Analiza i statystyki meczu z Lechią

Sobotni mecz z Lechią Gdańsk był podobny do wcześniejszego spotkania z Cracovią jeszcze przed wrześniową przerwą na kadrę. Kolejny trener rozpracował styl gry Lecha Poznań, nastawił swój zespół na grę z kontry co dało zwycięstwo. Kolejorz nie wyciągnął żadnych wniosków z ostatniej porażki tracąc kolejny raz gole i punkty w bardzo prosty sposób.



Obrona (ocena formacji: 1)

Postawa linii defensywnej pokazała najlepiej co robił Lech w trakcie wrześniowej przerwy na kadrę. Aż 4 z 5 piłkarzy tworzących wczoraj obronę nigdzie nie wyjechało, trenowało w klubie mając prawie 2 tygodnie czasu na odpowiednie przygotowanie się do meczu z Lechią. Efekt? Gdańszczanie momentami robili co chcieli, łatwo wjeżdżali z piłką między naszych defensorów mając szczególnie w pierwszej połowie dużą przewagę w ofensywie. Zespołowi nie pomagał Mickey van der Hart broniąc przeważnie tylko proste strzały z daleka. Za lechistami nie nadążali boczni defensorzy pozwalając na wiele groźnych dośrodkowań z bocznych sektorów boiska. Obie bramki dla gospodarzy padły po wrzutkach Filipa Mladenovicia z lewej strony Lechii i po błędach w kryciu środkowych obrońców, którzy zupełnie ze sobą nie współpracowali. Na dodatek w drugiej połowie defensywa posypała się po zejściu Volodymyra Kostevycha, którego zastąpił prawonożny stoper i debiutant Tomasz Dejewski muszący zająć miejsce na lewej stronie. Obrona Lecha Poznań wyglądała wczoraj tak jakby pierwszy raz ze sobą grała i była zaskoczona sposobem atakowania Lechii. Tylko nieskuteczność gdańszczan sprawiła, że w pewnej chwili nie zrobiło się 3:0 dla rywala, który już w pierwszej połowie mógł zamknąć mecz.

Pomoc (ocena formacji: 2)

W drugim kolejnym meczu widzieliśmy Lecha mającego problemy w ataku pozycyjnym, które wcześniej nie istniały. Być może było to spowodowane 2 z rzędu słabym spotkaniem w wykonaniu Darko Jevticia, który jest bez formy, nie oddał wczoraj żadnego strzału mając jeszcze najmniej celnych podań w całym zespole Lecha Poznań. Nasza drużyna w drugiej linii fizycznie wyglądała gorzej od Lechii przegrywając wiele pojedynków 1 na 1. Kolejny raz desygnowanie na prawą flankę lewonożnego Tymoteusza Puchacza nie powiodło się, 20-latek zszedł w przerwie, za niego pojawił się Kamil Jóźwiak, który również nic nie pokazał. Obronił się za to Joao Amaral notując asystę i wykonując w sumie 3 kluczowe zagrania. Wczoraj kibice na własne oczy mogli zobaczyć co w ofensywie potrafi Karlo Muhar, który gra w starym stylu klasycznej „6” mając wiele atutów typowo defensywnych. Kiedy należało przyspieszać grę wtedy Chorwat był kompletnie bezużyteczny po przerwie 2 razy tracąc piłkę w głupi sposób (zapoczątkowana kontra rywala przez złe podanie oraz wybicie piłki na aut). Sam starający się Pedro Tiba bez wsparcia słabego Darko Jevticia i równie słabej prawej flanki to za mało na dobrze zorganizowaną w środku pola Lechię. Drużynie Lecha ponownie zabrakło jakości w drugiej linii, więcej piłkarzy kreatywnych, umiejących przyspieszać grę czy wygrać pojedynek 1 na 1. Najlepszy pod tym względem był i tak słaby w sobotę Karlo Muhar (58% wygranych starć) co najlepiej pokazuje, jak źle wypadli lechici w Gdańsku.

Atak (ocena formacji: 3)

Christian Gytkjaer w 2-3 sytuacjach powinien zachować się lepiej co nie ulega żadnej wątpliwości. Jego ocenę ratuje jednak gol zdobyty w 45 minucie dający wtedy nadzieję na lepszą drugą połowę i na chociaż remis w meczu z Lechią. Duńczyk oddał wczoraj 3 strzały, 2 celne, zdobył bramkę, która w końcowym rozrachunku nic nie dała. Przyzwoitą zmianę dał natomiast Paweł Tomczyk. Jego wejście ponownie rozruszało długo niemrawego po przerwie Lecha Poznań, który po 85 minucie wreszcie śmielej zaatakował. Sam „Pawka” w ciągu kilkunastu minut oddał 2 strzały w tym 1 celny świetnie obroniony przez Dusana Kuciaka. Jak na tak słabą grę drugiej linii atak nie wypadał aż tak źle. W przyszłości ponownie będzie można rozważyć grę Kolejorza na 2 napastników.

