Reklama

Analiza meczu z Legią + statystyki

W niedzielnym meczu z Legią, piłkarze poznańskiego Lecha zagrali znacznie lepiej niż w wygranym wiosną spotkaniu w Warszawie, jednak w futbolu styl jest nieważny. Liczy się to, co wpadnie do siatki.


Dwa dni po spotkaniu Kolejorza z drużyną Jana Urbana nadszedł czas na tradycyjną, pomeczową analizę gry Lecha Poznań w konfrontacji z Legią Warszawa.

Obrona

Już przed meczem obrona Kolejorza doznała poważnego osłabienia, gdyż kontuzji doznał przewidywany do gry w pierwszym składzie, Manuel Arboleda. Kolumbijczyka zastąpił więc Marcin Kamiński, który od początku bardzo słabo uzupełniał się z Hubertem Wołąkiewiczem. Obaj mieli problem z kryciem, ustawianiem się, z pułapkami ofsajdowymi, a prócz tego słabe zawody w defensywie rozegrał też Kebba Ceesay. Efekt był zatem jasny i bolesny. Trzy celne strzały i trzy gole dla Legii, która wbiła je tylko dzięki niefrasobliwości defensywy. Ta zagrała w pierwszych 30 minutach dramatycznie pierwszy raz od wielu, wielu spotkań i od razu poniosła tego bolesne konsekwencje. Co ciekawe w końcówce spotkania Lech przeszedł na system z trzema defensorami, jednak trudno odpowiedzieć czy to ustawienie się sprawdziło, bowiem wtedy legioniści nie atakowali już bramki Kolejorza.

Pomoc

Pierwszy raz w wyjściowym składzie Lecha pojawił się Karol Linetty i pełnił rolę ofensywnego pomocnika. Po jego bokach zagrali Łukasz Trałka i Rafał Murawski, którzy mieli mniej zadań ofensywnych, lecz od początku spotkania byli z przodu bardzo aktywni. To też mogło mieć wpływ na stracone gole, ponieważ zbyt odważna gra środkowych pomocników ułatwiła gościom kontry. Natomiast w niedzielę Lech zagrał bez typowych skrzydłowych przywiązanych do swoich pozycji. Gergo Lovrencsics nie raz schodził na środek, a swoją najlepszą okazję miał właśnie po uderzeniu z prawej strony, choć pierwotnie powinien grać na lewej flance. Także Vojo Ubiparip nie trzymał się skrzydła, bo często wchodził w pole karne pełniąc rolę „9”.

Atak

Najbardziej wysuniętym napastnikiem w boju z Legią był Bartosz Ślusarski, któremu nie raz dogrywał z prawej flanki Kebba Ceesay. Tylu sytuacji co w niedzielę snajper Kolejorza jeszcze w tym sezonie nie miał, a piłka dochodziła do niego niemal w każdej sytuacji podbramkowej. Łatwość stwarzania przez Lecha Poznań sytuacji była spora i na dodatek dość niespodziewana. Fatalna skuteczność przede wszystkim „Ślusarza” sprawiła jednak, że Kolejorz w pierwszej połowie nie strzelił żadnej bramki, choć powinien zdobyć trzy.

Ogólne wrażenie

Mimo porażki ogólne wrażenie jest niezłe, ale w ofensywie. Lech Poznań od początku rzucił się do ataku zapominając o obronie i szybko dostał dwa dzwonki. Dwa gole nie uspokoiły jednak poznaniaków, bowiem ci nadal napierali na bramkę i po niewykorzystanych sytuacjach dostali trzeci gong po trzeciej kontrze. W pierwszej połowie Legia miała trzy strzały i strzeliła trzy gole. W całym meczu warszawianie oddali łącznie cztery celne strzały podczas gdy Lech pięć mając ich w sumie 21, ale aż 16 niecelnych.

Ogółem Lech Poznań wygrał w niedzielę we wszystkich statystykach oprócz tych bramkowych. Kolejorz miał w nich przewagę nawet wtedy kiedy tracił kolejne gole, a przedwczorajszy mecz po raz kolejny pokazał, że piłka nożna to nie łyżwy i tutaj styl się nie liczy. Przyczyny porażki „niebiesko-białych” są trzy. Fatalne błędy obrońców, zabójcze kontry Legii i nieskuteczność z przodu. To sprawiło, że Wielkopolanie nie zdobyli u siebie choćby punktu, choć w ofensywie zagrali znacznie lepiej niż choćby z GKS-em, Wisłą czy Widzewem.

