2010 a 2020

2020 rok to na razie kontynuacja poprzedniego roku i dalsze osłabianie drużyny. Na razie nic nie wskazuje na to, aby Kolejorz nie był ponownie 11 siłą słabej polskiej ligi czy na stałe wrócił do czołówki. Dokładnie 10 lat temu w 2010 roku byliśmy wszyscy w zupełnie innej sytuacji. Obserwowaliśmy dalszy rozwój Kolejorza, który po niezłym 2008 oraz 2009 roku poszedł za ciosem sięgając po to co najcenniejsze.



Zapewne do dziś wielu z Was pamięta i czuje to wszystko co przeżyło w 2010 roku. Tamten rok był jednym z najlepszych, najbardziej szalonych w historii Kolejorza, obfitował już od stycznia w dobre rezultaty, w sukcesy, w międzynarodowe triumfy. Aż nie chce się wierzyć, że dokładnie po 10 latach jesteśmy w diametralnie innej sytuacji tak jak Lech Poznań doszczętnie rozbity na wszystkich możliwych polach przez zupełnie inny zarząd mający inne priorytety.

Inny zarząd, inny sponsor

2010 rok miał być dalszym sportowym rozwojem i takim był. W 2008 roku Kolejorz zanotował piękną jesień będąc liderem Ekstraklasy i awansując do 1/16 Pucharu UEFA. W 2009 roku co prawda nie zdobył Mistrzostwa Polski, ale za to sięgnął po Puchar oraz po Superpuchar Polski tocząc wyrównany, choć pechowy bój z FC Brugge w IV rundzie eliminacyjnej Ligi Europy. W 2010 roku przez ustawę hazardową naszego klubu nie mógł już sponsorować BetClic. Na szczęście między innymi dzięki pomocy Bartosza Bosackiego właściciel Jacek Rutkowski interesujący się wtedy jeszcze Lechem i ówczesny prezes Andrzej Kadziński mogli zakomunikować w Sheratonie podpisanie kontraktu sponsorskiego z firmą odzieżową sOliver.

null
null
null

Inne cele, inny zespół

Lech z 2010 roku wyglądał zupełnie inaczej mając w dodatku zupełnie inne cele. Kolejorz oparty m.in. na 22-25 letnich wtedy Robercie Lewandowskim, Sławomirze Peszko, Sergeiu Krivetsie, który przybył zimą, Semirze Stiliciu, Jakubie Wilku, Tomaszu Bandrowskim, Grzegorzu Wojtkowiaku czy nieco starszym – Ivanie Djurdjeviciu, Manuelu Arboledzie oraz Sewerynie Gancarczyku miał zdobyć mistrzostwo i tyle. Taki był cel, został on jasno przekazany ówczesnemu trenerowi Jackowi Zielińskiemu. Wtedy nikt się nie bawił w stawianie hurtem na młodzież, promocję siłą wychowanków tylko w budowanie silnej drużyny mającej realizować to co najważniejsze w sporcie.

null
null
null
null

Lech na boisku

2010 rok był jednym z najbardziej porywających w historii klubu. Podczas niego Lech osiągnął więcej niż wszyscy się spodziewali, choć przecież nie wygrał wszystkiego ponosząc porażkę w meczu o Superpuchar Polski. Wcześniej Kolejorz zaliczył kapitalną wiosnę. Już w zimowych sparingach nie przegrał ani razu. Nie przegrał też żadnego wiosennego spotkania o stawkę zostając po szalonej 29. kolejce pamiętnej do dziś nowym liderem Ekstraklasy. Kolejorz w maju 2010 odzyskał Mistrzostwo Polski po 17 latach, niedługo później awansował do fazy grupowej Ligi Europy, gdzie wygrał 2 razy z FC Salzburg, 2 razy zremisował z Juventusem Turyn pokonując jeszcze u siebie Manchester City 3:1. Wszystko to dało poznaniakom awans do 1/16 rozgrywek dzięki czemu nawet kryzys w Ekstraklasie nie był aż tak zauważalny.

