 latach w końcu wygrał we Wrocławiu i po raz pierwszy w historii zdobył nowy stadion Śląska. Dokonał tego w dodatku bez paru podstawowych zawodników. Przeciwko WKS-owi nie wystąpił w końcu m.in. Darko Jevtić, Maciej Makuszewski, Maciej Gajos czy nawet Jasmin Burić. Okazję do gry dostali za to rekonwalescenci tacy jak Tymoteusz Klupś oraz Kamil Jóźwiak, a także Joao Amaral, który wciąż szuka optymalnej formy.

Na plus zasługuje również postawa obrońców, którzy regularnie łapali zawodników Śląska na spalonym. Jak pokazały powtórki telewizyjne 4 spalone po których wrocławianie strzelili bramki nie były tylko szczęściem Lecha Poznań. Defensorzy Kolejorza doskonale się ustawiali w porę wychodząc do przodu przy okazji podań czy dośrodkowań wrocławian w pole karne. Sędzia nie musiał nawet korzystać z VAR-u, gdyż gołym okiem było widać pozycje spalone. W niedzielę lechici złapali gospodarzy na ofsajdzie łącznie 15 razy.

Lecha Poznań można jeszcze pochwalić za końcówkę zawodów. Przy stanie 1:0 poznaniacy najpierw złapali Marcina Robaka na spalonym, a później grali bardzo inteligentnie. O dziwo w końcówce lechici mieli więcej dobrych okazji do zdobycia bramki niż przez całe spotkanie. Uaktywnił się m.in. Paweł Tomczyk, który z ostrego kąta trafił bramkarza. Sam Tomczyk mógł jeszcze zaliczyć asystę gdyby tylko lepiej dograł piłkę do Christiana Gytkjaera będącego oko w oko z bramkarzem. Kolejorz w końcowych minutach umiejętnie utrzymywał się przy piłce bez trudu oddalając grę spod własnej bramki.

W spotkaniu ze Śląskiem Wrocław nie brakowało też minusów, które były mimo wszystko w cieniu z racji wyniku. Przede wszystkim Lech rozegrał słabe spotkanie nad którym nie miał boiskowej kontroli czego nie ukrywał Ivan Djurdjević. Pomeczowe statystyki były niemal równe, jednak to Śląsk długo przeważał, prowadził grę, był szybszy i stwarzał groźniejsze sytuacje. Pod koniec meczu gra się wyrównała, bowiem wrocławianie o dziwo padli fizycznie, choć to Lech gra co 3-4 dni. Eksperymentalny skład, częste rywalizacje + mecz w upale o 15:30 na pewno miał wpływ na postawę poznaniaków, dlatego ten minus nie jest aż tak niepokojący.

Ze względu na zmęczenie liczbą meczów nie jest nim również mała liczba wygranych pojedynków 1 na 1 czy odbiorów piłki. Szczególnie w tym pierwszym elemencie Lech na tle Śląska wyglądał słabo. W naszej drużynie najlepsi w środku pola byli Łukasz Trałka i Tomasz Cywka, który wchodząc na boisko był efektywny i pomógł zespołowi w opanowaniu sytuacji w środku pola. Najbardziej martwiły znów stałe fragmenty gry. Te w defensywie znowu wyglądały bardzo, bardzo słabo, a każdy rzut wolny czy rożny stwarzał pod bramką Lecha Poznań duże zagrożenie. Właściwie po każdym meczu minusem są defensywne sfg. To jedyny element w grze Kolejorza w którym nie widać większej poprawy.


Plusy meczu ze Śląskiem 1:0

– Wyszarpane zwycięstwo
– Historyczna wygrana w eksperymentalnym składzie
– Pułapki ofsajdowe
– Inteligentna gra w końcówce

Minusy meczu ze Śląskiem 1:0

– Słaba optycznie gra i brak boiskowej kontroli
– Stałe fragmenty gry
– Mała liczba wygranych pojedynków przez pomocników

Plusy meczu z Szachtiorem 3:1 d.

– Wiara w awans do samego końca
– Gra w ataku pozycyjnym
– Indywidualna postawa Kostevycha
– Zmiana Amarala i ustawianie się Gytkjaera w polu karnym
– Dogrywka pod pełną kontrolą

Minusy meczu z Szachtiorem 3:1 d.

– Elektryczna gra obrony + debiut Orłowskiego
– Druga połowa

Plusy meczu z Cracovia 2:0

– Kontrola boiskowa i pewne zwycięstwo
– Postęp w grze w ataku pozycyjnym
– Ofensywne stałe fragmenty
– Coraz lepsza gra obrony

Minusy meczu z Cracovia 2:0

– Defensywne stałe fragmenty gry

Plusy meczu z Szachiorem 1:1

– Gol strzelony na wyjeździe liczący się podwójnie
– Dobry wynik przed rewanżem
– Trzeci z rzędu gol zdobyty w końcówce
– Jakość Portugalczyków

Minusy meczu z Szachtiorem 1:1

– Fatalna postawa Buricia
– Stałe fragmenty gry
– Gra w ataku pozycyjnym (wiele niepotrzebnych i złych dośrodkowań)

Plusy meczu z Wisłą P. 2:1

– Cenne zwycięstwo
– Lepsza defensywna gra w systemie z 3 obrońcami
– Skuteczność
– Postawa Pedro Tiby

Minusy meczu z Wisłą P. 2:1

– Defensywne stałe fragmenty
– Gra w ataku pozycyjnym

Plusy meczu z Gandzasarem 1:2

(brak)

