Felieton kibica: Będę wymiotował

Wszystkim internautom KKSLECH.com przypominamy o możliwości wyrażania swojego zdania nie tylko w „Śmietniku kibica” czy w komentarzach do newsów. Jednocząc na tej witrynie kibiców Lecha Poznań dajemy możliwości wygłaszania swoich opinii na stronie głównej witryny. Cykl „Twoim zdaniem” jest stworzony do tego, aby każda osoba chcąca dotrzeć ze swoją opinią do innych kibiców Kolejorza bez trudu mogła to zrobić.



W każdym tygodniu czekamy na Wasze najlepsze oraz najciekawsze teksty, które mogą pojawić się na łamach KKSLECH.com. Każdy z kibiców, który umie pisać, chce to robić i ma coś ciekawego do przekazania innym kibicom Lecha Poznań w sposób obszerny i ciekawy (także kontrowersyjnego) ma drogę otwartą do tego, by jego tekst na tematy sportowe przeczytało nawet kilkanaście tysięcy ludzi. Czasem nie trzeba dodawać wpisu na przysłowie pół strony w „Śmietniku Kibica” bądź w newsach. Czasem wystarczy jeszcze trochę rozwinąć swoją myśl, odpowiednio ją zredagować i przesłać do nas w formie dowolnego tekstu. Dziś publikujemy jeden z nadesłanych do nas artykułów przez kibica.

Siostro! Miska! będę wymiotował…

Czekaliśmy na ten powrót dwa tygodnie. Przerwa reprezentacyjna miała wpłynąć na zawodników Lecha niczym aloes. Kibicom miała ukoić ból po meczach sprzed przerwy i po dwóch porażkach w haniebnym stylu. Ale jeśli tamte mecze zostały przegrane w niedopuszczalny sposób, to jak nazwać to co wczoraj wydarzyło się w Kielcach? Gdzie Lech Poznań nie pokazał nic. Kompletnie nic. Zawodnicy schowali się w okopach i tam czekali na jak najmniejszy wymiar kary i poniekąd udało im się to zrealizować. Niestety kibic się skusił i to oglądał.

Zgrupowanie w Opalenicy, praca nad “mentalem” i wyciąganie kolejnych wniosków – jakich? Chyba nikt nie wie. Z czego jeszcze można wyciągać wnioski? Czy po ponad stu dniach pracy w Lechu trener Nawałka sam nie potrafi dojść do wniosku, że to co mówi kupy się nie trzyma? Były selekcjoner przychodzi na konferencję i od samego początku mówi te same banały, które pojawiały się zaraz po zatrudnieniu na stanowisku opiekuna Kolejorza. Że praca, że analizy, że potrzeba czasu i inne tego typu sformułowania. Mam wrażenie, że nawet na pytanie o to jaką dziś mamy pogodę, trener Adam Nawałka odpowiedziałby:

“To nie czas na ostateczną ocenę. Trzeba usiąść i spokojnie przeanalizować to co widzimy. Tylko ciężka praca pozwoli nam na wyciągnięcie konstruktywnych wniosków i pozwoli nam wdrożyć swój plan.”

Właśnie tak dziś jest odbierany obraz człowieka, który miał wyprowadzić Lecha z kryzysu. A tymczasem Kolejorz wpadł w jeszcze większe bagno, niż przed przyjściem byłego selekcjonera. Nie potrafił zjednoczyć w sobie zawodników, od początku wprowadził swoje rządy, z którymi nikt w Poznaniu wcześniej nie miał do czynienia. Dość mają go nie tylko kibice poznańskiego zespołu (co zrozumiałe), ale reszta piłkarskiej Polski też ma prawo do szydery. Lech stał się nie tyle pośmiewiskiem, co jest w tym momencie sezonu zespołem, którego nie boją się rywale. Bo niby jak można bać się drużyny, która nie potrafi oddać choćby jednego celnego strzału? Jak można czuć respekt przed ekipą, dla której dobre wejście w mecz oznacza nie pogubienie się w korytarzu prowadzącym na murawę?

