Reklama

Top 10 (22-28.08)

Top 10 jest cyklem dotyczącym bezpośrednio internautów serwisu KKSLECH.com. Co tydzień w środę moderatorzy wyróżniają 10 najlepszych komentarzy oddanych przez kibiców Lecha Poznań w wiadomościach pojawiających się na łamach tej witryny oraz w „Śmietniku Kibica”. Komentujesz sprawy związane z Kolejorzem? Co tydzień jest szansa, że to właśnie Twój wpis dotyczący głównie naszego klubu znajdzie się wśród wyróżnionych komentarzy.



Spośród setek komentarzy oddanych w newsach na KKSLECH.com w ciągu 7 dni wiele wpisów skłania do refleksji, a innych użytkowników m.in. do rozwinięcia dyskusji. Cykl o nazwie „Top 10” ma za zadanie co tydzień w środę lub w czwartek wyróżniać najlepsze wpisy kibiców Lecha Poznań oddane w wiadomościach na KKSLECH.com oraz w „Śmietniku Kibica”.

Autor wpisu: Muro do newsa: Wystaw swoje oceny po meczu z Rakowem

„Pierwszy?
To na początek tak – nie jestem w stanie słuchać w tv pierdolenia Wieszczyckiego. Z dzisiejszego meczu tylko dwa momenty: w 30 minucie powiedział, że mecz był wyrównany do pierwszej bramki (w pierwszej połowie Rakowa nie było, nie miał celnego strzału!!). Potem rzucił na antenie, że piłka odbiła się „od tyłu pleców zawodnika”. Naprawdę? Tył pleców? To coś jak przód brzucha z przodu???
Dobra, o meczu teraz, od razu dziś.
Zastanawia mnie, po co w Kolejorzu Makuszewski. Dzisiejszy występ (wystemp!) to kwintesencja tego grajka: dwie żółte i do bazy po czerwieni po piętnastu minutach, może ze dwa albo trzy sprinty, nic więcej. W jakże fatalnej formie musi być Amaral, w jakże fatalnej formie musi być ciągle Klupś. Jeśli Amicorze traktują pierwszą drużynę jako okno wystawowe, to nie ma absolutnie żadnego sensu wpuszczanie Makuszewskiego.
A propos formy – zdaje się, że coś nie tak z Marchwińskim. Szkoda wielka, ma chłop papiery i nic z tego nie wynika, w rezerwach zdaje się nie grał, skoro był na ławce w Bełchatowie. Z drugiej strony – to po cholerę był na ławce?
Miki – przyzwoicie, wybronił dwie piłki na koniec meczu, tak ma bramkarz grać.
Kostewicz – wydolność, wydolność i kompletnie nic poza tym. Gość od biedy powinien grać na skrzydle, bo w obronie idzie mu tak sobie.
Czarny Marek – dziś nieźle, przytomnie.
Satka – poprawnie, gwizdanie karnego za to coś to kabaret – faktem jest, że gość się zagapił, ale sędzia po prostu to wydrukował.
Gumny – klasa dla samego siebie. Faktycznie, niech gość ucieka z tej ligi, szkoda jego talentu.
Muhar – nic specjalnego, przypadkowa bramka, tradycyjna mega strata jedna i wielka druga, gracz bez perspektyw kompletnie.
Tiba – klasa, klasa, klasa. Fenomen!
Jevtić – cóż, wraca Darko z poprzedniego sezonu, znika na 80 minut i 10 minut ma dobre. Zdaje się, że czas przerzucić go do rezerwy, albo zdejmować szybciej. Podania ma genialne, jakby grali w chowanego też by wygrał.
Puchacz – kurde, lubię gościa, ma taki zadzior i niezłą lewą nogę, no i nie boi się strzelać. Dobry pomysł z wystawieniem go na skrzydle i tak powinno zostać, obrońca z niego chyba jednak gorszy.
Józio – pikowanie w dół, kiwka za kiwką i nic specjalnego jak zwykle. Tu jednak parcie na transfer jest wiadome, więc będzie grał zawsze w pierwszym składzie…. zresztą i tak nie ma alternatywy.
Gytkjaer – bronię faceta, to napadzior. Musi mieć podania, musi mieć dogrywane piłki. Jak ma – strzela, jak nie ma – nie istnieje. Mega fuksa miał treneiro, że go nie zdjął, bo w drugiej połowie aż prosiło się o Tomczyka na kontry.
Tomczyk – cóż, ani sensownie nie gada przed kamerą, ani nie gra. Pieprzy banały, na boisku go nie widać, rozumiem, że ciężko się w 10 minut pokazać, ale musi być w fatalnej formie, że go Żuraw nie chce wpuszczać wcześniej.
O Rusku nie piszę, szkoda czasu na niego, szkoda miejsca na ławce, totalne nieporozumienie. Mentalnie w matuszce Rossiji, niech wraca i napierdala tamże w CounterStrikea ile chce. Nie on pierwszy i nie on ostatni mentalnie nie dorósł do Europy.
Sędzia? Z dupy. Karny pierwszy – skandal. Drugi – okej, bilard był. Ale brak czerwonych kartek dla gości z Rakowa to skandal. Trzeba po prostu grać kolejne mecze wiedząc, że każdy sędzia będzie przeciwko, trudno.
Trener – cóż, nic nowego, szczęśliwe zwycięstwo z jednej strony, z drugiej strony jakby Raków miał pięć bramek do przerwy to pialibyśmy z zachwytu. Nie ma kim grać. I przeraża mnie różnica w przebiegniętych kilometrach – Lech miał 105, Raków 119, to masakra jakaś jest…. wiadomo, że nie musi się to na nic konkretnego przełożyć, ale świadczy o tym, że znowu przygotowanie fizyczne kuleje…. albo grajki są już zmynczone sezonem.
Ech, tyle na dziś. Udanej niedzieli!”

