Na chłodno: Co wy robicie?!

Cykl „Na chłodno” to stałe dopełnienie materiałów meczowych w których w trochę inny sposób przyglądamy się meczom Lecha Poznań, ogólnej grze zawodników czy indywidualnej postawie piłkarzy. Czasem poruszamy też aktualne sprawy dotyczące naszego klubu w bardzo chłodny sposób. O wszystkim przeczytacie w poniedziałek lub we wtorek po każdym spotkaniu poznając nasze szczere zdanie na temat danego meczu. Od lata 2016 w materiałach „Na chłodno” przyglądamy się również temu, co dzieje się w Lechu (głównie pod względem transferów), oceniamy działania zarządu lub ich brak bacznie spoglądając na sytuację wokół klubu.


Nadszedł poniedziałek i nadszedł czas na kolejne „Na chłodno” w bardzo chłodnym tonie. Kolejny raz piszemy o tym samym, ponieważ nadal to samo się dzieje. Od września Lech gra bardzo słabo, notuje rozczarowujące wyniki, nie robi żadnych postępów w grze, powiela te same błędy pod wodzą pogubionego trenera i spada w dół tabeli. 5 meczów bez wygranej nie jest przypadkiem. To efekt pracy sztabu szkoleniowego, który już we wrześniu m.in. w meczach z Pogonią Szczecin czy Śląskiem Wrocław stracił kontrolę nad zawodnikami. Po kolejnych spokojnych 2 tygodniach pracy zespół w Niecieczy wyglądał fatalnie. Brak pomysłu na grę, brak schematów, brak taktyki. Totalny chaos w którym Makuszewski zmieniał się stroną z Jevticiem wprowadzając tylko jeszcze większy nieład. Kolejna przerwa na kadrę została koncertowo zmarnowana przez sztab szkoleniowy. Najpierw 7:0 z IV-ligowcem grającym jak na szkolonym festynie, a później już w poważnym pojedynku 8 strzałów w tym 0 celnych. Lech w tej chwili należy do najgorszych zespołów w lidze. Ma najdłuższą serię bez zwycięstwa obok Pogoni Szczecin co nie jest żadnym przypadkiem. Poza Robertem Gumnym nie ma w Lechu zawodnika, który jest w formie. Oczy łzawią, gdy patrzy się na Kostevycha, Putnockiego, Jevticia, Gajosa, Makuszewskiego czy Majewskiego. Szczególnie pierwsza trójka należała do najlepszych na swoich pozycjach w lidze podczas gdy obecnie są to zwykli ligowcy. Z upływem jesieni zupełnie przepadli nowi piłkarze. Kiedy przyszli do Lecha i jeszcze nie mieli okazji zbyt długo trenować pod okiem Bjelicy było całkiem fajnie. Były gole, asysty, gra napawająca optymizmem. Teraz ci zawodnicy z Emirem Dilaverem na czele gubią się na boisku nie potrafiąc znaleźć sobie miejsca na murawie. Z meczu na mecz gra całego zespołu, który o dziwo – walczy i stara się wygląda coraz gorzej. Sam trener nie ma jednak sobie nic do zarzucenia zachowując się jak choćby w Austrii Wiedeń, kiedy wszystko zawalił na graczy spiskujących rzekomo przeciwko niemu. Od tygodni powtarza, że gramy dobrze. Jego entuzjazm przekłada się na zawodników. Maciej Makuszewski po spotkaniu w Niecieczy stwierdził jako Lech jako drużyna – „wyglądała bardzo dobrze”. W tej sytuacji nie macie drodzy kibice prawa oczekiwać poprawy. Nie wygraliśmy od 5 meczów, ale w sumie wszystko jest w porządku. Sezon długi, zostało jeszcze wiele kolejek, będzie podział punktów, może uda się też zdobyć Puchar Polski – tak w Lechu rozumie się obecną sytuację.

A tak na poważnie. Taryfa ulgowa dla trenera i jego osiągnięć skończyła się tutaj już w sierpniu. Teraz skończyła się cierpliwość również dla zawodników, którzy siedzą tu od ponad roku, nic nie osiągnęli, przegrali wszystko co można było przegrać i dalej dobrze się bawią. Mihai Radut na swoim Instagramie zamieścił niedawno nawet zdjęcie z McDonalda na którym zastanawia się co kupić? hamburgera czy frytki? Inny piłkarz Maciej Makuszewski zmęczony mentalnie po kadrze poleciał sobie w październiku na krótkie wczasy w trakcie sezonu do Dubaju na co zgodę wydał zarząd (wielki minus dla niego jak w sprawie z Formellą). Reszta także regularnie otrzymuje 2-3 dni wolnego po meczu. Lech obecnie przypomina ośrodek wczasowy w którym klienci dostają pieniądze, które mogą przeznaczyć sobie na różne atrakcje. 3-4 razy w miesiącu ktoś jednak przerywa ich wczasy nakazując grę w piłkę. Jak to wygląda każdy widzi. Na boisku wychodzi zespół 11 ludzi, którzy grają po swojemu. Nie są drużyną, nie wiedzą jak grać, jak poruszać się na boisku i co ogólnie robić. Wynik 0:0 z Sandecją to tylko wstyd. Większą hańbą jest gra Lecha w tym meczu w tym 0 celnych strzałów. I niech przypadkiem jedno pojedyncze zwycięstwo nie przesłoni Wam dwóch zawalonych miesięcy w których być może Lech przegrał swoją szansę na tytuł. Tu jedna wygrana Lecha przykładowo z Wisłą Płock, gdzie w bramce stoi parodysta nic nie zmieni. Tu potrzeba serii. Tymczasem Lech tej jesieni umiał wygrać raptem 2 mecze z rzędu. Roztrwonił 5 punktów przewagi nad najgroźniejszym rywalem w walce o mistrzostwo do którego traci teraz już 6 oczek, a przecież w tym sezonie nie ma już podziału punktów. W dodatku przez pyskowanie sędziom przez Bjelicę arbitrzy prowadzą nasze mecze tak jak prowadzą.

