Najprzyjemniejsze chwile w nieudanym roku

2018 rok już wkrótce przejdzie do historii. Pod koniec kolejnego roku z życia Lecha Poznań czas przypomnieć najprzyjemniejsze oraz najgorsze chwile z ostatnich 12 miesięcy. Zaczynamy od 3 najprzyjemniejszych momentów oraz wydarzeń w mijających 12 miesiącach. Dobrych rzeczy, chwil czy momentów było mało, choć pozytywy chociaż na parę dni dawały kibicom nadzieję na mocnego Kolejorza.


1) Udana pogoń za czołówką

Lech Poznań wiosną długo nie mógł złapać właściwego rytmu. Dodatkowo przybić mogła porażka w Warszawie 1:2 w pamiętnych okolicznościach i po pamiętnym karnym. Później było już lepiej. Poznaniacy po paru dniach mimo przegrywania u siebie z Jagą 0:1 (tracili wówczas do niej 11 punktów) wygrali po efektownym meczu i golach po stałych fragmentach aż 5:1. Bez dwóch zdań było to jedno z lepszych spotkań Kolejorza w 2018 roku po którym lechici zmniejszyli stratę do tego zespołu do 5 oczek. Lech umiał też odrobić straty i wygrać pierwszy raz od 2016 roku co było dodatkowym plusem. Krótko po tamtym pojedynku rozbił jeszcze Lechię Gdańsk 3:0 oraz pokonał na wyjeździe Wisłę Kraków 3:1 po hat-tricku Christiana Gytkjaera, choć przegrywał 0:1. Tamto zwycięstwo bardzo wszystkich ucieszyło, gdyż Kolejorz zdobywając Reymonta dnia 2 kwietnia wygrał na wyjeździe pierwszy mecz od 20 sierpnia 2017 roku.


null
null

2) Nadzieja po 30. kolejce

30. kolejka sezonu 2017/2018 dała wszystkim kibicom wiele radości. Lech w obecności prawie 40 tysięcy widzów na trybunach walczył wtedy o kolejną już wygraną u siebie z rewelacyjnym Górnikiem. Prowadząc 1:0 stracił gola z rzutu karnego spadając tym samym z 1 na 3. miejsce. Ostatecznie poznaniacy wygrali 3:1, inne wyniki tamtej serii spotkań ułożyły się korzystnie dzięki czemu Kolejorz zakończył rozgrywki zasadnicze na 1. pozycji o 1 oczko przed Jagiellonią oraz Legią. Lech po raz pierwszy od 2010 roku zajął 1. miejsce po 30. kolejce. Była to świetna wiadomość, bowiem to oznaczało grę w fazie finałowej z białostoczanami oraz z legionistami u siebie. W dodatku bój z „Wojskowymi” miał odbyć się 20 maja w ostatniej kolejce i to po nim Kolejorz miał fetować tytuł. Optymizm po 30. kolejce był duży, gdyż za Lechem przemawiało wtedy wszystko. Od formy po terminarz.

null
null
null
null
null

3) Najlepszy start od 26 lat

Takiego startu nikt się nie spodziewał. Lech po wygranych nad Wisłą Płock 2:1, Cracovią Kraków 2:0, Śląskiem Wrocław 1:0 i Zagłębie Sosnowiec aż 4:0 był na podium, miał komplet oczek po 4 kolejkach, a także zanotował najlepszy start w lidze od mistrzowskiego sezonu 1992/1993. Kolejorz pod wodzą Ivana Djurdjevicia grą wtedy nie imponował. Były to wyszarpane, często szczęśliwe zwycięstwa, jednak bardzo radosne dzięki zdobywaniu ważnych punktów. Spory udział w tamtych triumfach miał Pedro Tiba zdobywając po golu w końcówkach wyjazdowych pojedynków w Płocku oraz we Wrocławiu. Na nowym stadionie Śląska ekipa Ivana Djurdjevicia wygrała w sierpniu pierwszy raz w historii. We Wrocławiu zespół Lecha Poznań zwyciężył za to po prawie 8 lat. Kilka dni później Kolejorz sprał u siebie Zagłębie Sosnowiec 4:0, a beniaminka już do przerwy rozbił Paweł Tomczyk (2 bramki, 1 asysta).

null
null
null

null
null

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <







6 komentarzy

  1. leftt pisze:

    Po przeczytaniu tytułu myślałem, że to będzie najkrótszy artykuł w historii tego portalu.

  2. John pisze:

    Miłe złego początki.Tego co wydarzyło się po 30 kolejce,nie da się wytłumaczyć.4 mecze u siebie ,gdzie Lech strzelał wiele bramek ,był niepokonany od wielu spotkań i wszystko legło w gruzach.

    Najlepszy start ,no właśnie.Po czasie,można stwierdzić ,że wielu patrzyło tylko na dorobek punktowy ,ja też.No jest super 4 mecze ,12 punkty ,czego chcieć więcej.
    Okazuje się ,że Ivan miał naprawdę szczęśliwy kalendarz,a i tak wiele farta w tych spotkaniach,już od meczy el.LE i słabiutkich spotkań z Ganzasarem,przecież blamaż był blisko,z zespołem z Białorusi było podobnie ,choć ci na boisku wyglądali słabiej jak pierwszy przeciwnik.

    Piękna chwila,kiedy to Lech dogania czołówkę ,po 30 kolejkach jest 1 z jednym punktem przewagi,mając 4 spotkania u siebie,to fakt.Ile wynosiła strata po 37 kolejce,8 czy 10 punktów.

    Teraz jest na razie luzik 9 punkty straty,Nawałka będzie stawiał na młodych ,załapie się na puchary to będzie umiarkowane zadowolenie.

  3. inowroclawianin pisze:

    Najprzyjemniejsze chwilę, a takich niestety było jak na lekarstwo przez nasz amatorski zarząd, to jak dla mnie miejsce po rundzie zasadniczej, transfery Tiby i Amarala oraz najlepszy start w tym sezonie od lat. Reszta to tragedia.

  4. KibicWojttin pisze:

    No niestety dobrych momentów było mało… Oby w kolejnym roku było lepiej:).

  5. kksjanek pisze:

    Ciężko do tej pory to pojąc jak to się wydarzyło. Mocne wejście i pogoń za czołówką, pokaz siły w końcówce rundy zasadniczej. Do tego słaba postawa przeciwników czyli Legii i Jagi. Wydawało się, że te mistrzostwo jest pewne jak nigdy, już każdy szykował się na 20 maja i skończyło się to wszystko tragedią, która długo nas będzie wszystkich bolała. Takim momentem zwrotnym wydaję się sytuacja w której Trałka i Gajos byli zagrożeni pauza, nie mieliśmy zastępców na ich pozycje i grali bardzo asekuracyjnie przez co przegrywaliśmy środek pola w każdym meczu. Winny jest zarząd, który nie wzmocnił drużyny zimą. Z perspektywy czasu doceniam pracę, którą wykonał Bjelica.

  6. kilo82 pisze:

    Ciężkie to było dwanaście miesięcy, mało tych przyjemnych chwil – świetny marzec, bardzo udany początek sezonu (pod względem wyników, bo jeśli chodzi o grę już nie) i udana sama końcówka roku. No i znów bez żadnego trofeum… Jak zwykle w takiej sytuacji wypada mieć nadzieję, że ten kolejny będzie lepszy, jakieś tam powody do optymizmu w grudniu się pojawiły.