2013 rok, czyli wielki pech Lecha Poznań

lech2Za 10 dni będziemy mieli już 2014 rok, a zatem 2013 w końcu przejdzie do historii. Lech Poznań oraz ludzie sympatyzujący Kolejorzowi nie będą wspominać go zbyt miło, choć wiosną Wielkopolanie długo walczyli o tytuł, a ostatecznie sięgnęli po pierwsze wicemistrzostwo kraju w swojej historii.


To byłoby na tyle dobrych rzeczy, które spotkały Kolejorza w 2013 roku, bo im dalej tym było gorzej, piłkarze łapali mnóstwo pechowych i ciężkich kontuzji, a Lech Poznań zarówno w rozgrywkach pucharowych jak i ligowych nie miał szczęścia. Lista pechowych spotkań za ostatnich dwanaście miesięcy jest spora i zawiera aż 10 pojedynków w tym 4 domowe w którym Kolejorz mógłby osiągnąć więcej gdyby miał więcej farta. Szczęście w każdym sporcie jest potrzebne do osiągania sukcesów, a „niebiesko-biali” w 2013 roku nie mieli go za grosz, dlatego dobrze, że te bardzo pechowe miesiące już się kończą, ponieważ pod kilkoma względami gorzej już być nie może.

Zapowiedzią pecha w 2013 rok był słynny marcowy mecz przy Bułgarskiej z GKS-em Bełchatów w którym Kolejorz napierał na bramkę rywala przez 90 minut, ale piłka najczęściej trafiła prosto w golkipera gości. Lech skończył tamten mecz z 61 procentami posiadania piłki i z 24 strzałami w tym 14 celnymi. Kolejny pechowy mecz przydarzył się poznaniakom w decydującym momencie walki o tytuł. Gdyby Kolejorz wygrał, to doszłoby do zmiany lidera, ale w końcówce stracił gola z rzutu karnego. Mateusz Możdżeń nie zdążył dogonić Jakuba Koseckiego i doszło do najgorszego. Co ciekawe Możdżeń nie zostałby przesunięty wtedy na prawą obronę gdyby nie… błąd w komunikacji. Hubert Wołąkiewicz trzymał się bowiem za nogę, a Mariusz Rumak myślał, że „Żaba” sygnalizuje uraz i ku zaskoczeniu zawodnika zdjął go z murawy. Wielkopolanie przegrali bardzo ważne spotkanie, choć na porażkę nie zasługiwali.

Kolejne pechowe spotkania miały miejsce już jesienią i było ich aż osiem. W dwumeczu z Żalgirisem podopieczni Mariusza Rumaka oddali na bramkę Litwinów aż 40 strzałów w tym 23 w rewanżu, jednak strzelili jednego gola za mało i odpadli. Niestety – Lech mimo słabej gry i tak zasługiwał na awans i gdyby mecz trwał jeszcze 2, 3 minuty dłużej zapewne awansowałby dalej, gdyż obrońcy z Wilna dosłownie jeżdżący po pośladkach nie mieli już sił i często blokowali strzały leżąc. Kolejne dwa pechowe boje miały miejsce na wyjazdach i w obu Kolejorz przegrał 0:2. W starciu z Wisłą Kraków lechici oddali na bramkę 20 strzałów, a ze Śląskiem Wrocław 16. Na boisku, a tym bardziej w statystykach nie byli gorsi. Byli po prostu słabsi w najważniejszym elemencie, czyli w golach. W obu tych spotkaniach szwankowała skuteczność poznaniaków, którzy oddali rywalom sześć punktów, lecz zasługiwali na jakąś zdobycz.

Z kolei w konfrontacji z Widzewem Łódź gracze Rumaka wygrali 1:0, choć są i tacy, którym ten wynik się nie podoba, bo RTS miał w końcówce dwie poprzeczki. To fakt – tyle, że wcześniej Lech zmarnował mnóstwo sytuacji do strzelania gola m.in. za sprawą świetnie dysponowanego Macieja Mielcarza, który należy do najsłabszych bramkarzy w lidze, ale akurat wtedy miał tzw. „dzień konia” i szczególnie po rzutach rożnych bronił dosłownie wszystko. Lech zakończył ten mecz z 27 strzałami, aczkolwiek był nieskuteczny identycznie jak w Bielsku-Białej. Wówczas do przerwy „niebiesko-biali” powinni prowadzić z 3:0, 4:0, ale ich wszystkie strzały były dosłownie minimalnie niecelne. Również w starciu z Legią Warszawa poznaniacy nie mieli szczęścia i na dodatek dobrze bronił jeszcze Wojciech Skaba, który akurat w innych pojedynkach spisywał się dużo gorzej niż na Bułgarskiej. Już na początku pierwszej połowy uratował go jeszcze słupek po strzale rzutu wolnego, zaś gol dla gości padł w przedziwnej sytuacji w której arbiter miał prawo puścić akcje, ale też odgwizdać faul na Wołąkiewiczu.

Parę dni później poznaniacy znów mieli pecha i to sporego. Po pełnej dominacji na boisku i nieskuteczności nagle po 20 minucie z kontrą wyszła Jaga. Strzeliła gola i cofnęła się jeszcze mocniej. Lech miał słupki, poprzeczki, świetnie interweniował bramkarz białostoczan i… gospodarze wychodzą z drugą kontrą oraz zdobywają drugą bramkę. W końcu przyszedł mecz z Koroną w Kielcach i już w 7. minucie z boiska wyleciał Marcin Kamiński. Czerwień była trochę kontrowersyjna, ale mimo wszystko arbiter miał prawo ją pokazać. Do 88. minuty poznaniacy dobrze się bronili, lecz w końcówce zabrakło im szczęścia i ostatecznie lechici wrócili do domu bez żadnej zdobyczy. Brak farta potrzebnego w sporcie spowodował utratę łącznie 21 punktów w 2013 roku i wyrzucił Kolejorza z europejskich pucharów po remisie w dwumeczu 2:2.

