Nieprzyjemne momenty w 2014 roku

porazkaW kończącym się pomału 2014 roku były momenty zarówno przyjemne jak i nieprzyjemne. Tych gorszych związanych z Lechem Poznań było mimo wszystko więcej i dość mocno przyćmiły one te przyjemne.


Na koniec roku tradycyjnie przypominamy zarówno dobre chwile jak i te złe. Przedwczoraj zaczęliśmy od tych lepszych, ale by było sprawiedliwie musimy także przypomnieć te złe. Na szczęście już ostatni raz w 2014 roku.

Zimny prysznic

Po wygranej u siebie nad Śląskiem Wrocław 2:1 lechici udali się do Szczecina mając dobre i świeże wspomnienia z tego miasta, bowiem parę miesięcy wcześniej pokonali przecież Pogoń na jej terenie 2:0. W lutym było jednak zupełnie inaczej. 5 razy skompromitował się Hubert Wołąkiewicz, którego ośmieszył Marcin Robak. Wbił Kolejorzowi aż 5 goli i choć statystycznie Wielkopolanie byli lepsi, to jednak polegli aż 1:5. Była to najwyższa porażka Lecha Poznań od kwietnia 2006 roku i przy okazji bardzo bolesna.

Pech wiosenny

Prawdziwy pech Lecha w tym roku zaczął się w Łodzi. Poznaniacy na własne życzenie po błędach Manuela Arboledy potrafili wypuścić dwubramkowe prowadzenie i zremisować z Widzewem 2:2. Później okradał ich już sędzia. W starciach na Legii dwa razy lechici byli zdecydowanie lepsi od rywala, lecz przebieg obu tych spotkań ustawili sędziowie.

null

Statystyki meczu Legia Warszawa – Lech Poznań 2:0:

Bramki: 2 – 0
Strzały: 9 – 16
Strzały celne: 4 – 5
Strzały niecelne: 5 – 11
Faule: 13 – 16
Żółte kartki: 2 – 4
Czerwone kartki: 0 – 0
Rzuty rożne: 10 – 2
Zmiany: 3 – 3
Spalone: 0 – 0
Posiadanie piłki: 49% – 51%
Liczba zawodników w kadrze meczowej: 18 – 18

W marcu gospodarze strzelili gola po faulu, natomiast w czerwcu sędzia z Japonii pod presją kibiców na początku drugiej połowy podyktował sobie tak dla zabawy rzut karny. W między czasie odbył się jeszcze pojedynek w Gdańsku, który zakończył marzenia Lech o tytule. Poznaniacy nie byli w nim gorsi od rywala, ale po 5 zwycięstwach z rzędu przegrali z Lechią 1:2. Oba gole zdobył wtedy Zaur Sadaev.

Czarny tydzień

W lipcu po wyeliminowaniu Kalju Nomme wielu widziało już Lecha w IV rundzie kwal. LE. Mało kto traktował Stjarnan Gardabaer poważnie, a tym bardziej piłkarze, którzy o rywalu nie wiedzieli nic. Ich wiedza na temat Islandczyków opierała się tylko na YouTube i starych cieszynkach prezentowanych przez piłkarzy Stjarnan parę lat temu. Kolejorz w dwumeczu ze Stjarnanem oddał ponad 40 strzałów przy zaledwie paru Islandczyków. Niestety Marcin Kamiński, a konkretnie jego kiks + ogromna nieskuteczność Lecha oraz fenomenalna postawa Jonssona w bramce zrobiły swoje. Poznaniacy odpadli z LE hańbiąc się najbardziej w historii swojej i całej polskiej piłki. W między czasie „niebiesko-biali” przegrali jeszcze jedyny domowy mecz na Bułgarskiej w 2014 roku. Ich pogromcą okazała się Wisła Kraków, której w zwycięstwie 3:2 mocno pomógł Hubert Wołąkiewicz. Czas pomiędzy 31 lipca a 7 sierpnia był najtragiczniejszym dla Lecha Poznań w 2014 roku.


Nieudany eksperyment

Po zwolnieniu Mariusza Rumaka zarząd szukał nowego szkoleniowca i na trzy mecze powierzył zespół tymczasowemu trenerowi, Krzysztofowi Chrobakowi. Był to eksperyment kompletnie nieudany. Lech zremisował u siebie ze słabą Pogonią 1:1 i jeszcze słabszą Cracovią Kraków również 1:1. Na dodatek nie umiał pokonać na wyjeździe mizernego Ruchu. Co prawda sędzia nie uznał w tym meczu prawidłowo zdobytej bramki przez Vojo Ubiparipa, ale w końcówce karnego nie wykorzystał Marcin Kamiński.