null
null
null
null

Stadion

2010 rok był czasem ostatniego etapu budowy nowego stadionu przy Bułgarskiej. 10 lat temu od stycznia do września nawet co 3-4 dni mogliście na KKSLECH.com śledzić regularne postępy z prac na obiekcie zarówno na zdjęciach jak i filmikach. 10 lat temu o tej porze stadion powoli był wykańczany. Rozkładano membranę, później krzesełka, wykańczano wnętrza, a w czerwcu miał miejsce pokaz iluminacji obiektu. Tydzień przed sportowym otwarciem nowej Bułgarskiej mającej miejsce 30 września 2010 odbył się koncert Stinga mimo wielu prac wokół stadionu. 10 lat temu wiele rzeczy robiono na ostatnią chwilę. Choćby dobę przed starciem z FC Salzburg rozkładano jeszcze trawę z rolki czy montowano ławki rezerwowych.

null
null
null
null
null
null
null
null

KKSLECH.com

10 lat temu serwis o tej porze wyglądał jeszcze tak:

null

W czerwcu 2010 zmieniliśmy dosłownie wszystko rozpoczynając nowy rozdział na KKSLECH.com. W 2010 roku w porównaniu z jeszcze poprzednim 2009 rokiem zyskaliśmy aż 3,1 mln odsłon na co wpływ miał dynamiczny w tamtych czasach rozwój witryny, a także ówczesne sukcesy Lecha Poznań, które przyciągały na naszą stronę wielu kibiców i to nie tylko Kolejorza. 2010 rok był dla nas bardzo dobry pod dosłownie każdym względem. Dla nas jako kibiców mogących przeżywać sukcesy Lecha Poznań oraz dla nas jako kibiców, którzy na KKSLECH.com jeszcze poważniej zaczęli robić coś konkretnego dla innych kibiców.

null

Obserwuj KKSLECH.com i przeglądaj nasze treści również na dwóch portalach społecznościowych. Nasz serwis nie posiada swojego profilu na Facebooku.

TWITTER
YOUTUBE

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <







22 komentarze

  1. Erwin pisze:

    Jedne z najlepszych czasów w historii Lecha, takiego Lecha byśmy chcieli oglądać i za takim tęsknimy, odkąd stery przejął Junior z Gargamelem zmieniły się priorytety i zaczęło się pikowanie w dół, Kadziński i Pogorzelczyk potrafili zarządzać mądrze klubem i zapełnić stadion, a co najważniejsze odnosić sukcesy sportowe, nawet właściciel był wtedy bardziej zaangażowany, fajne czasy już niestety za nami i tak sobie myślę, czy z nami będzie jak z Groclinem, też na początku odnosili wielkie sukcesy na arenie międzynarodowej z Herthą i później MCity(zwycięski remis), 2x viceMP i 2x PP, mieli piłkarzy jak Ivica Kriżanac, Andrzej Niedzielan, Rasiak czy Mila, tak jak my Arbolede, Lewego czy Peszkę i Drzymała szybko zwinął interes, mam nadzieję, że Rutki niedługo też zwiną interes i sprzedadzą naszego Kolejorza, Groclin się nie odrodził bo to malutki klubik z małego miasteczka, ale wielki Lech na pewno dałby radę, w końcu ma za sobą wuchtę kiboli.

  2. Grimmy pisze:

    Co tu porównywać? Tam była atmosfera wzrostu, rozwoju, progresu – pozytywne skojarzenia, pozytywne wibracje, pozytywna energia – nawet na zdjęciach. Obecnie jest atmosfera marazmu, rozpadu, skłocenia, rozwarstwienia (wśród kibiców), apatii i rozkładu – naprwdę ciężki klimat. Przez Bułgarską musiałoby przejść tornado albo jakieś tsunami i usunąć tę całą zgniliznę, która tam się zadomowiła.

    • Erwin pisze:

      Zgadza się, była atmosfera bo były wyniki i wiedzieli czego chcą i o co grają, nie było pustych hasełek tylko sukces sportowy, na pierwszym miejscu zresztą, była dobra drużyna i pamiętne mecze jak z Grashoppers 6:0, teraz zostały wspomnienia i obawa co dalej będzie.

  3. Lechita62 pisze:

    Nawet gdyby dzisiaj zorganizować mecz Lech 2010 vs Lech 2020 to wygrałby tamten Lech pomimo, że większość piłkarzy jest już na emeryturze. Tam była po prostu piłkarska jakość jakiej w tej lidze nieczęsto można uświadczyć. Myślę, że na żadnej pozycji dzisiejszy Lech nie ma lepszego piłkarza niż wówczas. Jak i kiedy to się tak posypało?