Ogólne wrażenie (ocena meczu: 2)

Mecz do analizy przez sztab i piłkarzy oraz do zapomnienia przez kibiców. W sobotę w grze Lecha nie funkcjonowało wiele rzeczy w każdej formacji. To był Lech słaby, nieudolny, długimi fragmentami bez pomysłu na to w jaki sposób zagrozić Lechii, która nastawiając się na walkę, na kontry oraz stałe fragmenty gry zrobiła swoje. Identycznie jak Cracovia wypunktowała Kolejorza obnażając przede wszystkim obronną grę naszego zespołu, który szczególnie w ustawieniu popełniał dziecinne błędy. W sobotę zwyciężyła drużyna lepiej przygotowana taktycznie, która grała swoje, wiedziała co robić na boisku, w jaki sposób się bronić i jak skarcić Lecha po kontrach. Poznaniacy po porażce z Cracovią nie wyciągnęli żadnych wniosków, ale być może po 2 z rzędu przegranej w końcu coś zmienią. Lech stał się przewidywalny dla rywali, obrońcy zaczęli popełniać proste błędy, a Darko Jevtić stracił formę z początku rozgrywek. To wystarczyło do 2 kolejnych porażek, do spadku na 9. miejsce i do wpadnięcia w coroczny jesienny kryzys z którego da się szybko wyjść tylko zwycięstwem w piątkowym meczu z Jagiellonią.



Składy

1-4-2-3-1

Kuciak – Fila, Nalepa, Augustyn, Mladenović – Kubicki, Łukasik – Peszko (55.Haraslin), Gajos (73.Makowski), Udovicić (79.Wolski) – Sobiech.

1-4-2-3-1 przechodzące na 1-4-4-2

Van der Hart – Gumny, Rogne, Crnomarković, Kostevych (61.Dejewski) – Muhar, Tiba – Puchacz (46.Jóźwiak), Jevtić (75.Tomczyk), Amaral – Gytkjaer.

Statystyki meczu Lechia – Lech 2:1 według InStat

Bramki: 2 – 1
Strzały: 12 – 11
Strzały celne: 7 – 5
Strzały niecelne/zablokowane: 5 – 6
Stałe fragmenty: 8 – 11
Faule: 15 – 15
Żółte kartki: 1 – 2
Czerwone kartki: 0 – 1
Rzuty rożne: 3 – 5
Zmiany: 3 – 3
Spalone: 2 – 0
Posiadanie piłki: 38% – 62%
Celne podania: 78% – 82%
Wygrane pojedynki: 54% – 46%
Pokonane kilometry: 110,64 km – 107,28 km
Liczba zawodników w kadrze meczowej: 20 – 20

Lechowe statystyki meczu Lechia – Lech 2:1

Strzały z pola karnego: 5
Strzały z dystansu: 6
Zwody: 23
Odbiory: 23
Podania kluczowe: 12
Strona najczęstszych ataków: prawa

InStat index piłkarzy Lecha Poznań za ten mecz:

299 – Rogne
287 – Muhar
268 – Gytkjaer
264 – Dejewski
263 – Amaral
259 – Gumny
256 – Van der Hart
253 – Tomczyk
251 – Crnomarković
243 – Tiba
236 – Puchacz
233 – Jóźwiak
232 – Jevtić
218 – Kostevych

Obserwuj KKSLECH.com i przeglądaj nasze treści również na dwóch portalach społecznościowych. Nasz serwis nie posiada swojego profilu na Facebooku.

TWITTER
YOUTUBE

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <







10 komentarzy

  1. inowroclawianin pisze:

    Znów słaba postawa Jevticia, znów mniej przebiegnietych kilometrów, znów błędy w obronie, bardzo podobny mecz do tego z Cracovią. Lech jest zbyt przewidywalny i najgorsze, że po raz kolejny porażka. Potrzeba zmian w składzie i taktyki pod rywala.

