Z cyklu: Byli lechici cz. IV – E. Dolha
Wykorzystując różnego rodzaju przerwy na kadrę czy inne wolne lub świąteczne dni, w których obecni gracze Lecha nie rozgrywają spotkań, będziemy przybliżać Wam sylwetki byłych zawodników Kolejorza, którzy podczas swojej kariery z różnym szczęściem występowali w Poznaniu.
Już w trakcie rundy jesiennej tą serię artykułów zaczęliśmy od przedstawienia Argentyńczyka, Fernando Martina Bonjoura, potem opisaliśmy sylwetkę jego rodaka, Matiasa Ezequiel?a Favano Otermina, następnie nadszedł czas na przybliżenie dalszych losów Ibo Savaneha z Gambii, a dziś pod lupę bierzemy Rumuna, Emiliana Ioana Dolhę.
31-letni obecnie golkiper bez wątpienia do dziś jest jednym z najbardziej niespełnionych bramkarzy jacy mieli okazję grać w poznańskim Lechu. Rumun trafił do Polski przed sezonem 2006/2007, a do naszego kraju sprowadził go ówczesny szkoleniowiec „Białej Gwiazdy”, Dan Petrescu. Zanim Dolha trafił jednak do Wisły grał Rapidzie Bukareszt i tam długo był podstawowym bramkarzem, lecz w 2005 roku po kłótni z prezesem tego klubu został zesłany do rezerw.
Początki popularnego „Emy” w Polsce też nie były jednak łatwe. Rumun po przyjściu do krakowskiej Wisły był jedynie zmiennikiem, a w naszej ekstraklasie zadebiutował dopiero we wrześniu 2006 roku. Na Dolhę w późniejszym czasie bardziej zaczął stawiać za to inny trener wiślaków, a Rumun jeszcze w tym samym sezonie został uznany najlepszym bramkarzem naszej ligi. Nic więc dziwnego, że Dolhą mocno zainteresowali się wtedy włodarze Kolejorza, którzy w tamtym czasie szukali klasowego bramkarza.
Emilian Ioan Dolha na początku czerwca postanowił nie przedłużyć umowy z Wisłą i związał się trzyletnim kontraktem z Kolejorzem. Tą decyzją „Ema” mocno naraził się zresztą fanom Wisły, o których przecież wcześniej wypowiadał się w samych superlatywach. Mało tego, krakowscy działacze wkrótce potem zaczęli się jeszcze domagać pieniędzy od Lecha, bowiem uznali, że Dolha ma z nimi ważny kontrakt. Ostatecznie jednak UEFA poinformowała, że Dolha nie był w jakikolwiek związany umową z Wisłą i mógł przejść do Poznania na zasadzie wolnego transferu.
Rumuński golkiper zadebiutował zatem w Lechu w sierpniu 2007 roku, ale już po kilku meczach jego kariera zawisła nad przepaścią. W meczu 6. kolejki sezonu 2007/2008 Lech udał się na wyjazdowe spotkanie z Wisłą. W Krakowie Dolha już w pierwszej połowie meczu puścił aż cztery gole i tak się załamał, że w przerwie zmienił go Krzysztof Kotorowski. Po tym pojedynku „Ema” wcale nie bronił lepiej, a kolejną wpadkę zaliczył w meczu ostatniej kolejki z ŁKS. Wówczas w Poznaniu Dolha tak niefortunnie wybijał piłkę, że ta trafiła do graczy gości, którzy zdobyli gola na 1:0. Ostatecznie Lech przegrał tamto spotkanie 1:2, a kibice pożegnali Dolhę gwizdami.
Mimo tego Rumun twierdził, że i tak są to najlepsi fani w Polsce, choć przecież wcześniej to samo mówił o kibicach Wisły. Tymczasem pięć dni po zakończeniu sezonu ligowego dwukrotny reprezentant swojego kraju niespodziewanie rozwiązał umowę z Lechem za porozumieniem stron. Dolha wrócił zatem do ojczyzny, choć mimo nieudanego sezonu w Lechu wciąż był obiektem zainteresowania innych polskich drużyn. Ostatecznie Dolha postanowił związać się kontraktem z Dinamo Bukareszt.
Emilian znów podjął zatem kontrowersyjną decyzję, bowiem zdecydował się przejść do lokalnego rywala Rapidu, w którym przecież Dolha grał i to nawet dość długo. Fani Rapidu zareagowali zresztą na to tak samo, jak wcześniej sympatycy Wisły na przyjście Dolhy do Lecha. Tymczasem Rumun w pierwszym swoim sezonie po wyjeździe z Polski zagrał zaledwie 5 spotkań w lidze. Rok temu natomiast Dolha był już podstawowym golkiperem Dinama i w barwach tego klubu rozegrał łącznie 21 meczów. „Emie” nieźle idzie też w obecnych rozgrywkach, ponieważ jak na razie wystąpił on w 10 spotkaniach Dinama.
