Analiza meczu z Korona + statystyki

pilkaWe wtorkowym meczu z Koroną Kielce, piłkarze Lecha Poznań przegrali z rywalem, z sędzią i przez błąd Marcina Kamińskiego, który zepsuł spotkanie przez głupią czerwoną kartkę. To on ponosi największą winę za to, co się wczoraj stało.


Dzień po spotkaniu Kolejorza z drużyną Jose Pachety nadszedł czas na tradycyjną, pomeczową analizę gry Lecha Poznań w konfrontacji z Koroną Kielce.

Obrona

Już w 7. minucie czerwoną kartkę otrzymał Marcin Kamiński, zatem cały taktyczny plan Lecha na to spotkanie poszedł do śmietnika. Na dodatek na ławce nie było żadnego środkowego obrońcy, dlatego od 8. minuty do 22 na stoperze grał Dimitrije Injać. Dopiero po zejściu kontuzjowanego Rafała Murawskiego miejsce na środku obrony obok Manuela Arboledy zajął Barry Douglas, a Serb z powrotem wrócił na pozycję defensywnego pomocnika. Kolejorz przez cały mecz musiał się bronić i robił to nieźle. Maciej Gostomski szczególnie w drugiej połowie interweniował rzadko, ponieważ obrońcy co prawda rzadko blokowali dośrodkowania, ale potrafili wybijać piłki głową i nie dawali się ogrywać w środku w sytuacjach 1 na 1. Niestety przez całe zawody słabo zagrali boczni obrońcy. Niezablokowanie jednego z dośrodkowań skończyło się golem dla Korony. O dziwo środek Arboleda – Douglas nie wypadł źle, jednak błąd prawego defensora, Mateusza Możdżenia i przede wszystkim Marcina Kamińskiego w 7. minucie gry zniweczył trud całej drużyny.

Pomoc

Od momentu czerwonej kartki było wiadomo, że druga linia będzie musiała zagrać inaczej, czyli nie tak ofensywnie jak chciała przed meczem. Niestety Kolejorz rzadko przedzierał się pod bramkę rywala, a jeśli już, to środkiem. Gergo Lovrencsics kompletnie nie radził sobie na lewej stronie często tracąc piłki przez co zaczynał akcje, ale rywala. Na dodatek Karol Linetty schodził ze skrzydła do środka, aby zagęszczać grę. Jedynym zawodnikiem, który co nieco próbował zwojować w ofensywie był Kasper Hamalainen, lecz rzadko potrafił stworzyć coś konkretnego. Druga linia przez cały mecz starała się grać po ziemi zamiast długą piłką. Wszystkie akcje lechitów były za wolne, bez pomysłu i Korona łatwo je odpierała szybko ustawiając się w defensywie.

Atak

Początkowo wysuniętym napastnikiem był Łukasz Teodorczyk, który w pojedynkę musiał walczyć ze stoperami. Żaden z lechitów nie był wczoraj w stanie mu pomóc, dlatego „Teo” szybko opadł z sił. Po godzinie gry zmienił go Bartosz Ślusarski, który również walczył ze środkowymi obrońcami Korony, ale więcej niż Teodorczyk cofał się do drugiej linii po piłkę. Były sytuacje w których ją wywalczył, jednak później z przodu nie było nikogo do kogo można by zagrać futbolówkę.

Ogólne wrażenie

Nie ma co ukrywać, że wszystko w 7. minucie zepsuł Marcin Kamiński. Lech nastawił się na obronę i na pojedyncze kontry, które wychodziły mu słabo, bo grał po prostu za wolno. W defensywie radził sobie za to nieźle, ale kolejny raz poznaniakom zabrakło szczęścia i nie zdobyli nawet punktu. W drugiej linii Kolejorza było za mało agresji i ryzyka, które można byłoby podjąć i mocniej zaatakować bezbarwną często Koronę. Statystyki Wielkopolan są słabe. Najsłabsze od paru lat, ale też od paru lat Kolejorz już od 7. minuty nie grał w dziesiątkę. Lech Poznań po raz kolejny stracił punkty z outsiderem ligi, przegrał z Koroną i z arbitrem, który zanotował fatalne zawody gwiżdżąc pod gospodarzy oraz pozwalając im na chamskie faule, które tylko mocniej rozbiły lechitów pod względem fizycznym. Najbardziej żenująca była jednak gra skrzydłowych Lecha, którzy nie wiedzieli co mają robić. Gdyby nie było ich na boisku nic by się nie stało.