Składy

1-4-3-3 przechodzące w 1-3-4-3

Burić – Ceesay, Wołąkiewicz, Kamiński (74.Możdżeń), Henriquez – Murawski, Linetty, Trałka (62.Djurdjević) – Ubiparip, Ślusarski, Lovrencsics (46.Tonev).

1-4-2-3-1

Kuciak – Rzeźniczak, Jędrzejczyk, Żewłakow, Wawrzyniak – Gol (90.Łukasik), Furman – Kosecki (63.Kucharczyk), Radović, Żyro (78.Salinas) – Ljuboja.

Statystyki meczu Lech Poznań – Legia Warszawa:

Bramki: 1 – 3
Strzały: 21 – 11
Strzały celne: 5 – 4
Strzały niecelne: 16 – 7
Faule: 15 – 19
Żółte kartki: 3 – 2
Czerwone kartki: 0 – 0
Rzuty rożne: 7 – 1
Zmiany: 3 – 3
Spalone: 6 – 4
Posiadanie piłki: 64% – 36%
Liczba zawodników w kadrze meczowej: 18 – 18

> Analizy, statystyki i oceny spotkań Lecha Poznań

Źródło: inf. własna
Fot: KKSLECH.com

>> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <<


13 komentarzy

  1. 07 pisze:

    Cóż – statystyki mamy lepsze, ale 0 punktów i mecz rundy i to w Poznaniu wygrała ”przyjaciółka”. Lech zamiast w Poznaniu rządzić to jest gościnny jak nigdy. Jak długo jeszcze?

  2. kksjanek pisze:

    Legii wszystko wpadało 4 celne strzały 3 gole, ale pamiętam nasz mecz z Łks-em gdzie oddaliśmy 4 celne strzały a wygraliśmy 5-0 😀 Trzeba mieć trochę szczęścia i za mało celnych strzałów.

  3. Dymas89 pisze:

    Taktyka na Lecha jest prosta wysoki pressing i strzelenie pierwszej bramki.Zacytuje tutaj Andrzeja Twarowskiego który tak kiedyś powiedział o ległej cytuje:”Strzelenie jako pierwsi bramki dla Legii to tak jak przegryzienie trucizny z cyjankiem potasu-śmierć na miejscu” teraz ten cytat idealnie pasuje do Lecha Poznań…

  4. lewcio pisze:

    budujace jest to,z e nawet bez ofensywnego pomocnika potrafimy tworzyc sytuacje. chyba jeszcze nikt w tym sezonie tak bardzo nie zepchnal legii do defensywy jak my

  5. wielkikks pisze:

    „Przyczyny porażki „niebiesko-białych” są trzy. Fatalne błędy obrońców, zabójcze kontry Legii i nieskuteczność z przodu.” a ja dodam od siebie ewidentne błędy taktyczne !!!

    – Po pierwsze zgodnie z tym co Rumak powiedział emocję wzięły górę i to nas zgubiło. W tych trzech akcjach sytuacjach to aż się prosiło aby rzucić piłkę na szybkiego Koseckiego czy Radovicia skoro linia obronu ustawiona była na 40 metrze. I TAK PADŁY TRZY BRAMKI !!! TO BYŁY ZAPROSZENIA !!! Takiej gry mianem zrównoważonej z zachowaną równych proporcji między atakiem a obroną na pewno nazwać nie można.

    – Po drugie. Postawa szczególnie Kamińskiego ale również Wołąkiewicza pozostawiała wiele do życzenia. Przy pierwszej bramce jest ewidentny błąd Kamińskiego nawet nie ma o czym dyskutować. Piłka kierowana w jego strefę. Po prostu karygodne. Stacona bramka obciąża przede wszystkim jego konto. Luis też nie powinien w taki sposób się zachować.

    – Druga bramka popis Wołąkiewicza i tym razem to on może sobie zapisać bramkę. Ale Kamiński zachował się również fatalnie zwolnił w ostatniej fazie akcji, a wbiegajać w pole widział Murawskiego który startował w tej gonitwie kilka metrów za Wawrzyniakiem i trudno żeby go wyprzedził a mimo to nie zaryzykował zejścia do Warzyniaka mimo że mógł to zrobić bo wbiegał w pole karne wcześniej od niego.