Autor wpisu: J5 do newsa: Oko na grę: Volodymyr Kostevych

„Ten mecz był dobry w jego wykonaniu, i wcześniej też miał dobre mecze. Szkopuł w tym, że byly to zazwyczaj pojedyncze występy w całej szarzyźnie i miernocie. Brak powtarzalności u Kostewycza powoduje, że do lepszego klubu od Kolejorza raczej nie trafi. Dobrze że wczorajsza dyspozycja w tym trudnym meczu pozwoliła uniknąć większych błędów w defensywie i pozwolić klubowi zgarnąć pełną pulę. O żółtą kartkę nie ma się co czepiać, wystraszona ilością tworzonych sytuacji i grą ofensywną Lecha pomimo problemów z wykańczaniem akcji centrala dba o to aby maksymalnie utrudnić grę naszemu zespołowi. A banda przesmyckiego daje karne z kapelusza nie przejmując się varem, w którym i tak siedzi zawsze jakiś sprzedajny łobuz. Pomimo tego że nie chce się wierzyć w powtarzalność u Kostewycza mecz z Rakowem mu wyszedł. Nie zmienia to faktu że Lech powinien szukać lewego obrońcy do rywalizacji z Ukraińcem.”

Autor wpisu: Piknik do newsa: Analiza i statystyki meczu z Piastem

„Lech w tym sezonie trochę przypomina Kolejorza za czasów pana trenera Smudy, nie ważne ile stracimy goli ważne jest to, że zawsze strzelimy o jedną bramkę więcej od rywala 🙂 Po pierwszej połowie pomyślałem, że jest po meczu dwa zero dla naszych, kontrolujemy grę, a później odwrócenie ról to rywal kontroluje grę, dodatkowo przeciwnik strzela dwie bramki i znowu mamy horror. W życiu trzeba mieć trochę szczęścia i tym razem Lech takowe szczęścia miał. Pierwsza bramka strzelona z przypadku (i co z tego ważne, że piłka znalazła się w siatce). Bohaterem końcówki meczu jest nasz bramkarz oraz ofensywni zawodnicy Rakowa, to nie wiarygodne, że z 4-5 metrów do bramki zawodnicy z Częstochowy strzelali z całej siły w prost w naszego golkipera. Gdyby napastnicy Rakowa w polu karnym mieli bardziej chłodne głowy to myślę, że Lech nie wygrałby tego spotkania. Szanuje postawę bramkarza bo dobrze się ustawił przy tych akcjach i utrudnił zadanie zawodnikom Rakowa. Chyba powoli musimy się przyzwyczaić do tego, że sędziowie w naszej lidze nie są nam przychylni i faktycznie ofensywa Lecha musi, strzelać tych bramek jak najwięcej, aby nawet kiedy arbiter się pomyli, utrzymać korzystny dla nas wynik. Brawo Kolejorz za walkę ale pracy przed tym zespołem jeszcze dużo.”

