Analiza meczu z Jagiellonią + statystyki

Niedzielny mecz Lecha Poznań z Jagiellonią Białystok był pokazem ofensywnej siły Kolejorza. Lechici w drugiej odsłonie dosłownie zamknęli lidera LOTTO Ekstraklasy na połowie i gdyby to spotkanie trwało dłużej, to poznaniacy zapewne wygraliby wyżej niż 5:1. Momentami Kolejorz atakował jak w transie będąc ekipą nie do zatrzymania.


Dzień po spotkaniu Kolejorza z drużyną Ireneusza Mamrota nadszedł czas na tradycyjną, pomeczową analizę gry Lecha Poznań w konfrontacji z Jagiellonią Białystok.

Obrona (ocena: 4)

Na mecz z Jagiellonią wrócił nieobecny tydzień temu z powodu choroby Emir Dilaver. Austriak przed spotkaniem przy Bułgarskiej doznał lekkiego urazu, ale bardzo chciał grać, zatem wystąpił od początku. Jego powrót do składu był dla Lecha bardzo dobrą wiadomością. Wraz z Gumnym grał bardzo pewnie od samego początku. Źle w to spotkanie wszedł za to Nikola Vujadinović, który już w 5 sekundzie był bliski straty piłki na około 40 metrze. Później Czarnogórzec również nie zawsze dawał sobie radę z szybszymi zawodnikami rywala popełniając proste błędy w ustawianiu się oraz notując kilka strat. Dopiero po przerwie w końcu ogarnął się, zaczął grać pewniej i tak samo było po 67 minucie, kiedy zmęczonego Dilavera zmienił Rafał Janicki. Rezerwowy stoper dał bardzo dobrą zmianę. Imponował wygrywaniem pojedynków 1 na 1, a na dodatek zaliczył asystę przy trafieniu na 3:1. Asystę miał także Volodymyr Kostevych, który z minuty na minutę prezentował się lepiej. Obrona Lecha rozegrała wczoraj dobre zawody, w ofensywie nawet bardzo dobre, jednak oceniając obronę musimy przede wszystkim pamiętać o tym, jak spisywała się w tyłach. Głównie w pierwszym kwadransie było trochę chaosu, dlatego ocena 4 za mecz z Jagiellonią wydaje się być odpowiednia. Przede wszystkim Nikola Vujadinović musi pracować nad dynamiką i koncentracją, którą czasami traci.

Pomoc (ocena: 6)

To był Lech w drugiej połowie, którego chcemy oglądać zawsze! Poza pierwszym kwadransem, kiedy poznaniacy byli trochę zaskoczeni szybką, techniczną grą Jagi druga linia Lecha wyglądała bardzo dobrze. Przede wszystkim nasi pomocnicy świetnie prezentowali się pod względem motorycznym. Im było bliżej końca meczu tym Lech o dziwo nie słabł. Sporo biegał, sporo walczył, starał się, ani na chwilę nie odpuszczał, nie tracił impetu w ofensywie, a za to dążył do zdobycia jak największej liczby goli. Świetnie współpracowała ze sobą trójka środkowych pomocników Majewski – Gajos – Trałka, którzy byli aktywni zarówno w ofensywie jak i w defensywie. Dobrym pomysłem było przestawienie z lewego na prawe skrzydło Mario Situma, który mogąc operować częściej lepszą prawą nogą był po prostu groźniejszym pomocnikiem niż we wcześniejszych meczach. O dziwo Chorwat asystę przy trafieniu na 1:1 zanotował po wrzutce słabszą lewą nogą. Wiele jakości pokazali także zmiennicy. Darko Jevtić po wejściu z ławki strzelił gola i zaliczył asystę, natomiast Kamil Jóźwiak trafieniem na 4:1 zakończył emocje w tym spotkaniu w którym wynik ustalił inny pomocnik Łukasz Trałka. Druga linia na tle silnej w tym sezonie i wciąż liderującej Jagiellonii wyglądała bardzo dobrze. Można było przecierać oczy ze zdumienia, jak szybko potrafią grać poszczególni pomocnicy Lecha, którzy atakując często zmieniali strony, sposób rozegrania piłki, grali z klepki, nie kombinowali, nie zwalniali akcji, mieli spory ciąg na bramkę Jagiellonii, którą dosłownie rozbili. Za ten mecz, a szczególnie za jego drugą połówkę pomoc Lecha zasługuje na szóstkę. Wlepiamy jej szóstkę mając również na uwadze klasę rywala, który przecież też dysponuje silną drugą linią, a mimo to, były minuty w których zupełnie nie radził sobie z szybkimi, agresywnie nastawionymi lechitami, którzy postawili na zdecydowany atak.