Smutny listopad

Lech Poznań zwyciężając w boju 1/8 PP z Jagiellonią wykonał jedno z jesiennych zadań i awansował do ćwierćfinału. Wcześniej w październiku i we wrześniu przyzwoicie grał również w lidze, zatem w listopadzie należało zrobić kolejny krok do przodu. Niestety. Poznaniacy po frajersku zremisowali we Wrocławiu ze Śląskiem 1:1, a potem ten sam rezultat zaliczyli w starciu z Podbeskidziem Bielsko-Biała tracąc gola w ostatniej minucie. Po listopadowej przerwie na kadrę kibice Kolejorza dostali kolejny cios. Marcin Kamiński i Hubert Wołąkiewicz kolejny raz ośmieszyli się, a Piast oddając 3 celne strzały, zdobył 3 gole i przy okazji zgarnął 3 punkty.

Źródło: inf. własna
Fot: KKSLECH.com

>> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <<


20 komentarzy

  1. MichałRdm pisze:

    Bez czytania.
    Otwieram i myślę: To będzie długi artykuł.
    Do najkrótszych nie należy..

  2. tomasz1973 pisze:

    Bez czytania ( po raz pierwszy tak robię, że najpierw komentarz, a za chwile przeczytam tekst), wszystko co opiszecie, jest tylko ”przystawka” do dania głównego pod nazwą KOMPROMITACJA Z ISLANDCZYKAMI!!!!!

  3. arek pisze:

    Nigdy nie czulem sie tak upokorzony w zyciu jak po meczu ze studentami z Islandii. Nie zapomne tego nigdy naszym pilkarzykom, nawet jak zdobeda MP, w co osobiscie nie wierze.

  4. baczi_kks pisze:

    Bardzo ciężki rok… Powiem szczerze, że po meczu z rybakami dopadło mnie zwątpienie i kryzys czy aby na pewno jest sens sie dalej w to bawic. Czy nie lepiej ten czas wolny spozytkowac inaczej. Na szczescie szybko sie wyleczylem jak przystalo na prawdziwego kibica.

  5. inowroclawianin pisze:

    W zasadzie cały rok był nieudany. Znów 2 miejsce wiosną, kompromitacja ze studentami, potem kolejne w lidze w efekcie czego jesteśmy dopiero na 3 miejscu ze stratą 6 punktów do tęczy. Szkoda gadać..

  6. GROSZKINS pisze:

    Mnie wkurwienie po studentach jeszcze nie puściło.Kurewski rok dla klubu i dla mnie.

  7. czuk91 pisze:

    Z Rumakiem przegraliśmy praktycznie wszystkie mecze ważne lub o stawkę. Boże, jak ja się cieszę że już go u nas nie ma.

  8. torreador pisze:

    Tak to prawda, kluczem do oceny tego roku jest mecz z Islandczykami. Cały czas jednak się pocieszam, że gdyby nie ten mecz to nadal musielibyśmy podziwiać genialną myśl trenerską Rumaka. A ja już w kolejnym sezonie tego bym nie zniósł.

  9. Czytelnik pisze:

    Tutaj wiadomo nikt nic nowego nie odkryje łowcy wielorybów pokazali harpuny i mieli swoje 5 minut w Poznaniu, natomiast jak dla mnie druga kompromitacja to przypisywanie wszystkich porażek Lecha winie sędziego i zmowie warszafskohujwiejakiej , a nie słabosci Lecha jego zawodników i bojaźliwego trenera który nawet nie probował zmieniać taktyki ( jeśli w ogóle takowa była – piła na bok , biegiem do linii i dośrodkowanie ) która była dla wszystkich tak czytelna i tak mało efektywna , że gdy Lech mierzył sie z jakąkolwiek drużyną która choć trochę była konsekwentna w swoich poczynaniach to Lech był bezzębny , a statystyki nie oddawały tego co naprawdę się działo na boisku , w sumie proszę wskazać jeden mecz w którym Lech nie miał przewagi w posiadaniu pilki , dośrodkowaniach czy strzałach , jednak prawda była taka , że Lech był tak przewidywalny , że i tak należy się cieszyć z jego dorobku za Rumaka . Zresztą duch Rumaka nadal unosi się nad Bułgarską co widać po tym artykule po przez pokazywanie statystyk i twierdzeniom , że Lechowi mistrza zabrali sędziowie .