Autor wpisu: Grimmy do newsa: Śmietnik Kibica

„Przeglądałem sobie dzisiaj Raport Fitness (dane biegowe) z meczu Raków – Lech i zauważyłem kilka smaczków, którymi chciałbym podzielić się z Wami. Jestem laikiem w temacie więc nie oczekujcie profesjonalnej analizy. Trochę swego czasu trenowałem, trochę poczytałem, ale nie będę zgrywać eksperta, może na forum takowy jest, to zapraszam do skomentowania i wyjaśnienia moich ewentualnych błędów merytorycznych.

Dużo się mówi o przygotowaniu fizycznym (bardzo szeroki termin) w kontekście meczu piłkarskiego i zazwyczaj zawęża się temat do przebiegniętych kilometrów, które służą budowaniu teorii o dobrze bądź źle przygotowanej fizycznie drużynie. Przygotowanie fizyczne można rozbić na kilka mniejszych aspektów. Mamy tutaj przygotowanie: kondycyjne (wytrzymałość mięśniowa, wytrzymałość sercowo-naczyniowa, wydolność tlenowa), motoryczne, siłowe (moc i siła mięśni), skokowe, sprawność fizyczna (zręczność, zwinność, koordynacja ruchowa, rozciągnięcie stawów), szybkość reagowania, równowaga: statyczna i dynamiczna oraz stosunek proporcji zawartości poszczególnych składników w ciele (mięśnie względem tkanki tłuszczowej). Można to rozbijać jeszcze na mniejsze parametry, które pozwalają ogarnąć całość przygotowania fizycznego jednostkowego i drużynowego. Takich parametrów, które obecnie mierzy się w sporcie zawodowym jest 300. To tak gwoli wstępu, aby wiadomym było czym jest przygotowanie fizyczne. Za co dokładnie odpowiadają trenerzy przygotowania fizycznego i jak wiele rzeczy jest o które trzeba zadbać. Warto też wiedzieć, że nie można przygotować organizmu tak, aby we wszystkich tych aspektach był przygotowany do maksimum jego potencjału. To znaczy, krótko, jeśli skupisz się na pewnych aspektach przygotowania fizycznego, to zazwyczaj kosztem innych. I nie, nie staram się tutaj usprawiedliwiać tego, że Lech biega mniej od innych drużyn.

Koniec wstępu. Przejdźmy do obiecanych smaczków.

Z drużynowych danych, oficjalne statystyki podają dane dotyczące sumarycznego pokonanego dystansu (Raków zrobił 119.31 km, Lech pokonał dystans 106.83). Tutaj mamy totalną deklasację, na rzecz Częstochowian. Jest kilka rzeczy, które mogą tutaj zniekształcić wynik. Może to być styl gry zespołu – przyjęło się uważać, że drużyny grające w ataku pozycyjnym biegają mniej od drużyny broniącej się, choć i to bywa mylące, bo drużyna głęboko broniąca się, będzie potrzebować mniej miejsca do przesuwania się w swojej strefie, a rywal będzie zmuszony biegać szybciej i często więcej, aby próbować stworzyć przewagę. Przebieg meczu, który często ma przełożenie na styl gry (na przykład szybko strzelona bramka, a później zmiana w mentalności – cofnięcie się do obrony). Może to być celność podań – jeśli partnerzy podają celniej i dokładniej, wtedy nie trzeba tyle biegać aby dobiec do piłki. Jak z tym było w analizowanym meczu? Patrząc na grafikę zagęszczenia pozycji (gdzie najczęściej znajdowali się piłkarze Lecha i Rakowa) dostrzegamy bardzo dużą rozpiętość pomiędzy pozycjami Rakowa – praktycznie od jednej do drugiej bramki, a także na całej szerokości boiska. Jak grał Lech? Bardzo defensywnie. Zagęszczenie pozycji głównie na własnej połowie i do około 30 metra połowy rywali. Puchacz i Jóźwiak znacznie wężej niż ich odpowiednicy w drużynie przeciwnika. Czy to mogło się przełożyć na ostateczny wynik przebiegniętych kilometrów? Być może. Czy w takim stopniu, aby cała drużyna zrobiła w meczu 13 km mniej? Na pewno nie. Raków zwyczajnie musiał biegać więcej. Ale czy intensywniej?