    -Trzecia bramka. Żeby w takiej sytuacji próbować na spalonego to ŚMIECH NA SALI. A nawet jak już to z założeniem że trzeba go będzie zaraz gonić. Jak ktoś ma ochotę to niech się przyjrzy jak zachował się Kamiński sekundę po tym jak go nie złapali na spalonego i powiniene wracać pod własną bramkę. Parodia !!! Zamiast być przygotowanym na szybki powrót w razie nieudanej pułapki ten się jeszcze rozgląda wykazuje niezdecydowanie.

    I za najbardziej adekwatne uważam słowa Węgrzyna po meczu z którymi się w pełni zgadzam – „Natomiast druga i trzecia bramka to błędy obrony gospodarzy. Rafał Murawski przy drugiej bramce gonił Wawrzyniaka, ale nikt ze środkowych obrońców – przede wszystkim myślę tu o Marcinie Kamińskim – nie zszedł do niego, by zaasekurować tą sytuację. Trzeci gol był podobny. Ponownie zawiódł brak asekuracji ze strony środkowego obrońcy poznaniaków” z tą jednak dla mnie róźnicą że pierwsza bramka też „należy” również do Kamińskiego czego Węgrzyn już tak jasno nie przedstawia mówiąc o zaskoczeniu 🙂

    – Dlatego z tym stwierdzeniem redkacji, że Kebba miał spory udział przy straconych bramkach uważam całkowicie za nietrafione. Nawet w tej ostatniej akcji powinna być asekuracja i przez Wołakiewicza i przez Kamińskiego.Kamiński schodzi do wbiegającego stopując akcję, a Wołakiewicz wraca w pole karne.

    Natomiast to jest clue moim zdaniem i to trzeba sobie wziąć do serca „A przedwczorajszy mecz po raz kolejny pokazał, że piłka nożna to nie łyżwy i tutaj styl się nie liczy” i dodam od siebie że widać co buduję tak naprawdę zainteresowanie. NIE STYL TYLKO PRZEDE WSZYSTKIM WYNIKI !!! I niech to sobie Rutkowscy wezmą do serca. Po pierwsze wynik a potem rozliczanie z pięknego grania.

  6. kibol pisze:

    Moja analiza gry Toneva, gdy gra na skrzydle jest naprawde grozni, schodzac do srodka traci swoje walory brak gry kombinacyjnej tylko momentami bezsensowne strzaly, jego gra tylko szeroka przy skrzydle

  7. Alcatraz pisze:

    Legia zagrała tak jak Jagiellonia, tak aby wygrać. Trudno doszukiwać się ze statystyk czegokolwiek bo 80 minut gry było zdeterminowane wynikiem.
    Legia mogła spokojnie się bronic i kontrować.

  8. Dymas89 pisze:

    Odnośnie Kebby pełna zgoda z wielkikks.Fakt że bramki poszły jego stroną niczego nie oddaje ponieważ on brał udział w akcjach ofensywnych i wtedy pozostali obrońcy powinni się przesunąć bardziej w prawą stronę i asekurować tak mówi podręcznik lecz w tych wypadkach nie miało to miejsca co jest karygodne.

  9. Kosi pisze:

    Od kiedy prawy obronca nie ma zadan defensywnych? nowa teorie niektorzy tworza

  10. wielkikks pisze:

    Oglądałeś momenty w których straciliśmy bramki ? Tak z ciekawości. Radzę jeszcze raz obejrzeć. co mają jakieś ogólniki o zadaniach defensywnych prawego obrońcy do akcji bramkowych w których straciliśmy brakę. Wyjaśnij nam bo jestem bardzo ciekawy.

  11. wielkikks pisze:

    Napisz gdzie dostrzegasz błędy Kebby przy tych bramkach z krótkim objaśnieniem.

  12. Mouze pisze:

    W momencie kiedy prawy obrońca udziela się w ataku to albo tak jak napisał Dymas89 cala obrona przesuwa się w prawa stronę albo jeden z defensywnych pomocników wbiega w miejsce prawego obrońcy i przez moment pełni te funkcje.Tego zabrakło,a widać Urban uczulał Legionistów żeby grac strona Ceesay’a.Tak w ogóle to coś mi się wydaje ze ze swoim strzałem,przebojowością,szybkością i dośrodkowaniem byłby topowym prawym pomocnikiem w naszej lidze.Wiadomo ze teraz nie ma czasu na eksperymenty ale w okresie przygotowawczym można by sprawdzić rozwiazanie z Ceesay’em w pomocy i Kędziorą w obronie.

  13. opluty człowiek w stroju retro pisze:

    to prawda, ale pewnie gdyby Legia nie strzeliła szybko bramek i nie miała spokojnego wyniku to by statystyki wyglądałyby inaczej