Felieton kibica: Ale to już było… Czy jeszcze wróci?

To były piękne czasy… Spontaniczna, ale bardzo duża radość. Sukces, którego nikt się nie spodziewał. Wczoraj przeżywaliśmy 15-stą rocznicę zdobycia przez Kolejorza Pucharu Polski w 2004 roku. Po wygranym dwumeczu z Legią Warszawa. Biedny i skazywany na pożarcie Lech pokonał warszawian na swoim boisku po dwóch golach legendy klubu – Piotra Reissa. W rewanżu zawodnicy trenera Czesława Michniewicza wytrzymali napór Legii i dali swoim fanom powody do radości. Pierwsze od wielu lat.. I mimo zdobytych Mistrzostw Polski, Pucharu Polski i wygranie Superpucharu w następnych latach, tamten sukces w pewnym sensie zamyka rozdział „prawdziwego Lecha”.



Zdobycie w 2004 r. Pucharu Polski jest dla mnie osobistym przeżyciem. Było to pierwsze trofeum dla Kolejorza, które pamiętam w pełni świadomie. Z racji tego, że urodziłem się w 1990 roku, to nie mogę pamiętać zdobytych Mistrzostw Polski z początku tych lat. Ale pierwszy mecz finałowy z Legią Warszawa pamiętam już bardzo dobrze. Od mojego pierwszego meczu na stadionie Lecha mijało właśnie jakieś sześć lat. Stadion już się zmieniał. Trybuna IV była na swoim miejscu. Jeszcze nie zadaszona, ale była pierwszym symbolem zmian jakie czekały Lecha w najbliższych latach. Reszta stadionu w kształcie podkowy, który na zawsze pozostanie w pamięci mojej jak i wszystkich Kiboli pamiętających tamte czasy. Jupitery, które stykały się z niebem. Nieodzowny obrazek kojarzący się z ulicą Bułgarską i stadionem Kolejorza. Mam to szczęście, że właśnie w latach 90-tych mogłem zacząć jeździć na mecze. Z całym szacunkiem do wszystkich kibiców, ale w dzisiejszych czasach nie poczujecie tego czegoś, co czułem ja i rzesza fanów, którzy tamte lata wspominają nie rzadko ze łzami w oczach. Wtedy właśnie ten biedny Lech był tym klubem, w którym kibice byli zakochani bez opamiętania. Byliby w stanie oddać życie za barwy. Zawsze na pierwszym miejscu był Lech Poznań. Nikt się nie przejmował tym, że za chwilę być może nasz klub mógłby zniknąć z piłkarskiej mapy Polski. Niebiesko-biały szal jednoczył. Pomimo wszystkich przeciwności. Siadając do rozmów ze starszymi kibicami widzę to jak dziś reagują na to, co dzieję się wokół ukochanego klubu. Prawda brutalna, ale z tych kibiców, którzy zasiadają na meczach Lecha w teraźniejszych czasach niewielu byłoby gotowych do poświęceń dla barw i dla historii. Niestety..,

Zmiana priorytetów

Jak już napisałem czasy biednego Lecha były jednocześnie tymi czasami, które scalały ze sobą kibiców. Zjednoczonych w miłości do tego klubu i marzących o tym, by Lech był wielki. Po 2006 roku i fuzji z Amicą mam wrażenie, że z każdym rokiem ta miłość może nie topniała, ale była trudniejsza do okazywania. Aż do teraz. Gdy na mecze przychodzi garstka kibiców. Stadion świeci pustakami. Pasja wśród rdzennych kibiców została skutecznie wygaszona. Bo jak inaczej nazwać to, że nie jeden Kibol z bardzo długim stażem nagle musi sobie powiedzieć, że nie pójdzie na stadion. Nie czuję tego co było jeszcze kilka lat temu, a bycie kibicem w wielu przypadkach jest równoznaczne ze zrobieniem sobie selfie na trybunie. Nawet tej najbardziej zagorzałej. Nie mam zamiaru pouczać kogokolwiek, bo nie taka moja rola. Ale z wieloletnich obserwacji mogę wyciągnąć sobie wnioski. Kiedyś zgubienia szalika było wręcz niewybaczalnym grzechem. Głupio było się tym „pochwalić”, bo każdy doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że w najlepszym czasie dostanie ostry ochrzan. Zakładanie niebiesko-białej koszulki było nagrodą. Nagrodą za nauczenie się tego, czym jest dla każdego Kolejowy Herb na piersi. Czasy zmieniły się tak bardzo, że jadąc na mecz widzę niejednokrotnie młodych kibiców, dla których najważniejsze w byciu kibicem jest właśnie popisanie się przed kimś innym, że się tutaj jest. Zero wiedzy z historii. Zero świadomości, która powinna być na pierwszym miejscu. Doprowadza to do podziałów między kibicami. A tak nie powinno być…