Przed meczem w Kielcach widziałem wpisy na jednym z portali społecznościowych, że porażka z Koroną sprawi wyjazd Adama Nawałki do Krakowa. Bo to przecież już tylko kawałek. Nie musiałby nawet wracać do Poznania, a jego rzeczy osobiste wysłano by pocztą lub kurierem, byleby nie oglądać trenera w pobliżu stadionu Lecha. Ale nie, porażki nie ma. Ciągle analizujący mecze swojego zespołu pan Adam doszedł do wniosku, że najlepiej będzie zagrać “na zero”. No i zawodnicy Lecha wykonali plan trenera w stu procentach:

– zero celnych strzałów

– zero zaangażowania

Zero wszystkiego.

Plan zdobycia czterech punktów w czterech meczach został wdrożony w najlepszy możliwy sposób. Jeszcze tylko trzy takie widowiska (powinienem napisać pośmiewiska) i trener Nawałka będzie mógł wejść do gabinetu prezesa i zakomunikować:

– Panie Prezesie melduję wykonanie zadania. Z czystym sumieniem możemy okopać się na ósmym miejscu w tabeli i grać tak jak lubimy najbardziej. Na zero. Nic już nam nie grozi.

Jest podejście pozbawione choćby grama ambicji. Podejście lekceważące do historii klubu i jego kibiców. A Ty kibicu płać i płacz widząc to jak dziś wygląda Twój Lech.

Skład, który nie mógł tego wygrać

Po przeczytaniu wyjściowej jedenastki na mecz z Koroną zacząłem się zastanawiać, kto włamał się na Twitterowe konto Lecha Poznań. Czy był to jakiś sabotażysta? Masochista? Albo jeszcze ktoś inny, mający jakieś myśli samobójcze. Skład na ważne spotkanie, po przerwie na reprezentację podczas której w Lechu i wokół klubu zrobiło się jeszcze bardziej gorąco, wyglądał tak jakby trener Nawałka chciał popełnić zbiorowe harakiri z członkami swojego sztabu szkoleniowego. Na jedenaście nazwisk w tym zestawieniu osiem jest typowanych do wylotu z Poznania. Jeden wychowanek, na którym można będzie zarobić i dwóch sensownych piłkarzy, którzy na szczęście dla kibiców Kolejorza nie doszli jeszcze do wniosku, że czas się pakować i stąd spieprzać. Tutaj nie pomogłyby żadne litania do Najświętszej Panienki, żadne modlitwy i egzorcyzmy nie przyniosłyby skutku. To nie mogło się udać i już. Za kreowanie akcji ofensywnych odpowiedzialni byli piłkarze, którzy jedyne co potrafią, to posłać lagę na napastnika i niech on sam kombinuję. Na skrzydłach miał szaleć piłkarz – celebryta, który największą furorę robi w internecie wrzucając tam nieprzemyślane zdjęcia. Z drugiej strony biegał zaskoczony takim obrotem spraw okrzyknięty “rumuńskim Beckhamem” Mihai Radut. Piłkarz, o którym zapomniał już chyba pan Geniu, czyli człowiek odpowiedzialny w Lechu za przygotowanie strojów zawodników. Wyobrażam sobie jego minę, gdy dowiedział się, że ktoś taki jak Radut zagra w wyjściowym składzie. Trzeba było wyciągać koszulkę z jego nazwiskiem i starannie przeprasować, bo od leżenia na dnie magazynu lekko się wygniotła. Defensywę mieli zabezpieczać piłkarz – zapalnik, czyli zaprzyjaźniony z pewnymi managerami Rafał Janicki, który raz na 15. minut meczu musi zrobić farfocla. Razem z nim w środku defensywy grał zawodnik z gracją nowo narodzonej żyrafy. Chociaż one w przeciwieństwie do Nikoli Vujadinovicia wyglądają słodko w tej swojej nieporadności. A goniący piłkę Czarnogórzec sprawia, że kibice Lecha łapią za nożyczki i wbijają sobie je w oczy nie chcąc wiedzieć tego, co zaraz może się wydarzyć. Do kompletu tego składu węgla i papy potrzebny jest jeszcze ktoś będący odpowiedzialny za lewą stronę boiska. I tam Adam Nawałka stał się pionierem. Postanowił postawić na Piotra Tomasika, który do Lecha trafił nie wiadomo po co i w jakim celu. Ot tak, zgubił się w klubowych korytarzach i już pozwolono mu zostać. Fenomen.

