Reklama

Pięć szybkich wniosków: Stal – Lech 0:2

Z początkiem sezonu 2019/2020 jeszcze przed przedstawieniem plusów i minusów danego meczu Lecha Poznań, analizy spotkania, statystyk pomeczowych, analizy gry danego zawodnika czy wyboru najlepszej akcji w wykonaniu Kolejorza prezentujemy pięć szybkich pomeczowych wniosków. Kilkadziesiąt minut po każdym meczu na gorąco pięć spostrzeżeń na temat występu drużyny i poszczególnych piłkarzy.



Kompromitacja

Kto nie oglądał meczu ten nie ma czego żałować. Lech miał duże szczęście wychodząc w 2 minucie na prowadzenie dzięki któremu zgadzał się przynajmniej wynik. Poznaniacy spisali się w Boguchwale żenująco w każdej formacji, nie istniał pressing, odbiór piłki, składne akcje lechitów dało się policzyć na palcach jednej ręki. Między 30 a 60 minutą gry „Stalówka” co chwilę napierała na bramkę Lecha będąc groźnym zespołem szczególnie po akcjach prawą stroną i po stałych fragmentach gry. Dziś w Boguchwale nie było widać, kto gra na co dzień w Ekstraklasie a kto jest w strefie spadkowej II-ligi. Nie można było nazwać Lecha drużyną bez ambicji, woli walki czy zaangażowania. Te cechy były. Zabrakło po prostu pomysłu na grę, taktyki, schematów ofensywnych, a także pressingu i lepszego odbioru piłki. Kibice często domagali się gry poznaniaków bez klasycznej szóstki aż w końcu się doczekali. Efekt był żenujący. Lech nie może grać bez defensywnego pomocnika skoro jest kiepsko zorganizowanym zespołem.

null

Muhar ratował sytuację z II-ligowcem

Sytuacja boiskowa zmusiła dziś trenera Dariusza Żurawia do wprowadzenia w drugiej połowie Karlo Muhara i Lubomira Satki, którzy w Boguchwale mieli odpocząć. Na szczególną uwagę zasługuje wejście Chorwata za Joao Amarala tylko po to, aby zagęścić środek pola. Lech z upływem meczu słabł, choć to on grał w piątek i poleciał do Rzeszowa samolotem. Stal jeszcze w niedzielę rywalizowała w Wejherowie musząc później pokonać autokarem kilkaset kilometrów co nie przeszkodziło rywalowi być po prostu lepszym, szybszym, bardziej zdecydowanym i konkretnym zespołem. Nawet wejście defensywnego pomocnika Karlo Muhara oraz podstawowego defensora Lubomira Satki nie zmieniło obrazu gry. To Stal cały czas atakowała, była bardziej konkretna w środku pola, prowadziła szybki atak pozycyjny, stworzyła sobie więcej sytuacji będąc drużyną lepszą od Lecha. Gospodarze oddali dziś 18 strzałów (9 celnych) przy 13 uderzeniach Lecha (4 celnych). Mieli 52% posiadania piłki, ponad 2 razy więcej dośrodkowań (31 w sumie) i 15 rzutów rożnych przy 7 kornerach poznaniaków.

null

Van der Hart, Van der Hart i jeszcze raz Van der Hart

Mickey Van der Hart rozegrał dziś najlepszy mecz w „niebiesko-białych” barwach. Holender w końcu wykazał się czymś więcej niż tylko grą nogami. Miał mnóstwo pracy w obu połowach imponując dobrą grą w sytuacjach 1 na 1 i skutecznymi interwencjami na refleks. Stal próbowała dzisiaj zaskoczyć Wielkopolan na różne sposoby co chwilę nękając bramkę Lecha. 25-latek między słupkami był w niesamowitym gazie napędzając się z każdą kolejną dobrą interwencją. Oprócz niego inni lechici zagrali przeciwko Stali średnio albo słabo, a mały plusik za ambicję można postawić jedynie przy Tymoteuszu Puchaczu oraz przy Pedro Tibie, który nawet mimo nierównego boiska był motorem napędowym Lecha w środku pola próbującym rozgrywać piłkę już od linii obrony. Pozostali piłkarze mieli dużo słabych momentów. Źle wypadł szczególnie rezerwowy ostatnio w Ekstraklasie stoper Djordje Crnomarković ogrywany łatwo w wielu sytuacjach, który na końcu musiał nawet ratować się taktycznym faulem za co został ukarany żółtą kartką.