Niepotrzebne nieporozumienia

Jedni wyzywają drugich od tych, którzy zbytnio spoufalają się z zarządem. Drudzy mają pretensję, że krytyka jest nieprzemyślana i większość słów jest wypowiedzianych niepotrzebnie. Zarzuty o bycie bardziej lub mniej kumatym. Tak od jakiegoś czasu wygląda obraz Kiboli Lecha. Pusty Kocioł, w którym z pewnością są kibice nadal w Lechu zakochani, ale jest też duża grupa fanów, która chodzi do Kotła, bo tam są bilety tańsze. Wiem, jest to bardzo ryzykowna teza, ale uwierzcie, że jadąc do Poznania 100 km słyszę nie raz takie słowa, że głowa mała. Czy nie warto dla dobra wszystkich byłoby zaprzestać szukać kłótni?Może najlepszym rozwiązaniem jest powrót do pewnego rodzaju rygoru na trybunie? W końcu jakieś zasady muszą obowiązywać. Gdy ja sam zaczynałem pojawiać się w Kotle, to nie do pomyślenia było jakieś robienie sobie fotek. Nie było mowy o trzymaniu rąk w kieszeni i nie śpiewaniu. A już w ogóle nie było opcji, żeby wejść na trybunę w innej koszulce niż koszulka w barwach. Jak to wygląda w ostatnich latach? Niech każdy sobie odpowie. Szczerze napiszę, że marzę o tym, aby znów poczuć pewien strach wchodząc na stadion. Nie piszę tutaj o używaniu przemocy, żeby nie zostać źle zrozumianym. Ale każdy będący w Kotle powinien wiedzieć po co tutaj przyszedł i, że nie jest to miejsce do zrobienia sobie zdjęcia na Facebooka. Że obowiązują barwy niebiesko-białe. Że szalik to najważniejsza rzecz w całym naszym kibolskim życiu. Czy takie marzenie ma szansę się spełnić? Nie wiem.. Wiem natomiast, że za marzenia nie karać nie zamierzają.

LechuKibol

Obserwuj KKSLECH.com i przeglądaj nasze treści również na dwóch portalach społecznościowych. Nasz serwis nie posiada swojego profilu na Facebooku.

TWITTER
YOUTUBE

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <







8 komentarzy

  1. Rafal82 pisze:

    Odbudowanie zaufania kibiców to powinien być priorytet dla zarządu ale tu rodzi się mały problem Oni nie mają zielonego pojęcia jak to zrobić a co gorsze uważają że wszystko jest ok(zakaz odzywania się w mediach dla obydwu prezesów bo dużo na tym tracą). Wczoraj oglądając finał LM można było poczuć jaka jest więź piłkarzy Liverpool z kibicami i mimo że nie grali rewelacyjnie to ich słynne „you’ll never walk alone” pokazało jaka powinna być normalna zdrowa relacja na lini kibice klub(a nie korporacja), Najgorsze jest jednak to że przy takim potencjale kibicowskim , jednym z najlepszych w Polsce a właściwie najlepszym można tak wszystko spieprzyć.Oby Ci którzy sterują Naszym ukochanym Lechem w końcu wyszli z tego letargu i przejrzeli na oczy. może czasem warto wejść na KKS i poczytać kibiców co mają do powiedzenia…a mają dużo i trafnie bo ten klub jest dla Nich wszystkim…

  2. 100h2o pisze:

    @Rafał82 – recepta na powrót kibiców prosta. SUKCES.
    Po latach obiecanek sukcesy i oczekiwania na niego tylko SUKCES wymierny przywróci wszystko na nogi. Prosta jasna recepta. Oczywiście zawiedzione oczekiwania spowodowały, że SUKCES musi być spory. Np MPolski i gra w el LE. Nie zadowoli kiboli już nawet 3 miejsce i gra w eliminacjach. Nawet jeśli będzie to nazywane ” powolną drogą do góry”.
    Inaczej CAŁY sezon 2019/2020 to będzie ponownie szarość i narezkactwo. Oraz pustki na stadionie.

    • Rafal82 pisze:

      @100h2o-masz oczywiście rację że SUKCES zawsze działa idealnie a w sporcie to już tym bardziej.Dla jednego kibica to będzie gra w pucharach a drugi powie że mają wygrać LM(z przymrużeniem oka)…ale mi bardziej chodzi o podejście zarządu do kibiców i to najbardziej boli, zdaję sobie sprawę że żadnej rewolucji nie będzie i ten sezon też będzie w kratkę ale nawet jak mają koncepcję grania wychowankami to lepiej tak niż pozornymi transferami(bo jak mają być to takie jak Tiba). Kibic żąda tylko jednego walki , jeżdżenia dupą po murawie i nawet jak zabraknie umiejętności czy szczęścia to po porażce na stadion wróci.