Atak (ocena: 5)

Christian Gytkjaer po raz 3 z rzędu grał od 1 do 90 minuty. Kiedy w 39 minucie trafiał na 1:1 oddawał wtedy 3 strzał w ciągu 3 ostatnich spotkań, 3 celny i zdobywał 3 bramkę. Tak świetnej ekstraklasowej serii Duńczyk jeszcze nie miał. Niedzielny mecz był pokazem jego wysokich umiejętności technicznych, a także snajperskich możliwości. 28-latek po zdobyciu pierwszej w Lechu bramki głową miał jeszcze 6 innych okazji do strzelenia kolejnych goli. Gytkjaer wygrał wczoraj najwięcej pojedynków na 1 na 1 spośród wszystkich zawodników Kolejorza. Z łatwością urywał się obronie Jagi będąc groźnym napastnikiem zarówno przy okazji ataku pozycyjnego jak i kontr, które czasem sam napędzał. Pod różnymi względami spotkanie z Jagiellonią było najlepszym meczem w wykonaniu Christiana Gytkjaera w naszym klubie. Mecz na piątkę!

Ogólne wrażenie (ocena: 5)

Już na samym początku Jagiellonia pokazała, że jest w formie i jest bardzo dobrą drużyną. Pierwszy kwadrans należał do gości, którzy byli po prostu lepsi od Lecha. Bramkę zdobyli jednak po złym ustawieniu Kolejorza, który zdecydowanie za łatwo dał się skontrować przy fatalnym wykonaniu rzutu wolnego przez Raduta. Na szczęście lechici po tym golu szybko ruszyli do przodu i w miarę szybko wyrównali. Co prawda sędzia nie uznał bramki, jednak to pokazało, że nawet tak dobrze grającą Jagę da się ukąsić. Z drugiej strony kolejna decyzja VAR na niekorzyść Lecha mogła podłamać trochę piłkarzy, ale na szczęście tak się nie stało. Poznaniacy zachowywali się jakby nadal było 0:0 i walczyli o swoje życie. W 39 minucie w końcu wyrównali, by po zmianie stron dać prawdziwy pokaz siły. Lech zachowywał się jak rozjuszone zwierze. Grał bardzo szybko, składnie, ze sporą determinacją w zagraniach, mocno przycisnął Jagę na samym początku drugiej połowy aż w 53 minucie już prowadził. Po golu na 2:1 nastąpiło coś co rzadko się dotąd zdarzało. Lech nie cofnął się, nie było w jego grze minimalizmu tylko nadal spora ochota na rozszarpanie Jagiellonii. Ten kto regularnie śledzi mecze Lecha, przywiązuje uwagę do gry, do zachowania drużyny przy prowadzeniu mógł być w szoku. Tym razem Lech sprawiał wrażenie innej, podmienionej drużyny, która miała inną mentalność niż zwykle. Każda akcja kleiła się, często była kończona strzałem oraz pachniała bramką. Na dodatek białostoczanie przy okazji stałych fragmentów gry dosłownie nie istnieli sprawiając wrażenie chłopców zagubionych we mgle. Lech grał w drugiej połowie z pasją, z werwą, z życiem, imponował cechami, które nie zawsze pokazywał, a przede wszystkim w pełni zademonstrował ludziom swój wysoki ofensywny potencjał zmiatając lidera tabeli z powierzchni ziemi. To był mecz w którym Lech przy stanie 0:1 w końcu odrobił straty i wygrał po raz pierwszy od 30 września 2016 roku. Wygrał, ponieważ pokazał charakter + sportową jakość. Wydaje się, że to spotkanie było w wykonaniu Lecha lepsze aniżeli to jesienne z Legią zwycięskie 3:0. Ocenę pozostawiamy Wam.


