Analiza meczu rewanżowego z Szachtiorem + statystyki

Czwartkowy mecz rewanżowy z Szachtiorem Soligorsk ponownie przyniósł kibicom wiele pozytywnych, sportowych emocji. Lech Poznań na własne życzenie doprowadził do dogrywki rozgrywając w ciągu 90 minut dwie różne połowy. Hat-tricka zaliczył Christian Gytkjaer, który wyrósł na bohatera wczorajszej potyczki z Białorusinami.


Dzień po spotkaniu Kolejorza z drużyną Sergeya Tashueva nadszedł czas na tradycyjną, pomeczową analizę gry Lecha Poznań w rewanżowej konfrontacji z Szachtiorem Soligorsk.

Obrona (ocena: 3)

Formacja obrony nie była wczoraj monolitem. Przez 120 minut równo grał tylko Thomas Rogne wygrywając mnóstwo pojedynków 1 na 1 w tym także główkowych. Gdyby nie było Norwega na boisku, to nie byłoby również obrony Lecha Poznań. Doświadczony stoper sprawujący funkcję kapitana kolejny raz pokazał wczoraj dużą jakość, pewność siebie i siłę, której trochę brakowało Vernonowi De Marco czy zdjętemu w przerwie z powodu urazu głowy Rafałowi Janickiemu. Choć Szachtior rzadko zagrażał bramce Lecha, to niemal każda sytuacja gości pachniała golem. Lechici zdecydowanie za łatwo pozwalali przeciwnikowi przedostawać się pod naszą bramkę poprzez akcje skrzydłami. Wprowadzony za Janickiego debiutant Maciej Orłowski początkowo zupełnie sobie nie radził. Jego bierność doprowadziła do m.in. utraty bramki. Sam Orłowski jeszcze w regulaminowym czasie gry popełnił 3 faule na naszej połowie po których Szachtior wykonał 3 niebezpiecznie wyglądające stałe fragmenty gry. Do niepewnej postawy defensorów z wyjątkiem wspomnianego Rogne dostosował się elektryczny Jasmin Burić. Bośniak jest w słabej formie i wciąż nie wiadomo jakim cudem zachowuje miejsce między słupkami? Jeszcze niedawno źle wychodził do piłek, a wczoraj w sytuacji Bakaja w ogóle do niej nie wyszedł i tylko fuks sprawił, że jedna z nielicznych okazji rywala w pierwszej odsłonie nie zakończyła się bramką. Ten mecz pokazał, że defensywa Lecha jest wciąż przeciętna, potrzebuje wzmocnień, puchary i Ekstraklasa to raczej nie półka dla Orłowskiego, a sam Rogne to za mało, aby defensywę Lecha można uznawać za silną.

Pomoc (ocena: 4)

Rewanż z Szachtiorem był dowodem na progres jaki Lech zrobił w ataku pozycyjnym. Jego sposobem na rywala nie jest już tylko dośrodkowanie ze skrzydła do Gytkjaera na walkę z obrońcami. Teraz Lech potrafi często zmieniać strony ataków, zagrywać prostopadłe piłki, uderzać z dystansu, grać na małej przestrzeni czy dośrodkowywać piłki ze skrzydeł, ale nie zawsze tylko górą. Szczególnie w pierwszej połowie atak pozycyjny w wykonaniu Kolejorza momentami wyglądał wręcz doskonale. Nie brakowało rajdów flankami, gry z klepki i w końcu efektywnych podań do Christiana Gytkjaera, który po zdobyciu gola lewą nogą miał jeszcze okazje m.in. strzelając prawą nogą czy głową. W drugiej linii błyszczał przede wszystko Pedro Tiba, który jak mało kto miał świetny przegląd pola wykonując dużo podań napędzający później akcje Kolejorza. Z upływem spotkania Lech nie grał już tak szybko, nie był tak efektowny, pomocnicy częściej stosowali kontry, które skuteczne były dopiero w dogrywce. Poznaniacy w drugiej linii wreszcie mają jakość i szybkość, a to dzięki transferom Tiby i Amarala. Ta dwójka ponownie zrobiła wczoraj różnicę. Szczególnie Amaral, który do gola zdobytego na Białorusi w czwartek dorzucił 2 asysty.

Atak (ocena: 5)

Rewanż z Szachtiorem pokazał, jak groźny w polu karnym może być Christian Gytkjaer. Duńczyk rozstrzelał Białorusinów zdobywając hat-tricka dzięki któremu dla Kolejorza przez rok strzelił już w sumie 27 goli. 28-latek był wczoraj tam, gdzie powinien być rasowy napastnik. 3 razy dołożył tylko nogę finalizując akcję najpierw Kostevycha (asystę miał Jevtić), a w dogrywce akcje Amarala, który od 70 minuty grał za Darko Jevticia u boku Gytkjaera. Duet Amaral – Gytkjaer może być lepszy oraz groźniejszych dla rywali od duetu Jevtić – Gytkjaer. Portugalczyk jest po prostu szybszy od Szwajcara, który oprócz asysty nie pokazał wczoraj nic wartego uwagi. Był obserwowany przez skautów, którzy wyszli ze stadionu po jego zmianie. Atak Kolejorza za sprawą wejścia Amarala oceniamy na 5. Gdyby nie Amaral, to nie byłoby aż 3 goli Gytkjaera. Duńczyk za hat-tricka powinien podziękować swojemu nowemu koledze z drużyny.