  3. Marecki60 pisze:

    Trochę dłużej kibicuje Lechowi i na moje szczęście lub nie szczęście przeżyłem różne losy KKS’u. Chodziłem jak grali w 3 lidze, byłem jak wywalczyliśmy awans do 1 ligi po meczu z Zawiszą Bydgoszcz, przeżyłem parę MP, PP, nie do zapomnienia mecze w Europie, ale to co się dzieje w tej chwili z Kolejorzem w kwestii sportowej, a także to co się dzieje na trybunach nie jest na moje nerwy. W tej chwili na mecze chodzę bardziej z przyzwyczajenia, żeby spotkać się z kolegami, ponieważ poziom meczy jest, niestety równy zeru.
    Nie wymagam od piłkarzy, zdobywania co roku MP, PP, ale chce widzieć na murawie walkę o te trofea. Poziom polskiej ligi na dzień dzisiejszy jest taki, że wystarczy zgrany, zaangażowany w walkę zespół, żeby pokusić się o trofea.
    My niestety nie mamy, na dzień dzisiejszy takiego zespołu i nic nie zapowiada, żebyśmy w najbliższym czasie mieli.
    O kibolach w Kotle to nie będę się wypowiadał, bo ja z tej trybuny zrezygnowałem jak kibicowanie Lechowi zamieniło się dla wielu kiboli w całkiem dobry interes.
    Mam nadzieją, że dożyje lepszych czasów, bo to jest w tej chwili to tragedia.

  4. 100h2o pisze:

    @Marecki60 – Magiczne słowa ” wystarczy zgrany, zaangażowany w walkę zespół”. I tu rola trenera bez litości tępiącego tych co ten zespół rozwalają. I rola trenera by ten zespół tworzyć! I tu coby nie gadać takim trenerem „w przeszłości” był Franek Smuda. Reszta to „tylko” organizatorzy gry. Ludzie z charyzmą pokroju Rumaka. Bo i Skorżę trudno nazwać „chłopem z jajami” i charyzmą. Bjelica to był trener przelotem , Zielina trener karmiący się pracą Smudy, Nawałka i Djurdjević – raczej no comments.
    DRUŻYNA. Lepsza lub gorsza, ale DRUŻYNA. A kibol szybko wyczuje klimat, że na boisku biega drużyna czy ” zbiór piłkarzy”. I czując to wybaczy DRUŻYNIE gdy nie idzie, gdy brak szczęścia i tak dalej. I będzie się z DRUŻYNĄ utożsamiał.

    • Siodmy majster pisze:

      Zielina karmiący się pracą Smudy. Jakże to łatwo powiedzieć.Trudniej udowodnić, prawda ? Wysuwasz tezę , której udowodnić raczej się nie da . Twoja teoria jest tylko domniemaniem.Liczą się jednak fakty.I fakty są takie ,że Smuda mający wszelkie dane ku temu by majstra zdobyć nie zrobił tego ! A Zieliński i owszem 🙂
      Może życzysz też sobie abym przypomniał Ci „dokonania ” Franca w roli selekcjonera ? Czy lepiej jednak nie ? Kolejorz Smudy grał fajną piłkę , tego mu nie odbieram . Niestety trofea są dla mnie ważniejsze niż fajna piłka .

  5. inowroclawianin pisze:

    Ciekawy felieton. Przede wszystkim trzeba na samym wstępie zaznaczyć, że cały ruch kibicowsko w Polsce od tamtych czasów bardzo się zmienił i to nie tylko w Poznaniu tak jest. Nastąpiła globalizacja, pewien upadek zasad, zmiany w strukturach kibicowskich, interesy itd, zmiany zgód i to z różnych powodów, nie koniecznie czysto kibicowskich. Na Lechu dużo się zmieniło, jest nowy właściciel, który nie czuję klimatu Lecha, jest nowy stadion z mnóstwem kamer itd. Jest duża komercja przede wszystkim. Coraz mniej klimatu, mniej ambicji sportowych, zakazy za byle co. Kiedyś było inaczej. Władza też nie ułatwia życia polskiemu kibicowi i to nie ważne, czy PO, czy PiS. Na Kolejorzu jest problem z właścicielem i jest to myślę problem kluczowy, który często dzieli kiboli Lecha. Jest grupka której to wszystko nie przeszkadza bo mają z tego kasę, ale jest ich niewielu, jednak to oni trzymają wladze wśród kibiców. Właściciel nie robi nic by było lepiej. Zarząd pomimo braku kompetencji nadal pozostaje na stanowiskach, a to się przekłada na coraz gorszą sportowo postawę pierwszej drużyny. Doszło do tego, że stadion jest niemal pusty, a widoków na silniejszego, silnego Lecha nie ma, bo nie ma żadnych zmian na kluczowych stanowiskach.

    • inowroclawianin pisze:

      Powiem krótko, jeśli grupa trzymająca władzę na Lechu nie zrobi porządku z właścicielem, to nic się nie zmieni na lepsze.