null

Dziecinne tłumaczenia murawą

Przedstawiciele Lecha sprawiali dziś wrażenie jakby byli niespełna rozumu. Już przed meczem trener Dariusz Żuraw żalił się na stan płyty boiska i temperaturę. Po meczu podczas konferencji prasowej nie chciał oceniać gry drużyny przez murawę na której według niego nie dało się grać, choć Stal potrafiła grać w piłkę będąc ekipą o wiele lepszą i przede wszystkim lepiej zorganizowaną taktycznie. W podobnym tonie wypowiadali się piłkarze w tym m.in. Tymoteusz Puchacz według którego boisko do niczego się nie nadawało. Lechici sprawiali wrażenie jakby nie wiedzieli w jakich warunkach przyjdzie im zagrać. Zachowywali się jakby nie byli świadom pogody na Podkarpaciu, terminu meczu czy stadionu w Boguchwale. Dało się odnieść wrażenie, że winna kompromitującego obrazu gry była tylko zła trawa, która przecież dla II-ligowej Stali będącej w strefie spadkowej była identyczna.

null
null

Cel został zrealizowany

Mimo problemów Lech bądź co bądź wykonał zadanie. Wygrał 2:0, znów nie stracił gola co trzeba uznać za cud i zameldował się w 1/4 finału Pucharu Polski. Kolejorz czysto na papierze w każdej kolejnej rundzie trafiał na coraz słabszego rywala mając o dziwo coraz większe problemy z wygraniem meczu. To co dziś zaprezentowali poznaniacy w Boguchwale pójdzie w niepamięć tak jak śmieszne zwalanie winy na murawę, a wszystko to dzięki zwycięstwu 2:0. Lech tej jesieni nie dokonał wielkiej rzeczy w rozgrywkach o Puchar Polski. Wywiązał się tylko z obowiązku jaki było wyeliminowanie Chrobrego, Resovii oraz Stali, która wszystkim osobom związanym z Lechem napsuła w środę bardzo dużo krwi.

Obserwuj KKSLECH.com i przeglądaj nasze treści również na dwóch portalach społecznościowych. Nasz serwis nie posiada swojego profilu na Facebooku.

TWITTER
YOUTUBE

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <







15 komentarzy

  1. 100h2o pisze:

    Zupa znowu za słona. Wygrali 2-0? Powinni wygrać 10-0 ?.Typowy mecz pucharowy na tym etapie. Oglądam mecze w Pucharze i uwierzcie…. szału NIGDZIE nie ma! Powiem wręcz że gdyby nie obecność na boisku Tiby,Gytkjaera ( który na boisku był tylko duchem), Puchacza którego nie wiem dlaczego tak surowo oceniacie to Amaral+Moder+Marchwiński+Dejewski+Kamiński+Crnomarkowić zagrali niedawno w rezerwach . Zarzut co najwyżej że ta drużyna po prostu robiła wrażenie zbieraniny i często piłkarze „sie nie rozumieli na boisku”.
    Mnie niepokoi ewidentny BRAK w Lechu (po operacji Gumnego) Prawego Obrońcy. Słabo grał Marchwiński ( słabiej niestety niż gra i grałby Jevtić). Niepokoi też brak Jóżwiaka ( nie grał w Płocku, w Boguchwale nawet nie był na ławce). Co z nim?

    • Kosi pisze:

      czy ty potrafisz napisac na tej stronie jakikolwiek komentarz z sensem, po polsku i bez doczepiania sie do czegokolwiek? nie da sie czytac tych wiecznych pretensji, omijam twoje komentarze od paru miesiecy, przypominasz mi trochę goscia o nicku 'stowoda” (albo nawet im jestes).

      • 100h2o pisze:

        to po ki wuj komentujesz co p[iszę skoro nie czytasz? Po mojemu TO JEST BRAK LOGIKI.

    • Grimmy pisze:

      100h2o,
      Wpuszczanie piłkarza wracającego po kontuzji na taką murawę to próba uczynienia go inwalidą. Oczywiście może być tak, że Jóźwiak wcale nie wrócił do treningów, tylko klub coś znowu ściemnia. A może być tak, że Kamil jest już jedną nogą w nowym klubie i nie chcą ryzykować, że przed otwarciem okienka złapie jakąś kontuzje, która pokrzyżuje im plany sprzedażowe. Bo to że chcą go opchnąć zimą to raczej pewna sprawa.

      • niewojnie pisze:

        Nie myślałem o tym, ale jako to piszesz – to brzmi sensownie. Dziura w budżecie jak lej, plan „Gumny” powędrował do szuflady „do zapomnienia”, Jóźwiak ostatnio w gazie. Może tak być: Kamil zimą, Puchacz latem

    • John pisze:

      Gdyby była za słona tylko to pół biedy.
      Taka polewajka , którą ciężko nazwać zupą nawet.
      Przewaga drużyny ze strefy spadkowej 2 ligi była momentami przygniatająca,nie tłumaczy tego kilka zmian ani murawa.
      Jeden centrostrzał i jedna udana akcja Tiba,awansowali ,super,ale tak grać nie wypada po prostu.