Składy

1-4-2-3-1

Burić – Gumny, Dilaver (67.Janicki), Vujadinović, Kostevych – Trałka, Gajos – Radut (73.Jevtić), Majewski, Situm (83.Jóźwiak) – Gytkjaer.

1-4-2-3-1 przechodzące na 1-4-4-2

Pawełek (28.Kelemen) – Burliga, Runje, Guti, Guilherme – Wlazło, Romanchuk – Frankowski, Pospisil (75.Świderski), Novikovas – Bezjak (65.Sheridan).

Statystyki meczu Lech – Jagiellonia 5:1

Bramki: 5 – 1
Strzały: 23 – 11
Strzały celne: 10 – 3
Strzały niecelne/zablokowane: 13 – 8
Faule: 12 – 14
Żółte kartki: 1 – 3
Czerwone kartki: 0 – 0
Rzuty rożne: 11 – 3
Zmiany: 3 – 3
Spalone: 4 – 0
Posiadanie piłki: 51% – 49%
Celne podania: 73& – 77%
Liczba zawodników w kadrze meczowej: 18 – 18

Lechowe statystyki meczu z Jagiellonią 5:1

Strzały z pola karnego: 20
Strzały z dystansu: 3
Strona najczęstszych ataków: prawa
Procent wygranych pojedynków: 49%
Najlepszy piłkarz Lecha według InStat: 325 – Mario Situm
Najsłabszy piłkarz Lecha według InStat: 209 – Mihai Radut

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <







34 komentarze

  1. robson pisze:

    Mam nadzieję, że Bjelica w końcu zrozumiał, że mityczna „kontrola nad meczem” nie jest wartością absolutną i żeby wypić szampana trzeba trochę zaryzykować. Za grę na zero z tyłu i bicie przez bramkarzy rekordów czystych kont żadnych dodatkowych punktów nie przyznają i wolę Lecha ofensywnego wbijającego rywalowi kilka bramek, nawet jeśli narazi się na kontrę i tę jedną czy dwie czasem straci. Ten mecz pokazał jak wielki potencjał ofensywny drzemie w tej drużynie i wystarczy go po prostu nie tłumić. Mam nadzieję, że po tym spotkaniu pęknie u grajków jakaś bariera psychologiczna. No bo skoro mogą u siebie rozgromić najlepszą drużynę wiosny, to mogą wygrać z każdym w tej lidze nawet na wyjazdach.

  2. Gbn pisze:

    Potencjał był wielki bo Pawełek kontuzjowany a w bramce Kelemen po kontuzji…
    przypadek i tyle.

  3. michal_KKS pisze:

    Czyli to wina Kelemena że Lech tak dobrze zaczął grać a Jagiellonia nie mogła nic zrobić? Ciekawa teoria