Szkoda w tym wszystkim wychowanka Lecha – Roberta Gumnego, bo obrywa on za całokształt drużyny. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że sam jest pod formą. Tiba i Christian Gytkjaer to piłkarze ponad kilka poziomów od tych, którzy od lat są w kadrze zespołu. Ale i oni sami nic nie zrobią. Tiba mam wrażenie, że dostosował się poziomem do reszty kolegów i stwierdza, że skoro oni się nie starają to i ja nie będę. A duński napastnik gdy dostanie już dobrą piłkę w polu karnym to potrafi zdobyć gola. Problemem jest to, że nikt jemu tych piłek nie zagrywa. Cierpi on, cierpi Lech i cierpią kibice.

Szybki tydzień, brak czasu na analizy

Wczorajszym meczem Lech rozpoczął tzw. angielski tydzień w polskiej Ekstraklasie. Trzy mecze w siedem dni, to brak czasu na treningi, brak czasu na osławione już analizy sztabu szkoleniowego. Czy brak czasu na nieprzemyślane wypowiedzi? Tego chyba nie unikniemy. Czas będzie biegł niezwykle szybko. Już za tydzień możemy wiedzieć, w którym miejscu w tabeli będzie Lech po sezonie zasadniczym i czy plan cztery na cztery uda się zrealizować. Kolejny już ciężki okres dla kibiców Lecha, którzy poniekąd są już do tego przyzwyczajeni, ale z każdym takim ciosem w kibicowską duszę stają się coraz bardziej zniechęceni. Strach pomyśleć jak będą wyglądały mecze z Pogonią i Lechią, nie ma co spodziewać się jakiegokolwiek przełomu. Mam wrażenie, że Lech zabunkruję się na własnej połowie i będzie czekał na końcowy gwizdek w obu tych spotkaniach. Przykry, ale prawdziwy obraz jest dopełnieniem wielu bezsensownych decyzji podejmowanych w Lechu od kilkunastu już lat.

LechuKibol

Więcej o cyklu „Twoim zdaniem” -> TUTAJ

Artykuły można wysyłać na adres e-mail -> redakcja@kkslech.com

Teksty wysłane do nas przez kibiców można przeczytać -> TUTAJ

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <







8 komentarzy

  1. Erwin pisze:

    Bardzo dobry felieton, z którym zgadzam się w pełni. Ja również patrząc już nawet nie na samą grę, bo ta nie zmienia się od miesięcy i na przegrane mordy wkładów, ale na „Pana trenera” który wywołuje u mnie odruchy wymiotne. Nosz kurwa każdy z nas widzi, że ten skład nadaje się tylko do podawania ręczników, że nic już nie ugrają, że ich czas dobiega końca, a ten „celebryta w szaliczku” jak osioł uparty dalej wystawia te nic nie warte przegrane mordy. Jaki to ma sens ? po co to ? On chyba chce wylecieć z Lecha z hukiem. Nie wiem, nie mam już słów na to wszystko, może faktycznie niech to jebnie z hukiem w grupie spadkowej, a nasz trener niech wyciąga dalej wnioski, analizuje i pierdoli to samo w kółko.

  2. fox pisze:

    Niestety nic dodać nic ująć do tego felietonu.Spróbujmy jednak coś do tego dopisać.Przychodzi trener były selekcjoner polskiej kadry.Negocjacje z nim trwają długo,w końcu jest przychodzi trenerska gwiazda za wielką kasę.Kibice mają wątpliwości czy to dobry ruch zarządu bo jednak w tej kadrze to Pan Adam miał samograja.No dobra podjęto ryzyko Nawałka przyszedł.Przed tym jednak zbesztano prawdziwego Lechitę Ivana,potraktowano go jak psa,cja zresztą piszę psa tarktuje się lepiej.Teraz zastanówmy się czym się różni Lech Djudrdjevica od Lecha Nawałki.Ano za Ivana Lech przegrywał,a sam trener dopiero się uczył,próbował grać wahadłami rzadko to wychodziło bo po prostu nie było odpowiednich wykonawców,wiec był krytykowany przez kibiców w tym przeze mnie też,ale jednak próbował wprowadzić jakiś styl zły lub dobry ale próbował.Co robi natomiast gwiazda polskiej trenerki ,jaki wprowadza styl?ano żadnego obrona cienka,ataku nie ma wcale a nie ma go dlatego,że nie ma pomocy,nie ma skrzydeł,do tego wystawia składy z księżyca.Czy ktoś normalny zrozumie dlaczego wczoraj Nawałka wystawił Janickiego za Rogne który jest jednym z najlepszych środkowych obrońców lidze.Wiem ,że ten cały lechowy zarząd jest do niczego ale tego trenera powinni zmienić zanim nie będzie za późno.Dlaczego?bo to najgorzsy trener w historii Lecha.Przebija nawet Bakero a Rumak przy nim to artysta.

