Analiza meczu z Ruchem + statystyki

pilkaW sobotnim meczu z Ruchem Chorzów, piłkarze Lecha Poznań rozegrali prawdopodobnie najlepszy mecz w sezonie. Wszystko za sprawą oszałamiającej końcówki, która pokazała wciąż ukrytą siłę Kolejorza.


Dzień po spotkaniu Kolejorza z drużyną Jana Kociana nadszedł czas na tradycyjną, pomeczową analizę gry Lecha Poznań w konfrontacji z Ruchem Chorzów.

Obrona

Ze względu na ostatnią grę co trzy dni tym razem Hubert Wołąkiewicz został przesunięty na prawą obronę, a Kebba Ceesay powędrował do środka. Jak pokazał mecz, nie była to dobra decyzja. Już w 2. minucie Gambijczyk jako stoper miał problem z wybiciem piłki głową i gola mógł strzelić Piotr Stawarczyk, którego przy okazji źle pokrył Marcin Kamiński. Ceesay miał też spory udział przy dwóch straconych bramkach, jednak nie tylko on. Przed meczem w naszej analizie wyraźnie pisaliśmy, że Ruch będzie grał skrzydłami i właśnie akcje flankami są największą bronią tej drużyny. Goście wykorzystali prawe skrzydło do zdobycia dwóch goli i niestety żadnej wrzutki nie zablokował Barry Douglas. Sami boczni obrońcy zagrali wczoraj lepiej w ofensywie niż w defensywie. Co ciekawe boczni obrońcy często zmieniali się. W pierwszej połowie, gdy Hubert Wołąkiewicz zapędzał się do przodu, to Barry Doouglas zostawał z tyłu i na odwrót. Ruch tak naprawdę nie stworzył większego zagrożenia pod bramką Lecha i te dwa gole zdobył w bardzo przypadkowy sposób nie mając wcześniej żadnych klarownych sytuacji.

Pomoc

W sobotę Lech zrezygnował z efektownej gry piłką po ziemi, która w Białymstoku nie przyniosła żadnego efektu i wczoraj w pierwszej połowie zastosował długie podania. Dwaj środkowi pomocnicy nastawili się na walkę w środku pola z drugą linią Ruchu i do momentu straty gola mieli pełną kontrolę. W tym czasie mało było prostopadłych podań, a więcej długich piłek. Długie zagrania stosowali także obrońcy i wszystkie te podania były na polecenie sztabu szkoleniowego, który tym razem przeanalizował gości bardzo dobrze. Znów na lewej pomocy wystąpił Gergo Lovrencsics, ale z racji lepszej gry prawą nogą często schodził do środka i właśnie po jednym z takich zejść zdobył gola. Do tego wszystkiego prawy pomocnik w pierwszej połowie, Mateusz Możdżeń, który w drugiej odsłonie zajął miejsce Huberta Wołąkiewicza na prawej obronie nieraz schodził do środka zagęszczając środek pola. Wówczas Lech przechodził nawet chwilami na ustawienie 3-5-2 w którym drugim napastnikiem był Kasper Hamalainen. Z kolei po zmianie stron gra Lecha wyglądała już trochę inaczej. Szczególnie w końcówce nie było już długich piłek, a zaczęła się szybka i efektowna gra po ziemi. Piłka chodziła wtedy od lewej do prawej strony, natomiast Lech narzucił Ruchowi tak szybkie tempo i atakował tak wieloma zawodnikami, że nawet przy wyniku 3:2 dla Kolejorza ekipa gości nie potrafiła się przebudzić.

Atak

Wysuniętym napastnikiem był wczoraj Łukasz Teodorczyk, który pełnił rolę klasycznej „9” i nieźle wywiązał się z tej roli. „Teo” schodził co najwyżej na boki pola karnego i co najważniejsze potrafił urywać się środkowym obrońcom Ruchu. Po wejściu na plac gry Bartosz Ślusarski, który zmienił 22-latka grał bardzo podobnie i również stwarzał niezłe zagrożenie. W sobotę atak Lecha spisał się tak jak powinien. Wysunięty snajper przy tym ustawieniu jest zmuszony strzelać gole i stwarzać zagrożenie.

Ogólne wrażenie

Ogólne wrażenie jest niezłe. Lech zagrał inaczej niż w innych meczach, czyli w pierwszej połowie i przez większą część spotkania piłkę wyrachowaną, prostą i skuteczną na Ruch. Plusem była pełna kontrola w pierwszej połowie z wyjątkiem końcówki w której goście zdobyli wyrównującą bramkę praktycznie z niczego. Mimo wszystko najbardziej pozytywny był ostatni kwadrans meczu w którym Lech zagrał jak za Smudy. Grał wtedy szybko, efektownie, efektywnie i skutecznie. To co się działo w ostatnim kwadransie gry chciałoby się oglądać zawsze. Kolejorz włączył wtedy jakiś niesamowity szósty bieg i wypunktował rywala. Nie zadowalał się prowadzeniem 3:2 tylko do końca walczył o jak najwyższe zwycięstwo. To co się stało lechitom w końcówce jest niepojęte, aczkolwiek było bardzo pozytywne. Piłkarze pokazali, że są dobrze przygotowani fizycznie, bo narzucić takie tempo w końcówce grając ostatnio co trzy dni to spora sztuka. Na dodatek Kolejorz już w pierwszych 15 minutach meczu nabiegał się i nawalczył więcej niż podczas 90 minut w Legnicy. Wygrana 4:2 oczywiście cieszy, ale najbardziej cieszył ten ostatni efektowny kwadrans w świetnym stylu piłkarskim i mentalnym.

Składy

1-4-2-3-1

Gostomski – Wołąkiewicz (46.Claasen), Ceesay, Kamiński, Douglas – Injać (56.Murawski), Trałka – Możdżeń, Hamalainen, Lovrencsics – Teodorczyk (82.Ślusarski).

1-4-5-1

Buchalik – Szyndrowski, Stawarczyk, Malinowski, Dziwniel – Smektała, Surma, Tymiński (76.Mrowiec), Starzyński, Janoszka – Kuświk (77.Jankowski).

Statystyki meczu Lech Poznań – Ruch Chorzów:

Bramki: 4 – 2
Strzały: 18 – 8
Strzały celne: 8 – 3
Strzały niecelne: 10 – 5
Faule: 14 – 6
Żółte kartki: 0 – 1
Czerwone kartki: 0 – 0
Rzuty rożne: 1 – 3
Zmiany: 3 – 2
Spalone: 5 – 1
Posiadanie piłki: 57% – 43%
Liczba zawodników w kadrze meczowej: 18 – 18

Źródło: inf. własna
Fot: KKSLECH.com

>> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <<


3 komentarze

  1. Markodi pisze:

    O tym ze walczyli swiadczy najlepiej liczba fauli. Ostatnio mielismy ich mnie

  2. sedd pisze:

    Zobaczymy co Rumak geniusz na Cracovie przygotuje. Oni tak topornie raczej nie graja

  3. Napikaj pisze:

    Liczba fauli akurat nie świadczy o zaangażowaniu, bo gdyby tak było to najbardziej waleczną drużyną były Piast.