  4. BKS pisze:

    Czym tu się podniecają? „Musiał bo musia”ł taki powinien być tytuł. Mecz został wydrukowany przez sędziego który psychicznie nie jest przygotowany do sędziowania tego typu meczy !!! Ktoś go wysłał do tego Poznania i to on powinien wylądować we Wrocławiu. Bramka nie uznana z powodu reki (kontrowersyjnej) była słusznie nie uznana bo był tam wyraźny spalony. Faul w polu karnym na Novikowasie ewidentny !!! (2-3 kolejki temu Burliga za takie zagranie dostał od Kwiatkowskiego żółtą kartkę (to że pierwszy trafił w piłkę zawodnik Lecha nie ma znaczenia w przypadku nowych przepisów). Karny dla Lecha to kryminał !!! Pan Sławek z NC+ wyraźnie powiedział że to „żadna kontrowersja”. Podobna ręka była w meczu Korony (tam dłoń wystawał nawet poza obrys ciała i co ???). Jak się ta ręka ma do ręki w meczu Jaga-Lechia gdzie też sędziował Musiał ??? Może wystąpi przed kamerą i nam to wyjaśni ???? Co do wypowiedzi Makuszewskiego w przerwie to po prostu nie chciał się narazić żonie która kibicuje Jadze ( jak Jaga strzeliła bramkę z Lechem w Białymstoku to najwyżej wyskoczyła w górę a później zagadnęła do męża ” czemu się nie cieszysz ??? bramka padła !!! Cała trybuna VIP miała z tego polewkę !!!

    • LECH pisze:

      No to w tym meczu skoczyła tylko raz hahahaha a później została wbita w ziemię hehehe i cały stadion miał z tego polewkę

    • Lpo pisze:

      …a tak poza tym w domu wszyscy zdrowi ???

    • arek z Dębca pisze:

      Hehe, dobre BKS. Mógłbyś pisać scenariusze do kabaretów. Masz talent.

    • Sopel pisze:

      Ty Kolego powinieneś iść szybko do izby przyjęć i prosić o jakiegoś lekarza od oczu bo Twoja wada wzroku jest bardzo ale to bardzo niebezpieczna i poproś jeszcze o konsultację z jakimś lekarzem od psychiki bo się posypała troszkę
      dobrze ,że 5-1 wygrali ( normalnie taki druk był że szok)prawie Jaga wygrała buhahaha
      Boże dziękuję ,że na co dzień nie mam do czynienia z takimi idiotami

    • Bronks pisze:

      Kolego z azjatyckiej części Polski wytłumaczę Tobie może może wreszcie zrozumiesz o co chodziło przy ręce Guttiego Bo nawet „specu” z nc+ tak chcacy wykazać błąd Musiała nie zauważył dlaczego zadziałał w tym wypadku VAR. Zobaczcie na np. na stronie ekstraklasy http://ekstraklasa.tv/bramki/lech-jagiellonia-3-1-wejscie-smoka-jevticia-kilka-minut-na-boisku-i-gol-z/54e65y. Przecież nie chodzi o prawą rękę którą Gutti trzyma przy ciele ale o lewą dłoń, która zatrzymuje piłkę. Lewa ręka ułożona z premedytacją jak zamknięty semafor zatrzymuje piłkę Koniec kropka KARNY

    • Kibol pisze:

      Gości drukuje sam ze swoją legła .oczywiście ze karny naciągany .ale bardziej karny niż ten w Warszawce. Sędzia istonie nie najwyższych lotów ale jak cała reszta.a pan Sławek to buc interpretuje jak mu wygodnie.kibice Jagi doskonale wiedzą jak rolę się wszystkich w warszafce

  5. Sławek pisze:

    BKS teoria roku . Zwiększ dawki leków.

  6. abc pisze:

    Rozumiem że karny się należał Lechowi i że Novikowas nie był faulowany w polu karnym ???….Pół metrowego spalonego przy nie uznanej bramce też nie było !!! W Warszawie przynajmniej był pretekst przy karnym bo Kostewicz zachował się jak idiota (żeby tylko trzymał ręce w górze) ale on też wyskoczył (a jakby wpadł na plecy zawodnika Legii i go przewrócił) …..żeby było ja za coś takiego w Warszawie karnego bym nie podyktował ale pretekst był……w Poznaniu nie był kontrowersji, to były sytuacje zero jedynkwe gdzie w głównej roli wystąpił „wystawiony” Musiał i warszawiak Raczkowski (z najlepszej szkoły sędziowskie…hahahha)……o że Lech miał przewagę w 2 połowie o niczym nie świadczy bo sytuacja mogłaby się zmienić podobnie jak w pierwszej połowie gdzie po 30 min Jaga miała nie mniejsza przewagę i mogła prowadzić 2,3 zero. Padłaby bramka na 2-2 i pewnie Lech by się zgrzał (zwłaszcza że miał nóż na gardle i straciłby bramkę kiedy miał przewagę)….oczywiście to ostatnie to gdybanie ale …..ani Lech nie był tak mocny, ani Jaga tak słaba jakby wskazywał na to wynik