  4. inowroclawianin pisze:

    Tak było. To był mój najlepszy rok jako kibica Lecha. Moje pierwsze Mistrzostwo, które smakowało niesamowicie, lepiej niż to w 2015. Pamiętam ile czekałem na to trofeum. Smuda długo budował ten zespół. No było super, to był nowy Lech, wszystko było w budowie, stadion, drużyna, zmiany organizacyjne, niezłe transfery jak na tamte możliwości. Głód sukcesów, inny zarząd, inny trener, nie to co teraz. Były wizję na jeszcze mocniejszą ekipę i jeszcze większe sukcesy. Samo Mistrzostwo opijalem wtedy na Starym Rynku w ogródku piwnym. To było już po studiach, była piękna pogoda, Rynek się zapełnił. Potem dalsze picie w poznańskich klubach. Mam chyba jeszcze jakieś fotki z tamtego dnia. Tu na stronę już zaglądałem, ale nie pisałem komentarzy. Fajnie było, szkoda, że Jacek Rutkowski nie pociągnął wtedy Lecha dalej do przodu. Popełnił później wielki błąd zatrudniając syna i pozbywając się ludzi, którzy osiągnęli tu sukces. Dziś już wszystko wygląda zupełnie inaczej, niby jest ten stadion, ale nic już nie ma z tamtego czasu. Niektórzy ludzie odeszli z tego świata, zawodnicy na emeryturach. No Lewy jeszcze kopie profesjonalnie z sukcesami, to też był wielki transfer Kolejorza. Co tu dużo mówić, brakuje mi tego klimatu i tak mocnej ekipy, takich rywali i takich wyników itd. Dziś przy obecnym zarządzie taki wynik to byłoby SF. Nie wyobrażam sobie ich w takiej sytuacji. Czekam na nowego, dobrego właściciela.

  5. Bigbluee pisze:

    Pamiętne czasy, kiedy ludzie kupowali karnety bo były warte zakupu. Poza zniżkami było tez pierwszeństwo na mecze pucharowe, darmowe mecze w PP itd. Nawet moznabyło kogoś dopisac i kupić mu bilet w przedsprzedaży. Ja nie majac karnetu, czatowałem we wtorki rano na rozpoczecie sprzedazy otwartej aby zdobyc dobre miejsca dla 5-6 osób bo po południu już były tylko boki i pojedyncze miejsca. Wyjście na mecz w sobotę planowało się poprzedzającą niedzielę i wszyscy musieli mieć pewność przy zakupie biletu że załatwili wolne na sobote (czy to od pracy czy od rodziny). W sobote mecz na 18 a wyjście z domu o 12. Mecz to był cały dzień i często cała noc. To se ne vrati…dzieki dwum bolcom z zarządu, wronieckim minimalistom, pseudo prezesom, indolentom intelektualnym, antypoznaniakom ale do tego dołożyła też cegiełke „nowa gwardia” z kotła, układająca się z rakotwórczym organizamem w gabinetach i czerpiąca zyski z tego bagna działając na szkodę klubu i marki jaką jest Lech Poznań. Klub jest obecnie wrakiem, wrakiem z rakiem w gabinetach i pasożytem na trybunach.

    • inowroclawianin pisze:

      To prawda, tak było. A przed meczem z Juve , czy MC to były kolejki kilometrowe, wiara w nocy już stała w kolejce. A teraz przychodzi po 8 tysi wiary. Zupełnie inne czasy a minęło tylko prawie 10 lat.

  6. Seth pisze:

    Tatus wiediał co robi czymajac synka z dala od prawdziwego interesu.Dał mu na pocieche zabawke Lecha Poznań i synus nieudacznik pokazal na co go stac ,przez te pare lat rozwalil zabawke w drobny mak ,i nie majac instrukcji obsługi nie potrafi jej poskladac.
    Sebastianie Kulczyk odkup ta zabawke z rak nieudacznika i odbuduj Lecha by kibice byli z niego dumni.

  7. J5 pisze:

    Doczekaliśmy czasów w których świat realny muszą zakrywać wspomnienia. Było fajnie, ale to minęlo i już nie powróci. Trzeba skupić się na tym, co mamy: na pasożytach toczących organizm naszego klubu i na aspekcie pozbycia się tego amikarskiego bydła wraz z przydupasami i całym zarażonym organizmem. Wronkowca zloślliwego trzeba wypalić żywym ogniem i przegnać na cztery strony świata. Dopiero na truchle zdychającego pasożyta będzie można odbudować takiego Lecha, którego gra będzie nawiązywać między innymi do tego 2010 roku. Tylko wtedy znajdziemy wspólny mianownik z tymi sukcesami, zamiast wspomnień przeżartych goryczą obecnego w naszym Lechu wronieckiego pasożyta. Ta zgnilizna musi odejść!