Emilian Ioan Dolha
Kraj: Rumunia
Data i miejsca urodzenia: 3.11.1979 w Turdzie
Wzrost i waga: 195 cm / 88 kg
Pozycja: bramkarz
Preferowana noga: prawa
Mecze w Lechu: 11 (w tym jeden w Pucharze Ekstraklasy)
Obecny klub: Dinamo Bukareszt
Linki do poprzednich części:
> Ebrahim Ibo Savaneh
> Matias Ezequiel Favano Otermin
> Fernando Martin Bonjour
Źródło: inf. własna
Autor: Arkadiusz Szymanowski
Fot: KKSLECH.com
dobry bramkarz ale słaby psychicznie bo po meczu w krakowie juz był stracony
Wpadka w Krakowie ;( Kolejny bramkarz który przegrał rywalizację z Kotorem
Dolha, Turina , teraz Burić każdy przegrał później rywalizacje z Kotorem. A pamietam jak Kotorowski słabo bronił , a teraz pewniak
Kradzione nie tuczy.
Jasmina bym nie skreślał. Poza tym Kolejorz cały czas musi szukać dobrego bramkarza.
Kotor niestety to jest mały horror.
Nikt nie wie co w danm momencie zrobi.
Kotor wygral tez przeciez rywalizacje swojego czasu z Cierzniakiem i Linką.
Mogl zostac w Lechu. Kazdemu trzeba bylo dac sznase, nie potrzebnie rozwiazali z nim ta umowe
Kotor zrobil naprawde spory postep . Kilka lat temu tak bylo ,co wyjscie do pilki ,to byl strach ,za to na linii zawsze bronil dobrze. Teraz dosc pewnie wychodzi do dosrodkowan ,niezly bramkarz. W zasadzie zero bledow w tym sezonie ,moze bramka ze Sparta w P-niu na spole z Bosym . Za to Buric w tym sezonie z 5 to konkretnych klopsow – Widzew , Gornik ,Legia…
tomek27: Zapomniałeś chyba o meczu z Juve. Tam Kotor się nie popisał
akurat w meczu w tyrnie dwa gole ida na konto arboledy ktory zaspal
Dolha to wynalazek Smudy
Szacun dla Dolhy olał Skisłe dla Lecha!
Kotorowski gra beznadziejnie na przedpolu koleś który pisze dyrdymały, że on niby jest w tym elemencie dobry ma coś z oczami. Zero błędów?. hehe Ale dowcip.
jUVENTUS – lECH 3-3. 1 i 2 Bramka katastrofa. O ile 1 bramę można na spółę z Arboledą przypisać, to już bramka numer 2 jest jego.
Juventua – Salzburg 2-0 Tutaj bramki nie puścił, bo jak można puścić skoro siedział na ławie.
Manchester City – Lech 3-1 Był na ławie.
Wniosek Kotorowski w tych meczach grał bezbłędnie. Wprawdzie na boisku bronił Burić więc i Kotor był bezbłędu.
Lech – City 3-1 To samo co wyżej
Lech – Juventus 1-1. W tym meczu przez Kotorwoskiego tylko cud ratował przed bramkami.
Salzburg – Lech. Kotor ma farta w tych pucharach. Mase błędów i nic nie wpada. Jak już coś wpadło dla Slazburga przy koszmarnym jego błędzie, to sędzia nie uznaje prawidłowej bramki. Co jak co można mieć kiepskie umiejętności i bronić na zero.Kotorowski tyllko wtedy gra bezbłędnie jak siedzi na rezerwie.
Może i Dolha Lecha nie wzmocnił, ale dzięki transferowi, na długie lata w Wiśle został Pawełko 🙂
Wydaje mi się że gdyby został w Wiśle to do dziś broniłby w Ekstraklasie.Po przejściu do Lecha mecz z skisłą pogrzebał jego karierę.Osobiście mi o szkoda bo był dobrym bramkarzem jednak słabym psychicznie.
Najlepszy bramkarz jaki był w Lechu po Waldemarze Piątku. Szkoda, że nasi „wspaniali” ultrasi zniszczyli go psychicznie na rzecz „tygrysiego skoku” Kotorowskiego, no ale jeśli chcemy mieć stan przedzawałowy przy każdym dośrodkowaniu w nasze pole karne to gratuluje!