Jeden i pechowy dwumecz Lecha z Portugalczykami
Za kilkanaście dni na początek zmagań w Lidze Europy rywalem Lecha Poznań będzie klub z Portugalii, choć nie czołowy co zwiększa szanse Kolejorza na wygraną.
Portugalskie kluby są dla polskich szalenie niewygodne o czym niedawno pisaliśmy. Nasi rodacy zwykle zbierali łomot od Portugalczyków, ale przeważnie od takich firm jak FC Porto czy Benfica Lizbona. Do tej pory raz z portugalskim klubem mierzył się Lech Poznań i to całkiem niedawno. W lutym 2011 roku w 1/16 Ligi Europy przeciwnikiem Kolejorza był ówczesny wicemistrz Portugalii, Sporting Braga, który spadł do Ligi Europy zajmując 3. miejsce w fazie grupowej Ligi Mistrzów.
Zimą 2011 roku trenerem Kolejorza był Jose Maria Bakero Escudero, który przygotowywał zespół specjalnie pod ten dwumecz. Przed spotkaniem UEFA ze względów bezpieczeństwa zmniejszyła pojemność stadionu do 30 tysięcy kibiców. Z kolei sam mecz znów odbył się w zimowych warunkach. Zawierucha była wtedy mimo wszystko mniejsza niż kilka tygodni wcześniej podczas starcia z Juventusem Turyn, ale śnieg, mróz i wiatr znów dawał się we znaki zarówno kibicom jak i zawodnikom. Lech liczył, że Sporting nie będzie umiał grać w takich warunkach, ale się przeliczył. Braga leży na północy Portugalii, gdzie czasem śnieg też dociera.
Pierwsza odsłona pierwszego meczu 1/16 Ligi Europy 2010/2011 była wyrównana. Druga także i na dodatek toczyła się w szybkim tempie. Piłka po śliskiej murawie, a właściwie ziemi kulała się bardzo szybko. Zawodnicy ślizgali się po boisku, trudno im się biegało, ale nikt nie odpuszczał. W końcu w 72. minucie kapitalnym prostopadłym podaniem popisał się Sergei Krivets. Sam na sam z bramkarzem wyszedł Artjoms Rudnevs, który na spokoju wpakował piłkę do siatki. Lech objął prowadzenie, wygrał 1:0 i do Portugalii leciał z niezłą zaliczką. Kolejorz miał o co walczyć w rewanżu, bowiem zwycięzca tej pary grał dalej z wygranym dwumeczu Sparta Praga – Liverpool (dalej przeszli wówczas Anglicy).
1/16 Ligi Europy 2010/2011 – 17.02.2011
KKS Lech Poznań – Sporting Braga 1:0 (0:0)
Bramka: 72.Rudnevs
Żółte kartki: Wilk, Stilić – Custodio
Widzów: 30000 (pojemność ograniczona przez nakaz UEFA)
Sędzia: Vladislav Biezborodov (Rosja)
KKS Lech: Kotorowski – Kikut, Bosacki, Arboleda, Gancarczyk – Krivets, Djurdjević – Wilk (54.Kiełb), Stilić, Ślusarski (46.Możdżeń) – Rudnevs (84.Ubiparip).
Rezerwowi: Burić, Wołąkiewicz, Kiełb, Henriquez, Ubiparip, Możdżeń, Kamiński.
SC Braga: Artur – Garcia, Kaka, Rodriguez, Silvio – Custodio, Viana, Lima, Salino, Barbosa (68.Alan) – Meyong (87.Mossoro).
Rezerwowi: Cristiano, Dani, Mossoro, Alan, Peterson, Capela, Toumany.
Trenerzy: Jose Maria Bakero Escudero – Domingos Jose Paciencia Oliveira
Pogoda: -4°C, opady śniegu
Rewanż w Portugalii rozpoczął się od zepsutej setki Semira Stilicia. Bośniak wpadł w pole karne, jednak uderzając płasko posłał piłkę tuż obok bramki. Niestety w pierwszej połowie obrońcy popełnili bardzo dwa proste błędy, które bezlitośnie wykorzystała Braga. Strzeliła 2 gole i ustawiła sobie mecz. Sporting nie cofnął się. Obie drużyny szły na wymianę ciosów i kolejne bramki wisiały w powietrzu. Lech Poznań rozgrywał wtedy naprawdę niezły mecz, jednak był nieskuteczny. Prawdziwe emocje były dopiero na końcu.