Minusy meczu z Gandzasarem 1:2

– Kompromitujący wynik
– Haniebna postawa (brak woli walki, ambicji, determinacji i chęci gry w piłkę)
– Gra linii obrony
– Dziecinne błędy w środku pola
– Słabe przygotowanie taktyczne i motoryczne

Plusy meczu Gandzasarem 2:0

– Zwycięstwo na początku
– Efektowny kwadrans
– Skuteczność Gytkjaera
– Postawa Buricia

Minusy meczu z Gandzasarem 2:0

– Niskie zwycięstwo nad słabym rywalem
– Bardzo słaba defensywa
– Przeciętna optyczna gra w 2 różnych systemach
– Wejście Tomczyka

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <







15 komentarzy

  1. Sławek pisze:

    Jedyny plus to zwycięstwo które było cudem przy tej katastrofie jaką grał Lech .

  2. John pisze:

    3 punkty są ważniejsze od wszystkich minusów.Nad minusami można i trzeba pracować.
    Chociaż nawet w takim składzie,eksperymentalnym ,wypadało by coś wykreować przez 80 minut meczu.
    Co do minusów jeszcze ,to najbardziej raziła porażająca liczba strat i prostych błędów.
    Niby mówiło się,że De Marco piłkę wyprowadzić potrafi ale każde jego podanie to strata bądź jakaś laga do nikogo.
    3 punkty są,zapominamy ten mecz.:)
    Choć ja jako najsłabszego zawodnika wskazał bym Klupsia,potem Radut ale to bez znaczenia.

  3. Anonim pisze:

    Nie wiem czy zwróciliście uwagę , ale w napadzie jest porządna rywalizacja. Christian w poprzednim sezonie w praktyce był sam , a teraz dostał Amarala, młodego Tomczyka na ostatnie minuty no i Dioniego. Ta formacja jest mocna. To musi przynosić punkty.

  4. Michu87 pisze:

    Oczywiście gramy co 3-4 dni, ale to jest tania wymówka. Dla mnie to dobrze, że gramy częściej. Dzięki temu kondycja się poprawia i zgranie zespołu. W innych ligach to normalne, że grają co kilka dni. Albo się jest profesjonalny piłkarzem, albo kopaczem ekstraklasowym. Jak na razie nasi dają radę, małe rotacje, trochę szczęścia i mamy 9 pkt co mega cieszy.

  5. vojo pisze:

    Brak jeszcze jednego klasowego obrońcy i koniecznie bramkarz. Płacenie Radutowi za kopanie się po czole, też nie ma sensu.

  6. wienio pisze:

    Gdyby nie spalone nasz bramkarz zostałby na długo pośmiewiskiem ligi. Takich goli nie wpuszczają juniorzy. Do tego wybicia do przeciwników – dramat. Co się dzieje z naszymi bramkarzami ?!

    • Ostu pisze:

      Mam nadzieję, że Plesnierowicz zwróci formę… W ciągu 1,5 roku Matusz zapomniał jak się broni… Ciekawe

    • Ostu pisze:

      Se obejrzałem powtórki „interwencji” Matuszak… No tragedia… Broni jak zestresowany 15 latek… Wpuszczane szmaty… Piłka pod ręką albo klęknięcie zamiast wyciągnąć się… Jeszcze częściej „klęka” Jasiu

    • mario pisze:

      właśnie miałem o tym pisać. Ewidentny minus to gra bramkarza, który jednak coś powinien z tych 4 wybronić

  7. JureK pisze:

    Bramkarz widział (?!), że jest spalony to się nie wysilał. W stosunku do minionego roku widać, że mamy inny zespól. Czy na to były konieczne demolka i zamknięcie stadionu, wątpię. Szkoda, mecz bez dopingu inaczej wygląda i inaczej się ogląda. Czytając co po niektóre wpisy mam wrażenie, że nigdy nie będzie dobrze (dla wielu, zbyt wielu). Mądrze grać przy 35 st. te trzeba omieć.

  8. Al pisze:

    Jedna udana akcja dużo szczęścia i ocena meczu z fatalnej na niewielki plus. Łapanie na spalonych dobrze należy ocenić, natomiast głupie straty piłek i duże zagrożenie z tym związane to nasza pięta achillesowa. Tu mamy dziurę do załatania.

  9. JR (od 1991 r.) pisze:

    Trzeba wbić do łba De Marco, żeby nigdy więcej nie wchodził z piłką na rympał między dwóch przeciwników. Taka gra to kryminał.

  10. leftt pisze:

    Czy to aż takie dziwne, że Śląsk padł fizycznie? Moim zdaniem nie. Całą pierwszą połowę grali pressingiem i to niekoniecznie niskim – stąd strata sił. My wysilaliśmy się mniej, w zasadzie w ogóle się nie wysilaliśmy. Natomiast po niespodziewanym dzwonie i czwartym golu ze spalonego psychika też siadła. A że to tylko Śląsk…

  11. Tadeo pisze:

    Jak widać po wpisach niektórzy to sami fachowcy i mądrale .Czy tak trudno zrozumieć że drużyna miała mieć prawo słabszy dzień. Ważne że z taką grą sa 3 pkt.i że bierzemy dalej udział w LE.Wiadomo że wiele trzeba poprawić, a że nie mieliśmy tak dobrego startu od 26 lat , nikogo już nie obchodzi.Na wszystko przyjdzie czas , trochę wiary i cierpliwosci.