  2. zuras1922 pisze:

    Chociaż uważam, że po 5-7 meczach można wyciągać wnioski, to proponuje: dajmy zespołowi jeszcze trochę czasu, Te mecze to nie jest super padlina gdzie wszyscy leją nas jak chcą i ile chcą. Chociaż ze względu na obowiązki służbowo – rodzicielskie nie widziałem ostatnich dwóch meczy i mogę mieć obraz nieco zaciemniony to w każdym z nich było kilka szans na bramki… W tym tkwi moja nadzieja.

    • inowroclawianin pisze:

      No i masz bo akurat te dwa ostatnie mecze w przeciwieństwie do poprzednich to totalne dziadostwo i nie ma nadziei, że będzie lepiej. Jevtic przestał grać.

  3. bezpiecznik pisze:

    Zacznę słowami, jak mawiał klasyk: „I jak tu żyć ?” i „W życiu należy dobrze pospać i pojeść”. Nie trzeba się długo zastanawiać do kogo i do jakich grup przypisać każdy z cytatów. Pierwszy, rzecz jasna, odnosi się do każdego z nas, do kibica Lecha Poznań. I w sumie to najlepsze podsumowanie tego co fundują piłkarze, sztab i wszyscy związani z drużyną w ostatnim czasie dla obiektywnie spoglądającego kibica, który ma miłość do Lecha zakorzenioną w sercu. Odżyły nadzieje z początkiem sezonu, następnie klub i poszczególni zawodnicy tonują nastroją, tak jakby nie chcąc pompować bańki i żeby nie spowodować jej nagłego pęknięcia. By następnie popaść w swego rodzaju niemoc i nieudolność piłkarską. I jak tu żyć kibicu Lecha?
    Nie od dziś wiadomo, że człowiek najedzony, to człowiek zadowolony. Gorzej natomiast jak się przeżre. I tu dochodzimy do setna drugiego cytatu, czyli naszych aktorów, którzy wychodząc na boisko fundują nam, niestety marne spektakle. Cóż, czasem rola którą się odgrywa jest wyuczona, a czasami niestety tak jak widzimy. I dopóki nasi piłkarze nie zrozumieją, tak jak robi to aktor, że aby wykonać coś najlepiej trzeba wczuć się w odgrywaną rolę, zrozumieć ją, dopóty nie będzie dobrze, a kibice ponownie zaczną się odwracać od swoich. Może być o to jednak bardzo ciężko, gdyż u większości naszych piłkarzy dominuje przekonanie: „W życiu należy dobrze pospać i pojeść”, bo to mi wystarczy. A cała reszta? A, jakoś to będzie…

  4. J5 pisze:

    Nie wydaje mi się aby Lech był w stanie sprawić niespodziankę w meczu z Jagiellonią i chociaż nie przegrać. Okazało się bowiem właśnie, że Żuraw nie jest cudotwórcą i w świecie wronieckiego minimalizmu nie potrafi się poruszać jak niegdyś Skorża, a bliżej mu jest do Djurdjevicia. Początek pracy z pierwszą drużyną mieli identyczny, i razem na tym samym etapie popadli w niemoc. Ja wiem że jakość piłkarzy jest przeciętna, ale nie jest aż tak zła aby Żuraw nie był w stanie zestawić i zgrać obrony chociaż na tyle, aby nie tracić tylu bramek. Jedenaście straconych bramek w ośmiu meczach to dramat. Tyle goli to oni mogliby stracić maksimum w całej rundzie! Kolejny problem Żurawia to brak pomysłu na ofensywę w przypadku słabszej formy któregoś z liderów. Doszlo do tego, że bez Gytkjaera lub Jevticia nikt nie potrafi ani strzelić bramki, ani dograć ostatniego podania, a zawodnicy potrafiący tak zagrać jak Amaral i Tomczyk przez długie minuty grzeją ławkę. Dlaczego żaden ze skrzydłowych nie potrafi wykończyć akcji, a boczni obrońcy celnie dośrodkować? Rozumiem że brak im jakości, ale chyba można wytrenować gościa na tyle aby wrzucił w meczu ze trzy piłki na tyle dokładne, aby napastnik miał z czego oddać strzał. A u nas celna wrzutka skrzydłowego,Kostewycza bądź Gumnego zdarza się raz na mecz- dwa. Takie zagrania trzeba chociaż ćwiczyć do znudzenia, do skutku. Wydaje się że w tym meczu zaszły te wszystkie bolączi naraz, również dlatego że Żuraw nie jest dobrym motywatorem i morale w zespole tradycyjnie we wrześniu padło. Teraz Lech ad IX 2019 nie różni się od tego ad 2018. I trzeba się zastanowić, czy nie nadszedł czas aby jakiś bardziej doświadczony szkoleniowiec nie spróbował uratować tego co się da, z tym potencjałem drużyny choć uratować górną ósemkę. Jacek Rutkowski powinien zastanowić się nad sprzedażą klubu. Męczy się pewnie i on, a przede wszystkim masa wielkopolskich kiboli. Czas odprawić wroniarzy do Wronek

