Analiza meczu z Arką + statystyki

Piątkowy mecz z Arką w Gdyni nie przyniósł żadnych pozytywów. Lech Poznań znów zagrał słabo, długimi fragmentami bez pomysłu i ponownie przegrał. Kolejorz jest w coraz większym kryzysie nie potrafiąc wygrać od 12 sierpnia. Na dodatek trener Ivan Djurdjević nie wie, jak wydobyć drużynę z zapaści.


Dzień po spotkaniu Kolejorza z drużyną Zbigniewa Smółki nadszedł czas na tradycyjną, pomeczową analizę gry Lecha Poznań w konfrontacji z Arką Gdynia.

Obrona (ocena: 1)

W meczu z Arką trener Lecha zaskoczył wstawiając do składu Goutasa za De Marco. To niewiele pomogło Lechowi. Grek miał 2 dobre interwencje, ale też 2 złe. W I odsłonie nie trafił w piłkę przez co nieznacznie chybił Jankowski, a przy golu nie potrafił zatrzymać wraz z Kostevychem skrzydłowego Arki. Gra boków obrony w defensywie wyglądała zresztą bardzo słabo. Cywka z Kostevychem nie radzili sobie na obu flankach na co wpływ miało także niewielkie wsparcie w defensywie ze strony pomocników. O dziwo najrówniej grającym obrońcą był wczoraj Rafał Janicki, który nie popełnił żadnego błędu. Wygrał aż 77% pojedynków (najwięcej w Lechu) co najlepiej świadczy o jego przyzwoitym występie. Lech w formacji obronnej zagrał jednak słabo i nieco lepiej z przodu. Szczególnie wejścia Kostevycha mogły się podobać, jednak co z tego skoro jego często mocnych podań/dośrodkowań nikt nie potrafił zamknąć. Zmiana ustawienia na czwórkę z tyłu, która towarzyszy Lechowi od meczu z Piastem nie poprawiła gry w obronie. 3 ostatnie spotkania to 3 stracone gole.

Pomoc (ocena: 1)

Druga linia Lecha wyglądała w piątek podobnie jak w meczu z Legią. Co jedynie do wyjściowego składu za Jevticia wskoczył Gajos, który nie wniósł zupełnie nic do ofensywnej gry Lecha. Ten zawodnik od dawna sprawia wrażenie znużonego, zrezygnowanego co pokazał także wczoraj. Mimo wszystko to nie on zawiódł najbardziej. Pedro TIba od paru meczów gra dużo słabiej niż na początku rozgrywek. Obok Cywki miał najmniej udanych podań (74%) i uwaga! raptem 32% wygranych pojedynków. Efektowny na początku sezonu Portugalczyk z meczu na mecz gra coraz gorzej nie wyróżniając się już niczym na tle takich pomocników, jak Trałka czy Gajos. Rozczarował również Kamil Jóźwiak, który dobrze pilnowany przez Zbozienia niewiele miał udanych rajdów i jeszcze mniej groźnych podań w pole karne. 1 kluczowe podanie to niewiele, a tym bardziej, że „Joziu” jest piłkarzem na którym pokładamy duże nadzieje. Był to słaby mecz w wykonaniu drugiej linii w którym gra Lechowi przez większość spotkania nie kleiła się. Brakowało przede wszystkim jakości i szybkości w rozgrywaniu akcji.

Atak (ocena: 2)

W piątek najbardziej wysuniętymi zawodnikami byli Paweł Tomczyk i Joao Amaral. Portugalczyk słabo współpracował z „Pawką”, a na pewno dużo gorzej niż z Gytkjaerem, który wczoraj odpoczywał i wszedł na boisko tylko z ławki. Amaral pokazał w Gdyni próbkę swoich umiejętności próbując często indywidualnie rozwiązywać akcje. Miał wczoraj 2 strzały w tym 1 celny. Wykonał też 2 udane kluczowe podania w tym 1 do Jóźwiaka po którym lewoskrzydłowy Lecha z bliska zmarnował dobrą okazję. Joao Amaral był w piątek najbardziej aktywnym piłkarzem Lecha w ofensywie. Niestety nie miał z kim grać nad czym należy ubolewać. Jego partnerzy byli po prostu za słabi, a zwłaszcza Paweł Tomczyk, który nie wykorzystał swojej szansy marnując m.in. sytuację 1 na 1 ze Steinborsem.