  3. John pisze:

    Ciężka praca,analizy, wnioski a przychodzi mecz i jest dno dna.
    Skład taki, że nikt inny by na taki pomysł wpadł po za Nawałką.
    Wygląda to na jawny sabotaż, robienie na złość,albo człowiek zacofany.
    Był przekonany , że z Koroną Lech zagra dobrze ,po czym nie stworzył żadnej sytuacji bramkowej.
    Miałby zostać w Lechu jeśli będzie górna ósemka???
    Po takim meczu powinien wylecieć,nie było niczego,z tygodnia na tydzień jest coraz gorzej,a po każdym meczu powtarza się, że gorzej grać się nie da,po czym okazuje się, że nie ma rzeczy niemozliwych.
    Wstyd normalnie…

  4. Ostu pisze:

    To bardzo dobrze że zaczyna się angielski tydzień…
    Nie będzie czasu na poglebione analizy, nie będzie mitycznych wniosków, nie będzie czasu na myślenie… I kurwa bardzo dobrze…
    Będzie czas na granie piłką…
    Wczoraj mieliśmy kliniczny przykład jak debilne decyzje zarządu o zmobilizowaniu grajków przez zmasowana akcje dezinformacyjną przynoszą całkowicie odwrotny skutek od zamierzonego – jaka destrukcję psychiczną to wprowadziło do drużyny mieliśmy okazję oglądać wczoraj…
    A uprzedzalem, że tak będzie – że tu kurwa nikt w tym klubie nie zna się na psychologi sportu – nawet nie chce mu się o tym pomyśleć…
    Czy może być inaczej i gra może się poprawić…odpowiedz jest prosta – NIE
    Na co więc liczymy…?
    Na to że w ostatniej kolejce sezonu zasadniczego, Jadze nie będzie się chciało grać…?
    Na nic innego nie można – Jaga będzie teraz skoncentrowana na pucharze Polski i podobnie jak my będzie walczyć o górna ósemkę… Ale niestety mamy ostatni mecz z Jagą, który będzie decydował, która drużyna zostanie w ósemce…
    Bo chyba nie wierzycie, że można coś zwojować w meczu z Pogonią czy Lechią…
    I gówno mnie obchodzi problem, przed którym stoi zarząd – zwalniać Nawalke teraz czy po sezonie – jeśli debile myślą że grając na zero z tyłu w trzech ostatnich meczach można ugrać jeszcze 3 punkty, które najprawdopodobniej wystarczą , to są jeszcze glupsi niż myślałem…
    No bo przecież nie można być aż tak głupim…

    • MaPA pisze:

      Z Jagą przegramy na bank.Wiadomo że A.N. jest przesądny a mecz z Jagą w piątek i to 13-ego.

    • MaPA pisze:

      Sorry gramy w sobotę popieprzyło mi się.

  5. 07 pisze:

    Szkoda, ze nikt nie zrobi krótkiego filmu z tej parodii. Zarząd myślał, że jak zatrudni Nawałkę to ten posprząta bałagan. Początek był obiecujący – Marchwiński – debiut – pomyślałem sobie wtedy – aha – przyszedł gość który nie boi się wprowadzać zdolnych ludzi i na nich stawiać. Niestety. Zarząd wpadł z deszczu pod rynnę. Promowany jest Gumny, bo muszą go jak najdrożej sprzedać, Jóźwiak z miesiąca na miesiąc jest coraz słabszy. Klupś nie łapie się już nawet do 18. Nie o to chodziło. Nawałka idzie pod prąd. On nie rozumie filozofii klubu. Zrozumie jak będzie w strefie spadkowej i na wylocie. Kwestia czasu. Zostało max 90 x 3 = 270 min.

  6. Erwin pisze:

    My zwykłe Janusze nic się nie znamy, Adaś odpowiada „Jeżeli meczu nie można wygrać, to trzeba mecz zremisować. Trzeba zawsze szanować punkt, szczególnie w sytuacji w której byliśmy ostatnio. Zawodnicy włożyli wiele trudu w to spotkanie. Uważam, że remis sprawiedliwy” Najbardziej rozbawił mnie z tym włożeniem wiele trudu w spotkanie.