Składy

1-4-2-3-1

Małkowski – Golański, Stano, Dejmek, Sylwestrzak – Jovanović, Marković – Sobolewski (90+3.Trojanowski), Kiełb (74.Janota), Pylypczuk – Korzym (60.Gołębiewski).

1-4-2-3-1 przechodzące w 1-4-4-1

Gostomski – Możdżeń, Kamiński, Arboleda, Henriquez – Injać (83.Formella), Murawski (22.Douglas) – Linetty, Hamalainen, Lovrencsics – Teodorczyk (59.Ślusarski).

Statystyki meczu Korona Kielce – Lech Poznań:

Bramki: 1 – 0
Strzały: 17 – 6
Strzały celne: 7 – 1
Strzały niecelne: 10 – 5
Faule: 13 – 9
Żółte kartki: 2 – 0
Czerwone kartki: 0 – 1
Rzuty rożne: 6 – 5
Zmiany: 3 – 3
Spalone: 6 – 2
Posiadanie piłki: 55% – 45%
Liczba zawodników w kadrze meczowej: 18 – 17

Źródło: inf. własna
Fot: KKSLECH.com

>> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <<


6 komentarzy

  1. fan pisze:

    No cóż, „wielkiej” legiÓni pali się grunt pod nogami po kompromitacji w Bielsku-Białej, więc sięga po posiłki z PZPN. Oni zawsze tak mają.

    A co naszych kopaczy, to nawet grając w osłabieniu powinniśmy bez większego problemu „pojechać” kieleckich drwali, których jedyny pomysł na grę to wjazdy taranem i bicie rywali po głowie. A jest to drużyna znacznie słabsza niż Cracovia i Zagłębie.

  2. Giacore pisze:

    Kartka Kamlota kontuzja Murasia i odpadło 2 odpowiedzialnych za wprowadzenie piłki. Mecz przypadek według mnie, żadnych głębszych wniosków po za tym, że Kamlot się musi ogarnąć nie ma co wyciągać.

  3. fan pisze:

    Przewaga czerwonych kartek również powinna być po stronie Scyzoryków.

  4. PWR pisze:

    Zamiast skupić się na obowiązkach, które musiałem zrobić do pracy oglądałem mecz. Do końca łudziłem się, że pomimo gry w „10” wywiozą z Kielc 3 punkty. Pomyliłem się i była to być może moja najgłupsza decyzja w moim życiu.

  5. do fan pisze:

    Jak ten sędzia pomógł Lechowi w meczu z Cracowią , to kto wtedy płacił , też legiónia . Przejrzyj na oczy Lecha się nikt nie boi bo nie ma ku temu podstaw , nawet ostatnie Zagłębie robiło sobie z Lechem w Poznaniu co chciało , ostatni zespół w lidze , pewnie remis z nimi to nie kompromitacja ? Żyj dalej w przekonaniu że wszystkie siły są przeciw Lechowi no i wiedz , że dziala jeszcze układ warszawski , tylko , że tak naprawdę wszystko w nogach i głowach piłkarzyków którzy nie wykorzystują pokładanych w nich nadziei o możliwościach nie ma co pisać. Jak się przez 90 minut oddaje jeden celny strzał to jak się domagać zwycięstwa.

  6. Jarecki pisze:

    Jeden celny strzał przez 90 minut 🙁 !
    Bez komentarza !