Ogólne wrażenie (ocena: 4)

Lech Poznań w pełni zasłużył wczoraj na awans i tylko jego nieskuteczność + naprawdę dobra postawa bramkarza Klimovicha sprawiła, że Kolejorz zapewnił sobie dalszą grę w Europie dopiero po 120 minutach. Lech doprowadził do dogrywki, bowiem prowadząc 1:0 nie umiał przed przerwą dobić rywala, wbić mu 2 gola oraz wybić mu awans z głowy. 1:0 nie był pewnym rezultatem, mimo przewagi Kolejorza był wynikiem na styku, a Szachtior oddając w 79 minucie 1 celny strzał w tym spotkaniu od razu zdobył bramkę. Po przerwie poznaniacy grali o niebo gorzej niż w pierwszej połowie, ewidentnie opadli z sił, ale Szachtior również niewiele pokazywał i absolutnie nie zasługiwał na gola, który padł po braku interwencji Orłowskiego i fatalnej interwencji Buricia.

W dogrywce zespół Lecha Poznań wspiął się na wyżyny. Wykrzesał z siebie jeszcze resztki energii, której nie mieli już Białorusini. Szachtior jeszcze przed końcem regulaminowego czasu gry opadł z sił. Było widać ogromne zmęczenie w drużynie rywala, który po 116 minucie i przy stanie 3:1 wyładował swoją frustrację na Amaralu będącym dla przeciwnika piłkarzem nie do zatrzymania. Lech Poznań pokazał w czwartek dużo, dużo sportowej jakości. Walczył do końca, nie poddawał się, czuł to, kto jest lepszy i wiedział, że atakując w końcu wciśnie kolejne gole. Na plus była na pewno postawa piłkarzy w dogrywce, którzy dali z siebie absolutnie wszystko pod względem mentalnym i fizycznym. Mimo zmęczenia meczami co 3-4 dni widocznego bardzo mocno po 46 minucie gry nasz zespół w dogrywce odzyskał trochę sił punktując ambitnego, walecznego przeciwnika. Szachtior pokazał w tym dwumeczu wszystkie atuty o których wcześniej pisaliśmy. Jego passa nie była przypadkiem, a paru zawodników z tej drużyny bez problemu powinno znaleźć angaż w Ekstraklasie.


Składy

1-3-5-2

Burić – Janicki (46.Orłowski), Rogne, De Marco – Makuszewski, Cywka, Gajos (89.Radut), Tiba (97.Trałka), Kostevych – Jevtić (66.Amaral), Gytkjaer.

1-4-2-3-1 przechodzące na 1-4-4-2

Klimovich – Burko, Rybak, Bordachev, Matveichik – Szoke (91.Shibun), Selyava – Kovalev, Canas (73.Lisakovich), Ebong (46.Balanovich) – Bakaj (65.Laptev).

Statystyki meczu Lech – Szachtior 3:1 d.

Bramki: 3 – 1
Strzały: 24 – 6
Strzały celne: 11 – 2
Strzały niecelne/zablokowane: 13 – 4
Faule: 11 – 30
Żółte kartki: 3 – 10
Czerwone kartki: 0 – 3
Rzuty rożne: 7 – 5
Zmiany: 4 – 4
Spalone: 2 – 12
Posiadanie piłki: 62% – 38%
Liczba zawodników w kadrze meczowej: 18 – 18

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <







2 komentarze

  1. Stary kibic pisze:

    Sprawa jest prosta jak budowa cepa. Kupić Klimowicza i od razu do składu . Gość pokazał właściwie wszystkie atuty, jakie powinien mieć dobry bramkarz. Jasiu, dzięki za wszystko, ale rezerwom możesz też pomóc. No i należałoby się solidnie przyjrzeć pracy pana Zbyszka, jako trenerowi bramkarzy. W końcu Lech zawsze słynął z bardzo dobrych golkiperów.

  2. J5 pisze:

    Obrona wymaga korekty. O ile Rogne pokazuje klasę, o tyle pozostali stoperzy już niekoniecznie. Janicki jest za wolny, a De Marco i Orlowski to nie ten poziom. Vujadinović też ciągle robi babole, brak mu chyba koncentracji. Potrzebny jest co najmniej jeden dobry stoper, to może wtedy jakoś ta gra będzie wyglądała. W formacjach ofensywnych , w odróżnieniu od czasów Bjelicy, wreszcie widać jakość. Dobrym ruchem było pozbycie się Majewskiego, który teraz na potęgę marnuje okazje w Pogoni. Zarząd może wreszcie odkryje, że w przypadku transferów nie ma drogi na skróty. Drodzy, dobrzy pilkarze dają większą gwarancję jakości niż piłkarze brani z łapanki