Reklama

Felieton kibica: W grodzie Przemysława

Wszystkim internautom KKSLECH.com przypominamy o możliwości wyrażania swojego zdania nie tylko w „Śmietniku kibica” czy w komentarzach do newsów. Jednocząc na tej witrynie kibiców Lecha Poznań dajemy możliwości wygłaszania swoich opinii na stronie głównej witryny. Cykl „Twoim zdaniem” jest stworzony do tego, aby każda osoba chcąca dotrzeć ze swoją opinią do innych kibiców Kolejorza bez trudu mogła to zrobić.



W każdym tygodniu czekamy na Wasze najlepsze oraz najciekawsze teksty, które mogą pojawić się na łamach KKSLECH.com. Każdy z kibiców, który umie pisać, chce to robić i ma coś ciekawego do przekazania innym kibicom Lecha Poznań w sposób obszerny i ciekawy (także kontrowersyjnego) ma drogę otwartą do tego, by jego tekst na tematy sportowe przeczytało nawet kilkanaście tysięcy ludzi. Czasem nie trzeba dodawać wpisu na przysłowie pół strony w „Śmietniku Kibica” bądź w newsach. Czasem wystarczy jeszcze trochę rozwinąć swoją myśl, odpowiednio ją zredagować i przesłać do nas w formie dowolnego tekstu. Dziś publikujemy jeden z nadesłanych do nas artykułów przez kibica.

W grodzie Przemysława

W grodzie Przemysława wstawał kolejny dzień. Wschodzące słońce próbowało rozświetlić spowite we mgle miasto – niestety bezskutecznie. Zasmucone miny kobiet wracających z porannej jutrzni mówiły wszystko o nastrojach panujących w grodzie. Miasto od wielu miesięcy pogrążone było w beznadziei i mroku. Od zeszłego maja, kiedy rycerze z Legii Cudzoziemskiej zdobyli gród, paląc kilka dzielnic, humory mieszkańców niewiele się poprawiły. Owszem, odbudowano zniszczone kwartały, odkurzono armię, zmieniono dowódcę z Iwana Naszego na Adama Przesądnego, ale nic to nie dało. Gród Przemysława przestał się liczyć w wielkiej wojnie o tron szesnastu królestw. Armia, której niegdyś bano się w całym kraju, przegrała w minionym roku wiele bitew i nie była już w stanie skutecznie bronić miasta. Szczególnie bolały przegrane potyczki z Piastami, Pomorzanami zarówno ze wschodu jak i z zachodu, Górnikami z południa oraz z Miedźnicy. Dumni mieszkańcy grodu Przemysława, którzy zwykli chodzić wyprostowani i z podniesioną głową, dzisiaj chyłkiem przemykali ze spuszczonym wzrokiem po brukowanych ulicach swojego grodu. Armia spod znaku dwóch kozłów, o której dawniej śpiewano pieśni, stała się pośmiewiskiem, a imiona poszczególnych kaprali wojska były wdzięcznym tematów do żartów. Grodowych nieudaczników zaczęto nazywać Rafałkami, a jeźdźców bez głowy Maćkami. Tak powszechnie używany zwrot „Wuja Cię obroni” stał się zaprzeczeniem swojego pierwotnego znaczenia.

Jedynie kasztelani grodu nie tracili dobrego humoru, snując wizję świetlanej przyszłości, nie zważając na beznadzieję dnia codziennego. Rutkomir Młody i Klimon Skąpy pragnąc tronu szesnastu królestw, co wieczór spotykali się dyskutując przy blasku świec. Miejscem spotkania była zawsze komnata Klimona, w której znajdował się największy skarb miasta – wielka dębowa skrzynia po brzegi wypełniona złotymi dukatami. Klimon strzegł skarbu jak oka w głowie będąc właścicielem jedynego klucza do skrzyni, z którym nigdy się nie rozstawał, mając go zawsze zawieszonego na szyi. Nie inaczej było i dzisiaj. Rutkomir wszedł do środka i wygodnie rozsiadł się w komancie Klimona otwierając księgę oprawioną w koźlą skórę. Na okładce księgi nadworny kaligraf wyrył jej tytuł – Plan Dwudziestoletni. To właśnie w tej księdze Klimon i Rutkomir wiele lat temu spisali swoją wizję podboju świata, wizję której nie udało się zrealizować, ale z której wciąż byli dumni i którą wciąż próbowali nieumiejętnie realizować. Dzisiaj jednak postanowili, że nie będą recytować planu jak to mieli w zwyczaju. Nasunęli kaptury na głowy i udali się powolnym krokiem do knajpy „Pod Siódmym Majstrem”. Zamówili samogon i usiedli w najciemniejszym kącie tawerny, by wsłuchać się w głos ludu. Rutkomir w skupieniu uważnie nasłuchiwał rozmów chłopów. Klimon podobnież słuchał w ciszy popijając samogon, marszcząc czoło i kurczowo trzymając pod pazuchą klucz do skarbca.