    • leftt pisze:

      Z tym naszym potencjałem jest tak, jak w starym kawale, kiedy synek pytał się ojca, jaka jest różnica między „potencjalnie” a „realnie”. Wtedy ojciec kazał mu zapytać matki, siostry i brata, czy daliby się przelecieć za milion dolarów. Za chwilę synek wraca z odpowiedzią, że wszyscy byli na tak. Na to ojciec: „I widzisz synku – taka to jest różnica. Potencjalnie mamy trzy miliony dolarów. Realnie – dwie kurwy i jednego pedała.”

  5. 07 pisze:

    Zuraw w poprzednim sezonie spisał się w roli strażaka i wyciągnął zespoł. Tyle, że najpierw był tymczasowo, a potem grał o posadę na I trenera. Wtedy się sprawdził. Dajmy mu czas i niech robi swoje. Nie wszystko można od razu poprawić czy wdrożyć. W przerwie na reprezentację domagałem się 2-3 zmian w podstawie. Amaral potwierdził tylko,że jest zbyt dobry na to, aby go sadzać na ławce. Jako jedyny był na boisku. Obronił się Paweł Tomczyk , mimo,że nie strzelił gola to był aktywny i dał pozytywny impuls do gry.
    Sztabowi należy dać popracować. To nie ich wina, że grojki nie realizuję założęń taktycznych. Trzeba zrobić kolejne zmiany w składzie i wyselekcjonować tych którzy będą się sprawdzać. To, że ktoś został sprowadzony nie znaczy, że ma grać. Jeśli ktoś zawalił 2-3 spotkania powinien odpocząć na ławcę lub pograć 2-3 spotkania w rezerwach dla zejścia na ziemię. Przed sezonem miełem nadzieje, że zmiennicy będą stanowić mocny punkt tego zespołu. Niestety. Dobre zmiany daje jedynie Paweł Tomczyk który moim zdaniem powinien dostać szansę obok Christiana, mimo swoich wad z przyjęciem. Szczerze mówiąc to wolę oglądać walczącego Pawkę z brakami niż Jevtićia bez formy…..

    • inowroclawianin pisze:

      Najgorsze, że Żuraw nie przeprowadza właściwych zmian. Nie zagra dwójka napastników id początku, nie da prawdziwej szansy Tomczykowi, nie posadzi Mikiego na ławce, czy Jevticia. Czas aby Marchwinski bądź Amaral zagrał w miejsce Jevticia w kolejnym meczu. Skrzypczak też powinien dostać szansę bo Muhar nie gra dobrze.

  6. Zlapany na ofsajdzie pisze:

    Nie wchodziłem tu w sobotni wieczór (nie chciałem się jeszcze mocniej denerwować), więc nie wiem, czy zwróciliście tu uwagę na jeden szczegół ze spotkania- Kostevych- jego kontuzja. Generalnie jestem jednym z obrońców Ukraińca i uważam, że to niezły piłkarz na polskie warunki, ale to, co zrobił w sobotę to jakaś strasznie dziwna akcja. Udzielono mu pomocy, a on wszedł po chwili na boisko, właściwie tylko po to, żeby na nim posiedzieć i czekać na zmianę. Długo czekali na sztab medyczny, po czym Kostia wstał i, kiedy ten już wbiegł, okazało się, był w stanie zejść z boiska na własnych nogach.
    Jasne, że nie jest to powód porażki, ale straszliwie denerwują mnie takie sytuacje. Uważam, że zespół, który przegrywa, chociażby z szacunku do kibiców powinien podkręcać tempo, podejmować jakiekolwiek próby. Masz niekorzystny wynik- szarpnij, pokaż trochę agresji, zaryzykuj, najwyżej stracisz gola na 1:3, to jest i tak, i tak zero punktów. A tu mamy 65 minutę, tracimy sobie ponad dwie minuty (a wiadomo, że nigdy w piłce czas doliczony nie wyrównuje wszystkiego) i każdy zadowolony, no bo co tam? Strzelimy to strzelimy, jak nie to najwyżej przegramy, czym tu się przejmować?

    • inowroclawianin pisze:

      No a przy wyniku 2:1 obrońcy między sobą podania wymieniali. Tak jakby celowo chcieli przegrać.