Ogólne wrażenie (ocena: 1)

Ivan Djurdjević nie ma kontroli nad piłkarzami, nad tym co oni robią na boisku, czego nie robią i jak mają grać. Lech to w tej chwili zlepek piłkarzy, którzy nie stanowią drużyny. Nie widać z zespole Kolejorza ręki trenera. Nie widać także charakteru, ambicji, woli walki i zaangażowania, czyli elementów, które miały cechować Lecha pod wodzą tego trenera. Co z tego, że Lech śmielej rzucił się do ataku po 76 minucie? Wtedy już nie miał nic do stracenia. W pierwszej połowie ponownie grał zachowawczo, momentami bez pomysłu w ofensywie, miał problemy na bokach obrony, brakowało lidera w środku pola oraz kogoś kto z Joao Amaralem próbowałby grać w piłkę. Jeden zawodnik chcący grać, a także mający ochotę do gry to za mało, aby wygrać mecz. Lech od tygodni się nie zmienia, jest cały czas tak samo nieudolny w swoich działaniach, bez ambicji, charakteru, słaby w każdej formacji, a trener Ivan Djurdjević nie umie sobie z tym poradzić. Wpadł w dołek tak jak drużyna już w sierpniu wpadła w kryzys. „Djuka” uczynił Lecha jeszcze słabszym niż w grupie mistrzowskiej zeszłych rozgrywek dokonując naprawdę wielkiej rzeczy. Na dodatek jego zespół znów słabo wyglądał fizycznie pokonując dystans o 6 kilometrów mniejszy od Arki.


Składy

1-4-4-2 przechodzące na 1-4-5-1

Steinbors – Zbozień, Marić, Helstrup, Marciniak – Zarandia (90.Socha), Deja, Nalepa, Janota (88.Danch) – Jankowski, Kolev (75.Siemaszko).

1-4-3-3

Putnocky – Cywka, Janicki, Goutas, Kostevych – Gajos, Trałka, Tiba – Amaral (82.Klupś), Tomczyk (65.Gytkjaer), Jóźwiak (90.Tomasik).

Statystyki meczu Arka – Lech 1:0

Bramki: 1 – 0
Strzały: 6 – 15
Strzały celne: 3 – 5
Strzały niecelne/zablokowane: 3 – 10
Faule: 14 – 16
Żółte kartki: 0 – 2
Czerwone kartki: 0 – 0
Rzuty rożne: 6 – 11
Zmiany: 3 – 3
Spalone: 3 – 1
Posiadanie piłki: 49% – 51%
Celne podania: 83% – 85%
Liczba zawodników w kadrze meczowej: 18 – 18

Lechowe statystyki meczu Arka – Lech 1:0

Strzały z pola karnego: 7
Strzały z dystansu: 8
Strona najczęstszych ataków: lewa
Procent wygranych pojedynków: 43%
Najlepszy piłkarz Lecha według InStat: 311 – Rafał Janicki
Najsłabszy piłkarz Lecha według InStat: 205 – Volodymyr Kostevych

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <







5 komentarzy

  1. Lolo pisze:

    Ivan zrezygnuj dla dobra Kolejorza

  2. Pawel68 pisze:

    Sytuacji naszego klubu jest winny tylko i wyłącznie właściciel J.Rutkowski!!!On płaci tym wszystkim nieudacznikom!!!Za złą pracę powinien dawno pozwalniać wszystkich ,którzy ją żle wykonują!!!VIA Nawrot:Trener Ivan Djurdjević: Mecz Pucharu Polski w Łodzi będzie niewątpliwie dla nas meczem o wszystko…

  3. KG1981 pisze:

    Zagubił się Leszek klub nasz ukochany,
    przed rozpoczęciem sezonu miał przecież tak zacne plany,
    był mecz z wisełką….wypadek przy pracy pomyślałem,
    och jaki ja naiwny być wtedy musiałem,
    w psychiczny dołek wpadli nasi piłkarze,
    a trener o zgrozo jeszcze więcej biegać im każe,
    gdy na terminarz rozgrywek z radością wciąż patrzę,
    że mniej męcząco będą mieli ci gracze,
    bo sen o Europie przerwali Belgowie,
    „skupiamy się teraz na lidze” – nasz trener to powie…,
    a życie jak życie potrafi być brutalne,
    jadą z nami wszystkie lamusy lokalne,
    a po wczorajszym meczu przyjaźni,
    mam już kompletne rozdwojenie jaźni,
    sytuacja w tej chwili jest bądź co bądź patowa,
    ciekawe czy gargamela od tego swędzi głowa,
    w miłości do klubu od dziecka wychowany,
    w tej chwili jestem wręcz zdesperowany,
    KOLEJORZ to nie jest maszynka do zarabiania pieniędzy,
    to honor i walka wy wronieckie MENDY

  4. Pawel1972 pisze:

    Redakcjo żem se wymyśliłem tytuła do nowego cyklu, bo była Maniana Urbana i Żenada Nenada, to teraz kolejny:

