O 12 zwycięstwo w Warszawie

lechlegiaO 18:00 Kolejorz postara się przełamać w starciu z „Wojskowymi” wygrywając 25 października pierwszy raz od 25 lipca i to w 25 meczu w tym sezonie. Lech Poznań rozegrał z Legią Warszawa najwięcej meczów w swojej historii, bo do tej pory aż 118, ale bilans tych wszystkich spotkań jest ciut niekorzystny dla Kolejorza.


Wpływ na trochę niekorzystną statystykę mają przede wszystkim mecze z Legią w Warszawie w których Lechowi Poznań zawsze szło ciężko. Do tej pory „niebiesko-biali” rozegrali 54 ekstraklasowe spotkania w stolicy Polski notując bilans 10-14-30, gole: 36:81. Dziś Wielkopolanie powalczą zatem o 12 zwycięstwo w Warszawie w swojej historii, ale o 11 ligowe, a my wykorzystując zbliżający się pojedynek Legia – Lech przypominamy dziś najbardziej pamiętne potyczki Kolejorza na wschodzie kraju.

Pierwszy mecz Lecha z Legią w Warszawie odbył się w październiku 1948 roku i zakończył się porażką poznaniaków 1:3 (honorowe trafienie dla Kolejorza zaliczył wówczas słynny Edmund Białas). W drugim spotkaniu w Warszawie lechitom poszło już łatwiej. Poznaniacy wygrali bowiem 3:1 prowadząc w pewnej chwili już 3:0 i jeszcze na początku meczu zmarnowali rzut karny. Wiosną 1950 roku Lech ponownie triumfował i to przed 20 tysiącami warszawiaków po bramce w 85. minucie gry Tadeusza Kołtuniaka.

W kolejnych latach Kolejorzowi grało się w stolicy nie najgorzej. Lech nawet przegrywając umiał doprowadzać do remisu choćby za sprawą legendarnego Teodora Anioły i aż do 1956 roku nie wracał ze stolicy na tarczy (przegrał wtedy 0:3). Przez wiele kolejnych sezonów na swoim boisku lepsza była już jednak tylko Legia m.in. za sprawą Lucjana Brychczego. Raz do przerwy utrzymywał się co prawda bezbramkowy remis, lecz w drugich 45 minutach do przodu ruszyli warszawianie i wbili poznaniakom trzy gole.

Mimo wszystko Lech nie rywalizował z Legią już tak często jak w końcówce lat 40-tych czy w latach 50-tych. W końcu w sezonie 1973/1974 przyszło przełamanie i Kolejorz wygrał na wschodzie 2:0 po bramkach Ryszarda Szpakowskiego oraz Teodora Napierały. Kolejnych kilka konfrontacji przy Łazienkowskiej kończyło się niestety porażkami „niebiesko-białych”, którzy ponownie przełamali się w Warszawie w sezonie 1981/1982 wygrywając tam czwarty raz po bramce zdobytej zaraz na początku meczu.

W rozgrywkach 1982/1983 Lech zwyciężył wygrał na Legii, ale pierwszy i jak dotąd ostatni raz w ćwierćfinałowym meczu o Puchar Polski. Wówczas poznaniacy triumfowali 1:0 po golu w 46. minucie gry Mirosława Okońskiego. Co ciekawe mimo wyeliminowania stołecznych Wielkopolanie nie zdobyli wtedy pucharu i nie doszli nawet do półfinału, bowiem w 1/2 PP sensacyjnie ulegli Piastowi Gliwice 0:1, który później w decydującej potyczce i tak przegrał z gdańską Lechią.

Kilkanaście miesięcy później odpowiednio w maju i w sierpniu 1984 roku poznaniacy dwa razy gościli na obiekcie Legii i dwa razy na nim wygrali odpowiednio 2:0 i 2:1. Oba te mecze obejrzało po 20 tysięcy ludzi, więc radość tym bardziej była duża. W pierwszym z tych spotkań Kolejorz dwa ciosy zadał w końcówce za sprawą Henryka Miłoszewicza i Mirosława Okońskiego, zaś w drugim pojedynku po bramkach w drugiej połowie Czesława Jakołcewicza i Jarosława Araszkiewicza prowadził 2:0, choć w końcówce stracił jeszcze gola, zatem zwyciężył 2:1.


Niestety w kolejnych latach mecze w Warszawie znów kończyły się przegranymi Wielkopolan. Co jedynie w 1990 roku Lech prowadził po golu Andrzeja Juskowiaka 1:0, jednak Legia dość szybko wyrównała za sprawą Leszka Pisza. Stadion przy ul. Łazienkowskiej ponownie okazał się szczęśliwy dla poznaniaków wiosną 1995 roku. Wówczas lechici triumfowali na nim 1:0 po złotym trafieniu w 79. minucie Jacka Dembińskiego. Co ciekawe „Wojskowi” byli wtedy liderem tabeli i nie przegrali u siebie od prawie trzech lat, lecz wizyta Kolejorza zakończyła dobrą serię.

