Analiza meczu z Jagiellonią + statystyki

pilkaW sobotnim meczu z Jagiellonią Białystok, piłkarze Lecha Poznań zagrali słabo, więc zaliczyli kolejny, czwarty raz z rzędu słaby wynik.


Dzień po spotkaniu Kolejorza z drużyną Michała Probierza nadszedł czas na tradycyjną, pomeczową analizę gry Lecha Poznań w konfrontacji z Jagiellonią Białystok.

Obrona

Ledwo co rozpoczął się mecz, a już w 5. minucie Krzysztof Kotorowski wyciągał piłkę z siatki. Totalną nieporadność Huberta Wołąkiewicza i to już nie po raz pierwszy na prawej flance defensywy wykorzystał Marek Wasiluk, który po prostu przedarł się z piłką i zagrał ją w pole karne. Marcin Kamiński był źle ustawiony, Mateusz Piątkowski uciekł Maciejowi Wiluszowi i z bliska zdobył gola. To była „pokazowa akcja” obrony w tym sezonie. Przegrany pojedynek 1 na 1, złe krycie i w efekcie bramka dla rywala. O dziwo potem w defensywie było trochę lepiej, choć to Jagiellonia atakowała i była dość skuteczna. Na 6 uderzeń aż 4 były w światło bramki. Gospodarze stworzyli sobie w tym meczu sporo sytuacji, lecz strzałów jak na zespół grający u siebie oddali niewiele.

Pomoc

Od pierwszych minut meczu aż do samego końca widzieliśmy najgorzej grającego Lecha w tym sezonie i to właśnie za sprawą linii pomocy. Łukasz Trałka, który na styk zdążył zaleczyć uraz kompletnie nie współpracował z Darko Jevticiem, który również na styk wrócił do Poznania ze zgrupowania kadry. Odbiór piłki oraz pressing totalnie nie funkcjonował. Obaj zawodnicy byli słabi w destrukcji i słabi w rozegraniu. Ponadto ofensywny pomocnik Dawid Kownacki nie współpracował ani z defensywnymi pomocnikami ani z Zaurem Sadaevem. Do tego doszły słabe skrzydła. Gergo Lovrencsics tradycyjnie grał i biegał po swojemu jednocześnie nie cofając się do obrony. Z kolei Szymon Pawłowski często nurkował, potykał się o własne nogi i sprawiał wrażenie jakby piłka go parzyła. Jednym słowem taktyczne dno i samowolka w pierwszych 45 minutach. W drugiej połowie było nieco lepiej, ale to głównie dlatego, że Jaga nieco się cofnęła i nie grała już tak wysokim pressingiem. Przez to Lech, który trochę przyspieszył swoją grę miał więcej miejsca na prowadzenie swoich akcji i tradycyjnie skończył mecz z większym posiadaniem piłki niż przeciwnik.

Atak

Trener Maciej Skorża nieco zaryzykował i wystawił od początku Zaura Sadaeva, który odbył przed meczem tylko kilka jednostek treningowych i to w dodatku nie ze wszystkimi zawodnikami. Efekt? tragiczna gra i współpraca z partnerami z linii pomocy. Czeczen nie wiedział jak ma się poruszać na boisku, jak się ustawiać i w ogóle co robić. Zaliczył katastrofalny debiut i po paru nieudanych przyjęciach piłki został zdjęty w przerwie. Zastąpił go Vojo Ubiparip, który co prawda lepiej się ustawiał i rozumiał z kolegami, ale również był irytujący w swoich zagraniach jak Zaur Sadaev.