Tutaj przechodzimy do następnej statystyki drużynowej: intensywności biegowej. Tutaj mamy całkiem interesującą rzecz. Zaczynamy od sprintów. Co rozumiemy przez termin: sprint? Jest to bardzo szybki bieg, gdzie piłkarz uzyskuje prędkość powyżej 25,2 km/h. Raków wykonał 98 takich przyspieszeń, a Lech…o jedno więcej. Wychodzi na to, że Lechici częściej biegali na pełnych obrotach niż ich przeciwnicy. Ale czy szybciej?

Na to nie mam jednoznacznej odpowiedzi, ale przeanalizowałem najszybsze prędkości osiągane przez każdego z piłkarzy grających w meczu i podzieliłem, aby uzyskać średnią. Najszybciej w meczu wśród piłkarzy Lecha biegł Tiba – 33,21 km/h, gdzie u rywali najszybszy bieg zanotował Musiolik i było to 32,97. Jaka średnia najszybszego biegu po jednej i po drugiej stronie. Wygląda to ciekawie. Przeciętny piłkarz Rakowa w meczu przeciwko Lechowi rozwinął maksymalną prędkość na poziomie 29,81 km/h. Przeciętny Lechita natomiast biegł z maksymalną prędkością na poziomie 30,55 km/h. Lechici potrafili rozpędzić się do prędkości o prawie km/h większej od rywali. To sporo więcej. Ilu Lechitów potrafiło pobiec szybciej niż 30 km/h, a ilu Rakowian? Dwunastu Lechitów rozwinęło maksymalną prędkość >30 km/h. Wszyscy oprócz Rogne (23,98 km/h) oraz van der Harta (28,25 km/h). Ilu Rakowian może pochwalić się takim wynikiem? Tylko siedmiu. Przy czym wielu Lechitów (6 – pół składu) biegało szybciej niż 31 km/h, przy tylko 3 piłkarzach Rakowa. Co ciekawe, Lechici (minimalnie) częściej wykonywali sprinty, jednak krócej pozostawali w sprincie (pokonany mniejszy całkowity dystans podczas sprintu) 1,94 vs 1,89 km.

Krótko podsumowując, z dostępnych danych można wywnioskować, że Lechici zostali lepiej przygotowani szybkościowo do zawodów, jednak brakuje danych aby jednoznacznie określić czy potrafili tę wysoką poprzeczkę utrzymać. Należałoby obliczyć średnią sprintu Lechity i Rakowa, a są podane tylko maksymalne prędkości. Można natomiast porównać szybkie biegi, ich liczbę, ale to raczej więcej powie o przygotowaniu kondycyjnym lub konieczności wykonywania szybkich biegów podyktowanej przebiegiem meczu (zmuszeniem gonienia wyniku).