Niestety przez wiele kolejnych lat Lechowi znów nie szło na wschodzie. W 1996 roku poznaniacy polegli tam aż 1:5 przegrywając po 18 minutach już 0:3. W końcu trzy lata później lechitom udało się zremisować w stołecznym mieście po golu w 70. minucie Justina Nnoroma. W kolejnych latach „niebiesko-biali” za każdym razem mocno walczyli, jednak zawsze przegrywali. W 2004 roku Lech w finale PP po wygranej u siebie 2:0 przegrał na Łazienkowskiej 0:1, choć na szczęście i tak mógł cieszyć się z końcowego zwycięstwa w Pucharze Polski. Kibice Legii wtedy tego nie wytrzymali, przerwali dekorację i bijąc piłkarzy Lecha zrywali im medale.

Rok później Kolejorz jako obrońca trofeum był bliski wyeliminowania Legii w 1/4 PP, ale remisując na Łazienkowskiej do 90 minuty 1:1 (w Poznaniu było 0:0) i tak przegrał. W doliczonym czasie gry w piłkę na linii bramkowej nie trafił jeden z legionistów, jednak wyręczył go Mariusz Mowlik, który podbiegł do futbolówki i strzelił samobója. Później Kolejorz wyczyniał na Łazienkowskiej różne rzeczy, a w 2006 roku trener Czesław Michniewicz zdecydował się nawet na taktykę „tureckiego półksiężyca” przez którą po 29 minutach Lech przegrywał z Legią na jej boisku aż 0:3.

Więcej walki było za to kilka miesięcy później. Legia dwa razy prowadziła u siebie, lecz Lech dwa razy doprowadzał do remisu. Ostateczny cios i tak należał wówczas do warszawian, a zadał go w 86. minucie Miroslav Radović dzięki któremu „Wojskowi” wygrali wtedy 3:2. W końcu wiosną 2008 roku poznaniacy triumfowali na Łazienkowskiej po bramce głową Przemysława Pitego w 85. minucie gry. Idealną piłkę na głowę napastnika Kolejorza dośrodkował wtedy Ivan Djurdjević i Wielkopolanie mogli cieszyć się ze skromnego, aczkolwiek prestiżowego triumfu.

Rok później na Łazienkowskiej było 1:1 i m.in. ten remis sprawił, że mistrzem nie była wtedy Legia ani Lech tylko Wisła Kraków. W kolejnym, mistrzowskim dla Lecha Poznań sezonie Kolejorz przegrał z Legią jesienią 0:2, zaś w 2010 roku 1:2. Tamto spotkanie wielu pamięta aż do dziś. Od początku meczu Lech miał gigantyczną przewagę. Szybko objął prowadzenie, na bramkę gospodarzy szła akcja za akcją, lecz nagle Legia z niczego wyrównała. Tuż przed przerwą czerwoną kartkę otrzymał jednak Maciej Rybus, więc wydawało się, że „niebiesko-biali” i tak wygrają.

Nic takiego nie miało jednak miejsca. Lech w II połowie zamiast dobić rywala stał i w 88. minucie stracił gola po stałym fragmencie gry przegrywając 1:2. Poznaniacy po 30 minutach powinni prowadzić już 4:0, ale ich nieskuteczność i frajerstwo w II połowie sprawiło, że nie zdobyli w Warszawie nawet punktu. W sezonie 2011/2012 Lech na szczęście zrewanżował się. W kwietniu 2012 roku za Mariusza Rumaka poznaniacy grali coraz lepiej i walczyli o puchary, zaś „Wojskowi” o tytuł Mistrza Polski.

Przed bojem na Łazienkowskiej nikt na Lecha nie stawiał, jednak to on niespodziewanie wygrał w Warszawie 1:0 po golu Artjomsa Rudnevsa. Tym samym Lech był już wtedy blisko awansu do LE, natomiast Legii strącił właściwie mistrzostwo sprzed nosa. Kolejna wizyta „niebiesko-białych” na Łazienkowskiej zakończyła się naszą porażką 0:1. W 27. kolejce rozgrywek 2012/2013 Kolejorz walczył z Legią o tytuł i gdyby wygrał przeskoczyłby warszawian w tabeli. Kolejorz jednak przegrał tracąc bramkę z karnego w samej końcówce kończąc tym samym swoje marzenia o mistrzostwie.

Z kolei w sezonie 2013/2014 Lech rozegrał w marcu 2014 naprawdę niezłe zawody. Legia oddała tylko jeden celny strzał i zdobyła gola po faulu, zaś poznaniacy po zmianie stron dominowali w Warszawie i tylko wielki pech oraz ogromna nieskuteczność sprawiła, że Kolejorzowi nie udało się strzelić gola i wywieść z Łazienkowskiej choćby punktu. Opinia futbolowych ekspertów po tym spotkaniu była zgodna. Podopieczni Mariusza Rumaka zasługiwali na dużo więcej, ponieważ szczególnie w drugiej odsłonie dominowali nad „Wojskowymi” bardzo wyraźnie.


