Spada frekwencja w Ekstraklasie

W ciągu ostatnich kilku lat rozgrywki LOTTO Ekstraklasy rozwijały się pod każdym możliwym względem tylko nie sportowym. Ekstraklasa z sezonu na sezon jest coraz niżej notowana w rankingu UEFA, dla polskich klubów po reformie europejskich pucharów na lata 2018-2021 droga do fazy grupowej nawet Ligi Europy wydaje się być zamknięta na dobre, choć z roku na rok włodarze klubów od spółki Ekstraklasa SA dostają coraz więcej pieniędzy.


Przez kilka ostatnich lat Ekstraklasa SA mogła być zadowolona z rosnących frekwencji, które w raportach wyróżniała nawet UEFA. W raporcie uwzględniającym sezony od 2010/2011 do 2016/2017 na mecze Ekstraklasy przychodziło średnio 8708 widzów co dało 15. miejsce na Starym Kontynencie. W sezonie 2016/2017 padł rekord średniej frekwencji w polskiej lidze wynoszący 9679 kibiców. Ekstraklasa w ciągu 7 lat zanotowała wzrost frekwencji o 1,9% znajdując się obok takich krajów jak Anglia, Portugalia, Hiszpania, które także zanotowały podobny procentowy wzrost frekwencji.

W najnowszym raporcie UEFA obejmującym sezony 2010/2011 – 2016/2017 największy wzrost frekwencji o ponad 5% zanotowały Szwecja z Izraelem. O ponad 2% Belgia, Finlandia i Francja, a frekwencje o 2 lub nawet 5% w ciągu 7 minionych lat spadły m.in. w Niemczech, Danii, Holandii, we Włoszech, Austrii, Szwajcarii, Grecji, Rumunii, Rosji czy w Turcji. W Polsce w tym czasie średnie zapełnienie obiektów wyniosło 49,73% co dało Ekstraklasie 12. miejsce w Europie.

Ekstraklasa notowała w ostatnich latach wzrost frekwencji nie ze względu na rosnący poziom sportowy tylko przez otwarcie nowych stadionów w tym także tych przygotowanych z myślą o Euro 2012 czy z racji reformy rozgrywek. Reforma ESA37 wydłużyła sezon o 7 kolejek oraz spowodowała rozgrywanie większej liczby spotkań. Kolejny frekwencyjny raport UEFA dla Ekstraklasy nie będzie już tak dobry, bowiem w zeszłym sezonie 2017/2018 liga zanotowała średni spadek frekwencji o 237 widzów. Wpływ na to na pewno miała m.in. jedna z wiosennych kolejek rozegranych w trakcie tygodnia, która toczyła się w kilkunastostopniowym mrozie.

Akurat wtedy Lech Poznań w siarczystym mrozie mierzył się ze Śląskiem Wrocław, a frekwencja podczas tej lutowej potyczki wyniosła wówczas 4376 widzów i była najniższa w historii nowego stadionu Miejskiego przy Bułgarskiej. W tym sezonie Ekstraklasa przewidziała, że w lutym 2019 roku aura może być podobna, dlatego jedna z kolejek zaplanowana na środek tygodnia nie odbędzie się w lutym tylko trochę później. To jednak niewiele da, bowiem wszystko na to wskazuje, że średnia frekwencja w 2 sezonie z rzędu LOTTO Ekstraklasy spadnie.

Od początku rozgrywek 2018/2019 zainteresowanie spotkaniami polskiej ligi stopniowo maleje. Powód spadku średniej frekwencji na Kolejorzu z 20697 do 12903 (wliczając spotkania z zamkniętymi trybunami do 8602) jest powszechnie znany, ale frekwencje spadają też na innych stadionach, choć już nie aż tak drastycznie co w Poznaniu. Średnio niecałe 6 tysięcy kibiców przychodzi obecnie m.in. na Pogoń Szczecin czy Zagłębie Lubin. Mało osób chodzi także na Jagiellonię Białystok (średnia 10208) kibiców na mecz, a w Gdańsku, gdzie Lechii idzie przecież całkiem nieźle jeszcze ani razu nie przyszło 15 tysięcy widzów.

Na razie Lecha Poznań w zestawieniu średniej frekwencji wyprzedza Górnik Zabrze, który mimo wszystko również zanotował spadek frekwencji o kilka tysięcy widzów oraz Wisła Kraków mająca średnią na poziomie 13399 na mecz, która też nie powala na kolana. W tej chwili zdecydowanie najlepsza w Polsce pod względem frekwencji jest Legia Warszawa mająca średnią 19095 kibiców na mecz. Z drugiej strony patrząc na to, ilu mieszkańców mieszka w Warszawie ta liczba także nie zachwyca. Na dodatek legioniści w tym sezonie grali już siebie z atrakcyjnymi kibicowsko rywalami jakimi jak Lech, Wisła czy Lechia. Wkrótce zagrają również z inną uznaną marką – Górnikiem, a potem frekwencje powyżej 20 tysięcy mogą być trudne do osiągnięcia.