Zatem przechodzimy do kolejnej ważnej biegowej statystyki, tj wykonanych szybkich biegów. Szybkim biegiem nazywamy bieg, kiedy zawodnik rozwinie prędkość biegową pomiędzy 19,8 km/h a 25,2 km. Jak w tej statystyce prezentowali się piłkarze jednej i drugiej drużyny? Tutaj bardzo duża przewaga piłkarzy Rakowa, którzy wykonali niemalże 100 szybkich biegów więcej od Lechitów, 578 do 479. Jak rozumiem ten wynik, z czego on mógł wynikać? Myślę, że duży wpływ na tak dużą przewagę w tej konkretnej statystyce miał przebieg meczu. Lech przez 45 minut gry pozostawał w skomasowanej defensywie, bardzo głęboko wycofany. W konsekwencji czego, przestrzenie między Lechitami były znacznie mniejsze, a do obrony strefowej – przesuwania się strefami – nie potrzeba było tak szybkiego poruszania się po boisku. Wydaje mi się to naturalne, że drużyna goniąca wynik będzie poruszać się intensywniej, szukając okazji zrobienia przewagi. Piłkarze biegają szybciej szukając sobie wolnych przestrzeni, wyjścia na pozycję. Oczywiście może to również wynikać, że Lechici nie wytrzymywali w drugiej połowie kondycyjnie, albo mają braki mentalne, dlatego brakowało zaciekłości, doskakiwania, nieustającego pressingu, przez co bronili bardziej na stojąco, reaktywnie a nie proaktywnie. Myślę, że przy bardziej otwartym meczu, wynik przebiegniętych kilometrów, a także szybkich biegów byłby bardziej wyrównany, choć na pewno dalej na korzyść Rakowian.

Wydaje mi się, że Żuraw aby jeszcze bardziej uskutecznić naszą grę, musi poprawić wybieganie. Jednak nie do końca jestem pewny przyczyn. Zastanawiam się czy te są czysto fizyczne (przygotowanie) czy jednak mentalne – piłkarz może biegać mniej nie ze względu na to, że fizycznie nie daje rady, tylko nie potrzeby podkręcenia tempa, czasem może to być wynik przebiegu meczu, taktyki bądź ustawienia. Dobre, europejskie drużyny biegają dużo – tutaj nie ma co się zwodzić. Niezależnie czy bronią, czy atakują. Przy dynamicznym poruszaniu się w defensywie jest ciągły doskok i presja – tego w naszej grze nie ma. Może inaczej, jest, ale do pewnego momentu meczu. Później bronimy zbyt statycznie.

Kilka ciekawych statystyk z których nie chcę wyciągać daleko idących wniosków. Po prostu nie wszystko jest takie oczywiste, jak się wydaje na pierwszy rzut oka.”

Autor wpisu: Erwin do newsa: Na chłodno: Da się oglądać

„No nic zobaczymy co to będzie dalej, na dzień dzisiejszy nie jest najgorzej, najważniejsze, że walczymy i chcemy grać ofensywnie, oraz próbujemy rozgrywać piłkę od tyłu, a nie walić lagi jak wcześniej. Wiadomo, że zespół się jeszcze dociera i taki Satka już ma pierwszy skład, a nie przeszedł z nami przygotowań nawet, druga sprawa mam nadzieję, że Gytkjaer złapie formę bo tego bardzo potrzebujemy i że Jóźwiak albo Amaral tak samo, wtedy możemy być naprawdę mocną drużyną, a w końcówkach ogrywać młodzież. Myślę, że wszystko zależy od formy poszczególnych piłkarzy i oczywiście ilości kontuzji w sezonie, wydaje się, że atmosfera w zespole jest dobra, trener wie czego chce i gdyby tak jeszcze udało się zatrzymać Gumę chociaż do zimy to było by całkiem fajnie. Najbliższe mecze pokażą czego można oczekiwać, ale taki jak ten z Rakowem na pewno podbudowuje drużynę.”

Autor wpisu: Przemo33 do newsa: Na chłodno: Da się oglądać

„Chyba za wcześnie, żeby mówić o spokoju i o tym, że nie ma powodów do paniki czy coś w tym stylu. Powtórzę to, co niedawno pisałem – jest dobrze, pewne rzeczy cieszą, są pozytywy, ale jest też duże pole do popisu i poprawy. Ofensywa ok, ale tracimy już 7 goli, z czego kilka frajerskich po frajerskich błędach. Stracone punkty to też efekt braku skuteczności. Więc jeśli dalej będą pracować nad grą w obronie i skutecznością, to będzie bardzo dobrze. Zawsze może się trafić słabszy mecz i strata punktów, ale nie za często. Potem się może okazać, że tych 5 punktów straconych w meczach ze Śląskiem i Arką będzie brakować. A oby tak nie było. Na prawdę fajnie to wygląda i oby tak dalej. Niech się nie zatrzymują i dalej ciężko pracują. Wygrać z Cracovią, zgarnąć 3 punkty i szykować się na ciężką przeprawę jesienną. Oby również nie wróciły demony przeszłości, czyli oby nie wpaść w coroczny jesienny kryzys. Jeśli to się uda, to faktycznie jest szansa na coś więcej niż tylko podium.”