Lech Poznań ponownie zawitał do Warszawy w ostatniej kolejce rozgrywek 2013/2014, gdy było już wszystko rozstrzygnięte. Po pierwszej wyrównanej połowie na początku drugiej odsłony sędzia z Japonii pod presją trybun i kompletnie z niczego podyktował rzut karny. Legia Wyszła na prowadzenie, a w samej końcówce po nieporozumieniu Marcina Kamińskiego z Krzysztofem Kotorowskim strzeliła drugą bramkę. We wrześniu 2014 roku było już lepiej.

Nękany kontuzjami i grający w rezerwowym składzie Lech Poznań pojechał grać z kontry nastawiając się przede wszystkim na niestracenie bramki. Kolejorz do przerwy prowadził 2:0, zmarnował w 45. minucie setkę i kolejną na początku drugiej odsłony. Nagle w ostatnim kwadransie dośrodkowanie życie wykonał Tomasz Brzyski i zrobiło się tylko 2:1 dla Wielkopolan. Już w doliczonym czasie gry gospodarze wyrównali po celnej główce z wolnego Dossy Juniora. Gdyby Maciej Wilusz nie doznał w tej sytuacji kontuzji barku, a Maciej Gostomski nie był źle ustawiony skończyłoby się dużo lepiej.

Ostatnia wizyta Lecha na Łazienkowskiej była dla poznaniaków bardzo udana. Kolejorz pojechał do Warszawy tydzień po pechowo przegranym majowym finale Pucharu Polski z legionistami i zdołał się zrewanżować. Do przerwy utrzymywał się remis, ale po zmianie stron szybkie ciosy zadali Darko Jevtić i Karol Linetty. Lech prowadził z Legią na wyjeździe 2:0 i choć stracił bramkę to jednak wygrał 2:1, przeskoczył legionistów w tabeli, a niecały miesiąc później zdobył kosztem warszawian Mistrzostwo Polski.

Zwycięstwa Lecha Poznań na obiekcie Legii Warszawa:

1949: Legia – Lech 1:3
1950: Legia – Lech 0:1
1973/1974: Legia – Lech 0:2
1981/1982: Legia – Lech 0:1
1982/1983: Legia – Lech 0:1 (PP)
1983/1984: Legia – Lech 0:2
1984/1985: Legia – Lech 1:2
1994/1995: Legia – Lech 0:1
2007/2008: Legia – Lech 0:1
2011/2012: Legia – Lech 0:1
2014/2015: Legia – Lech 1:2

Legia – Lech 1:0 (2004, Finał PP – rewanż)


Legia – Lech 0:1 (2008):

Legia – Lech 0:1 (2012):

Legia – Lech 1:2 (2015):

Źródło: inf. własna
Autor: Arkadiusz Szymanowski
Fot: KKSLECH.com


>> Mistrzowski Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <<




14 komentarzy

  1. arek z Debca pisze:

    Pilkarze, zrobcie to dla nas. Dokopcie tej zarozumialej, przekupnej, komunistycznej zdrzirze.

  2. robrob pisze:

    Wygramy!!!

  3. ANTY POPIS pisze:

    arek z debca nieładnie tak wyzywać swoją mamusie.

  4. Bolek pisze:

    Ograjmy tego komunistycznego pomiota razem z jego kokainowym prezesikiem!!! Nikolić niech ma 10 setek i wszystkie obrońmy!!
    Ten stolcowy klubik musi poznać swoje miejsce w szeregu!!!

  5. Siódmy majster pisze:

    ekspert-i co z tego?Każda passa i dobra i zła kiedyś się kończy.

  6. Kosmaty pisze:

    Jesteśmy w lidze na ostatnim miejscu , gramy bez napastnika i z dziurawcami na obronie , a wy domagacie się wygranej w Warszawie…. pierdolnijcie się w łeb i nie wypisujcie głupot. Jak wygramy to będzie to mega sensacja.

  7. arek z Debca pisze:

    Anty cos tam, sraczki dostales przed tym meczem i tutaj wchodzisz. Wypad na swoje szambo albo na klozetowa. Tam komplet i wielkie swieto sie szykuje w koncu LECH przyjezdza. Na Napoli, Brugge po 16 tys, a na ostatnia druzyne tabeli komplet. Wiec szybko na klozetowa bo miejsc braknie, tam sobie pokrzyczysz na Amike.

  8. romek pisze:

    powinni napisać jedziemy do Warszawy po 9 porażkę bo remis to będzie sukces

  9. PULEK pisze:

    Jazda z Kurwami ze Wschodniej Europy Bedzie Zwyciestwo

  10. Mohito pisze:

    Jak nie z azjatami to z kim mamy wygrać?

  11. fan pisze:

    Redakcjo, gdzie wam umknęła „przedmeczowa analiza”? 🙂

  12. KKSLECH.com pisze:

    W artykule „Teraz inna sytuacja” napisaliśmy, że przed Fiorentiną i Legią jej nie będzie.

  13. vip pisze:

    Będzie dobrze , to jest ten mecz na marsz w góre tabeli! KOLEJORZ! W Warszawce komplet będzie bo Mistrz przyjezdza!

  14. pyra fan kks zbreslau pisze:

    pamietajcie A legia legia to jest kurwa legia warszawa stara kurwa jest