Lechowi Poznań w najbliższych miesiącach również może być ciężko przyciągać kibiców na trybuny. Na ostatnie 3 spotkania klub sprzedał mniej niż 10 tysięcy biletów. Na mecz z Miedzią Legnica weszło ponad 14 tysięcy młodych kibiców w ramach akcji „Kibicuj z Klasą”, którzy podnieśli trochę średnią frekwencję. Do końca roku kalendarzowego poznaniacy zmierzą się przy Bułgarskiej już tylko z Lechią Gdańsk, Wisłą Płock i Śląskiem Wrocław, więc trudno oczekiwać, aby te konfrontacje przyciągnęły na stadion tłumy. Wraz z coraz chłodniejszymi tygodniami frekwencje na innych stadionach również mogą wkrótce jeszcze mocniej spadać. Runda wiosenna ruszy już 8 lutego, dlatego trudno oczekiwać, aby na początku 2019 roku kibice tłumem ruszyli na stadiony, żeby na żywo oglądać polską ligę.

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <







4 komentarze

  1. John pisze:

    Nie dziwi mnie to jakoś.Co rok ta sama kopanina,albo z roku na rok co raz gorsza nawet.
    Od Euro 2012 pozmieniało się sporo,stadiony,infrastruktura,pewnie odrobinę większe pieniądze,ale jeśli chodzi o poziom tej naszej piłki ligowej,to jest bliski dna.Na samą ligę ciężko patrzeć a potem puchary pokazują gdzie w tej chwili jesteśmy.
    Może też ta kultura kibicowania w Polsce jest specyficzna,wygrywasz,grasz fajnie ,to kibice przychodzą,a nie każdy może wygrywać.
    W Niemczech wszystkie stadiony są zapełnione do ostatniego miejsca nawet jak jakiś zespół przegrywa seryjnie,to stadion jest pełen.

  2. Kosi pisze:

    Bum na mecze po Euro 2012 juz dawno minal. Brak sukcesów, coraz gorsze transfery w ekstraklasie, niski poziom, mała promocja meczów piłkarskich ze strony klubów robi swoje. Raczej nie zanosi się na wzrosty frekwencji w kolejnych sezonach. Nawet mecze Lecha z Legią już nie przyciągają kompletów.

  3. arek z Debca pisze:

    To pokazuje jak w Poznaniu marnuje się ogromny potencjał kibicowski, gdyż tylko Lech jest w stanie regularnie zapewnić 20 tys plus na prawie każdym meczu ligowym, oczywiście gdyby grał na poważnie o najwyższe cele. W Poznaniu jest prosta zasada gdy kibica się nie szanuje to się nie zbiera plonów. Nawet wtedy gdy Lech przez jakiś czas grał o trofea to sukcesywnie podnoszono ceny biletów, zaniesiono bilety rodzinne, zrównano ceny biletów na bokach stadionu, na zasadzie póki jest koniunktura to trzeba doić frajera ile wlezie. Zastanawiam się czy zarząd ma jakiś plan by ta żenująco niską frekwencję podnieść, szczerze wątpię. Zapewne liczą, że po kilku wygranych sytuacja wróci do normy, na Legię i tak będzie prawie komplet, a do tego kontynuowana będzie akcja rozdawanie biletów firmom partnerskim.

  4. MaPA pisze:

    Każdy klub ma swoich najwierniejszych kibiców (Kocioł,Młyn,Żyleta itd).Ci na pewno przyjdą w pogodę jak i w nie pogodę.Natomiast ci pozostali wypełniacze stadionu muszą być jakoś zachęceni do przyjścia,nierzadko z famułą,na stadion.Co zatem przyciąga ludzi na mecze?.Sprawa jest prosta.Potrzebne są gwiazdy,styl gry,walka do upadłego.Zajmijmy się gwiazdami.Otóż od lat w naszej lidze nie ma gwiazd jedynie są gwiazdorzy.Stylem gry to potrafi nasza liga uśpić każdą ilość kibiców na stadionach.Co do walki do upadłego to takiego czegoś nie ma bo nie ma odpowiedniego przygotowania fizycznego.To właśnie te czynniki powodują spadek widowni.Kibice potrafią liczyć.Skoro wyprawa na mecz kosztuje np X zł i ogląda się kompletną padakę i do tego w deszczu czy mrozie, to miłą rzeczą jest zainwestowanie sumy X na flaszkę lub browara i w ciepełku,w kapciach przed telewizorem spędzić czas.Moim zdaniem frekwencja będzie dalej dołować dopóki cały ten bajzel(PZPN,Ekstraklasa,właściciele) nie przejrzą na oczy.