Autor wpisu: J5 do newsa: Punktowo powyżej normy

„Wychodzi na to, że od 2002 roku w dwunastu sezonach Lech miał ilość punktów pomiędzy 9 a 12, a w sześciu sezonach pomiędzy 4 a 6. W owym czasie Lech nie spadł z Ekstraklasy, dwa razy został mistrzem, dwa razy wicemistrzem, trzy razy zdobył trzecie miejsce. Łącznie daje to siedem medali. Teoretycznie więc Lech jest czołowym klubem tej ligi, a jak jest w rzeczywistości każdy wie. Potencjał klubu, jego budżet i stabilność, stadion zaplecze, akademia, olbrzymi potencjał kibicowski sugerują, że tych tytułów mistrza Polski powinno być o wiele więcej. Co gorsza po każdym z dwóch zdobytych złotych medali Lecha spotykał mniejszy lub większy kryzys skutkujący na koniec następnego sezonu brakiem medalu i brakiem występu w eliminacjach europejskich pucharów. Za każdym razem kryzys większy lub mniejszy trwał ( trwa) pięć lat, i tak naprawdę nie wiadomo jak ten sezon się skończy. W latach poprzedzających ostatnie mistrzostwo dwa razy pod rząd Lech zajął drugie miejsce, natomiast w latach 17/18 dwa razy brązowy medal. Optymiści mogą więc na tej pewnej powtarzalności opierać nadzieję, że rok 2020 również zakończy się zdobyciem tytułu. Jest to możliwe pod warunkiem, że zarząd już teraz mocno dofinansuje drużynę , wydatnie wzmacniając skład a zimą uzupełni ewentualne braki. Jest to raczej mało prawdopodobne, i raczej ta wysoka średnia punktów niewiele zmieni na koniec sezonu. Chyba że raptem jak w roku 2015, zdarzy się cud.”

Autor wpisu: bezpiecznik do newsa: Na chłodno: Da się oglądać

„Bardzo wyważony i spokojny artykuł w tym tygodniu. Bardzo dobrze. Takiego podejścia jakie zaprezentowała redakcja potrzeba również nam, kibicom. Co do zespołu. W jednym zdaniu można określić to słowami: Wiedzą po co są na boisku i co mają robić. Słusznie można zauważyć, że w dotychczasowych spotkaniach Lech stracił dużo bramek. Jednak pamiętajmy, że zespół diametralnie poprawił się w ofensywie, czego owocem jest drugi wynik w lidze pod kątem strzelonych goli. I dopóki bilans bramek w meczach będzie na korzyść dla Lecha, dopóty trener Żuraw będzie miał również swego rodzaju tarczę, przed ewentualnymi zarzutami co do funkcjonowania defensywy. Choć z drugiej strony pamiętajmy jak było choćby za trenera Smudy, dużo do przodu i w siatce rywali, ale i także dużo w plecy…Najważniejsze żeby piłkarze wiedzieli po co wychodzą na boisko i jakie są ich zadania. Reszta przyjdzie sama.”