Tymczasem w 2013 roku były również mecze w których Lech Poznań miał szczęście. Nie było ich zbyt wiele, bo zaledwie dwa. Wiosną Kolejorz wygrał w Białymstoku 1:0, ale w drugiej połowie mocno się bronił i mógł stracić gola, a co za tym idzie, punkty. Podobnie wyglądało też starcie z Zawiszą w Bydgoszczy. Jedna bramka dla Kolejorza padła wtedy ze spalonego, a w drugiej połowie beniaminek był lepszy i nieskuteczny. To były dwa jedyne mecze w których Lech miał szczęście. Z pewnością wielu kibiców pamięta także sytuacje w której Manuel Arboleda podczas spotkania Lech – Zawisza 3:2 kopnął rywala w 90. minucie gry. Sędzia mógł podyktować wtedy rzut karny, choć trzeba pamiętać, że gol Łukasza Skrzyńskiego na 3:2 padł ze spalonego i nie powinien zostać uznany. Tym samym 2013 rok można zapamiętać jako ten niezwykle pechowy w którym Kolejorz przegrał sporo.

Mecze w 2013 roku w których Lech miał pecha:

Lech – GKS 0:0
Legia – Lech 1:0
Lech – Żalgiris 2:1
Wisła – Lech 2:0
Śląsk – Lech 2:0
Lech – Widzew 1:0
Podbeskidzie – Lech 0:0
Lech – Legia 1:1
Jagiellonia – Lech 2:0
Korona – Lech 1:0

Mecze w 2013 roku w których Lech miał szczęście:

Jagiellonia – Lech 1:0
Zawisza – Lech 2:2

Źródło: inf. własna
Fot: KKSLECH.com

>> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <<


16 komentarzy

  1. mich pisze:

    Ciekawy artykuł

  2. Pawelinho pisze:

    Nie lubię jak ktoś zwala wszystko na brak szczęścia lub pecha. Czasami zdarzają się mecze, w których szwankuje dokładność oraz brak skuteczności ale czy od razu jest to pech. Moim zdaniem nie.

  3. Classic pisze:

    Nie wiem czy to pech, ale liczba kontuzji w tym sezonie to był przykry żart od matki natury. Oby zdrowie dopisało w następnej rundzie, przygotowania były dobre i podium nasze.

  4. Jarecki pisze:

    Classic – 100 % racji ! Podpisuję się pod Twoim postem obiema ,,łapami” 🙂

  5. 07 pisze:

    Dobry artykuł. Zgadzam się z nim. Kontuzje, pech i nic tak naprawdę z tego co sobie zakładaliśmy nie wyszło….. Oby 2014 był lepszy. Ambitne plany trzeba w końcu spełnić, ale dobrze byłoby się solidnie do nich przygotować.

  6. sas pisze:

    Pecha można mieć raz na dziesięć spotkań, a w naszym przypadku było tego za dużo, żeby mówić o pechu. Czasami wydawało mi się że gdyby celowali obok bramki to zdobylibyśmy więcej goli niż strzelili celując w bramkę. To taki głupi żart, ale dobrze pasujący do celności piłkarzy Kolejorza. W 2014 liczę na więcej zdobytych bramek bo nas na to stać

  7. tomek27 pisze:

    Ja tam tez nei lubie zwalac na szczescie czy pecha .Mozna powiedziec ,ze w meczu z Gornikiem tez mielismy fure sczescia ,bo do przerwy powinno byc z 3-0 ,a pozniej bramka Teo ze spalonego na 1-1 i zaczelismy grac .Tak mozna rozlozyc wiekszosc meczow.

  8. Alcatraz pisze:

    Za każdym pechem kryje się błąd ludzki, czy to lekarza,trenera przygotowania fizycznego, trenera Rumaka a na poszczególnych graczach czy arbitrach kończąc.

  9. Kosi pisze:

    tomek27 – kiepskie porownanie. Moze i do przerwy slabo gralismy w obronie ale z przodu tez mielismy sytuacje. Nie wiem tylko o jakiej bramce Teodorczyka mowisz?

  10. KibicLecha pisze:

    W koncu 20 trzynasty

  11. slavus pisze:

    Kosi – przy wyrównaniu, zanim piłka trafiła do Gergo, Teo był na minimalnym spalonym.
    Zgadzam się z tomek27, że mecz z Górnikiem powinien być rozstrzygnięty już do przerwy na naszą niekorzyść

  12. Giacore pisze:

    Pechowy pod względem kontuzji tak. Jednak dla mnie był to o wiele bardziej nie skuteczny niż pechowy rok.

  13. undertheskin pisze:

    Trochę tych punktów uciekło. Ważnych punktów. Niewykorzystane sytuacje, głupio stracone bramki itd. Oby w następnym roku dopisało nam szczęście, ale i forma zawodników była równa i wysoka.

  14. Czytelnik pisze:

    To w sumie pech czy nieumiejętność piłkarzyków , a może zła strategia Rumaka ? Panowie określcie się , ale ten Lech pechowy , może ktoś w to uwierzy .

  15. ghrshdr pisze:

    2 pechy z mistrzem ? Przecież to fart że choc 1 remis

  16. KUŃ pisze:

    RUMAK… CO? PASZOŁ!