Dawne mecze: Lech – Wisła 2:2 k.4:1

W marcu 2012 roku poznański Lech będzie miał już 90-lat. Z tej okazji już wcześniej rozpoczęliśmy na łamach serwisu dwa cykle, które przypomną kibicom Kolejorza m.in. sylwetki dawnych gwiazd klubu, ale także wiele wydarzeń związanych z Lechem czy innych rzeczy, o których każdy fan powinien pamiętać.

Nie zabraknie oczywiście wspomnień dawnych meczów Kolejorza, które w różnym stopniu utkwiły w pamięci sympatykom Lecha Poznań i które zapisały się w 90-letniej historii „niebiesko-białych”. Tym samym dziś w czwartym materiale z nowego cyklu o nazwie „Dawne mecze” przypominamy Wam pojedynek lechitów z Wisłą Kraków, który odbył się ponad siedem lat temu w Poznaniu.

Sytuacja przed meczem

Lech jako zdobywca Pucharu Polski miał przed ostatnią kolejką nie tylko zapewnioną grę w europejskich pucharach, ale także pewny byt w Ekstraklasie. Wisła natomiast, była już wtedy Mistrzem Polski i trzeba przyznać, że znajdowała się wówczas w naprawdę niezłej formie, a do tego była bardzo silna kadrowo.

Tymczasem ze względu na brak odpowiedniego terminu, krakowscy działacze zgodzili się, aby mecz o Superpuchar Polski odbył się w Poznaniu i był jednocześnie spotkaniem ligowym. Nic więc dziwnego, że bilety na pojedynek z „Białą Gwiazdą” rozeszły się jak ciepłe bułeczki i w upalny, czerwcowy wieczór zjawił się na Bułgarskiej komplet widzów.

Przebieg meczu

Lech Poznań wyszedł na spotkanie z Wisłą Kraków bardzo mocno zdeterminowany i praktycznie po dwudziestu minutach gry powinien prowadzić dwoma golami. Niestety ani Golińskiemu, który zmarnował setkę, ani też Lasockiemu często włączającemu się do ataków, nie udało wpisać się na listę strzelców.

W końcu przyszła jednak 22. minuta gry, w której Michał Goliński dośrodkował piłkę wprost na głowę Bartosza Bosackiego, a ten umieścił ją w siatce Radosława Majdana. Co ciekawe Kolejorz mógł prowadzić do przerwy wyżej, ale w jednej sytuacji piłka zatrzymała się tuż przed linią bramkową, zatem lechici wygrywali do przerwy tylko 1:0.

Tymczasem po zmianie stron do śmielszych ataków rzuciła się Wisła i w 59. minucie meczu doprowadziła do wyrównania. Piłkę miękko z lewej strony wrzucił Gorawski, natomiast Szymkowiak głową dopełnił formalności. W spotkaniu przed siedmioma laty było widać też, że Żurawski zamiast strzelać na bramkę swojego byłego klubu, wolał podawać, by ktoś inny próbował pokonać Piątka.

Tym samym w 76. minucie popularny „Żuraw” wypuścił prostopadłym podaniem Tomasza Frankowskiego, a ten sprytnym uderzeniem po ziemi wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Minęło jednak pięć minut i znów mieliśmy remis. Michał Goliński będąc po prawej stronie boiska wykonywał rzut wolny i celował w lewe okienko bramki Majdana. Golkiper Wisły interweniował jednak tak nieszczęśliwie, że sparował piłkę na drugi słupek i był remis.

Oba zespoły w ostatniej kolejce dopisały więc do ligowej tabeli po punkcie, ale o tym, kto zdobędzie Superpuchar musiały zadecydować rzuty karne. Te bezbłędnie wykonywali lechici, natomiast dwa strzały wiślaków obronił niezawodny Waldemar Piątek.

Chwilowa ulewa

W trakcie meczu od boisk treningowych przyszła wielka czarna chmura, z której spadły litry deszczu. Każdy, kto pojawił się na tym meczu był przemoczony do suchej nitki. Warto jednak zaznaczyć, że ulewa nad stadionem trwała na szczęście tylko kilka minut, lecz zapewne niejeden kibic pamięta ją do dziś.

Debiut KG

Na meczu z Wisłą przy utworze Benne’go Benassi – Satisfaction zadebiutowały dziewczyny z Kolejorz Girls. Dla kibiców Lecha Poznań była więc to nowość.

Chcieli się popisać?

Już przed meczem jeżdżąc po mieście starymi Ikarusami, fani Wisły Kraków wspierani przez kibiców Śląska Wrocław i Lechii Gdańsk byli agresywni. Po wejściu na sektor sympatycy rywala rzucili się od razu na płot i chcieli wskoczyć na sektor vipów znajdujący się tuż obok. Co ciekawe niektórym kibicom nawet udało się przedrzeć, ale po wejściu policji sytuacja nieco się uspokoiła.

Mamy puchar!

Po zdobyciu Pucharu Polski, Lech Poznań niedługo potem sięgnął po Superpuchar kraju i to na dodatek na własnym stadionie!. Jakieś zorganizowanej fety w mieście z tego powodu nie było, ale po zakończeniu spotkania wielu fanów Kolejorza zachęcało, aby przyjść na Stary Rynek i wspólnie świętować wielki sukces Lecha Poznań!

26. kolejka Ekstraklasy 2003/2004 oraz Superpuchar Polski 2004 – 11.06.2004r. godz. 19:00
Lech Poznań – Wisła Kraków 2:2 (1:0) k.4:1
Bramki: 22.Bosacki 81.Goliński – 59.Szymkowiak 76.Frankowski
Karne: Piskuła, Bosacki, Goliński, Madej – Głowacki (Piątek obronił), Żurawski, Kłos (Piątek obronił)
Sędzia: Grzegorz Gilewski (Radom)
Widzów: 26000
Lech: Piątek – Kaczorowski, Bosacki, Wójcik, Lasocki – Madej, Scherfchen (90.Piskuła), Świerczewski, Goliński – Reiss, Stachowiak (55.Grzelak, 68.Telichowski)
Wisła: Majdan – Baszczyński, Kłos, Głowacki, Stolarczyk – Gorawski, Szymkowiak, Cantoro, P.Brożek (36.Kukiełka) – Żurawski, Frankowski.

Źródło: inf. własna
Autor: Arkadiusz Szymanowski
Fot: KKSLECH.com

7 komentarzy

  1. daffi pisze:

    to byly cudowne chwile bo wtedy tak naprawde zaczal odradzac sie Lech po tych problemach finansowych i broneniu sie przed spotkaniem.

  2. Emiliano1991 pisze:

    Wisla byla silna, ale my tez mielismy silna pake jak na nasze mozliwosci finansowe. Byly tez wyniki. wtedy wlasciwie wszystko bylo procz pieniedzy w kasie klubu

  3. cez pisze:

    i biletyt tez byly tanie… bodajze 25 albo 30 zl o ile pamietam

  4. kolechjorz pisze:

    zapomnieliście redakcjo o tym, że rudnev też grał w reprze z Grecją

    Edycja, godz. 15:51 – Jest o tym na Blipie razem z Murawskim.

  5. mark pisze:

    O czym my mówimy? Na mecz pucharowy z Grasshopperss w 2008 bilety były … po jedyne 30 zł na prostą. A teraz – sami bogacze, cholera…

  6. WoodooOoo pisze:

    Meczyk byl zaje*bisty jeden z lepszych za czasow czescia, szybka ofensywna gra, emocje i puchar JEST NASZ!

  7. Xchalibór pisze:

    jakiego czescia? chyba czesia michniewicza