Analiza meczu z Legią + statystyki

pilkaW sobotnim meczu z Legią Warszawa, piłkarze Lecha Poznań przegrali, lecz były momenty w których na boisku byli lepsi i zgodnie z tym co mówią piłkarze – remis byłby sprawiedliwym wynikiem.


Dzień po spotkaniu Kolejorza z drużyną Jana Urbana nadszedł czas na tradycyjną, pomeczową analizę gry Lecha Poznań w konfrontacji z Legią Warszawa.

Obrona

Obrona Lecha wyszła na to spotkanie w możliwie najsilniejszym i optymalnym na tę chwilę ustawieniu. W pierwszych minutach spotkania Legia dość mocno napierała na defensywę Kolejorza, ale znacznie większe zagrożenie stwarzała po akcjach skrzydłami. Tym samym po akcji lewą stroną żółtą kartkę otrzymał Kebba Ceesay i w 35. minucie opuścił plac gry. Gambijczyk był dość mocno naładowany i czerwona kartka wisiała w powietrzu. Nie z tego powodu 26-latek zszedł jednak z murawy a ze względu na mikro-uraz, którego doznał. Zastąpił go wtedy Tomasz Kędziora mający swój udział przy stracie gola, gdy nie przeciął prostopadłej piłki do Jakuba Koseckiego od Ivicy Vrdoljaka. Wczoraj defensorzy Lecha pokazali dwa oblicza. Na bokach niespecjalnie radzili sobie ze skrzydłowymi Legii, ale w środku wyłączyli zarówno Marka Saganowskiego jak i Vladimera Dwaliszwili. „Sagan” przez cały mecz był kompletnie niewidoczny co jest zasługą przede wszystkim Marcina Kamińskiego, który często krył także Gruzina. Ten z akcji niewiele mógł zrobić, jednak znacznie groźniejszy był po stałych fragmentach gry. Te w ogóle sprawiały lechitom wiele problemów, choć po przerwie. Mimo wszystko dość ciekawie wyglądała gra stoperów, którzy nie dali pograć napastnikom Legii. Gospodarze wiele akcji kreowali po fatalnych błędach i podaniach Huberta Wołąkiewicza. 28-latek totalnie się wczoraj spalił i prokurował wiele niebezpiecznych akcji. Zszedł z boiska w 78. minucie.

Pomoc

Ustawienie drugiej linii na sobotni mecz było jak najbardziej optymalne i możliwie na tę chwilę najsilniejsze. Niestety w Lechu zabrakło po prostu drugiego skrzydłowego. Kolejorz miał jasną taktykę, aby w pierwszej połowie nie stracić gola i atakować z kontry. Nie da się jednak skutecznie kontrować rywala mając tylko jednego szybkiego skrzydłowego oraz po drugiej stronie wolnego bocznego pomocnika, który w dodatku nie potrafi grać lewą nogą. Z powodu kontuzji nie mógł wystąpić Aleksandar Tonev i wczoraj nie miał po prostu godnego zmiennika. Na dodatek przez pierwsze 29 minut meczu środkowi pomocnicy byli zbyt cofnięci. Popełniali błędy w przyjmowaniu podań i nie potrafili rozegrać piłki. Wszystko zmieniło się w 30 minucie i do 55 minuty to Lech przeważał na murawie. Potem znów do głosu doszła Legia, zaś poznaniacy ponownie zaskoczyli między 60 a 65 minutą. Następnie druga linia Kolejorza znów siadła przez co przewagę miała Legia. Mimo wszystko pomoc Lecha miała najlepszy okres na boisku między 45 a 55 minutą. Wtedy lechici grali tak jak choćby ostatnio na Bułgarskiej z Widzewem. Jedynie czego wówczas zabrakło to gry skrzydłami. Zbyt rzadko eksploatowany był szczególnie Gergo Lovrencsics.

Atak

Dopóki na murawie przebywał Bartosz Ślusarski, czyli do 25. minuty Lech rzadko atakował, zaś wtedy wydarzenia na murawie kontrolowała Legia. Gdy na boisku pojawił się Łukasz Teodorczyk ofensywa Lecha ruszyła do przodu, a sam „Teo” w pierwszej połowie oddał jeden celny strzał na bramką Dusana Kuciaka. 22-latek do sytuacji podbramkowych dochodził także w drugiej połowie, ale znów zabrakło mu „kropki nad i”. Piłka szuka Łukasza Teodorczyka w polu karnym, jednak co z tego skoro reprezentant Polski nie umie tego wykorzystać.