A lud szeptał sącząc tanie piwo z podstarzałych kufli. Klnął na kapitana Strzałkę, którego sława przeminęła i już nikt mu nie ufał. Zaciskał pięści myśląc o Darku z Bazylei, którego talent do sztuki wojennej został roztrwoniony. Z uwielbienia ludu do porucznika Gajowego zostało już tylko wspomnienie, a na myśl o Maćku z Grajewa, każdy szybko w złości wychylał kielich do dna. Nikt już nie ufał Centralnym Obrońcom Grodu, zarówno tym z Białego Grodu, jaki i bliskiej, czy dalszej północy, gdyż zbyt wiele razy musieli uznać wyższość swoich przeciwników. Nawet Młody Józio przestał się cieszyć dawną estymą – estymą, na którą nigdy w grodzie nie zasłużył sobie przybysz znad Tagu, Jao a la Grall. Jedynie na Krzysia Wikinga, Małego Pedro i Roberta z Gumy nikt nie ośmielił się powiedzieć złego słowa.

Tymczasem w tawernie alkohol powoli zaczął uderzać chłopom do głowy. Część z nich leżała już pod sosnowymi ławami i zgodnie ze zwyczajem, układano ich ręce w kształt litery X kładąc je na twarzy, na znak dla gwardii porządkowej grodu, by zostawiła ich w spokoju. Inni natomiast zaczęli się awanturować, rozpoczęły się codzienne bitki i burdy. Właściciel tawerny widząc co się dzieje, zaczął śpiewać pieśń, którą słyszano tu co wieczór i która zawsze jednoczyła chłopów i kończyła awantury. Wkrótce cała tawerna głośno śpiewała słowa dobrze znanego refrenu:

Rutkomirze Młody i Skąpy Klimonie

Zgnietliście marzenie o należnym tronie

Zhańbiliście wielce gród nasz Przemysława

Dla Was dziś pogarda oraz wilcza sława

Gdy Klimon i Rutkomir usłyszeli słowa pieśni, szybko zerwali się z miejsc i chwiejnym od samogonu krokiem ruszyli ku wyjścia. Gdy wyszli na zewnątrz zimny wiatr z północy szybko ocucił kasztelanów, którzy z zafrasowanymi minami, w naciągniętych kapturach powolnym i chwiejnym krokiem wyruszyli w drogę do zamku. Rutkomirowi w głowie kłębiły się miliony myśli. Szedł więc pośpiesznie szepcząc pod nosem, że nigdy się nie podda. Klimon zaś cały czas kurczowo trzymając klucz do skarbca postanowił, że nazajutrz uda się do słynnej na cały kraj szkoły adeptów, by obejrzeć lekcję fechtunku dzieci. To go zawsze uspokajało i napawało nadzieję na przyszłość.

Mgła zaś cały czas otulała miasto. Para wędrowców wyszła z wąskiej uliczki i weszła na szeroki rynek w momencie gdy dzwon na ratuszowej wieży wybił godzinę szóstą. Słońce powoli zaczęło wstawać znów nieudolnie próbując przegonić gęstą mgłę. Kobiety w chustach niespiesznie szły do bazyliki, gdy nagle dźwięk dzwonu zagłuszył donośny śpiew ptaka. Nie był to jednak kogut, który miał w zwyczaju budzić mieszkańców grodu o wschodzie słońca. Wszyscy zdziwieni spojrzeli na ratuszową wieżę i ujrzeli samotnego dorodnego Żurawia, który usiadłszy na wieży kontynuował swoją poranną tyradę. Klimon i Rutkomir wpatrywali się w ptaka z podziwem, a jego śpiew choć trochę uspokoił kołatanie serc obu kasztelanów. Jedna z bab idąca na jutrznię powiedziała zaś do drugiej: „Patrz. Samotny Żuraw. Jak pięknie śpiewa. Ale o tej porze roku nigdy tu ich jeszcze nie było. Za wcześnie przyleciał bidula, za wcześnie. Pewnie wkrótce zginie …”. I spuściła głowę, wbiła wzrok w brukowaną ulicę i włócząc nogami udała się do bazyliki, by gorliwie pomodlić się o lepsze jutro.