  8. tomasz1973 pisze:

    Pamiętajmy, że tamten Lech grał w o wiele silniejszej lidze. Dzisiejsza eklapa jest tak słaba, że ówczesny Lech w lutym byłby już mistrzem.

  9. deel pisze:

    Fajny rok. Taki wyjątkowy w naszej najnowszej historii. Podobnie 2015 lub 2004. Pojedynczy wystrzał.
    A gdzie lata 1981-84 lub 1990-93? Dominacja Lecha.
    To były czasy!
    Wtedy tworzyła się szczytna historia Lecha Poznań!
    Byłem na stadionie kiedy nasz klub zdobywał dublet. Niezapomniane chwile.
    Ale to był czas gdy PKP chciało udowodnić górnikom, stoczniowcom oraz wojsku i milicji, że to ono jest najmocniejsze piłkarsko w kraju. Wiecie, taka rywalizacja była pomiędzy państwowymi resortami o prymat w Polsce Ludowej.
    Skończył się PRL. Skończyło się finansowanie piłki. Różni „janusze biznesu” próbowali wypełnić tę lukę. Nie dali rady. No i było ciężko. Nie tylko Lechowi. Wszystkim.
    Pojawienie się Rutkowskich w Lechu wielu kibiców mojego pokolenia powitało z ulgą. Mieli w pamięci co potrafił Kolejorz mając odpowiednie wsparcie finansowe. Ci trochę młodsi kojarzyli mecze z naparzaniem się z milicją, a najmłodsi po prostu przejmowali bakcyla kibicowskiego od ojców i dziadków.
    Cóż zatem nie zadziałało po fuzji Amici z Lechem? To nie jest takie proste aby odpowiedzieć na to pytanie. A właściwie jest. Ludzie i priorytety. Ludzie, bo wyłoniona w trakcie fuzji grupa zarządzająca potrafiła skutecznie realizować cele sportowe i budowała solidne podstawy na przyszłość. Priorytety, które po zmianie władz klubu uległy odwróceniu o 180 stopni.
    Jak byśmy nie oceniali ostatniej dekady w Lechu Poznań, to zawsze wyjdzie na to, że zmiany w zarządzie na jej początku są powodem degradacji pozycji sportowej Lecha aż do dnia dzisiejszego.
    Klan Rutkowskich jest klasę wyżej od „januszy biznesu” więc nie tąpnęło to na razie jak wcześniej bywało. Pytanie tylko ile jeszcze trzeba porażek zaliczyć aby kasa przestała się zgadzać i żeby właściciel zaczął się rozglądać za swoim następcą?
    Rozumiem jednocześnie, że priorytetem Lecha jest Akademia. Ale z niej bez odpowiedniej nadbudowy w postaci dobrej pierwszej drużyny klub nie osiągnie żadnych korzyści. Rozumiem ten rozkrok. Stąd mój pomysł aby pójść w stronę zmiany mentalnej klubu. Przyjąć wzorce z lig zachodnich. Wprowadzić zamordyzm jaki tam panuje i dążenie do wyniku. Oczywiście musiało by to nastąpić wraz z wymianą kadry trenerskiej i oddaniu tej wybranej osobie właściwych stanowisku kompetencji. „Być albo nie być (mieć)” włodarzy Lecha.
    Jest dla mnie jasne, że PKP w okresie dominacji Lecha na arenie lokalnej nie musiało się liczyć z kosztami. Dzisiaj panowie Rutkowscy działając we własnym imieniu muszą brać pod uwagę, że coś nie wyjdzie.
    Jakkolwiek My jako kibice jesteśmy zorientowani na sukces, to myślę że wielu z nas zaakceptowało by wprowadzenie zachodniego modelu funkcjonowania klubu, wierząc że ta zmiana wpłynie na wyniki. Nie tu i teraz, ale za rok, dwa albo trzy. Tak było w latach 2006-10. Była wiara, że to zadziała. I zadziałało, ale tylko do zmiany zarządu. Właściwie nie ma innej drogi jak dostosowanie własnego funkcjonowania do standardów europejskich. Tak jeden do jednego. Można zaklinać rzeczywistość i snuć plany w oparciu o lokalne standardy. I to nas zawiedzie na skraj przepaści. Zresztą to się już dzieje.
    Albo właściciele Lecha zechcą wreszcie osiągać sukcesy sportowe w postaci PP i MP albo niech się zwijają elastycznie bo podaży na przedstawiany przez nich produkt nie ma i nie będzie.