Ogólne wrażenie

Taktyka Lecha na to spotkanie była odpowiednia, ale poszczególni zawodnicy nie potrafili jej zrealizować. Hubert Wołąkiewicz popełnił masę prostych błędów po których legioniści mieli groźne sytuacje. Zbyt często rywal grał skrzydłami i lechici nie mogli specjalnie tego powstrzymać. To samo dotyczy też rzutów rożnych i wolnych, które w wykonaniu Legii w drugich 45 minutach były bardzo groźne. W sobotę Lech był lepszy na murawie od 30 do 55 minuty, od 60 do 65 minuty oraz miał mały przebłysk od 78 do 85 minuty. Wtedy Lech przeważał na boisku grając atakiem pozycyjnym. W innym okresach meczu albo był zbyt mocno cofnięty albo tylko kontrował rywala. W pierwszej połowie Lech miał tylko 36 procent posiadania piłki przy 64 procentach Legii. Natomiast w drugiej odsłonie lepszy w posiadaniu piłki był Lech i zakończył sobotni mecz z 44 procentami. Co ciekawe w statystykach Kolejorz przegrał nieznacznie i to przez celny strzał Ivicy Vrdoljaka z karnego. Lech pod względem statystyk był trzykrotnie lepszy aniżeli rok temu w Warszawie, kiedy wygrał 1:0. Wtedy wynik był znacznie lepszy niż wczoraj, ale w 2012 roku poznaniacy byli gorsi w statystykach od Legii i to o sporo podczas gdy w sobotę tylko minimalnie. Wczoraj Lechowi zabrakło jednak nie tylko jakości w ofensywie i lewego pomocnika, ale szybkości z przodu. Było jej zdecydowanie za mało i Lech musi latem przede wszystkim poszukać dynamicznego oraz uniwersalnego pomocnika. Sobotni mecz udowodnił, że kadra musi być jak najszybciej poszerzona o dynamicznych graczy ofensywnych. Taktyka Mariusza Rumaka była odpowiednia, ale jeśli zawodnicy nie potrafią należycie wykonać poszczególnych zadań to o korzystny wynik jest bardzo trudno.

Składy

1-4-2-3-1

Kuciak – Bereszyński, Jędrzejczyk, Astiz, Wawrzyniak – Vrdoljak (87.Gol), Łukasik (62.Furman) – Kucharczyk (79.Radović), Dwaliszwili, Kosecki – Saganowski.

1-4-2-3-1

Kotorowski – Ceesay (35.Kędziora), Wołąkiewicz (78.Linetty), Kamiński, Henriquez – Trałka, Murawski – Lovrencsics, Hamalainen, Możdżeń – Ślusarski (25.Teodorczyk).

Statystyki meczu Legia Warszawa – Lech Poznań:

Bramki: 1 – 0
Strzały: 11 – 10
Strzały celne: 5 – 4
Strzały niecelne: 6 – 6
Faule: 17 – 14
Żółte kartki: 3 – 3
Czerwone kartki: 0 – 1
Rzuty rożne: 6 – 5
Zmiany: 3 – 3
Spalone: 1 – 2
Posiadanie piłki: 56% – 44%
Liczba zawodników w kadrze meczowej: 18 – 18

> Analizy, statystyki i oceny spotkań Lecha Poznań

Źródło: inf. własna
Fot: KKSLECH.com

>> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <<


11 komentarzy

  1. Maurycy pisze:

    Na mistrza przyjdzie czas

  2. Alcatraz pisze:

    W 100% zgadzam się z artykułem oraz Tomaszem Kędziorą z pomeczowej wypowiedzi.
    Jak wczoraj oglądałem pomeczową analizę w Lidze+ to odniosłem wrażenie,że mieliśmy dużo okazji na zdobycie gola, ale gracze podejmowali złe wybory.

    Trzeba docenić to co zrobił sztab szkoleniowy z tym materiałem ludzkim.
    Tej drużynie potrzeba 4 solidnych ogniw aby całkowicie zdominować ligę.

  3. milk pisze:

    Ten jeden celny strzał wiecej Legi i to własnie z karnego ,nastepny sezon bedzie jeszcze bardziej emocjunujacy dlatego że piłkarze sa juz ze sobą troche zgrani niewiadomo jaka przyszłośc czeka Toneva ale on i Gergo są potrzebni na skrzydłach

  4. Jeżycki pisze:

    Problem była wymiana kilku celnych podań…wiec o czym piszemy? Jakiej taktyce czy stylu.O ławce rezerwowych lepiej nie wspominajac.Wypada jeden graczy ofens. i są poty ze sraką bo nie ma kto grać i jak grać…Na naszą lige to starcza.I trzeba jasno sobie to uświadomić przyjdzie granie w Europie z druzynami podobnymi do Ległej to tak to będzie się kończyc…ale tak to jest,jak sie mnimalizmem ślizga na kazdym kroku.Trzeba konkretnych wzmocnien a nie Drewniaki i Możdzenie itp.