Trzeba to napisać. Aktualnie Lech nie walczy o mistrzostwo. Z Bjelicą przerżnął wszystko co można było przegrać przez 1,5 roku. Teraz gra z meczu na mecz coraz gorzej, piłkarze nie stanowią drużyny, są coraz bardziej nerwowi, brakuje im pewności siebie, jednak nic się nie zmieni skoro sam Chorwat nie widzi problemu. Wszyscy chcą wierzyć w mistrzostwo tylko na jakiej podstawie? Od września są powielane te same błędy. Czas na spokojną pracę jest marnowany, gramy tak jak gramy, trener się pogubił, część piłkarzy jest załamana, części odbiła sodówa, część tylko tu zarabia pieniądze, a jeszcze inni czekają aż stąd odejdą. W dodatku pod hasłem „nie idziesz sam” prowadzi nas trener, który nigdy nigdzie nie doszedł w rozgrywkach ligowych. Mało tego. W przeszłości właśnie jesienią notował kryzysy w innych klubach z których nigdy jeszcze nie wyszedł będąc często zwalnianym po serii bez wygranej jak właśnie w Spezii przed 2 laty. I co teraz? Ktoś taki ma nas wydobyć z kryzysu skoro nawet go nie widzi? Na swoim profilu na Facebooku wkleja tylko wyniki, gdy jego zespół wygrywa nie informując o porażkach. W dodatku nie trzyma ciśnienia banując internautów za wklejanie linków z jego krytyką. Mamy teraz wszyscy uwierzyć, że akurat w Lechu trener Bjelica pierwszy raz w życiu wyciągnie drużynę z kryzysu i zdobędzie z nią tytuł? Na czym tu opierać swój optymizm? Tu jest potrzebna wiara w cud oraz podobne problemy innych.

Kolejną sprawą jest to co dzieje się wokół Lecha. Swego czasu klub ogłasza odejście Kamila Jóźwiaka. Nagle dziś informuje, że jednak się dogadał, jednak porozumiał się z samym zawodnikiem i jego ojcem pomijając agencję. Co stanie się więc za kolejne 2 tygodnie? Znowu agencja wyda jakieś oświadczenie i nadal będzie trwała ta szopka? My nawet nie bawimy się już w żadne informowanie o tej sprawie, bo nie wiadomo czy za 2-3 tygodnie znowu nie będzie trzeba czegoś zmieniać. Rozwiązanie tej sprawy to obraz polskiej piłki. Agencja żre się z klubem wydając jakieś oświadczenia i komunikaty, klub ma rację i słusznie przystaje przy swoim, kibice są wrogo nastawieni do agencji, później do piłkarza, nagle Jóźwiak podpisuje kontrakt bez agencji (ciekawa skąd taka zmiana), a kibice po zaledwie kilkunastu dniach znowu zmieniają zdanie i znów kochają Jóźwiaka. Jak ktoś w Polsce obserwuje całą sprawą temu uśmiech z ust nie schodzi. Nam się chce wymiotować po tym wszystkim co się dzieje. Najbardziej szkoda Was, ludzi płacących za bilety, którzy widzą kryzys w Lechu, w jego grze, lecz nic nie mogą zrobić. Według piłkarzy trzeba jak zwykle wyciągnąć wnioski, zespół „wyglądał bardzo dobrze”, natomiast według Bjelicy też gramy dobrze, czyli generalnie jest okej, a my wszyscy niepotrzebnie się czepiamy. Prędzej czy później Lech wygra jakiś mecz i wszyscy będą myśleć, że 2 miesiące żartów z ludzi pójdą w niepamięć. Tu nie pójdą, ponieważ cel jest jasny, a zaufanie niewielkie. Dopóki główny oraz przy okazji jedyny cel nie zostanie zrealizowany trzeba podejść do Lecha z większym dystansem.

Na koniec kolejnego przegranego tygodnia można tylko usiąść i zakryć twarz. Ku*wa. Co wy wszyscy robicie z tym klubem?!

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <