Analiza meczu z Zawiszą + statystyki
W sobotnim meczu z Zawiszą Bydgoszcz, piłkarze Lecha Poznań zagrali zupełnie inaczej niż w poprzednich spotkaniach i efekt końcowy jest imponujący. 6:2.
Dzień po spotkaniu Kolejorza z drużyną Mariusza Rumaka nadszedł czas na tradycyjną, pomeczową analizę gry Lecha Poznań w konfrontacji z Zawiszą Bydgoszcz.
Obrona
Defensywa Lecha od początku meczu grała bardzo wysoko, a szczególnie boczni obrońcy, którzy mocno byli aktywni z przodu. Wysoko podchodzili też stoperzy i nie bali się rozgrywać piłki prostymi czy długimi podaniami. Właśnie jeden z crossów Macieja Wilusza przyczynił się do zdobycia bramki, ale on jak i Marcin Kamiński nie popisali się w trzecim kwadransie pierwszej połowy. Wówczas poznaniacy na chwilę spuścili z tonu i w ciągu kilku minut przy prowadzeniu 2:0 stracili dwa gole. Obie bramki dla Zawiszy padły w prosty sposób przez złe krycie, brak asekuracji i nieporadność linii obrony. Ten fakt rzecz jasna nie spodobał się Maciejowi Skorży, lecz na szczęście Kolejorz wygrał, a sam trener przyznał, że wykorzysta tę sytuację do lepszego przygotowania zespołu na kolejne spotkania. Oby tak było, bo tak łatwo tracić goli po prostu nie wypada.
Pomoc
Mimo ostatnich problemów Kaspera Hamalainena trener Maciej Skorża zdecydował się wystawić Fina od początku, ale ustawić go na równo z Darko Jevticiem. Przez to z przodu było jeszcze więcej swobody, a Szwajcar mógł pokazać więcej swoich walorów ofensywnych. Lech grał więc przeważnie w ustawieniu 1-4-1-4-1, ale momentami przechodził na 1-4-2-3-1 i wtedy Jevtić stawał się klasyczną „8”. Wczoraj pomoc Lecha wykorzystywała skrzydła tylko w ostateczności. Poznaniacy więcej grali środkiem stosując zagrania z klepy. Ruchliwości drugiej linii i wymienność pozycji była naprawdę spora. Tak samo jak efektowność i efektywność poszczególnych elementów, bowiem gracze Skorży wykonali tylko 9 dośrodkowań i po jednej z wrzutek Gergo Lovrencsicsa gola strzelił Kasper Hamalainen. Co ciekawe za Rumaka Wielkopolanie mieli nawet po 30 dośrodkowań i niewiele z tego wynikało. W pierwszym fragmencie wczorajszego meczu Lech miał aż 76 procent posiadania piłki. Ostatecznie skończył to spotkanie z 56 procentowym posiadaniem choćby ze względu na bardziej łagodniejszy pressing i odbiór piłki w drugiej odsłonie. Przy prowadzeniu nie był on aż tak potrzebny, a przecież jedyny nominalny defensywny pomocnik, Łukasz Trałka był zagrożony pauzą
Atak
Ze względu na lekki uraz Vojo Ubiparipa wczoraj w wyjściowym składzie pojawił się Zaur Sadaev. Od początku było widać, że Czeczen jest skupiony tylko i wyłącznie na grze. Strzelił ładnego gola, zaliczył asystę i miał udział przy dwóch kolejnych bramkach. Wszystko to dzięki schodzeniu 26-latka do drugiej linii, zwracania na siebie uwagi obrońców i robienia tym samym miejsca kolegom z linii pomocy. Sadaev taktycznie rozegrał wczoraj bardzo dobre zawody. Jego wszystkie zejścia do linii pomocy była bardzo przemyślane. Widać, że Czeczen ma potencjał i trzeba go tylko umiejętnie wykorzystać. Od 72. minuty za Zaura grał Dariusz Formella, ale prócz jednego celnego strzału nie miał zbyt wielu okazji.
Ogólne wrażenie
Ogólne wrażenie jest bardzo dobre. Miniony tydzień był pierwszym w którym Maciej Skorża miał okazję popracować ze wszystkimi zawodnikami. Także z tymi, których wcześniej nie było przez udział w zgrupowaniach reprezentacji narodowych. Pięć dni treningów i widzieliśmy wczoraj ogromną różnicę jeśli chodzi o prowadzenie ataku pozycyjnego. Lechici grali szybciej, nie mieli przestojów, atakowali więcej środkiem, grali z klepy, stosowali prostopadłe podania i przede wszystkim wymienność pozycji. Właśnie dzięki temu bramki strzelili wszyscy ofensywni zawodnicy. Skorża jest w Lechu trzy tygodnie, a już widać jego rękę. Trener sam mówił po sobotnim boju, że bardziej od 6 goli cieszy go widok zdeterminowanej drużyny. W ofensywnej grze Lecha coś drgnęło i to nawet mocno. Teraz wypada nadal tak ciężko pracować, poprawić grę obronną, szlifować wciąż prowadzenie ataku pozycyjnego, utrzymać skuteczność i na pewno z Kolejorzem będzie wkrotce jeszcze lepiej.