  5. Dymas89 pisze:

    Do tej pory mam przed oczami 2 okazje Lecha.
    Pierwsza jak legia straciła piłkę i ruszył do niej Możdżen w ostatniej chwili piłkę wybił mu obrońca przed wyjściem 1 na 1.Pierwsza myśl była taka: Szkoda że nie ma Toneva albo kogoś odrobinę szybszego bo sytuacja sam na sam albo czerwona kartka dla obrońcy za faul byłby murowana.
    Druga okazja to rajd Murawskiego i strzał zamiast podanie na drugą stronę do pustaka dla Możdżenia.Akurat Muraśa w tej sytuacji nie winie bo Możdżen ze swoją szybkością za póżno się pokazał że można mu dograć a Rafał chwilę wcześniej spoglądał czy można komuś zagrać.
    Pierwszy gol dla nas i mecz zupełnie inaczej wygląda szkoda…

  6. babol pisze:

    Dojdzie w końcu do niektórych, że remis nie byłby sprawiedliwy, ponieważ Legia grała co najmniej 1 klase wyżej niż nasz Kolejorz. Może i nie mieli stosunkowo dużo sytuacji to jednak zagrali piłkarsko znacznie lepiej i dlatego wygrali zasłużenie. Lech miał ogromne problemy z wyprowadzeniem piłki więc o czym my tu mówimy.

  7. tomasz1973 pisze:

    Dymas 89—po tej pierwszej sytuacji ,powiedziałem do syna dokładnie to samo ,co mówisz.
    A jeżeli jesteśmy przy analizach,to powtórzę jeszcze raz to co już napisałem ,pod głównym niusem—Rumak ,w momencie kiedy zmieniał Wołąkiewicza ,popełnił błąd.Nie można na obronę przeciwko tak grającemu Koseckiemu ,wystawić bodajże najwolniejszego zawodnika,jakim był Możdżeń.W momencie tej zmiany powiedziałem młodemu ,że to sie źle skończy,no i …Rumak zagrał o całą pulę i ok,ale naturalne byłoby cofnąć defensywnego pomocnika -Trałki-na stopera i pozostawienie na prawej stronie Kędziorę.

  8. Franky pisze:

    Mnie zastanawia mala ilosc fauli. Z Widzewem bylo ich ponad 20 i wygalismy. Uwazam, ze zdecydowanie za malo walczylismy w srodku o pilke. Za malo

  9. Stowoda pisze:

    Kiedy odejdzie Djuka i pewnie Reiss zwolnią się DWA miejsca w kadrze. Za Djukę powinien wrócić z wypożyczenia Drygas, który może grać np też na środku obrony. Przypominam- Drygas w Zawiszy strzelił już 7 BRAMEK! I to grając jako defensywny pomocnik!

  10. the_staff pisze:

    Mecz sezonu przegrany, ale sezon jeszcze się nie skończył! Wiara umiera na końcu. Wracając do meczu to było kilka faz, lepszych i gorszych ale jeżeli w pierwszych 15 min posiadanie piłki było 73-37 % a na koniec meczu 56-44% tzn. że też w pewnej fazie musieliśmy mieć przewagę. Lech miał swój plan na ten mecz który szybko został zweryfikowany przez kontuzje. Legia grała przed soją publicznością , komplet 30 tys gardeł które dopingowały, jak mieli zagrać musieli zaatakować ale lech mądrze odpierał te atak,i trochę zabrakło spokoju przy wyprowadzaniu piłki. Piłka nożna polega na strzelaniu bramek i każda drużyna ma różne metody do stwarzania sobie sytuacji a w konsekwencji strzelania bramek. Tutaj kolejny fakt zarówno lech jak i legia miały podobne sytuacje. Szkoda tej akcji z 85 min zwłaszcza że na pewno na odprawie mieli zaznaczone jak niebezpieczny jest kosecki przy prostopadłych piłkach. Moim zdaniem możdżeń bez głowy zagrał zarówno jego ustawienie jak i finalna interwencja były błędne. Na pocieszenie dodam że pierwsza runda w tamtym składzie personalnym to i tak brawa za taką zdobycz pkt. W tym składzie przez cały sezon na pewno było by trych pkt kilka więcej a co za tym idzie bliżej mistrza. Szkoda, duzó pracy przed nami ale nalezy docenić to co zostało dokonanae

  11. paweł pisze:

    w polskiej lidze trzeba faulować,byle mądrze grać ostro.tego zabrakło nam też w Warszawie.no i Możdzeń …