    Kaszana Ivana

  5. Kemir pisze:

    Czas chyba najwyższy brutalnie postawić pytanie: czy z Lechem leci pilot? Oficjalnie Ivan Djurdjevic trzyma stery tego pikującego w dół samolotu, ale widać wyraźnie, że sztuka pilotażu dużej maszyny jest mu zupełnie obca, a umiejętności, które nabył ucząc się na awionetce, są absolutnie niewystarczające. W tym miejscu do długiej listy błędów i „wielbłądów” popełnianych przez zarząd Lecha trzeba dopisać jeszcze jedną absurdalną decyzję: powierzenie pierwszej drużyny popularnemu „Djuce”. Za taką decyzja przemawiało właściwie tylko jedno: charyzma i niezłomny charakter poznańskiego Serba, który Lecha ma zwyczajnie w sercu. Szkoda jednak, że ową decyzję podjęto chyba zupełnie na gorąco, bez chłodnej analizy za i przeciw, szczególnie, że przypadek poznańskiego serca w roli trenera Lech już przerabiał w osobie Mariusza Rumaka. „Rumakowanie” skończyło się katastrofą, Rumak po Lechu nigdzie nie zagrzał miejsca, nie dopisał do swojego CV żadnego osiągnięcia i wciąż jest trenerem na dorobku, który zbiera doświadczenia. Może za lat kilka będzie on wybitnym trenerem, ale perspektywa czasu pokazuje jakim wielkim błędem było „rumakowanie”. Warto przypomnieć, że Rumak miał być trenerem „na lata”, ale ówczesne decyzje zarządu w kwestii Rumaka zweryfikowało życie – Lech cofnął się piłkarsko i wpadł w pułapkę „średniactwa”. Jak jest różnica między trenerami i ile może zdziałać fachowy trener pokazał Maciej Skorża. Wniosek nasuwa się sam: Lech ze swoimi aspiracjami, wielkością i budżetem MUSI zatrudniać fachowych trenerów, którzy mają bogaty warsztat, bogatą wiedzę i potrafią zagonić leniwych do ciężkiej pracy. Obawiam się, ze Ivan żadnej z tych cech nie posiada, dlatego przypomina mi Rumaka ver. 2.0. Po raz drugi zarząd popełnił ten sam błąd, chociaż po Bjelicy wydawało się, że linia doboru trenera została jasno wytyczona – szukamy optymalnego dla Lecha trenera za granicą. Bjelica – chociaż finalnie okazał się mataczem – miał w Lechu dobre i nawet bardzo dobre chwile, w których sporo elementów gry ogarnął, wszczepił drużynie jakiś styl i charakter. Kiedy i dlaczego projekt Bjelica sie posypał, pewnie do końca się nie dowiemy, ale zaniechanie projektu „trener zagraniczny ” uważam za główny powód głębokiego kryzysu w jakim jest Lech obecnie.

    Możemy – jak ktoś bardzo chce – wiecznie narzekać na zarząd, zresztą skądinąd słusznie, bowiem to zarząd ponosi całościową odpowiedzialność za Lecha Poznań, ale pamiętajmy że to nie Piotr Rutkowski przygotowuje drużynę do meczów, nie Karol Klimczak ustala taktykę, nie oni decydują o wyjściowej jedenastce i nie oni prowadzą drużynę w czasie meczu. Nie oni także biegają po boisku: darujmy sobie zatem kolejne ataki nienawiści pod adresem „Piothka” i „Gargamela”, ponieważ – pomimo tego, że sytuacja na dziś to pokłosie (o)błędnej polityki prowadzenia klubu – to do niczego nie prowadzi. W Lechu – jak w każdym klubie – są na dziś piłkarze dobrzy, a nawet wyrastający ponad mizerny poziom ligi ( Tiba, Amaral, Jóźwiak, Makuszewski, Gumny, Rogne, Gytkjear, może Kostewycz) są średniacy i piłkarze słabi, albo zwyczajnie wypaleni i leniwi. Ale to trener jest od tego, żeby te puzzle poukładać, a te niepasujące albo przystosować, albo wyrzucić. Djurdjevic tego nie potrafi i trzeba powiedzieć to głośno. Mamy personalnie niezła drużynę, jest kręgosłup, który nawet na kacu powinien być w czołówce ligowej tabeli, nawet wobec problemów słabości na niektórych pozycjach. Niestety, nie mamy trenera i tak to w Lechu jest od zawsze: są piłkarze, nie ma trenera, jest trener, ale nie ma piłkarzy i tak od ściany do ściany, od kryzysu do kryzysu. Dziewięć kolejek ligowych, mecze pucharowe pokazują wyraźnie, ze lokomotywa Djuki jak stała, tak dalej stoi w polu i nie może ruszyć z miejsca. Z Ivanem Djurdjevicem Lech niczego nie osiągnie i na dziś honorowe wyjście jest tylko jedno: czym prędzej zatrudnić zagranicznego trenera – fachowca, który Lecha ogarnie piłkarsko. Ivan niech zostanie drugim trenerem, który – po pierwsze – nauczy się fachu i zdobędzie doświadczenia, po drugie ogarnie Lecha mentalnie i w tym zakresie dopełni pierwszego trenera. To trzeba zrobić już i natychmiast, bo za chwilę będzie za późno i skończy się to fatalnie dla Djuki, drużyny i nas kibiców.