  10. Siodmy majster pisze:

    Kiedy patrzę na piłkarzy na tych zdjęciach to tylko łza w oku może się zakręcić. Podobne mam tylko odczucia mając teraz 53 lata gdy oglądam fotki z imprez w młodości . Osiemnastki , dziewiętnastki ( ostatnie naste urodziny ) , Andrzejki , Podkoziołki i wszystko , co tylko dawało pretekst by zrobić imprezę z ludźmi , których się miało za przyjaciół .Z większością z nich do dziś spędzam Sylwki , jakieś długie weekendy itp. Pozornie więc nadal jest zajebiście .Ale KLIMAT TAMTYCH CZASÓW NIGDY JUŻ NIE POWRÓCI .Nie wrócą już stroje i fryzury z lat 80-tych , my , faceci jesteśmy łysawi i brzuchaci , nasze dziewczyny ,teraz żony też już straciły sporo ze swego uroku. I tak jest z tym Kolejorzem AD 2010. Maniek , Lewy , Ivan , Kriwiec , Panama , Bandrowski , Gancarczyk , Peszko , Bosy i nawet Możdżeń .Co to byli za gracze! Ci uchodzący za przeciętnych dziś robili by za megagwiazdy! Tamten Lech to jak obraz wspaniałych nastoletnich czasów lat 80 -tych ( mimo ,że w kraju panoszyła się sowiecka okupacja nazywana PRL ) , a współczesny wygląda jak ci łysawi i brzuchaci .Tylko wódka smakuje mniej więcej tak samo jak wtedy . Czy pozostało nam już tylko nawalić się jak stodoła by zapomnieć co stało się z naszym klubem ? Tylko na ile wystarczy gorzały ? Ile wytrzyma wątroba ? Bo przecież kiedy odstawimy flachę Kolejorz znów będzie łysy , stary i grubawy .Jesteśmy w długim czarnym tunelu …

  11. kibol z IV pisze:

    Miałem szczęscie przeżyć z Lechem wszystkie dotychczasowe Mistrzostwa i PP . Każde mistrzostwo było inne . Miało inną barwę i smak. Każde było piekne i niepowtarzalne. Jednak najbardziej w pamięci utkwiły mi dwa. To pierwsze mistrzostwo. Dziewicze. Byłem wowczas ejbrem z podstawówki . Ten mistrz rodził się w naszej szkolnej kibolskiej ekipie powoli. Ciut z niedowierzaniem , z niepewnością , z pokorą , wchodzilismy w jego blask po klęsce w Krakowie , po golu Adamca w ostaniej minucie w meczu z ległą…by wreszcie ekslodować pełną mocą swej niepowtarzalności po tryumfie w zaprzyjażnionym Zabrzu.Wszyscy byli wówczas Kolejorzem ! Cały Poznań…starzy kibole i dzieci , emerytki w tramwajach , szkieł i ksiądz ….Wszyscy w tych trudnych komunistycznych czasach w godzinach meczu stawali się jedną rodziną. Tłumy w autobusach, tramwajach …tłumy na stadionie. Żuk w którym sprzedawano bilety i budka z pysznymi klopsami w miejscu gdzie teraz jest Kocioł 🙂 … Ten klimat jest uwikłany w stary kadr , niezapomnianej historii żyjącej zapewne w każdym kto go poczuł , przezył i mógł się nim rozkoszować. Lech zwyciężał , Lech był radością , Lech był odskocznią , Lech był nadzieją. Lech był jak wystana w kolejkach czekolada , jeansy i coca cola z pewexu . Lech był dumą dla tych którym dane było z nim obcować …..Taki był mój pierwszy MISTRZ ! Mistrz którego nie zapomnę do końca życia….
    Drugi Mistrz to ten z 2010r. Mistrz na którego czekalismy w Poznaniu 17 lat. Mistrz o nieznanym dla wielu smaku. Mistrz który wracał …a wraz z nim wracały marzenia. Marzenia o Lechu wielkim . Takim na Europejski format. Takim o ugruntowanej renomie …Lechu znów zwycięskim ! Pamiętam doskonale tamten wieczór. Lubin nie miał szans . Ba on nawet nie chciał mieć tych szans. Szliśmy na ten mecz już w koronach. W koronach majstrów. Po drodze i w lasku 😀 …wspominając te wszystkie lata z Kolejorzem. Te wszystkie majstry , puchary …Liverpoole, Barcelony….ten smak Myszkowa , Gorzyc…Bylismy cholernie szczęsliwi i dumni że mimo upływu wielu lat….ciągle jesteśmy kibolami.Nie zgineliśmy , nie poddaliśmy się , wytrwaliśmy w tym naszym Kolejorzu.. przez dni chwały , przez dni klęsk , przez lata piękne i złe. Tam w tym lasku czulismy cholerną jedność. Czulismy entuzjazm całego Poznania. Znów Lechem byli starzy kibole , dzieci , babcia w tramwaju , szkieł i ksiądz :)…Już inne czasy , coca – cola przestała być rarytasem , od czekolad uginją się pólki , pewexy odeszły w niepamięc 🙂 Mecz bez historii . Lech zdobywa majstra. Potem pochód przez miasto i znów coś czego nigdy nie zapomnę….płonący stary rynek . Tłum skandujacy MISTRZ MISTRZ KOLEJORZ ! Kumulacja chwili na którą czekano tyle długich lat. Radość , szaleństwo , euforia … Kolejorz był na tronie i chyba nikomu do głowy nie przyszło iż po dziesieciu latach…ten nasz Lech może być zupełnie w innym miejscu , w innym położeniu , w innych realiach.
    Mielismy wszystko by stać się potęgą w Polskiej piłce. Mieliśmy działaczy ,piłkarzy , stadion , kiboli….Co mamy dziś ? Dziś mamy dwóch pasożytów ! Dwoch sabotażystów, rozpierdaljacych Lecha w drobny mak na każdej płaszczyżnie. Dwie memeje które czego się tkna to zjebią !
    Wypierdalać z Lecha ! Rzygać mi się chce gdy oglądam gęby tych dwóch palantów z zarządu…Palantów którzy tak naprawdę nigdy nie poczuli siły majstra , smaku zwycięstwa i dumy z bycia Lechitą ! Wypierdalać z Lecha !!!

