Analiza pucharowego meczu z Wisłą + statystyki
W środowym meczu z Wisłą Kraków, piłkarze Lecha Poznań osiągnęli swój cel i awansowali do 1/8 Pucharu Polski.
Dzień po spotkaniu Kolejorza z drużyną Franciszka Smudy nadszedł czas na tradycyjną, pomeczową analizę gry Lecha Poznań w konfrontacji z Wisłą Kraków.
Obrona
Lech Poznań już od pierwszych minut narzucił swój styl przez co boczni obrońcy grali bardzo wysoko pełniąc często rolę skrzydłowych. Stoperzy również podchodzi wysoko i co najważniejsze – wiele akcji Wisły kończyli już w okolicach środkowej linii boiska. Krakowianie przez 90 minut gościli na naszej połowie tylko kilka razy. Wyprowadzili jedną kontrę po której strzału nie oddał Sarki. Bilans Wisły w Poznaniu? 0 strzałów i 0 goli. Nie pamiętamy sytuacji, by którykolwiek inny rywal nie oddał na naszą bramkę żadnego uderzenia przez 90 minut. Nawet Stjarnan miał w dwumeczu kilka strzałów. Ocena obronnej gry Kolejorza jest dobra, bo w tej sytuacji inaczej być nie mogło.
Pomoc
Pierwszą rzeczą, która mocno rzucała się wczoraj w oczy był niezwykle skuteczny odbiór piłki. Wiślacy nie mogli przedrzeć się z futbolówką przez większość czasu na naszą połowę, ponieważ lechici stosowali często dobry odbiór i wymuszali wiele strat na krakowianach. To oczywiście spory plus, ale minusem jest prowadzenie ataku pozycyjnego. Niestety poznaniacy zagrali trochę jak za Rumaka. Często za wolno i brakowało piłkarza, który wziąłby na siebie ciężar gry. Przez to z optycznej przewagi momentami niewiele wynikało, choć liczba 22 strzałów w tym 11 celnych jest w porządku. Mimo momentami wolnej i ospałej gry w ataku pozycyjnym Kolejorz i tak już do przerwy powinien wysoko prowadzić, lecz prawdziwy „dzień konia” między słupkami miał były lechita, Gerard Bieszczad. Nie powodu ganić ganić linii pomocy za ten mecz. Po prostu trzeba wciąż szlifować pewne elementy, żeby w przyszłości wychodziły one lepiej.
Atak
Już w 15. minucie z powodu urazu zszedł Zaur Sadaev, natomiast Maciej Skorża nie zdecydował się wpuścić na boisko Dariusza Formelli. Postawił na Szymona Pawłowskiego, który kreował grę, ale momentami pełnił też rolę napastnika jak Gergo Lovrencsics oraz Kasper Hamalainen. Brak wysuniętego napastnika spowodował, że wszyscy ofensywni zawodnicy byli odpowiedzialni za atak i zdobywanie goli.
Ogólne wrażenie
Ogólne wrażenie jest przyzwoite. Lech miał gigantyczną przewagę, rywal nie oddał żadnego strzału, bardzo dobrze prezentował się odbiór piłki, ale nieco słabiej gra atakiem pozycyjnym. Chodzi tu przede wszystkim o tempo rozgrywania niektórych akcji oraz o pomysł na przedarcie się z piłką pod bramkę. Na uwagę zasługuje również wymienność pozycji. Szymon Pawłowski i Kasper Hamalainen raz grali na „10”, raz w ataku. Gergo Lovrencsics raz w ataku, a raz na prawym skrzydle. Z kolei Muhamed Keita grał raz w środku, raz na prawej stronie, a jeszcze innym razem na lewej flance. Za Mariusza Rumaka wszyscy trzymali się swoich pozycji i brakowało elementów zaskoczenia. Maciej Skorża ma inny, lepszy pomysł na drużynę i na dobrą sprawę gdyby nie ten niewykorzystany karny oraz świetnie dysponowany Gerard Bieszczad poznaniacy mieliby już zapewniony awans po pierwszych 45 minutach. Wczoraj w pewnych momentach meczu można było mieć przed oczami Stjarnan, ale w zespole ewidentnie coś drgnęło i cel został zrealizowany.
Składy
1-4-2-3-1 przechodzące w 1-4-4-2
Gostomski – Kędziora, Wołąkiewicz, Kamiński, Henriquez (64.Douglas) – Trałka, Jevtić (78.Drewniak) – Lovrencsics, Hamalainen, Keita – Sadaev (15.Pawłowski).
1-4-5-1
Bieszczad – Żemło, Czekaj, Guzmics, Guerrier – Zając (58.Kolanko), Uryga, Lech (78.Kuczak), Dudka, Sarki (70.Garguła) – Stępiński.
Statystyki meczu Lech Poznań – Wisła Kraków:
Bramki: 2 – 0
Strzały: 22 – 0
Strzały celne: 11 – 0
Strzały niecelne: 11 – 0
Faule: 13 – 9
Żółte kartki: 1 – 0
Czerwone kartki: 0 – 0
Rzuty rożne: 15 – 2
Zmiany: 3 – 3
Spalone: 3 – 1
Posiadanie piłki: 72% – 28%
Liczba zawodników w kadrze meczowej: 18 – 17
Źródło: inf. własna
Fot: KKSLECH.com
>> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <<
Mam podobne skojarzenia ze Stjarnanem jak redakcja. Z tą różnicą że tym razem wepchnęliśmy im te bramki bo zespól po przerwie wyszedł odmieniony – coś w sferze mentalnej drgnęło , jakby pojawiła się nadzieja. Tej nadziei nie było za ostatnich miesięcy Rumaka. Była tylko beznadzieje a im dłużej zespół nie mógł strzelić tym bardziej uchodziło z niego powietrze aż mecz kończyły rozmemłane kapcie a nie Lech Poznań. To tu, w zmianie nastawienia gdy nie idzie zarówno z Zawiszą jak i z Wisłą widzę światełko w tunelu. Czy to wystarczy już teraz na Legię? Nie wiem, ale chyba niestety nie :/
Statystyczna miazga, ale nie zapominajmy, że graliśmy z dzieciakami, a nie z Wisłą.Prawdziwy test przed nami na łazienkowej.
Mecz z Wisła II = żenada, zdominowaliście ? Kogo ? drużynę która się tylko broniła ? Drużynę wystraszoną nie kreującą sytuacji , grającą tylko na własnej połowie a może zdominowaliście bramkarza Wisły ? Bramkarz Wisły pokazał wam że nie jesteście gotowi na osiąganie wyższych celów, mecz z Legią wam to tylko dobitnie uświadomi. Gdyby Wisła wyszła w optymalnym składzie to po pierwszej połowie zamiast 0:0 było by 0:1-2 i tak zostało by do końca meczu, żenujący i nudny mecz…