Klimon dotarł do swojej komnaty i zasnął wsłuchując się w śpiew Żurawia. Nagle z południa wiatr przywiał dzikie okrzyki radości, wiwatu i świętowania. To Piastowie świętowali zdobycie tronu szesnastu królestw. Odgłosy zbudziły Klimona. Chciał uronić łzę, ale jakoś nie potrafił. Przytulił się tylko mocniej do dębowej skrzyni, jeszcze mocniej ścisnął klucz i zasnął myśląc o tym, czy jego wizyta w tawernie była jawą, czy snem. Przecież on robi wszystko jak należy…

Misha

Więcej o cyklu „Twoim zdaniem” -> TUTAJ

Artykuły można wysyłać na adres e-mail -> redakcja@kkslech.com

Teksty wysłane do nas przez kibiców można przeczytać -> TUTAJ

Obserwuj KKSLECH.com i przeglądaj nasze treści również na dwóch portalach społecznościowych. Nasz serwis nie posiada swojego profilu na Facebooku.

TWITTER
YOUTUBE

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <







15 komentarzy

  1. Sp pisze:

    Za krótkie Misha zdecydowanie za krótkie 🙂 czekam na następną część

  2. leftt pisze:

    Cudowne, gratuluję! Sama prawda, może z wyjątkiem tego, że w głowie Rutkomira kłębily się miliony myśli. A gdy przeczytałem o ptaku – początkowo byłem pewny, że to wrona.

  3. Jared pisze:

    Piękny tekst. Pisz dale takie felietony. Leftt, miliony myśli to on ma tylko, że głupich.

  4. Ostu pisze:

    Skąd on ma wiedzieć co mysli, zanim nie usłyszy co mówi…
    Ale bajka – choć dla starszych dzieci – bardzo ładna…
    Skończyła się zbyt szybko i nielogicznie krótko – mam OGROMNĄ nadzieję na ciąg dalszy…

  5. kri$$ pisze:

    mam nadzieję, że cd nastąi?:)

  6. Ostu pisze:

    Się nie boję o brak tematów do pisania…
    Po tak fatalnym kolejnym sezonie rodzą się nowe talenty literackie – a im głupsze wypowiedzi żar,adu i ludzi w klubie tym ciekawsze, mądrzejsze​ i bardziej zabawne posty, wypowiedzi i bajki tutaj…
    Rozwój twgo- naszego Forum GWARANTOWANY…

  7. Bart pisze:

    Świetny tekst, o takie felietony nic nie robiłem!

  8. bezjimienny pisze:

    Wincyj! Wincyj dawać!

  9. WybrzezeKlatkiSchodowej pisze:

    Mistrzostwo.

  10. Mateusz86 pisze:

    Piękne!

  11. arek z Debca pisze:

    Znamienite!!! Polać młodzieńcowi Misze miodu pitnego!

  12. jn pisze:

    Zdecydowanie jakaś nagroda literacka się należy…
    No i sf lub fantasy – to chyba najodpowiedniejsza forma literacka dla komentowania tego co w Lechistanie się dzieje…

  13. Sternbek pisze:

    Genialne! Mógłbym misha czytać Twoje książki całymi dniami jakbyś tylko pomyślał o współpracy z jakąś agencja. A tekst:

    'ukladano ich ręce w kształt litery X dla gwardii porządkowej grodu by zostawiła ich w spokoju’ toż to majstersztyk!

    Nie tylko świetny język ale piękne żonglowanie słowami by zamieścić wysublimowany żart. Czapki z głów. Swoją drogą zaciąg najemników z X nad głowami to może kontynuacja house Bolton 😉

  14. Wasiu pisze:

    Super!