    • mario pisze:

      faul na Novikowasie był, choć kontakt z piłką był pierwszy i sędziowie różnie się wtedy zachowują. Co do tego „spalonego” zapraszam do powtórek, bo chyba tylko Ty tam spalonego widziałeś. Ale ręka Situma ewidentna.

    • Mohito pisze:

      Reka Kostewicza nie miała w góle wpływu na grę i dalsza akcję. We wczorajszym meczu widac jak ręka po strzale (zgadza sie, że z bliska) odchodzi od ciała zawodnika a więc strzał został zablokowany został…ręką. Zgadza się czy nie?

  7. Biniu pisze:

    Jeśli jesteśmy przy panu Sławku. To co on mówi pokazuje ,że jeśli ma racje w interpretacjach przepisów ,to przepisy piszą idioci. Taka ręka to karny , taka ręka to nie karny a taki zamysł piłkarza to czerwona kartka a taki to niebieska itd. Obrońca wybija piłkę bez kontaktu z napastnikiem to karny. Jako kibic Lecha ,czyli w jakimś sensie kibic całej piłki nożnej mam jednak nadzieje ,że to nie twórcy przepisów są idiotami ale pan Sławek.

    • torreador pisze:

      Masz absolutną rację. Wszystkie (jakie słyszałem) interpretacje pana Sławka na temat ręki w polu karnym, to teksty idioty dla idiotów.

    • Kibol pisze:

      Tak .jak radovic odpycha to jest ok i bramka uznana jak Wojtkowiak tydzień pozniej lekko odepchnal obrońcę faul i bramka nie uznana pan Sławek sam sobie zaprzecza nawet Smokowski który jest zwiazany z legła powatpiewal wsłuszność jego zdania

  8. Jam pisze:

    Druga połowa super. Zdecydowanie najwięcej jakości u Gytkiera. Według mnie rewelacyjna zmiana Józwiaka. Gdyby tak jeszcze Majewski pokazał trochę jakości. Najbardziej zaimponowała mi gra na pełnych obrotach do końca. Oby utrzymali taki gaz aż do zwycięskiego finału.

  9. Lechita62 pisze:

    Najlepszy mecz za kadencji Bjelicy, a być może najlepszy mecz w wykonaniu drużyny z ekstraklasy w tym sezonie, nie oglądam innych meczów naszej ligi poza meczami Lecha, ale ciężko mi sobie wyobrazić, żeby jakiś polski klub był w stanie się wznieść na taki poziom. Pozostaje pytanie czy teraz zaczniemy tak grać w każdym meczu, albo chociaż na 80% wczorajszych możliwości czy był to jednorazowy wyskok. Liczę na początek długiej zwycięskiej serii, zakończonej tytułem.

  10. tom pisze:

    Nareszcie! Wystarczy że Gytkjaer i Bjelica w formie i nie ma mocnych na Lecha!!!

  11. arek z Dębca pisze:

    Jeśli zaczną grać na wyjazdach to ta wygrana ma sens a jeśli nie to tylko ten pojedynczy mecz przejdzie do historii. O mecze na Bułgarskiej jestem spokojny ale jeśli zgubimy punkty w tych 4 czy 5 wyjazdach to o MP można tylko pomarzyć.

  12. arek z Dębca pisze:

    Po co te żale i pitolenie na proznicy? Czy ktoś zabronił Jadze strzelić jeszcze z 5 goli?