    • Ostu pisze:

      @Siodmy majster
      @Kibol z IV
      BARDZO WAM dziękuję za te piękne komentarze… BARDZO
      Ja nie wiem czy mnie osobiście stać by było jeszcze na takie zaangażowanie emocjonalne – jednak Realna Ocena Rzeczywistości odcisnęła swoje​ piętno – jedyne co mogłoby mnie obecnie ruszyć czy na nowo „rozbujać” to
      – zmiana właściciela i wstąpienie w serca „Nowej Nadziei” – to a propo’s Słynnej Sagi @Siodmego majstra –
      Zresztą mógłbyś napisać kolejny odcinek właśnie „Nowa Nadzieja” – „ku pokrzepieniu serc” rodaków…

  12. zibi pisze:

    Jestem tym wszystkim zmęczony. Nie zamieszczam komentarzy bo inni piszą to co ja chciałbym napisać. Moje „zmęczenie” wynika z faktu kompletnej degrengolady zarządziku. Dwóch facetów, tworzących wierzchołek korporacyjnego tworu, ściąga nasz klub w otchłań sportowego niebytu. Niestety, dane było mi poznać ludzi z innych korporacji, podobnych tym… .Nie jest tak, że zawsze są to ludzie pozbawieni kreatywnego intelektu, jak w przypadku indywiduów zarządzających Kolejorzem. Brak błysku, zacięcia, dążności do sukcesu sportowego, to tylko pierwsze określenia przychodzące na myśl po zaznajomieniu się z działalnością biznesową tych osobników… Pan Jacek „obdarzył” Kolejorza swą latoroślą i uczynił ją (latorośl) czymś co doprowadziło do upadku klub, który posiadał wszelkie znamiona przyszłej wielkości. Trzeba było być niesamowitym pechowcem aby zniszczyć taki potencjał. Moby dick KOLEJORZA to latorośl papy Jacka i stworzona przez nią atmosfera klubowa. Ostatni gasi światło…

  13. Michu73 pisze:

    Jak można było tak to spierdolic? Czy ktoś to potrafi wytłumaczyć? Najlepsze jest to, ze osoby, które są za to odpowiedzialne cieszą się niezmiennym zaufaniem właściciela i nadal, bez wielkiego stresu piastują swoje stanowiska. Mi się to naprawdę nie układa w całość. Kompletnie nie kumam o co tutaj chodzi??

  14. Ekstralijczyk pisze:

    Piękne czasy.