  10. 07; pisze:

    Tych nieprzyjemnych dni w 2014 roku było sporo. Niestety o ile Rumak radził sobie w Ekstraklasie to w Europie totalnie zawiódł i to przez 3 lata. Czas stracony i zmarnowany. Czas , aby wrócić w miejsce z którego spadliśmy.

  11. fan pisze:

    Islandczyków nic nie jest w stanie przebić, nawet szczecińskie 1:5 przy tym blednie – to było prawdziwe „creme de la creme”, szkoda tylko że w negatywnym znaczeniu.

  12. Pawelinho pisze:

    Porażek nie można nazywać „pechem” (bo to marne usprawiedliwienie) ale co do samego tekstu to i tak na długi czas największą nieprzyjemnością będzie kompromitacja z Islandczykami.

  13. RobertLech!!! pisze:

    Dramatyczne przeżycie , hańba na wieki dopiero gdzieś po miesiącu się pozbierałem i starałem się nie patrzeć przez pryzmat tego dwu meczu na klub i wszystko co z nim związane.

  14. 4o pisze:

    Gdyby nie jesienny PP tego roku to cały rok byłby na straty…
    Rumak ze słabymi się kompromitował, z mocnymi sobie nie radził. Tylko słabość tej ligi pozwoliła na oba wicemistrzostwa.
    Rumak, Kotorowski, Arboleda, Wołąkiewicz i momentami Kamiński, niefart i brak ambicji. To główne przyczyny słabego roku.

  15. aliz pisze:

    trzeba jak najszybciej zamknąć ten rozdział i z nowymi nadziejami wejść w Nowy Rok. O tych momentach nawet nie chce sie pamiętać – a jesli juz, to dlatego by uniknąć podobnych historii.

  16. Soku pisze:

    Wiecie co, możecie mnie skląć, ale ja tam widzę pozytywy z klęski ze Stjarnanem. Po prostu gorzej już nie będzie, wypełniacze koszulek przekopały się wtedy nawet przez dno. Wrodzony umiarkowany optymizm każe mi myśleć, że kolejnej takiej porażki już nie będzie – Skorża nie przepuści piłkarzykowi, który nie da z siebie ile fabryka dała. Za Trenera_którego_nazwiska_się_nie_wymawia miałem często wrażenie, że albo zbieranina na boisku gra przeciwko niemu, albo po prostu go nie rozumie.

    Cieszy mnie summa summarum ta porażka, bo doprowadziła nas do swoistego katharsis. Zmiana trenera nie przyniosła jeszcze co prawda zdecydowanej poprawy wyników, ale ta nasza zgraja ma już jakiś-tam styl, a nie setki wrzutek na aferę, zęby już zgrzytały, za JMB było 140% posiadania piłki, za MR – niekończące się dośrodkowania, z których pożytku było tyle co z zeszłorocznego śniegu. Oby było już tylko lepiej.

    Warto wspomnieć o wycofaniu się leśnych z przyznawanych awansem wyjściówek. Nareszcie! Teraz grajki premie dostają tylko w wypadku wygranych, więc nie ma opieprzania się, bo za to nic nie dostaną. Po odpadnięciu z Islandczykami piłkarzykom odpadła (jeśli mnie pamięć myli, niech mnie ktoś poprawi) duża bańka. Na własne życzenie.

  17. Mouze pisze:

    Cały 2014 można nazwać „nieprzyjemnym”,choć to bardzo łagodne określenie.W 2015 w końcu musimy się podnieść.

  18. pozn pisze:

    Odpadnięcie z islandczykami i ten mecz na Bułgarskiej był moim najgorszym przeżyciem odkad kibicuje Lechowi dobrze ze ten rok się juz skończył..

  19. seniorka pisze:

    Mam nadzieję, że 2015r. wynagrodzi nam wszystkie nieprzyjemne momenty, które spotkały nas w tym roku. Bez wątpienia trudno będzie zapomnieć o porażce ze Stjarnan, ale piłka toczy się dalej i teraz musi być już tylko lepiej.

  20. pyrlson pisze:

    Mize z innej beczki,dla mnie czarnym dnuem byl mecz z malinowymi nosami i wyparowanie „Rezydentow”