  13. J5 pisze:

    No coż, jeśli ” Pan Sławek z NC+”jest dla Ciebie autorytetem…. Prawda jest taka, że słabiutka wczoraj Jagiellonia zebrała łomot. I tyle

  14. mario pisze:

    trochę inaczej to widzę. Dla mnie obrona co najwyżej na 3, bo Kostewycz i Vujadinovic w pierwszej połowie grali jednak słabo. Nie zapomnijmy też dopuszczono do kilku groźnych strzałów. W drugiej połowie w/w dwójka grała już lepiej, ale mimo wszystko w obliczu całego meczu obrona co najwyżej poprawnie właśnie za tę pierwszą połowę tych dwóch obrońców.
    Pomoc: może tę 6 bym zostawił, ale długo nie zapomnę 3 bardzo groźnych kontr koncertowo spieprzonych przez Majewskiego.
    A atak wg mnie zasłużył na 6. Gytkjaer rozegrał świetny mecz, strzelił co miał strzelić. Kto wie, czy Kelemen nie wyciągnął piłki zza linii bramkowej po główce Duńczyka po rzucie rożnym, niestety żadna kamera dobrze tego nie zarejestrowała, a pewnie zaliczyłby też drugie trafienie, gdyby Majewski przy kontrze zagrał mu lepszą piłkę prostopadłą – był świetnie ustawiony i idealnie wystartował do podania.
    Generalnie jeśli chłopaki będą grać z takim zacięciem i energią, to może być fajnie na koniec, bo przecież będziemy grać jeszcze i ze szmatą i z Jagą. Warunek – obrona musi się ogarnąć w obronie, bo w ofensywie wygląda chyba lepiej niż defensywie. Nawet Gumny mógł strzelić bramkę, gdyby zachował więcej zimnej krwi i posłał piłkę do pustej bramki ponad tłokiem w polu karnym w pierwszej połowie.

    • WW pisze:

      mario,ja też tak widziałem ten mecz.Christian Gytkjaer to wczoraj gość.Maja i Gajowy co mieli zepsuć to zepsuli.

  15. J5 pisze:

    Wreszcie Lech zagrał dobry mecz. Poza pierwszym kwadransem dla Jagi,Lech miał kontrolę nad meczem, a atakowanie każdego rywala który był przy piłce zaowocowało tym, że przeciwnik miał problem z konstruowaniem akcji, i często tracił pilkę już na swojej polowie. Lechici tym razem nie bawili się w rozgrywanie piłki, tylko od razu podawali ją do przednich formacji napędzając ataki. Gytkjaer wreszcie pokazał, że potrafi przyjąć i dograć piłkę z silnym stoperem na plecach, a nasi pomocnicy obslugiwali go prostopadłymi podaniami. Cieszy, że wreszcie nauczyli się ze sobą grać. Tylko z taką agresją, walką i zaangażowaniem można w tej lidze osiągać wyniki. Mam nadzieję że nie był to jednorazowy skok formy, tylko wreszcie stała gra Kolejorza na takim poziomie. Wczoraj Lech zagrał tak, że żaden sędzia nie byl w stanie wpłynąć na wynik. Teraz trzeba bedzie tak zagrać z Lechią, i wreszcie przelamać się na wyjeździe w meczu z Wisłą

  16. Stary kibic pisze:

    Podpisuję się pod tekstem obiema łapami. Nic dodać nic ująć.

  17. Stary kibic pisze:

    No i jeszcze gra głową Gytkjera!!!

  18. Janusz Srajek pisze:

    Podoba mi sie to,

  19. eremita pisze:

    Gytkjer zyskal w moich oczach bardzo wiele, kiedy oddal karnego Jevticowi. Widzial jak Darko zostal przywitany przez kibicow, chcial mu dac powod by kibice rzeczywiscie mogli sie cieszyc z jego powrotu. I tak bylo. Dla mnie Gytkjer – wielki szacun