Kolejorz nie miał już nic do stracenia i niesamowicie przycisnął. Szczęścia próbowali wówczas m.in. Jacek Kiełb, Jakub Wilk czy Artjoms Rudnevs. Wilk w końcówce meczu trafił w poprzeczkę, natomiast Rudnevs z paru metrów po dośrodkowaniu z prawej strony Kiełba nie trafił głową. Łotysz w tej sytuacji posłał piłkę tuż obok lewego słupka rywala. Wszyscy widzieli już wtedy futbolówkę w bramce, jednak gol w ostatnich sekundach, który dałby Lechowi Poznań awans i przepustkę do gry w Liverpoolem nie padł. O dziwo tej sytuacji nie ma w poniższym skrócie filmowym. Kolejorz jednak przegrał 0:2, odpadł w 1/16 Ligi Europy, a Braga doszła aż do finału w którym uległ w Dublinie ekipie FC Porto.
1/16 Ligi Europy 2010/2011 (rewanż) – 24.02.2011
Sporting Braga – KKS Lech Poznań 2:0 (2:0)
Bramki: 8.Alan 37.Lima
Żółte kartki: Kaka, Alan, Gancarczyk
Czerwona kartka: Kikut (87 min. – za brutalny faul)
Sędzia: Markus Strombergsson (Szwecja)
Widzów: 12000 (1200 kibiców Lecha)
SC Braga: Artur – Garcia, Rodriguez, Kaka, Silvio – Alan (83.Elderson), Mossoro (69.Salino), Custodio, Viana, Barbosa (68.Paulo Cesar) – Lima.
Rezerwowi: Cristiano, Peterson, Meyong, Salino, Elderson, Paulo Cesar, Capela.
KKS Lech: Kotorowski – Wołąkiewicz (61.Kiełb), Bosacki, Arboleda, Gancarczyk – Injać (46.Wilk), Djurdjević – Kikut, Stilić (71.Ubiparip), Krivets – Rudnevs.
Rezerwowi: Burić, Henriquez, Kamiński, Możdżeń, Wilk, Kiełb, Ubiparip.
Trenerzy: Domingos Jose Paciencia Oliveira – Jose Maria Bakero Escudero
Temperatura: +13°C, bezchmurnie
Źródło: inf. własna
Autor: Arkadiusz Szymanowski
Fot: KKSLECH.com
[wpgform id=’96288′]
>> Mistrzowski Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <<
Djuka i Bosacki to byli gracze a nie te pipki teraz, Bartek miał 34 lata a nawet Brożek mu nie był w stanie uciec
Dla mnie najbardziej winnym te porażki był Bakero,mieliśmy dobrą zaliczkę a ten sobie eksperymenty robił w tak ważnym meczu
Szkoda tego dwumeczu. Braga była do przejścia.
Też uważam, że gdyby nie idiotyczne pomysły bakteiro w tamtym dwumeczu to Kolejorz był wstanie przejść Bragę. Naprawdę wielka szkoda tego dwumeczu głównie przez tego hiszpańskiego szarlatana.
no tutaj to grali chłopaki aż miło poatrzeć mimo przegranego dwumeczu
Przy pierwszej bramce najmniej winiłbym Kotorowskiego.
Ja tam z wyjazdowego meczu do Bragi, najbardziej pamiętam wieśniacką psiarnię, która pozwalała tresowanym kundlom atakować naszych.
Ach ta poprzeczka po uderzeniu w poprzeczkę, ale byłem zły!
Z tego meczu pamiętam w rewanżu w końcówce meczu poprzeczkę Wilka. Gdyby to weszło mielibyśmy następną rundę. Szkoda.
A tak przy okazji, jak patrzę na ławkę rezerwowych z tamtego okresu to tam faktycznie nie było czym manewrować…
Ale komentarz heh, poprzeczka po uderzeniu Wilka miało być heh
Tu o pechu nie ma mowy,za wynik rewanżu odpowiada w całości Bakero.Pierwsze 45 minut to nie porozumienie,potem Rudnev i Stillic wrócili na swoje pozycje i zaczęliśmy grac na swoim,wysokim wtedy poziomie.Jednak Braga tego awansu już nie wypuściła.
@olej cenie bardzo Bosackiego,ale nie byl idealem,i sadze ze sportowo lepszy jest Arajuuri.Piszesz ze Brozek mu nie mógł uciec,a pamiętasz jak Adebayor w Machesterze go objechał jak juniora?
„Gdyby nie słupek, gdyby nie poprzeczka, gdyby się nie przewrócił byłaby rzecz wielka..”
Mnie też zapadła ta poprzeczka w pamięć, ale jeszcze bardziej eksperyment z Rudnevsem na skrzydle i Stiliciem w ataku, wina oczywiście nikogo innego jak hiszpańskiego szarlatana i jego pomysłów taktycznych. Byłem wściekły, bo Portugalczycy byli spokojnie do przejścia.