Autor wpisu: kksjanek do newsa: Na chłodno: Da się oglądać

„Mecz z Cracovią będzie ważny, gdyż on zdecyduje czy pierwszą cześć sezonu będzie można uznać za udaną. Na ten moment zdobyliśmy 11 punktów na 18 możliwych. Na plus na pewno ofensywna gra, wysoka forma Tiby i Jevtica, którzy ciągną ten zespół. Na ten moment na plus można ocenić transfery, każdy z pozyskanych graczy gra w 1 składzie i są oni pewnymi punktami zespołu. Należy też pamietać, że aż 4 kolejki graliśmy na wyjezdzie. Do poprawy gra w obronie, za dużo głupich idywidualnych błędów, ale także przy większym natarciu ze strony rywala nasza obrona strasznie się gubi. Należy pamiętać, że graliśmy też ze słabymi przeciwnikami. Arka, Płock i ŁKS są na dnie tabeli, Piast był myślami przy rewanżu z Bate, Raków również nie zachwyca, więc jedynie Śląsk był takim konkretnym rywalem i z nimi przegraliśmy. Jeśli chcemy walczyć o najwyższe cele to mecz z Cracovią należy wygrać, tym bardziej u siebie, żeby znów nie rozczarować tej masy kibiców, którzy pojawią się na stadionie. Jest to mecz na ten moment bardzo ważny, wygrana powoli na pozytywne ocenienie pierwszej części sezonu, wyrobienie średniej 2 punktów na mecz, zapewni drużynie spokojne przygotowania w przerwie na kadrę do kolejnej części sezonu, w której przyjdą mecze z teoretycznie lepszymi rywalami. Może się mylę, ale wynik niedzielnego spotkania może mieć ogromny wpływ na drużynę i otoczenie.”

Autor wpisu: Grimmy do newsa: Śmietnik Kibica

„@Biniu,
Nie mówiąc o tym, że pewne wnioski wysnuwane przez Putnockiego się zwyczajnie nie bronią merytorycznie. Niby tak ten Lech stawia na młodzież kosztem tytułów, a w dwóch ostatnich latach, jesli mieć do kogoś pretensje, to raczej do starych wyjadaczy ze składu, że presji nie udźwignęli. Lech w ostatnim sezonie miał jedną z najwyższych średnich wieku pierwszego składu, o ile nie najwyższą w polskiej lidze. Jakoś się to nie koreluje ze sobą. Częsty argument używany przez zwolenników wywierania nacisku przez zarząd na trenerów, aby grali młodymi, to Kownacki na Legię zamiast Robaka w pierwszym sezonie Bjelicy. Chciałbym tylko zauważyć, że Dawid w 13 meczach poprzedzających ten z Legią strzelił 9 bramek, mając efektywność na poziomie bramki co 93 minuty. Robak w tym samym czasie ustrzelił tylko 6 bramek, z czego 3 to były karne. Poza tym, przez cały okres Bjelicy w Lechu, nie wprowadził on do składu praktycznie żadnego wychowanka, oprócz Klupsia. Gumny i Jóźwiak debiutowali jeszcze zanim pojawił się Chorwat w Poznaniu. Djuka również nie stawiał na nastolatków. Dopiero teraz Żuraw faktycznie odmłodził zespół, ale też nie czuć tego, żeby grali młodzi kosztem „starych”. Wydaje się, że gra aktualnie ten co ma lepszą formę. W sezonie 2017/18 po 32 kolejce byli na pierwszym miejscu i autostradę do mistrzostwa. Mam wiele pretensji do zarządu, ale to nie zarząd akurat wtedy koncertowo dał ciała. To zawodnicy (włącznie z sympatycznym Matusem Putnockim) z trenerem nie dowieźli tego mistrzostwa. Oczywiście można argumentować, że zarząd jest winny pośrednio, bo to on zatrudnia tak piłkarzy, jak i trenera, ale tamto mistrzostwo zostało albo koncertowo schrzanione przez partactwo, albo przegrane celowo – plotki krążą, że przed nagłą i tajemniczą chorobą odbierającą formę piłkarzom, a trenerowi robiącą wodę z mózgu, zaraz przed pierwszą kolejką rundy mistrzowskiej, rada drużyny rzekomo spotkała się z Piotrem Rutkowskim aby negocjować podwyżkę premii za mistrzostwo. Piotr Rutkowski miał ich pogonić do wszystkich diabłów, bo nie spodobało mu się próba renegocjowania ustalonych wcześniej premii. Runda mistrzowska była nadzwyczajnie partacka w wykonaniu piłkarzy. Tak bardzo, że ja – pewnie nie tylko ja – zastanawiam się jak można było to tak schrzanić.”

Obserwuj KKSLECH.com i przeglądaj nasze treści również na dwóch portalach społecznościowych. Nasz serwis nie posiada swojego profilu na Facebooku.