      • Grimmy pisze:

        Bo tutaj nie o sam wynik chodzi, tylko styl w jakim został osiągnięty. Gdyby to było 2 – 0 przy pełnej kontroli wydarzeń boiskowych, niedopuszczaniu przeciwnika do groźnych sytuacji, to nikt by nawet nie pomyślał by skrytykować. No dobra, nikt przy zdrowych zmysłach. Tutaj jednak Lech miał pełne gacie niemal przez 90 minut, bo co kilka minut rywal dochodził do sytuacji śmierdzących bramką. Taka obrona Częstochowy co miała miejsce w tym meczu, paniczne wybijanie piłki, bilardówka w naszym polu karnym, czyste sytuacje rywala, heroiczne parady naszego bramkarza – i to wszystko z rywalem grającym dwie klasy niżej – po prostu nie przystoi. Olbrzymi wstyd. Nie ma sensu uprawiać gimnastyki umysłowej by taką grę usprawiedliwiać. Tego po prostu nie sposób wybronić. Dobrze, że przeszli, ale WIELE do poprawy.

      • tomasz1973 pisze:

        Mam nadzieję, że skoro Ty, facet z wielką dozą optymizmu, wytłumaczyłeś temu „wiecznie zadowolonemu ze wszystkiego”, to on to wreszcie zrozumie, bo ja i mi podobni zawsze będą mu podchodzić pod marudzących i wkładających kij w Lechowe szprychy.

  2. fox pisze:

    Jezu to wstyd,żeby z II ligową drużyną w dodatku będącą w tyle tabeli drzeć o wynik.Tak na prawdę to ten wynik dał nam Van der Hart reszta słabiutko i jeszcze to idiotyczne tłumaczenie się murawą.Rację niestety ma Boniek że w Poznaniu nie raz murawa była nie lepsza a może i nawet gorsza. Awansowali i to jedyne pocieszenie.

    • niewojnie pisze:

      Meczu – przyznaję – nie oglądałem (w pracy nie dają:), ale na tt Henszel dokładnie to samo pisze: „Ten mecz nie powinien się odbyć i tyle. Tymek Puchacz mówił w tej sytuacji w imieniu całej drużyny”.

    • tomasz1973 pisze:

      fox, wiesz, że Cię cenię i lubię Twoje wpisy, ale ten rudy niech się lepiej zajmie murawą na Narodowym. Większego ignoranta i snoba w polskiej piłce jeszcze nie było, pan „wszystko wiem najlepiej” się znalazł, kurwa mać!

  3. MaPA pisze:

    Zaznaczam,meczu nie widziałem.Zajmę głos w sprawie murawy.Opinie pomeczowe miażdżą poziom gry Lecha.Trener tłumaczy ten żenujący występ fatalną płytą boiska.Pragnę Panie Trenerze zauważyć że grając na „idealnych” boiskach ekstraklasowych gra Lecha wyglądała w większości jak ten mecz pucharowy.Wystawia sobie Pan Trenerze słqabą opinię nie umiejąc przygotować zespół do gry na idealnym blacie czy na klepisku.Może należało przyznać że tylko szczęśliwy traf dał nam wygraną i awans.Dodać należy że niektóre boiska,w tym nasze,dalekie są od ideału.

  4. niewojnie pisze:

    Ze skrótu meczu wynika, że Van Der Hart faktycznie kilka piłek wyjął spektakularnie. Może władze Lecha powinny zadbać, by mecze rozgrywane były możliwie wcześnie – wieczorem nasz bramkarz przeżywa, ile w tym czasie, gdy stoi w bramce, mógłby przerzucić kebabów i frytek i o koncentrację trudno:) Wiem, chamskie, bez sensu i nie na miejscu, ale nie mogłem się powstrzymać przed złośliwością. To za moje nerwy:) A tak na poważnie to duży pozytyw, że JEDYNY nasz bramkarz powoli zaczyna ogarniać. To raczej dobra wiadomość

  5. andi pisze:

    Kartoflisko…i nic im nie chciało wpaść. A i Lech miał takie mecze że bramkarz przeciwnika bronił jak w transie. Wpadło na naszych…I dobrze, zapomnieć i do przodu. Nie ma co się roztkliwiać.

  6. Ja pisze:

    Może warto przyjrzeć się trenerowi Stali?