Składy
1-4-2-3-1 przechodzące w 1-4-1-4-1
Kotorowski – Kędziora, Kamiński, Wilusz, Douglas – Trałka, Jevtić – Lovrencsics, Hamalainen (67.Keita), Pawłowski (75.Drewniak) – Sadaev (72.Formella).
1-4-2-3-1
Sandomierski – Argyriou (46.Petasz), Andre Micael, Araujo, Ziajka – Wójcicki, Drygas – Wagner, Jorge Kadu, Luis Carlos (75.Łukowski) – Vasconcelos (53.Strąk).
Statystyki meczu Lech Poznań – Zawisza Bydgoszcz:
Bramki: 6 – 2
Strzały: 21 – 8
Strzały celne: 11 – 3
Strzały niecelne: 10 – 5
Faule: 17 – 11
Żółte kartki: 1 – 3
Czerwone kartki: 0 – 2
Rzuty rożne: 4 – 3
Zmiany: 3 – 3
Spalone: 2 – 0
Posiadanie piłki: 56% – 44%
Liczba zawodników w kadrze meczowej: 18 – 18
Źródło: inf. własna
Fot: KKSLECH.com
>> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <<
Rumak często miał tekst „musimy przeciwników zdominować od początku”. Teraz nie było tych słów, ale dominacja była na boisku, czego najlepszym dowodem powyższe statystyki. I nie zgadzam się ze sceptykami że to tylko słaby Zawisza. Wcześniej graliśmy z równie słabymi lub słabszymi w Grudziądzu, Wilnie, Legnicy, Islandii, a poza tym z kolejnymi Podbeskidziami, Widzewami itp. Ale jak napisałem, wtedy „dominacja” była tylko w deklaracjach. Jak się gra z tak słabym zespołem to trzeba tak wysoko wygrywać, a nie tylko pierdzielić o koniecznej dominacji. A tak na marginesie, gra naszej drużyny, co prawda z wieloma jeszcze mankamentami głównie w obronie, po raz pierwszy od dłuższego czasu mi się podobała.
10/10
Ładnego gola to najwyżej strzelił ten co Zaura nabił ;P
Te „rumacze” dośrodkowania ( średnio na mecz nie mniej niż 20!) też wychodziły mi bokiem. I to grane nawet kiedy nie bylo na boisku najlepiej strzelającego głową gole Teodorczyka! To była jakaś paranoja. Teraz jest mnie szumu a więcej grania w piłkę. Do poprway — CELNOŚĆ PODAŃ DO PARTNERA! To powinien być stały temat na treningach, no i oczywiście gra w obronie bo tracone bramki to Lech prawie „sam sobie strzela”.
Tu „obróbka” Kamyka i Douglasa!
miodek liczy się całość. Przyjęcie piłki odważne wejście w pole karne strzał, później trochę szczęścia i mamy bramkę. Gdyby tego nie zrobił nie byłoby gola, także o chuj Ci chodzi.
Trochę się nie zgadzam. Skrzydła były bardzo bardzo często wykorzystywane i właśnie z tego powodu mecz zakończył się takim a nie innym wynikiem. Najbardziej podobało mi się zagęszczanie bocznych sektorów przez schodzenie tam skrzydłowego + 2 jeszcze zawodników. Przez to była równowaga lub przewaga liczebna i łatwiej było później przejść przez środek, gdyż przeciwnicy przesuwali większe zasoby ludzkie w boczną strefę. Macieju nie można było tego spróbować już z Jagą?
Zaur przedwczoraj zagrał mega spotkanie. A oglądaj powtórkę najbardziej na + był dla mnie jego szczery uśmiech zadowolenia po bramce chyba Pawłowskiego.
Co do bramek to 1 padła po faulu ale i tak 2 minusy.
-Trałka był sam na 2 przeciwników a Kasper biegał jak Blind w wczorajszym meczu ManUtd
-Spóźniony Wilusz
2 bramka to 90% winy Kotora. Tak doświadczony bramkarz nie ma prawa odbić piłkę na 13 metr na wprost bramki.
Arboleda strzelił nabitą piłkę z MC i też można by znać za szczeście ,ale jak to sie mówi szczęściu trzeba pomóc i tak było z sadajewem pozdrawiam miodek
Obie bramki dla Zawiszy padły w prosty sposób, ale nie tylko przez złe krycie, brak asekuracji i nieporadność linii obrony, ale przede wszystkim przez nieporadność Kotorowskiego.