Analiza pucharowego meczu z Wisłą

We wtorkowym, pucharowym meczu Lecha Poznań z Wisłą Kraków (0:1) Kolejorz znów zagrał ambitnie, walecznie i nie załamywał się nawet po straceniu gola. Nie wszyscy kibice to jednak zauważyli, a szkoda, bo wczoraj znów było widać poprawę w grze lechitów.

> Party Poker < Dzień po spotkaniu Kolejorza z drużyną Michała Probierza nadszedł czas na tradycyjną, pomeczową analizę gry Lecha Poznań w konfrontacji z Wisłą Kraków. Obrona

W porównaniu do poprzedniego meczu z Wisłą, tym razem od początku zagrał Manuel Arboleda, który zastąpił na środku kontuzjowanego Huberta Wołąkiewicza. Tym samym Kolejorz wystąpił wczoraj z trzema lewonożnymi obrońcami, lecz każdy z nich do pewnego momentu radził sobie całkiem nieźle. Boczni defensorzy znów często włączali się do akcji ofensywnych, choć tylko Luis Henriquez decydował się na dośrodkowania. Ponadto dwaj stoperzy często podchodzili do środkowej linii boiska, a zwłaszcza w pierwszej odsłonie nie bali się przeprowadzać nawet indywidualnych rajdów.

Niestety nie zabrakło kiksów. W pierwszej połowie po jednym popełnili Manuel Arboleda i Marcin Kamiński, a szczególnie po błędzie tego drugiego Lech mógł stracić bramkę, ale Kolejorza po lekkim strzale Bitona uratował Krzysztof Kotorowski. Golkiper „niebiesko-białych” sam zresztą stwarzał później zagrożenie swoimi interwencjami, których nie przewidywali pozostali defensorzy często gubiący krycie po stałych fragmentach gry wykonywanych przez Wisłę.

Pomoc

Fizycznie bardzo dobrze wytrzymała zawody i motorycznie także niczym nie odstawała. Pomoc próbowała wymieniać jak najwięcej celnych podań i zdecydowanie postawiła na jakość, a nie na ilość. Drugi raz z rzędu w rolę reżysera gry wcielił się Semir Stilić, lecz Bośniaka dobrze kryli zawodnicy krakowskiej Wisły, a szczególnie defensywny pomocnik, Cezary Wilk. Na uwagę zasługuje również gra Lecha w pierwszej połowie praktycznie tylko lewym skrzydłem.

Prawa flanka została bowiem użyta w akcjach Kolejorza w pierwszej połowie tylko trzy razy i praktycznie nie stworzyła większego zagrożenia. Nieco lepiej było za to ze skrzydłami po przerwie, lecz dośrodkowań wciąż za mało. Na dodatek środkowi pomocnicy mieli z upływem meczu spore problemy ze sforsowaniem obrony Wisły i jakimkolwiek podaniem do jedynego napastnika, Artjomsa Rudnevsa.

Atak

Tym razem tworzył go tylko jeden napastnik i to przez cały mecz. Artjoms Rudnevs nie dawał jednak rady wygrać pojedynków z Osmanem Chavezem i Gordanem Bunozą, którzy nie odstępowali Łotysza na krok. Efekt tego był prosty. Napastnik Lecha słabnął coraz mocniej w drugiej połowie, a co za tym idzie, zmniejszała się ofensywna siła Kolejorza.

Ogólne wrażenie

Lech Poznań w pierwszej połowie rozegrał bardzo dobre zawody, choć stoperzy Wisły byli niezwykle czujni. Niestety lechitom po raz kolejny nie udało się wykorzystać stworzonych sytuacji, co jest już prawdziwą bolączką Kolejorza. W oczy rzucało się jednak niezłe kondycyjne przygotowanie lechitów, którzy mieli siły walczyć i biegać, a czego nie pokazali choćby w starciu z GKS-em czy z Ruchem.

Patrząc jednak na grę lechitów trzeba przyznać, iż po przerwie momentami była ona dużo słabsza aniżeli po 10. minucie meczu. Poznaniacy mieli kilka przestojów, choć tym razem nawet stracony gol nie ich załamał, a poznaniacy nadal dążyli do wyrównania. Tym samym w grze Kolejorza znów były pozytywy, ale nie było tak długo oczekiwanych goli.

Składy

1-4-2-3-1

Kotorowski – Wojtkowiak, Kamiński, Arboleda, Henriquez – Murawski, Injać – Możdżeń (46.Tonev, 72.Ślusarski), Stilić, Krivets (78.Ubiparip) – Rudnevs.

1-4-2-3-1

Pareiko – Jaliens, Chavez, Bunoza, Diaz – Wilk, Nunez – Kirm, Jirsak (46.Garguła), Iliev (79.Paljić) – Biton (88.Czekaj).

> Analizy, statystyki i oceny spotkań Lecha Poznań

Źródło: inf. własna
Fot: KKSLECH.com

4 komentarze

  1. Versoo pisze:

    Lech nie strzelil gola, bo:
    1) strzelal tylko Rudnevs na poczatku
    2) W drugiej tylko Tonev
    3) Za duzo kiwek, za malo podan

  2. 4o pisze:

    Ciekawe jaki skład wyjdzie na mecz z Jagą. Może da szanse Ślusarzowi na więcej gry (choć nie jestem za)…
    Pewnie rewolucji w składzie nie będzie, ale musi pauzowac Manu i Możdżu. Więc pewnie zagra Wołąkiewicz jako przetarcie przed PP. Za Mateusza będzie grał Vojo, a na drugim skrzydle Krivets. Chciałbym zobaczyć w Kikuta, ale Wojtkowiak nie zagrał specjalnie źle z Wisłą. Rumak nie narzeka na brak ofensywnych zawodników, więc może Kiki wejdzie na skrzydłowego chociaż na chwile, bo wolny nie jest.
    W tym meczu na ławce bedzię tylko 1-2 jako takich zawodników.

  3. wielkikks pisze:

    Wydaje mi się że Rumak mógł zdecydować się przynajmniej od drugiej połowy, a może od początku na dwóch napastników i grę „na aferą” przy takiej murawie.

    Najskuteczniejsze na takim boisku była wysoka piłka na wysokość linii pola karnego i agresywne nabieganie licząc na błąd skiślaków o co na takim boisku nie było trudno albo licząc na zbicie piłki przez kogoś od nas czy to w pole karne na drugiego napastnika czy też wbiegających. Ewentualnie wrzuta na aferę z bocznych stref. Wydaje się że to była najprostsza i najskuteczniejsza metoda w tych warunkach.

  4. kks janek pisze:

    4 urazy w meczu ze skisłą Muraś, Żaba, Vojo i Tonev…po prostu pięknie, najbardziej poważna wydaję się kontuzja Toneva, a szkoda, myślę, że gdyby nie kontuzja to jeszcze w tym meczu wtorkowym coś zrobił, przez taki krótki czas na boisku prawie gola strzelił, i przeprowadził 3 rajdy!