Ogólne wrażenie

W przedmeczowej analizie przewidywaliśmy kłopoty, czyli porażkę lub góra remis i niestety trafiliśmy. Maciej Skorża przez dwa tygodnie pracy zmagał się z wieloma kontuzjami zawodników i w dodatku przez większość czasu nie miał do swojej dyspozycji kadrowiczów. Lech w pełnym składzie odbył tylko dwa lekkie treningi. Gdyby wygrałby był cud, ale najbardziej niepokojąca była mentalna postawa zawodników, którzy na mecz dojechali gdzieś w 15 minucie, choć w pierwszych 45 minutach i tak byli gorsi od swojego rywala. Najbardziej zawiodła druga linia o czym pisaliśmy wyżej. Lech zagrał mentalną i taktyczną padlinę. Widzieliśmy zespół bez wiary, bez lidera, bez charakteru, który grał po swojemu i to jakby pierwszy raz w takim zestawieniu personalnym. Nic, zupełnie nic wczoraj nie funkcjonowało. Nie było ani jednego elementu, który napawałby optymizmem. Był to chyba najsłabszy mecz w tym sezonie o czym świadczą m.in. słabe statystyki strzeleckie.

Składy

1-4-2-3-1

Drągowski – Baran, Madera, Pazdan, Wasiluk – Grzyb, Gajos – Frankowski, Tuszyński (76.Romańczuk), Quintana (85.Dżalamidze) – Piątkowski (90.J.Pawłowski).

1-4-2-3-1

Kotorowski – Wołąkiewicz (82.Formella), Kamiński, Wilusz, Douglas – Trałka, Jevtić – Lovrencsics, Kownacki (60.Keita), Pawłowski – Sadaev (46.Ubiparip).

Statystyki meczu Jagiellonia Białystok – Lech Poznań:

Bramki: 1 – 0
Strzały: 6 – 9
Strzały celne: 4 – 1
Strzały niecelne: 2 – 8
Faule: 10 – 18
Żółte kartki: 2 – 1
Czerwone kartki: 0 – 0
Rzuty rożne: 7 – 2
Zmiany: 3 – 3
Spalone: 3 – 4
Posiadanie piłki: 42% – 58%
Liczba zawodników w kadrze meczowej: 18 – 18

Źródło: inf. własna
Fot: KKSLECH.com

>> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <<


4 komentarze

  1. sas pisze:

    Od drugiej kolejki każdy zespół z którym gramy rzuca się od razu do ataku i stosując pressing zgniatają naszych kopaczy jak zgniata się muchę. Nie potrafimy grać z takim rywalem i gdyby nie to że polskie drużyny sa słabo przygotowane fizycznie i po jakimś czasie opadają z sił to tłamsili by nas przez cały mecz strzelając sporo bramek. Jeżeli to nie my będziemy cisnąć rywala od początku to mogą być takie mecze że po 20 minutach bedzie dla nas juz po meczu i nawet zryw w drugiej połowie na niewiele się zda.

  2. arek pisze:

    Co sie stalo z tymi niby pilkarzami. Wolakiewicz kiedys gral bardzo ambitnie, zadziornie i byl silnym pewniakiem w skladzie. Kaminski tez kiedys cos prezentowal. Teraz prezentuja poziom pierwszej ligi. Coz, widac prace pseudotrenerow, calego sztabu szkoleniowego, treningi po 1,5 godz dziennie i cechy wolicjonalne pilkarzy jak samozadowolenie, minimalizm, brak checi rozwoju. Mamy teraz tego wszystkiego wynik.

  3. Jerzy pisze:

    Odpowiedź co się stało z tymi grajkami znajdziecie pod tytułem Rumak i jego cudowny sztab ,dodajcie do tego cudowne kontrakty lub ich brak i macie obraz źenady boiskowej .Sadajew w lechu to dopiero jaja no i emeryt Kotor któremu obóz nie pasuje , bo jest panem i władcą tego klubu.Ludzie przestańcie chodzic na tę padakę i karmić Rutków.W tedy moźe coś do tych bufonów za wielkie pieniądze dojdzie .Nadmiar siana zawsze miesza w mózgu i to jest obecnie z tymi niby grajkami.Do zobaczenia na meczu jak będzie wszystko poukładane.

  4. zec pisze:

    Jerzy ale ludzie i tak pójdą na tych pojebów i potem płaczą !