TWITTER
YOUTUBE

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <







6 komentarzy

  1. Bart pisze:

    Co do różnicy w przebiegniętych kilometrach, wcale nie musi to oznaczać złego przygotowania fizycznego. Imo po prostu piłkarze Lecha potrafią grać w piłkę trochę lepiej od piłkarzy Rakowa i Raków musiał więcej biegać żeby zrekompensować tę różnicę w umiejętnościach piłkarskich. Co może zrobić drużyna mająca gorszych piłkarzy? Ano zabiegać rywali. To normalne. Każdy tak robi. Przygotowanie fizyczne jest ważne, ale przykładamy do niego za dużą wagę i zbyt często przyczyn niepowodzeń szukamy w złym przygotowaniu fizycznym. Przygotowanie fizyczne to baza do gry w piłkę. Żeby jednak z tej bazy skorzystać trzeba najpierw grać w piłkę. Lech Żurawia stara się grać w piłkę i jak do tej pory wychodzi to całkiem przyzwoicie. Nie uważam swoją drogą żeby Lech miał odwieczne problemy z przygotowaniem fizycznym. Problemy z przygotowaniem fizycznym to były za Jaśka Urbana kiedy było trochę kontuzji mięśniowych albo za Rumaka kiedy były regularne plagi kontuzji. Różnicę w przebiegniętym dystansie wynikają często właśnie z tego że Lech cały czas ma piłkarsko jedną z lepszych kadr w lidze i inni chcąc cokolwiek ugrać z Lechem muszą więcej biegać.

    • Biniu pisze:

      Krótko mówiąc, piłka się nie męczy i jest szybsza od zawodnika. Wiem banał, ale potwierdza teze Barta.

    • Mario255 pisze:

      Bart zgadzam się z Tobą. Wczoraj na jednym z portali przeczytałem taki wpis, który myślę, że doskonale podsumowuje temat: „(…)Polska myśl szkoleniowa, tak rozchwytywana w całym piłkarskim świecie a zwłaszcza w Europie, stawia na biegaczy i kulturystów a piłka jest jedynie przykrym dodatkiem”. Nic dodać, nic ująć…

    • leftt pisze:

      Pytanie z serii: co było pierwsze, jajko czy kura? Jeżeli masz umiejętności to nie musisz aż tyle biegać. Z drugiej strony – jeżeli jesteś nieprzygotowany fizycznie, to niezależnie od umiejętności i tak dostaniesz w trąbę, bo zamiast myśleć o jakimś genialnym podaniu będziesz myślał o tym, żeby złapać powietrze, jak skacowany Laguna w „Piłkarskim pokerze”. Wniosek jest banalny: ani jedno ani drugie samo nie wystarczy, trzeba mieć i umiejętności i przygotowanie fizyczne.

    • Bart pisze:

      Ale problemem jest że my w Polsce przeważnie przyczyn porażek szukamy głównie w złym przygotowaniu fizycznym, zapominając że jeszcze trzeba umieć grać w piłkę. Biegać, walczyć i się przepychać? No spoko, tylko po co ta piłka? Tylko przeszkadza, od nóg się odbija jak od gałęzi, trudniej się biega z nią przy nodze. Najpierw zacznijmy od tego by piłka nie przeszkadzała, nie odbijała się od nóg jak od gałęzi, by swobodnie się biegało z piłką przy nodze. Potem myślmy o przygotowaniu fizycznym. Ja wiem że to droga trudniejsza, bo nauczyć się grać w piłkę jest trudniej niż nauczyć się dużo biegać, przepychać czy dopakować bice i klatę na siłce, ale tylko grając w piłkę możemy zacząć gonić innych. W piłce nożnej chodzi o grę w piłkę. Samym przygotowaniem fizycznym można zdziałać bardzo dużo, ale przychodzi taki moment gdy pojawia się ściana nie do przejścia. Pewnych braków w umiejętnościach nie zasypie się przygotowaniem fizycznym. Z drugiej strony, nie zawsze same umiejętności wystarczą by wygrać a niektóre mecze też trzeba „wybiegać”.

    • Bart pisze:

      Obok pytania: „czy jesteśmy wystarczająco dobrze przygotowani fizycznie” zacznijmy też zadawać pytanie „czy umiemy wystarczająco dobrze grać w piłkę”.